Przejdź do treści

W poszukiwaniu pierwowzorów sienkiewiczowskich bohaterów

Trylogia Henryka Sienkiewicza jest do dzisiaj jedną z najbardziej poczytnych serii książek literatury polskiej, która (zgodnie z zamierzeniem autora) trafia do jak największej liczby czytelników społeczeństwa polskiego, o czym pisał nawet Stefan Żeromski:

Sam widziałem w Sandomierskiem, jak wszyscy, tacy nawet, którzy nigdy nic nie czytują, dobijali się o Potop. Książki kursują, rozbiegają się błyskawicznie. Niebywałe, niesłychane powodzenie.

Każdy Polak zna albo słyszał o takich bohaterach jak Michał Wołodyjowski, Kmicic, czy Zagłoba. Powieści pierwszego polskiego noblisty z dziedziny literatury były pisane „ku pokrzepieniu serc” przedstawiając ważne chwile w historii Polski w konwencji powieści przygodowej i elementami romansu. Oprócz bohaterów fikcyjnych  Sienkiewicz włączał do akcji postacie autentyczne, niejednokrotnie pełniące ważną funkcję w naszych dziejach, jak książęta Bogusław Radziwiłł i Jeremi Wiśniowiecki, czy hetman największego powstania kozackiego – Bohdan Chmielnicki.

Osoby te zostały przedstawione nieobiektywnie, lekko zmieniono ich życiorysy i cechy charakteru. Jeremi Wiśniowiecki został, niezgodnie z prawdą, wyidealizowany, natomiast Bohdan Chmielnicki – wprost przeciwnie. Co do fikcyjnych bohaterów –  Sienkiewicz oparł ich życiorysy na ówczesnych postaciach. Wołodyjowski, Skrzetuski, czy Kmicic  istnieli w rzeczywistości, choć ich prawdziwe losy znacznie odbiegają od barwnych, literackich przygód uwielbianych przez pokolenia.

Michał Wołodyjowski

Właściwie, to ja jestem Jerzy Michał, ale że święty Jerzy smoka tylko roztratował, a święty Michał całemu komunikowi niebieskiemu przewodzi i tyle już nad piekielnymi chorągwiami odniósł wiktoryj, przeto jego wolę mieć za patrona – tak Henryk Sienkiewicz, ustami Małego Rycerza, wytłumaczył drobną niezgodność w imieniu literackiego Wołodyjowskiego. Pierwowzorem dla Michała – oficera dragonów Jeremiego Wiśniowieckiego, następnie pułkownika chorągwi laudańskiej – był Jerzy Wołodyjowski, którego źródła wspominają dopiero w okresie po Potopie Szwedzkim. Tuż przed wybuchem wojny Rzeczypospolitej z Turcją, w 1672, został komendantem strażnicy w Chreptionowie  gdzie toczy się akcja Pana Wołodyjowskiego. Jeśli chodzi o życie rodzinne, poślubił prawie czterdziestoletnią wdowę po trzech mężach – Krystynę Jeziorkowską, co tłumaczy nazwiska dwóch panien, które Mały Rycerz poznaje w Warszawie na początku akcji Pana Wołodyjowskiego. Ostatecznie poślubia „Hajduczka” – Basię, zapewne różniącą się od autentycznej Krystyny Jeziorkowskiej, która po śmierci Wołodyjowskiego ponownie wyszła za mąż.

Jerzy Wołodyjowski, jako rotmistrz, był jednym z dowódców w oblężonym przez Turków w sierpniu 1572 Kamieńcu Podolskim. Optował za wytrwałą obroną, dobrze pełnił obowiązki dowódcy, dlatego współcześni nazwali go „Hektorem Kamienieckim”. Tuż po wynegocjowanej kapitulacji w piwnicach doszło do wybuchu nagromadzonego prochu, co dość przypadkowo doprowadziło do śmierci Wołodyjowskiego – rażonego kamieniem w potylicę. Podobno celowego wysadzenia części twierdzy dokonał cudzoziemiec, major Heyking. Postać ta nasuwa nam skojarzenie z przyjacielem sienkiewiczowskiego Małego Rycerza – Szkotem Ketlingiem. W Trylogii Ketling oraz Wołodyjowski, przysięgając wcześniej nie wydać twierdzy „bisurmanom”, postanowili wysadzić się, aby zapobiec utracie rycerskiego honoru. Gdyby tak rzeczywiście było – postąpiliby haniebnie, narażając swoich żołnierzy na rzeź ze strony rozwścieczonych Turków.

