Przejdź do treści

Z. Dziopa: Szaleniec prezydentem Argentyny

Polityka w rejonie Ameryki Łacińskiej będzie kojarzyć się z chaosem. W tę bardzo luźną, ale z pewnością trafną konotacje idealnie wpisuje się rezultat wyborów prezydenckich w Argentynie. Głową państwa wybrano Javiera Mileia, prawicowego, libertariańskiego polityka.

Bliżej Trumpa czy Korwin-Mikkego?

W zagranicznych mediach nazywany jest „mini-Trumpem”. My w Polsce trochę przesadnie moglibyśmy porównać Mileia do Janusza Korwin-Mikkego. Obaj panowie zgodziliby się ze sobą w wielu aspektach.

Zacznijmy od przedstawienia paru podstawowych postulatów. Likwidacja kilku ministerstw, zamknięcie banku centralnego, dolaryzacja gospodarki i polityka opierająca się na wygaszaniu państwa z argentyńskiego rynku. Wcześniej Javier Milei mówił także o legalizacji handlu ludzkimi organami i powszechnym dostępie do broni palnej, ale zapewne nadspodziewanie dobre wyniki w sondażach zmusiły Mileia do wciśnięcia hamulca.

Nietuzinkowość

Skrajny polityk obejmuje władzę w takim obszarze, gdzie radykałowie cieszą się poparciem — dzień jak co dzień, nie ma co tego aż tak roztrząsać, możecie pomyśleć. Na ten przypadek jednak warto, moi drodzy, zwrócić uwagę. Milei jest politykiem specyficznym nawet jak na lokalne warunki. Jego nietuzinkowa osobowość zasługuje na kilka słów wzmianki.

Uwaga na ignorancję

Za to stwierdzenie, że Ameryką Łacińską przejmować się nie warto, bo jest zamieszkiwana przez szaleńców, którzy wybierają na wysokie urzędy jeszcze większych szaleńców to również przejaw zaściankowego myślenia. Wszystko ma swoją przyczynę i przed wydaniem krzywdzącego osądu, warto do niej dociec.

Wziął się znikąd 

Ewidentnie, w argentyńskich warunkach politycznych zadziałała zasada „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. Javier Milei nie jest bowiem politykiem związanym z żadną z czołowych partii politycznych. To przedstawiciel La Libertad Avanza, ugrupowania dotychczas grającego raczej drugie skrzypce w argentyńskiej polityce. Libertarianie mają 38 przedstawicieli w argentyńskiej izbie deputowanych oraz ośmiu w senacie. Zdecydowanie dominującą siłą w tamtym rejonie jest Union por la Patria, czyli Unia dla Ojczyzny. To koalicja gromadząca argentyńskie, lewicowe ugrupowania. Porozumienie umocowane jest na gruncie idei peronizmu, który determinuje kierunek ideologiczny, w którym podąża partia. Peronizm to centrolewicowa, stricte argentyńska idea wywodząca się od myśli Juana Perona i Evy Peron. W dużym skrócie oparta jest ona o reguły sprawiedliwości społecznej, lewicowego populizmu i trzeciej drogi, czyli złotego środka między kapitalizmem a komunizmem.

Gospodarcza tragedia w wydaniu argentyńskim 

Peroniści rządzą Argentyną, z czego społeczeństwo nie jest szczególnie zachwycone. Inflacja 140%, ubóstwem ma być dotkniętych nawet 40% Argentyńczyków, społeczeństwo argentyńskie jest bardzo słabo wykształcone. W świetle kryzysu kilka miesięcy temu były prezydent Argentyny Alberto Fernandez ogłosił, że nie będzie kandydować na prezydenta. Kandydatem Unii dla Ojczyzny został zatem Sergio Massa, który wygrał I turę wyborów prezydenckich z wynikiem sięgającym niemal 35% głosów, jednak w drugiej turze musiał uznać wyższość Mileia.

Fot. Vox España, | Wikimedia Commons; CC0

Rock’n’rollowy prezydent 

Javier Milei przebojem wdarł się do uniwersum argentyńskiej polityki i przedstawiał swoje postulaty w idealnej formie. 52-letni polityk, często pokazujący się w skórzanych kurtkach, organizujący wiece wyborcze w rock’n’rollowym stylu, przez którego przemawia niezadowolenie, bunt. Po jego wyglądzie widać, że nie kreuje się na męża stanu, a showmana, który chce zdecydowanie zmienić obraz argentyńskiej polityki, zdominowanej dotychczas przez sentymenty i zamiłowanie do idei peronizmu. Elity polityczne nazywa złodziejami, krzyczy o wolności, a pogrążeni w biedzie Argentyńczycy chwytają te hasła. Krzyczy o rynkowej anarchii, pokazuje się ze swoimi pupilami, pięcioma mastifami angielskimi, które są klonami jego pierwszego psa, Conana. Trzy z pięciu nazwał na cześć libertariańskich ekonomistów — Murraya Rothbarda, Miltona Friedmana i Roberta Lucasa. Podczas swoich wieców rozdaje obrazy swoich psów, także często paraduje z piłą łańcuchową, co ma być metaforą daleko idących cięć, jakie chce poczynić Milei w argentyńskim rządzie.

