Zmiany klimatyczne odmieniamy od jakiegoś czasu przez wszystkie przypadki. Podkreślamy, jak istotne są w praktycznie każdej dziedzinie naszego życia. Często nie zdajemy sobie sprawy z zależności tych aspektów od pogody.
Sporty zimowe bez zimy?
W ostatnim czasie ocieplający się klimat oraz większa nieprzewidywalność zjawisk pogodowych coraz bardziej dają się we znaki w środowiskach związanych ze sportami zimowymi. Opóźnione konkursy, przeciągające się serie, a w końcu odwołane zawody stają się przykrą normalnością.
W skokach narciarskich na przestrzeni całego sezonu coraz częściej słyszymy decyzje o, co najmniej, przesunięciu godziny zawodów, a w najgorszym wypadku o całkowitej rezygnacji z ich rozegrania.
Powód?
Zbyt silne porywy wiatru.
Pomyśleć można, że skoro wiatr pomaga zawodnikom w uzyskiwaniu lepszych odległości, to silne podmuchy powinny być wręcz pożądane. Rzeczywistość jest jednak inna.
Skoczek wzbija się w powietrze z prędkością często przekraczającą 90 km/h. W sytuacji, gdy dostanie nagłe, skoncentrowane uderzenie wiatru może po prostu nie utrzymać poprawnej sylwetki. Zdarza się, że takie przypadki kończą się naprawdę tragicznie.
Pomijając już tak dramatyczne scenariusze, nieprzewidywalny wiatr może wpłynąć także na sprawiedliwość rozgrywanych zawodów. Niejednokrotnie spotykamy się z sytuacjami, gdy na skok dosłownie jednego, czy dwóch zawodników, wiatr całkiem zmieni swój kierunek, a podmuch będzie bardziej porywisty.
Taka sytuacja może się skończyć dwojako. Podmuch ten może okazać się nadzwyczaj korzystny i pomóc skoczkowi w deklasacji rywali. Z drugiej strony może mu przeszkodzić, zaprzepaszczając nadzieję na dobrą pozycję, nawet wtedy, gdy sportowiec przedstawia wysoki poziom sportowy.
Bez względu na wynik jednostki, takie chwilowe zmiany podmuchów powodują, że obserwatorzy są poirytowani. Niesprawiedliwość i nieprzewidywalność warunków wietrznych może odbierać całą przyjemność ze śledzenia sportowej rywalizacji, która staje się całkiem zdominowana przez przyrodę.
Jeszcze większy wróg
Zdecydowanie większe znaczenie nie tylko dla skoków narciarskich, ale również dla wszystkich sportów zimowych, ma temperatura. Jej stale rosnące wartości sprawiają, że śniegu, który jest kluczowy w tych dyscyplinach, mamy coraz mniej.
W krajach europejskich już od jakiegoś czasu obiekty sportowe korzystają ze sztucznego śniegu, ponieważ tego naturalnego nie wystarcza. Gorzej jest, gdy sztuczny zaczyna się topić. Woda płynąca po zeskoku skoczni narciarskiej jest zwyczajnie niebezpieczna dla zawodników.
Do tego często dochodzi padający deszcz, do którego nie jesteśmy jeszcze przyzwyczajeni podczas sezonu zimowego. Niestety takie zjawiska atmosferyczne obserwujemy coraz częściej.
Zbyt duża wilgotność powietrza uniemożliwia również rozgrywanie zawodów w narciarstwie alpejskim. Przykładów nie trzeba długo szukać. Rozpoczęcie obecnego sezonu w narciarstwie alpejskim zostało przesunięte dokładnie z tego samego powodu. Organizatorzy musieli ulec zbyt wysokiej temperaturze i wilgotnemu powietrzu.
Jak sobie z tym poradzić?
Co chwila pojawiają się nowe pomysły, jak zminimalizować wpływ coraz bardziej nieprzewidywalnej pogody na sporty zimowe. W skokach narciarskich próbuje się ograniczyć wiatr poprzez rozstawianie siatek wzdłuż zeskoku. Mimo to żywioł nadal jest w stanie skutecznie pokrzyżować niejeden konkurs.
Często wraca pomysł zadaszenia najazdu dla skoczków, aby padający śnieg nie spowalniał kolejnych zawodników. Pomysł ten ma wielu zwolenników, ale prawdopodobnie taką samą ilość przeciwników. Podnoszone są chociażby argumenty związane z bezpieczeństwem skoczków, gdyby z takiego tunelu nagle uderzali w ścianę padającego śniegu.
Niemniej jednak trzeba podjąć działania, które z pewnością na zawsze zmienią sporty zimowe. W obecnej sytuacji niemożliwe zdaje się, aby utrzymać taką samą infrastrukturę. Obecna dobitnie pokazuje, że zmiany klimatyczne pozostały wobec niej bezlitosne.
Znaczący jest fakt, że inauguracja Pucharu Świata w skokach narciarskich w tym roku po raz pierwszy w historii nie została rozegrana na śniegu. Skocznia wyglądała dokładnie tak, jak podczas letnich zawodów – zeskok był pokryty igielitem.
Co prawda, taka decyzja była podyktowana kwestiami finansowymi. Wyprodukowanie sztucznego śniegu generuje ogromne ilości energii, a zarazem wysokie koszta.
Jednak tuż przed samymi zawodami, dyrektor Pucharu Świata w Wiśle – Andrzej Wąsowicz przyznał, że nawet gdyby pieniądze na śnieg się znalazły, to jego utrzymanie nie byłoby możliwe. Wszystko przez temperaturę powietrza w Wiśle, która w tygodniu poprzedzającym zawody zakrawała o anomalie termiczne. Słupki termometrów osiągały nawet 20 stopni Celsjusza.
Czy to początek nowej rzeczywistości?
Fot. nagłówka: Jan Winkiel/PZN
O autorze
Studentka geografii na Uniwersytecie Warszawskim, aktywistka, entuzjastka sportu, książek i dobrej herbaty. Całe życie spędza w podróżach – tych mniejszych i większych.