Jan (Mikołaj) Skrzetuski, czyli o wielkopolskim rodowodzie słynnego Zbarażczyka

Mikołaj Skrzetuski został pochowany w poznańskim Kościele Karmelitów Bosych na Wzgórzu Świętego Wojciecha o czym informuje tablica pamiątkowa w przedsionku | Fot. Przemysław Kołtek/Gazeta Kongresy

Jan Skrzetuski, główny bohater Ogniem i mieczem, był porucznikiem chorągwi husarskiej księcia Jeremiego Wiśniowieckiego. W pierwszej części Trylogii nie znajdujemy informacji o jego pochodzeniu, ale w „Potopie” poznajemy jego brata – Stanisława Skrzetuskiego, pochodzącego z Wielkopolski, biorącego udział w niesławnej bitwie pod Ujściem w 1655. W rzeczywistości ród Skrzetuskich herbu Jastrzębiec istniał w Wielkopolsce, jego ślady możemy odnaleźć m.in.w poznańskich kościołach. Nie była to bardzo bogata szlachta, część Skrzetuskich szukała więc szczęścia na Ukrainie, gdzie żądnych wrażeń i fortuny wojaków przyjmowały dwory „królewiąt” – magnatów mających ogromne posiadłości dziedziczone po przodkach,najczęściej kniaziach, potomkach Rurykowiczów. Tak też zrobił pierwowzór Jana – Mikołaj, urodzony ok. 1610 roku koło Obornik. Jego życie było dalekie od ideału honorowego, chrześcijańskiego rycerza. Angażował się  w pijackie burdy w karczmach, a raz nawet zabił swojego przeciwnika (niedawnego kompana, porucznika piechoty). Mimo tak karygodnych ekscesów nie był często karany, co wynikało z faktu, że żołnierze podlegali jurysdykcji hetmana. Skrzetuski, jak wskazują źródła, wsławił się jako nieprzeciętny żołnierz – najlepiej ilustruje to (przedstawiona także w powieści)  ucieczka z oblężonego przez Kozaków Zbaraża. Doskonale znający ruską mowę i obyczaje – przebrał się za ukraińskiego chłopa i przedostał się do rezydującego w Toporowie króla Jana Kazimierza, którego powiadomił o trudnej sytuacji oblężonych. Rzeczywiście, ów czyn  odbił się szerokim echem w Rzeczypospolitej i przyniósł mu sławę. Nie zmienił jednak rycerza wewnętrznie. Brał udział w kolejnych wojnach z Kozakami, Rosjanami, Szwedami, a nawet w słynnej wyprawie Stefana Czarnieckiego do Danii. Skłonność do swarów, godnych Kmicica sprzed przemiany, nie minęła jednak wraz z wiekiem.

Skrzetuski przed królem Janem Kazimierzem w Toporowie – Juliusz Kossak, 1886

Skrzetuski i Bohun – czyli kto naprawdę porywał panienki?

Mikołaj Skrzetuski, wbrew sienkiewiczowskiej wersji, nie stworzył szczęśliwego małżeństwa z Heleną Kurcewiczówną i nie posiadał sześciu synów, równie  walecznych jak on. Wsławił się za to postępkiem, który do złudzenia przypomina czyny nieszczęśliwych i zdesperowanych kochanków u Sienkiewicza – w wieku ponad pięćdziesięciu lat porwał i próbował zmusić do ślubu podkomorzankę bełską – Zofię Zawadzką.  Za karę przesiedział dwa tygodnie w wieży lwowskiego zamku.