Etyka? Po co to komu

Klonowanie zwierząt to proces etycznie wątpliwy i niebezpieczny. Sklonowane zwierzęta są bardziej podatne na choroby, takie jak np. niewydolność wątroby czy niedorozwój układu oddechowego, co jest przyczyną wielkiego cierpienia sklonowanych zwierząt, a niekiedy nawet przedwczesnych zgonów. Człowieka, który za wszelką cenę musiał sklonować swojego pierwszego psa, zamiast np. przygarnąć niechciane psy ze schroniska czy fundacji, nie brzmi jak ktoś, kogo można traktować poważnie. Brzmi jak ktoś, kto kieruje się emocjami, a nie zdrowym rozsądkiem.

Co planuje Milei?

Milei bywa porównany do Bolsonaro, do Trumpa, a w Polsce nie brakuje głosów, że to argentyńska wersja Janusza Korwin-Mikkego czy Sławomira Mentzena. Polityk w swoim programie odwołuje się do dobrobytu, którym Argentyńczycy mogli cieszyć się w XIX wieku. By osiągnąć stan sprzed stuleci, Javier proponuje daleko idącą prywatyzację państwowych spółek, likwidacje banku centralnego czy przyjęcie dolara amerykańskiego jako waluty.

Powrót do XIX wieku

Rzeczywiście, XIX wiek był czasem gospodarczego rozkwitu Argentyny, która stała się atrakcyjną przestrzenią do prowadzenia działalności dla zagranicznych inwestorów. Coraz więcej Europejczyków chciało prowadzić swój biznes w Argentynie, stąd wzrost PKB i zamożności Argentyńczyków.

Argentyński Korwin-Mikke z ezoterycznym odchyleniem

To jednak nie koniec nietuzinkowych cech nowego prezydenta Argentyny. Podobno telepatycznie komunikuje się ze swoim zmarłym psem, Conanem i to właśnie z jego inspiracji wystartował na urząd prezydenta. Deklaruje, że z Conanem spotkali się już ponad dwa tysiące lat temu w rzymskim koloseum.

Socjalistyczne kłamstwo

Javier Milei jest także denialistą klimatycznym. W jego programie próżno szukać proklimatycznych pomysłów. Libertarianin nie miał żadnych zahamowań, by uznać zmiany klimatyczne za socjalistyczne kłamstwo. Rodaka, Papieża Franciszka, nazywa wprost „paskudnym lewakiem”.

Kontrowersyjne wypowiedzi

Argentyńczyk jest także wielkim przeciwnikiem aborcji. Wprost deklaruje, że kobieta może decydować o swoim ciele, ale nie o jednostkach w nim się znajdujących. Stwierdził, że zdecydowanie woli mafię od państwa ze względu na to, że mafia ma kodeksy, nie kłamie i konkuruje. Deklaruje, że jest anarchokapitalistą i jego misją jest „skopanie tyłkom keynesistom i innym, kolektywistycznym skurwysynom”. Nie widzi szkód w sytuacji, w której prywatna firma zanieczyszcza rzekę. Postać barwna, ale i wysoce szkodliwa społecznie.

Przepis na zwiększenie polaryzacji w Ameryce Łacińskiej

W historii zapisało się naprawdę wielu, uważanych za szaleńców. Nietuzinkowa osobowość nie zawsze oznaczała, że dana postać narobiła szkód. Między nietuzinkowością a niebezpieczeństwem, granica jest bardzo cienka. Milei jest już po tej drugiej stronie. Otwarte demonizowanie lewej strony sceny politycznej, bezskrupulatne wyzywanie przedstawicieli centrolewicowych, socjaldemokratycznych i socjalistycznych ugrupowań, nazywanie każdej opcji ideologicznie stojącej bardziej po lewej stronie od niego samego komunistami. Polityka państw Ameryki Łacińskiej cechuje się dużą polaryzacją, która jest jedną z blokad dla rozwoju gospodarczego. Wybór na prezydenta takiej postaci, jak Javier Milei, ten i tak duży problem, jeszcze poszerza.

Desperacki wybór

Wydaje nam się, że Argentyńczykom odbiło. Jak można wybrać tak szalonego człowieka na głowę państwa? Argentyńczycy są zdesperowani. Gigantyczna inflacja, wstrząsający poziom ubóstwa. Gospodarka już dawno legła w gruzach i z pewnością, potrzebuje odważnych reform. Argentyńczycy nie będą dywagować nad tym, czy człowiek upierający się przy tym, że poznał swojego psa dwa tysiące lat temu w rzymskim koloseum, jest zdrowy na umyśle. Podejrzewam, że nawet to jest im obojętne. Jest zupełnie inną opcją niż jego poprzednicy. Efekt nowości, owszem, jest  zdradliwy i Argentyńczycy mogą się na nim przejechać. Ciężko o trzeźwą analizę programów i prezencji wszystkich kandydatów, w sytuacji, gdy nie ma co włożyć do gara. Wybiera się tego, kto jest nowy i najgłośniej krzyczy.

Źródła:

https://www.commondreams.org/news/javier-milei-wins

https://www.larazon.es/internacional/10-frases-mas-polemicas-javier-milei_20231120655b2639b276150001c07898.html

https://www.bbc.com/news/world-latin-america-67470549

https://time.com/6337474/javier-milei-argentina-president-cloned-dogs-advice/

Fot. Nagłówka: Flickr

O autorze

Piszę o polityce, sporcie, sprawach społecznych, kebabach, młodych ludziach i Polsce moich marzeń. Próbuję być publicystą. Lubię historię, od czasu do czasu coś pogotuję. Moje kibicowskie serce jest podzielone między Lecha Poznań a Liverpool FC. Torunianin z urodzenia, Poznaniak z wyboru.