2021 nieprzypadkowo został uznany Rokiem Lema. Wybitny polski pisarz obchodziłby w 2021 roku setne urodziny, a pomimo tego, że odszedł z tego świata już kilkanaście lat temu, po dziś dzień jest rozpoznawany na całym świecie jako mistrz hard sci-fi oraz orędownik nauki i futurologii. Jego nietuzinkowe książki, felietony i traktaty filozoficzne przez dekady przybliżały ludziom z całego globu wizję i nadzieję, płynącą z rozwoju technologicznego, uzmysławiały obcość oraz wielkość otaczającego nas wszechświata i zawierały w sobie doskonałe analizy społeczne, zadające między innymi pytania o przyszłość naszego gatunku. Zresztą robią to po dziś dzień, nie pozwalając zapomnieć o osobie Pisarza. Skorzystam więc z nadarzającej się okazji i postaram się przybliżyć nieco jego osobę oraz wybraną twórczość. Sam od opisanych niżej książek zaczynałem poznawanie niemalże nieskończonego kosmosu Lema i uważam je za doskonałe wybory startowe.
„Nie żałuj, nigdy nie żałuj, że mogłeś coś zrobić w życiu, a tego nie zrobiłeś. Nie zrobiłeś, bo nie mogłeś”.
Wszystko zaczęło się w 1921 roku, we Lwowie. To właśnie tam przyszedł na świat i spędził pierwsze dwie dekady swojego życia. W tym krótkim okresie na własne oczy mógł ujrzeć jedne z najokrutniejszych reżimów w historii. W latach wojennych miasto co chwilę zmieniało właścicieli (od Polski, przez ZSRR i Niemców, by finalnie ponownie skończyć pod okupacją radziecką), co jednak nie przeszkodziło mu w ostatecznym skończeniu studiów…medycznych. Zrezygnował jednak z ostatnich egzaminów, by uniknąć poboru do wojska, a w wyniku zmian na geopolitycznej mapie Europy w 1945 i utraceniu Lwowa przez Polskę, przeprowadził się wraz z całą rodziną do Krakowa i to właśnie z tym miastem związał się na większość życia. Natomiast pierwsze, nieśmiałe kroki w stronę pisarstwa zaczął wykonywać jeszcze za czasów życia w okupowanym Lwowie, ale to dopiero w dawnej stolicy Polski opublikował swoje pierwsze dzieła. Jednakże nie przez artystyczne aspiracje, a ciężką sytuację materialną rodziny, w tamtym okresie wciąż nie planował związać swojej życiowej ścieżki z pisarstwem. Wiele się musiało stać, byśmy poznali Lema – pisarza, lecz myślę, że mogę pokusić się o zaryzykowanie stwierdzenia, iż to właśnie wszystkie przeżycia z wczesnych lat życia pozwoliły Pisarzowi rozwinąć skrzydła w przyszłości. Pierwszym z brzegu przykładem niech będzie doświadczenie życia pod okupacją, którego wspomnienia przebijają się w najwcześniejszej twórczości, a wiedza wyniesiona ze studiów medycznych zdecydowanie owocowała w późniejszych dziełach i humanistycznych zainteresowaniach. Zresztą ten humanistyczny (w renesansowym znaczeniu tego słowa!) dar widać już w pierwszych książkach Lema.
„Nigdy nie zadowalać się zrobionym, zawsze iść dalej”.
Trudno by mi było nie zacząć od „Astronautów”, wydanych na początku lat 50. i jednocześnie będących uznawanych za pierwszą wydaną książkę Lema. Wybór ten może być jednak dla wielu kontrowersyjny i to przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze czasy, w których zostali wydani, to lata stalinowskiego terroru i narodzin polskiego socjalizmu. Co za tym idzie, ówczesnym pisarzom niezwykle ciężko było wyjść „z twarzą” w starciu z cenzurą i przy tym uniknąć łatki decydenta. Po drugie, ze względu na niechęć do książki bodajże największego krytyka twórczości Autora, czyli…samego Lema. Przez dekady unikał jej jak ognia, tłumacząc tę decyzję gigantyczną niechęcią do osadzenia jej w okowach socrealizmu i wciąż kształtującego się warsztatu pisarskiego. Cóż, nie da się ukryć, że książka z całą pewnością nie była krytyczna wobec ówczesnego ustroju, ale też w żadnym momencie nie padła ofiarą jego ślepej gloryfikacji i tępej chęci przypodobania się cenzurze. Mało tego – jej środek ciężkości został wyważony w kompletnie innym miejscu, bowiem główna problematyka dotyka wiecznie aktualnego tematu ślepego dążenia do władzy i jego zgubnych konsekwencji, dodatkowo podlany jest refleksjami nad niszczycielskim wpływem nacjonalizmu. Wszystko to osadzone w tak charakterystycznych dla Lema realiach futurystycznych, bowiem główna część akcji opisuje ekspedycję na Wenus i po dziś dzień wybrzmiewa z niej wyraźne ostrzeżenie przed wcześniej wspomnianymi czynnikami. Jest ono jeszcze bardziej widoczne przy uwzględnieniu czasów, w których została napisana – niedługo po druzgocącej dla świata wojnie i w trakcie tworzenia się Żelaznej Kurtyny. To książka zdecydowanie warta uwagi, chociażby ze względu na możliwość poznania „wczesnego Lema” i uzmysłowienie sobie, jak zmieniła się wizja przyszłości przez ostatnie 70 lat.
