Przejdź do treści

Wstręt do szczurów. Recenzja filmu „Dziewczyna z igłą”

Najnowszy film von Horna, pod kątem stylistyki retro oraz natężenia ładunku litości i trwogi, mógłby być sequelem Białej wstążki Michaela Hanekego. Reżyser zanurza się w otchłani europejskich piekieł.

Skandynawia, pierwsza połowa ubiegłego wieku. Karoline (Vic Carmen Sonne) zostaje usunięta z lokum w kamienicy.

Mieszkanie ogląda elegancka kobieta, trzyma za rękę córkę. Karoline, chcąc odstraszyć intruzów, straszy małą bajkami o stadach szczurów zamieszkujących ściany i podłogi. Opowieść nie jest bardzo przekonująca, ale wystarczy, by przestraszyć dziecko, które dostanie w twarz od zirytowanej matki. Po policzku dziecka spływa delikatnie strużka krwi.

To pierwsze i nie ostatnie zetknięcie z przemocą w Dziewczynie z igłą. Reżyser Magnus von Horn ujął mnie sprawnością, z jaką poprowadził opowieść pełną niezawinionego cierpienia, bólu i śmierci. Chociaż widz jest doświadczany kolejnymi drastycznymi scenami, polsko-szwedzki twórca nie epatuje ich brutalnością. Brutalność istnieje przede wszystkim w warstwie domówionej i warstwie dźwiękowej, zamiast wypełniać cały ekran, czego skutek mógłby być różny.

Na seansie w krakowskim multipleksie, na szczęście, nikt z sali nie wyszedł. W drugim akcie Karoline szuka szczęścia u szemranej właścicielki sklepu ze słodyczami. Jej mąż, okaleczony po bitwie, staje się „człowiekiem-słoniem” w cyrku. Od tego momentu w filmie zaczyna dominować mrok. Jeśli reżyserowi udało się utrzymać przez cały ten okres widzów w fotelach, to znaczy, że osiągnął swój cel.

The sun is setting over the ocean waves
Fot. Marek Piwnicki.

PERSPEKTYWA

Dziewczyna z igłą jest kolejną, po takich obrazach, jak Biała wstążka Michaela Hanekego, czy Zimna wojna Pawła Pawlikowskiego, podróżą w przeszłość i europejski brud.

Konwencja retro jest pewną stylizacją i w filmie wyraźnie słychać echa takich klasyków kina zimnej północy jak Słowo Carla Theodora Dreyera. Pod względem scenariusza film von Horna przywołuje skojarzenia z Kobietą samotną. W tym dziele Agnieszka Holland nakreśliła kolejne fazy cierpienia XX-wiecznej kobiety, zmagającej się z wielką historią i przeszkodami we własnym otoczeniu

Można zatem powiedzieć, że film, który otrzymał za rok 2024 dwie Europejskie Nagrody Filmowe, Złotą Żabę na Camerimage w Toruniu, liczne nagrody na festiwalu w Gdyni, nominację do Złotego Globu i wiele innych, nie jest szczególnie odkrywczy. A jednak coś sprawia, że z radością i uznaniem zasiadamy do seansu takiego filmu, jak wysmakowany pod każdym względem Lighthouse Roberta Eggersa, by choć na dwie godziny powrócić do świata, ukazanego w czerni i bieli. I chociaż ta opozycja biel-czerń była oczywista, życie nie było wcale prostsze i przyjemne, o czym Dziewczyna z igłą świadczy dobitnie.

Fot. nagłówka: MyStockLibrary.

O autorze

Pomorzanin, urodzony w Warszawie, mieszkający w Krakowie. Student kulturoznawstwa, pasjonat poezji, miłośnik talentu Larsa von Triera i Stanleya Kubricka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *