Robert Whitaker w 2010 r. pisze reportaż o epidemii leków psychotropowych w Ameryce, a co za tym idzie — epidemii chorób psychicznych. Jest to książka monumentalna merytorycznie, jednak do łask wkrada się po latach, dlaczego? Czyżby to, o czym pisał 14 lat temu dopiero teraz wkracza do społecznej świadomości zagrożeń, jakimi obdarza nas współczesna psychiatria?
„W 2010 roku ludzie na całym świecie powszechnie wierzyli w medyczny model zaburzeń psychicznych. Sądzono, że leki przeciwpsychotyczne, antydepresanty i inne leki psychotropowe potrafią zaradzić »zaburzeniom równowagi chemicznej mózgu« i stanowią odpowiednik insuliny przyjmowanej przez osoby cierpiące na cukrzycę. […] Jak wiemy, mózg jest nieprawdopodobnie skomplikowany. Gdyby to, co napisałem powyżej, było prawdą, należałoby mówić o wielkim, historycznym triumfie medycyny”.
Główną osią pracy Whitakera jest wpływ leków psychotropowych oraz antydepresyjnych na pacjentów. Orbituje wokół kilku kategorii – wieloletnie, chwilowe szpitalne leczenie lub całkowity jego brak. To staje się punktem wyjścia do rozmowy o wpływie poszczególnych substancji czynnych na mózg, układ nerwowy, ogólną sprawność fizyczną i społeczną pacjenta. Zależności te są ściśle powiązane z rokowaniami pacjenta. Autor przykłada ogromną uwagę badaniom, danym, analizuje je, gromadzi i przebiera, by ogląd tej sytuacji stał się dla nas jak najbardziej klarowny. Prawdziwie medyczną rozprawę przekształca tym samym w reportaż rzetelnie przygotowany, podparty solidną, prawdziwie naukową bibliografią, tym samym wciąż jest to publikacja przystępna dla osób nie tylko fachowo zajmujących się psychiatrią, lecz również dla osób, którym temat zdrowia psychicznego i farmakoterapii jest szczególnie bliski.
Ukazanie się książki wywołało wiele kontrowersji, lecz po latach celność spostrzeżeń i dogłębnych analiz Whitakera jest cytowana w naukowych czasopismach. Zmusiło to środowisko psychiatrii do leczenia ambulatoryjnego, skierowania opieki w stronę psychoterapii i edukacji, a nie do zamknięcia w szpitalach i poddawaniu wszystkich pacjentów farmakoterapii. Krytyczne podejście do schematów leczenia i podważenie utartych opinii w środowisku psychiatrów stworzyło podwaliny do rewolucyjnych reform na etapie samej diagnozy i klasyfikacji chorób, co kolejno ograniczałoby błędy. Jednak zmiany te nie zadzieją się same. Whitaker wyznacza trop, obala mity i rozwiązuje zagadki współczesnej plagi. Natomiast tą książką ściąga nas na ziemię i prowokuje do namysłu i krytycyzmu wobec wielu rzeczy, które chyba zbyt szybko bierzemy za pewnik.
Plaga uzależnień od leków psychotropowych, benzodiazepin i antydepresantów trwa i rośnie na sile. „Zmącony obraz” niezwykle dogłębnie zajmuje się tym problemem. Historia epidemii opowiedziana jest od początków powstania leków psychotropowych – chloropromazyny i prozaku, przez dalsze innowacje i wpływy na społeczeństwo oraz osoby chore. Whitaker dzieli książkę zaczynając właśnie od źródeł zarazy, jednak najbardziej rażące w odczycie stają się badania naukowe i raporty koncernów farmaceutycznych. Nie pozostawia jednak czytelnika bez odpowiedzi. Z równie wielkim wyczuciem poświęca ostatnią część książki rozwiązaniom, jakie mogłyby zapobiec dalszemu rozwojowi epidemii.
Autor nad tą publikacją pracował latami, by stworzyć obraz pełen dowodów, badań, analiz, zestawień i ludzkich historii. Napisana jest tak, by nie kategoryzować i nie waloryzować rozwiązań, działania leków, koncernów farmaceutycznych, czy decyzji lekarzy. Stara się prowadzić rozprawę bez jednoznacznych sądów, zasypując wręcz przerażającą liczbą danych statystycznych i tego, co faktycznie mówią one o kondycji współczesnego człowieka. Whitaker w swojej rozprawie nie jest wybiórczy, nie szuka argumentów sprzyjających tylko jego poglądom i jego tezom. Obnaża blaski i cienie psychiatrii, tłumaczy konteksty historyczno-społeczne, tworząc tym samym śledztwo, które otwiera oczy i odtąd nie pozwala przechodzić obojętnie wobec tematu zdrowia psychicznego.
Dlaczego im więcej leków nowej generacji pojawia się na rynku, tym więcej przybywa chorych, niezdolnych do pracy? Dlaczego teoria serotoninowa i dopaminowa przez tyle lat dominowała w gabinetach psychiatrów? Jak to możliwe, że pacjenci leczeni innymi metodami niż farmakoterapia częściej wracają do zdrowia? To tylko niektóre z pytań, które stawiają w akt oskarżenia całą psychiatrię. Krytyka nie jest bezpodstawna – autor odpowiada ogromem zebranych materiałów, historiami pacjentów i ich rodzin.
„Gdyby przedstawiciele psychiatrii byli wobec nas szczerzy, już dawno temu zdołalibyśmy zapanować nad epidemią. Dane na temat stanu pacjentów zostałyby odpowiednio nagłośnione i poddane publicznej debacie, co wywołałoby zdecydowaną reakcję i zmianę paradygmatu. Zamiast tego psychiatria starała się bronić dobrego wizerunku leków i tym samym wyrządziła ludziom krzywdy na niewyobrażalną wręcz skalę. Cztery miliony Amerykanów poniżej sześćdziesiątego piątego roku życia otrzymuje obecnie zasiłki z powodu choroby psychicznej. Co piętnasta osoba w wieku 18-26 lat ma orzeczenie o niepełnosprawności z powodu choroby psychicznej. Codziennie prawo do zasiłku SSI zyskuje blisko dwieście pięćdziesięcioro dzieci i nastolatków. Liczby te przyprawiają o zawrót głowy — a mimo to mechanizmy odpowiedzialne za epidemię nadal działają. Przykładem fakt, że nawet dwuletnie dzieci »leczy się« w Stanach Zjednoczonych na zaburzenie dwubiegunowe”.
Wydanie tej książki na polskim rynku powinno dać do myślenia. Choć Whitaker pisze o Ameryce, to zalążki kataklizmu możemy obserwować również w Europie. Te same leki trafiają na nasz rynek, lekarze bazują na tej samej skali oceny pacjentów, więc i skutki będą identyczne. Autor stara się znaleźć odpowiedzi na wiele faktów, wynikających z wieloletnich badań i to jest wielką zaletą tego reportażu. „Zmącony obraz” Roberta Whitakera to rewolucja, bardzo mądra książka, dla chorych i ich bliskich poszukujących zrozumienia, wsparcia i rozwiązań, które być może zmienią komfort ich życia.
Fot. nagłówka: Wydawnictwo Czarne
O autorze
Studiuję kulturoznawstwo, pisałam dla Dziennika Teatralnego, a także pracuję w Teatrze 6. piętro. Uwielbiam śledzić polską scenę teatralną, kinematografię i zaczytywać się w literaturze pięknej.