,,Praska Wiosna”
Na początek mała lekcja historii. 20 sierpnia 1968 roku o godzinie 23:00 miało miejsce rozpoczęcie interwencji Układu Warszawskiego w Czechosłowacji której nadano kryptonim ,,Dunaj”. Powodem były przemiany polityczne w Czechosłowacji, zapoczątkowane w styczniu tego samego roku, które spowodowały falę niezadowolenia wśród władz państw socjalistycznych – zwłaszcza ZSRR. Przywódcy części partii komunistycznych z Europy Środkowo-Wschodniej obawiali się rewolucji czechosłowackiej, która mogłaby negatywnie oddziaływać na inne społeczeństwa państw demokracji ludowej. Wybrany 4 stycznia 1968 I sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Czechosłowacji Alexander Dubček zapowiedział głębokie reformy społeczne i gospodarcze, uniezależniające państwo od politycznej podległości ZSRR. Liberalizacja forsowana przez Dubčeka obejmowała zwiększenie wolności prasy oraz wolności słowa, swobody przemieszczania się, większy nacisk gospodarczy na dobra konsumpcyjne, możliwość wprowadzenia wielopartyjnego rządu i ograniczenie władzy tajnej policji, a także potencjalne wycofanie się z Układu Warszawskiego. Pośród sił krajów biorących udział w interwencji, znajdowała się trzydziestotysięczna, 2 Armia Wojska Polskiego.
Alkoholowa libacja
Dwa kilometry od Jiczyna w którym miały miejsce tragiczne wydarzenia, w miejscowości Úlibice, rozlokowany został 8. Drezdeński Pułk Czołgów Średnich. Władze miejskie, bezskutecznie zwracały się o odsunięcie przynajmniej o pięć kilometrów od miasta. Wieczorem 7 Września 1968 roku, pięciu polskich żołnierzy, w jednym z czołgów spożywało alkohol. Z materiałów zebranych podczas śledztwa wynikało, że każdy z nich wypił około litra rozrobionego spirytusu. W okolicach godziny 22:00 szeregowy Stefan Dorna oraz starszy szeregowy Zygmunt Zapasa, postanowili wybrać się do miasta. Inni żołnierze próbowali ich zatrzymać, jednak bez skutku. Byli to: Zdzisław Kowalski, Feliks Zając i Wiesław Czerwonka. Do miasta weszła pełna piątka, całą drogę zachowująć się bardzo głośno i butnie.
Niewinni cywile
Około północy (choć jak podają niektóre źródła godzinę wcześniej), znaleźli się w mieście i dotarli do ogródka przy sklepie „Pramen”, znajdującym się przy dużym skrzyżowaniu na Na Letnè. Przechodząc przez nie minęli grupkę Czechów stojących koło budki telefonicznej, którzy wracali z kina po ostatnim sensie tego wieczoru. Byli to: Bohuna Brumlichova, Jana Jenčkov, Vítězslav Klimeš i Jaroslav Veselý. W tym samym momencie żołnierze zaczęli się kłócić i przepychać. Nagle Stefan Dorna odbezpieczył broń i zaczął strzelać przed siebie. Początkowo celem Dorny stała się czwórka młodych Czechów. Pierwsza seria pocisków trafiła stojącego przy budce Jaroslava Veselego i jedną z kobiet. Pozostali żołnierze próbowali obezwładnić Dornę, który ciężko ranił Zdzisława Kowalskiego i Zygmunta Zapasę. Pozostałym dwóm żołnierzom udało się uciec i sprowadzić pomoc.
Po oddaniu pierwszych strzałów szer. Stefan Dorna odłączył się od grupy, przeciął skrzyżowanie na skos i skierował się z odbezpieczoną bronią w stronę cywilów. Klimeš doczołgał się za budkę telefoniczną, obiecując sprowadzenie pomocy. W tym czasie polski żołnierz zaczął szarpać i bić jedną z kobiet, zerwał jej zegarek, a potem usiłował zgwałcić drugą z nich. Na jęki rannego Veselego zareagował w bestialski sposób. Kazał kobiecie odwrócić się, zasłonić uszy i otworzyć parasol, po czym wycelował w jego głowę i strzelał do opróżnienia magazynka. Klimeš gdy usłyszał, że napastnikowi skończyła się amunicja, pobiegł po pomoc.
Słysząc strzały ze stojącego na skrzyżowaniu domu wybiegli rodzice Klimeša – Zdenka i Oldřich. Widząc ich, Dorna ponownie kazał kobiecie odwrócić się i zatkać uszy. Oboje zostali trafieni kilkukrotnie w biegu. Żołnierz podszedł do nich i zastrzelił kobietę, a mężczyznę ciężko ranił. Następnie zaczął strzelać do przejeżdżających aut, raniąc m.in. przejeżdżające małżeństwo.
Po dokonaniu zbrodni, polski żołnierz usiłował wręczyć Brumlichovej swój karabin i prosił ją, by go zastrzeliła. W tym samym momencie, nadjechała sprowadzona pomoc z jednostki. Dornę początkowo obezwładniło dwóch żołnierzy, a następnie aresztowany przez oficera.
Proces i upamiętnienie ofiar
Pomimo sprzeciwu dyplomacji polskiej, 14 września odbył się publiczny pogrzeb ofiar z udziałem dwóch tysięcy osób. Sprawcę, następnego dnia po zdarzeniu, wywieziono do Polski, gdzie odbył się proces (a dokładniej 18 – 19 października w Kłodzku). Polski żołnierz został skazany na karę śmierci.
29 października 1969 roku, wyrok śmierci został zmieniony na karę dożywocia przez Radę Państwa.. Natomiast 1 stycznia 1970 roku na mocy nowego Kodeksu karnego, karę zmniejszono do 25 lat pozbawienia wolności.
Dorna swój wyrok odsiadywał w Rawiczu, potem w Strzelcach Opolskich. W 1983 r. został przedterminowo zwolniony za wzorowe sprawowanie. Podczas tej tragicznej nocy zginęły dwie osoby, a siedem zostało rannych. Ofiary z Jiczyna były jedynymi, które w czasie interwencji zginęły z ręki żołnierzy innych niż sowieccy.
Na miejscu tragedii w Jiczynie po 1989 stanął pomnik upamiętniający ofiary.
Fot. nagłówka: PAP/CTK
O autorze
Uczeń liceum, radny Młodzieżowej Rady dzielnicy Białołęka, działacz społeczny i młodzieżowy. Uwielbia koszykówkę oraz piłkę nożną.