Dzienniki Gwiazdowe
Zbiór opowieści opisujących przygody Ijona Tichego to już coś zupełnie innego. Nie da się ich skonkretyzować ani przypisać do jednego gatunku, bo każda z opowieści jest inna. Opisują od rozważań o ludzkiej naturze, przez ostrzeżenia o bezkrytycznym pędzie ku postępowi, aż po niezwykłe przygody pilota na nierzadko fantastycznych światach. Dodatkowo spektrum nastroju w podróżach Tichego drga od luźnych i okraszonych nietuzinkowym humorem Lema opowiastek, by przechylić się w następnej opowieści do ponurej wizji zniszczonej cywilizacji, która jest wyraźną analogią do możliwej przyszłości ludzkiego gatunku. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, a wchodząc w buty Ijona, czytelnik jednocześnie odkrywa niemalże nieskończony lemowski wszechświat. Twórczość Pisarza w tej wersji stoi o wiele bliżej fantastyki niż sci-fi (co jest raczej wyjątkiem niż regułą), jest też tworem z najłatwiejszym progiem wejścia, głównie dzięki przystępnej i kunsztownej formie tekstów, ale też za sprawą niewielkiego powiązania fabularnego między kolejnymi podróżami Ijona – niemalże każda z nich jest całkowicie oddzielną opowieścią, a jakiekolwiek kontinuum jest nakreślone w sposób symboliczny i pojawia się bardzo rzadko. Na dodatek po Dziennikach droga jest już otwarta do poznania nieśmiertelnych i nieco trudniejszych w odbiorze klasyków takich jak „Solaris”, „Niezwyciężony”, „Cyberiada”, czy też…
Głos Pana
Lem filozoficzny jest bez dwóch zdań moim ulubionym. Choć nierzadko wnioski, do których w swoich rozważaniach dochodzi, są niezwykle gorzkie, to wyraźnie tryskające z nich iskierki nadziei, dodają niezwykłej otuchy. Tak też jest z „Głosem Pana”. Akcja książki opowiada o pierwszym kontakcie, oczywiście ze szczególnym dla tego autora twistem, bo cała fabuła skupia się na podjętej przez zespół naukowców próbie zrozumienia, na czym właściwie kontakt ten polega. Wszystko to jest przykrywką dla filozoficznych dywagacji autora na temat ludzkiej cywilizacji, naszego miejsca we wszechświecie i jego ogromu, który przerasta i być może już zawsze będzie przerastał ludzkie zdolności poznawcze. Bez dwóch zdań jest to przykład najcięższego w odbiorze odłamu dzieł Lema, bo choć książka ma fabułę, to nie ma w niej akcji, a język, którym jest wypełniona, jest zdecydowanie specjalistyczny. U podstaw to na dobrą sprawę fabularyzowany traktat filozoficzny i jedno z poważniejszych (ze względu na formę) dzieł autora. W mojej skromnej opinii warto go poznać, chociażby ze względu na tę powagę, ale też niesamowite zakończenie, zostawiające czytelnika z wieloma pytaniami, tudzież wspomnianą wcześniej nadzieją, a nietrudno mi o stwierdzenie, że właśnie to szczególne uczucie jest tym najważniejszym w nieustannej pogoni za zrozumieniem wszechświata. Zarówno na kartach książek, jak i w rzeczywistym świecie.
„Wczorajsza niezwykłość staje się dzisiejszym banałem, a dzisiejsza skrajność jutrzejszą normą”
W nakreślanych przez Lema wizjach można wyczytać ostrzeżenia, ale przede wszystkim realistyczne koncepcje i zarazem płomienne wizje nieustannego pościgu za przyszłością. W czasach, kiedy entuzjazm wobec nieznanego przygasł, mogą stać się one wspaniałym credo, zachętą, by wciąż podążać za nieznanym – chociażby poprzez dalsze poznanie bogatej twórczości Pisarza. Tekst ten przybliżył zaledwie mały jej wycinek, trudno jest mi nawet nakreślić liczbę esejów, felietonów, czy też powieści, o których nie wspomniałem. Mam jednak nadzieję, że to, o czym napisałem, w wystarczający sposób zarysowało twórczość Lema, zachęcając tym samym do dalszego jej sprawdzenia i, kto wie – być może nawet wzniesienia kaganka nauki i futurologii. W tym duchu cytat z początku tego akapitu niech będzie przypomnieniem dla każdego z nas o pięknym i niekończącym się marszu ku nowemu. Tako rzecze Lem.
O autorze
Student dziennikarstwa III roku, który dobrym filmem lub książką nie pogardzi. Dodatkowo właściciel wyjątkowo żywiołowego psa, a co za tym idzie - biegacz. Sercem i duszą zwolennik myśli socjaldemokratycznej.