Pierwowzór historyczny posiada również antagonista Skrzetuskiego w Ogniem i mieczem – Bohun. Dzięki niewątpliwym zdolnościom wojskowym, w kilka lat po wybuchu powstania kozackiego, został pułkownikiem i jednym z doradców  Bohdana Chmielnickiego. Dowodził w bitwie pod Beresteczkiem w 1651. Znany był z niestałości poglądów. Po ugodzie perejasławskiej był zwolennikiem porozumienia z Polską, poparł unię hadziacką (czyli niezrealizowany plan stworzenia trzeciego członu Rzeczypospolitej – Wielkiego Księstwa Ruskiego ze stolicą w Kijowie), ale potem znowu przystąpił do Rosjan. Zginął rozstrzelany za zdradę. Nie znaleziono żadnych informacji rzeczywiście potwierdzających jego skłonności do porywania ukochanych , w przeciwieństwie do Mikołaja Skrzetuskiego.

Co do jego literackiego odpowiednika, ma się wrażenie, że Sienkiewicz tak polubił tego gotowego na wszystko, odważnego Kozaka, że w osobie Andrzeja Kmicica postanowił stworzyć „polskiego Bohuna”, któremu dał szansę stania się bohaterem pozytywnym.

Iwan Bohun w bitwie pod Beresteczkiem – Mykola Ivasyuk, 1900

Jeremi Wiśniowiecki – Młot na Kozaków, ale i okrutnik i zdrajca wiary przodków

Książę Jeremi Wiśniowiecki z pewnością należy do kontrowersyjnych postaci. Pochodził z rodu wywodzącego się od Rurykowiczów,  dbającego o przetrwanie prawosławia w Rzeczypospolitej. W młodości  odebrał naukę w lwowskim kolegium jezuickim i odbywał podróże po Europie Zachodniej. W wieku dwudziestu lat przeszedł na rzymski katolicyzm, podobnie jak większość ruskich magnatów w tym czasie. Intensywnie rozwijał swoje latyfundium za Dnieprem, z siedzibą w Łubniach; wykazywał talent wojskowy, szczególnie podczas powstania Chmielnickiego. Kontrowersje budzi jego brutalność w tłumieniu zrywu – często wspomina się o rozkazach okrutnego wbijania na pal, a także nieugiętość w stosunku do postulatów kozackich. Sugeruje się, że zgoda z Kozakami mogłaby doprowadzić do wielokrotnie podnoszonego postulatu utworzenia Rzeczpospolitej Trojga Narodów – polsko-litewsko-ruskiej, gdzie zwiększono by rejestr kozacki, a duża część z ukraińskich wojowników uzyskałaby prawa szlacheckie. Ci świetni żołnierze byliby potem przydatni w obronie Rzeczypospolitej.

„Książę Jeremi Wiśniowiecki na mogile” – Juliusz Kossak, 1885

Trylogia Sienkiewicza bez wątpienia miała duży wpływ na świadomość i wiedzę historyczną Polaków. Niektóre postaci , jak wspomniany  Jeremi, zostały wybielone. To samo się tyczy pierwowzorów bohaterów powieści – ich życiorysy były równie ciekawe i nieraz nieprawdopodobne, choć niepozbawione skaz.

Źródła:

https://www.nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/henryk-sienkiewicz-2016/aktualnosci/geniusz-ktory-wcielil-w-siebie-ducha-narodu-

https://mnki.pl/sienkiewicz/pl/edukacja/cykl:_prawdziwi_bohaterowie_trylogii

https://historia.dorzeczy.pl/64660/2/jeremi-wisniowiecki.html

Fot. nagłówka: Przygoda w drodze do Łubniów – Juliusz Kossak, 1885

O autorze

Uczeń trzeciej klasy liceum w Poznaniu. Wielkopolanin, choć urodzony w Kłodzku. Interesuje się historią, polityką i społeczeństwem. Zwolennik nowej, ekologicznej i wrażliwej społecznie chadecji.