Rekordy. Tym jednym słowem można opisać wartości temperatur w czerwcu na całym świecie. W przeciągu ostatnich dwóch tygodni odnotowano dziesiątki rekordów temperatur dla stacji pomiarowych w Europie, Azji i Ameryce. Ciepły okres letni dopiero się zaczął, a więc z pewnością to dopiero początek rekordów.
Rekordy… rekordy i jeszcze raz rekordy
W Polsce oraz Szwajcarii krajowy rekord temperatury dla czerwca został wyrównany. To odpowiednio 38.3°C w Słubicach oraz 36.9 st. C w Beznau. Natomiast w Czechach rekord dla czerwca został pobity – 39.0°C w Husinec. Po drugiej stronie kuli ziemskiej w Japonii temperatura pierwszy raz w historii w czerwcu przekroczyła 40°C. To tylko niektóre przykłady wśród dziesiątków podobnych z całego świata.
Co oznaczają dla nas w rzeczywistości rekordy temperatur?
Wraz z postępem przemysłowym ludzie zaczęli wykorzystywać węgiel w przemyśle i energetyce. Ten „postęp” z XVIII wieku przyczynił się do tego, że dziś borykamy się z największym problemem naszej cywilizacji. Globalne zmiany klimatu skutkują podniesieniem globalnej średniej temperatury, co jest powodem rekordowych temperatur.
Denialiści klimatyczni, m.in. tacy jak Warzecha, Kaczyński, Duda czy Cejrowski, z pewnością stwierdziliby, że przecież skoro jest lato, to powinno być ciepło, że w końcu będzie można uprawiać egzotyczne owoce w Polsce czy chociażby to, że dwutlenek węgla nie wpływa na zmianę klimatu, a węgla mamy na 200 lat, jak to stwierdził prezydent na szczycie klimatycznym ONZ w Katowicach.
Niestety, żadna z tych „wybitnych osobistości” nie wspomni o tym, że ekstremalne anomalie pogodowe (susze, ulewy, wiatry, burze) będą niszczyć uprawy, infrastrukturę w miastach, a w końcu będą nas zabijać. Już za pokolenia naszych dzieci i wnuków, podnoszący się poziom mórz zaleje Gdańsk, nie wspominając o dziesiątkach państw trzeciego świata, które już dziś stają się ofiarami egoistycznej polityki krajów „Globalnej Północy”. Idzie prawdziwa katastrofa klimatyczna, a my pędzimy bez pasów bezpieczeństwa prosto w mur. Reformy dzieją się (o ile jakiekolwiek mają miejsce) zbyt wolno, by powstrzymać nieuniknione, gwałtowne zmiany klimatu.
Co nas uratuje?
Mogłoby się wydawać, że nadzieja umiera ostatnia. W tym wypadku nadzieja nie powstrzyma zmian, o których naukowcy mówią od końca XX wieku. Niestety, jest już prawie pewne, że przekroczymy wzrost średniej globalnej temperatury o 1,5°C już za kilkadziesiąt lat – próg, o który walczono w 2015 roku podczas tworzenia porozumienia paryskiego. Teraz potrzeba nam adaptacji do zmieniającego się klimatu. Równocześnie musimy zmienić naszą politykę energetyczną, społeczną, gospodarczą, dyplomatyczną o 180 stopni. Tak samo powinni to zrobić Niemcy, Rosja, Chiny czy Stany Zjednoczone. W tej kwestii akurat nadzieja będzie potrzebna, bo za wiele nie jesteśmy w stanie zmienić. W końcu jaką siłę ma jednostka czy też grupa jednostek względem mocarstw, które ciągle walczą o zyski i wpływy, stosując politykę „po trupach do celu”?
Jedno jest pewne. Potrzebne jest jak najszybsze odejście od węgla, ropy i gazu na rzecz wodoru, atomu i OZE. Nic lepszego dzisiaj nie wymyślimy, a czas nieubłaganie mija. Musimy działać na poważnie, jeśli chcemy uratować naszą cywilizację.
O autorze
Aktywista, działacz społeczny, student stosunków międzynarodowych i polityk młodzieżowy. Lubelak z krwi i kości. Radny XIII, XIV, XV kadencji w Młodzieżowej Radzie Miasta Lublin oraz b. członek Młodzieżowej Rady Klimatycznej. Asystent społeczny Posłanki Joanny Muchy. Interesuje się zmianami klimatycznymi, prawami człowieka, polityką lokalną i krajową.