Przejdź do treści

„The Last Showgirl” – gdy nagle wszystko się kończy

Las Vegas - miejsce akcji The Last Showgirl

Najnowszy film Gii Cappoli, The Last Showgirl, to opowieść o kobietach, które nie raz słyszały, że powinny być młodsze, bardziej uległe, bardziej „w sam raz”.

57-letnia Shelly (Pamela Anderson), główna bohaterka The Last Showgirl, to tancerka występująca od 30 lat w rewii Le Razzle Dazzle. Przez lata poświęcała jej wszystko. I nagle to „wszystko” się kończy. Gdy ogłoszone zostaje zdjęcie show z afisza, dla Shelly oznacza to nic innego, jak rozstanie ze sceną na zawsze. Zbliżając się do końca swojej kariery, zmaga się z brutalną rzeczywistością. Bez piękna, definiowanego jako młodość, nie ma żadnych atutów, które mogłyby utrzymać ją w grze.

(Nie)zniknąć

W centrum filmu Cappoli znajduje się sprzeczność, która od zawsze definiowała życie kobiet. Młodość i uroda to waluta, a kiedy się ją traci, kobieta ma zniknąć – z wdziękiem, w ciszy, nie robiąc problemu. Shelly nie zgadza się na ten schemat. W jej oczach nie ma pokory, jest natomiast bunt. Choć zderza się z okrutną rzeczywistością, wciąż wierzy, że na scenie jest dla niej miejsce – dla jej doświadczenia, historii, sztuki. Jest to jednak wiara pełna naiwności i płonnych nadziei. Cappola subtelnie, ale konsekwentnie pokazuje, jak bohaterka próbuje odzyskać kontrolę nad swoim życiem – nie tylko na scenie, ale i poza nią, gdy jej świat wydaje się walić.

Pamela Anderson w czasie konferencji prasowej Fot. Wikimedia Commons

Las Vegas, nostalgia i po prostu Pamela

Gia Cappola postawiła nie tylko na subtelność w sposobie sportretowania Shelly, ale także jej miasta — Las Vegas. Inaczej niż zazwyczaj w kinematografii, tu nie jest to miasto feerii świateł i blichtru, ale miejsce nostalgiczne, ciche i zimne. Krótkie, niemal migawkowe ujęcia urzekają. Zdjęcia nakręcone na taśmie 16. mm wprowadzają do obrazu warstwę nostalgii i sentymentalizmu. Idealnie sprawdzają się w filmie o bezlitosnym upływie czasu, którego nie zatrzymają nawet najpiękniejsze cekiny. Jest w tym montażu coś magicznego i efemerycznego.

Ale to Pamela Anderson jest sercem tego filmu. Jest to dla niej aktorskie odkupienie, rola życia. Jej Shelly jednocześnie wzrusza i denerwuje widza swoimi zachowaniami. To kobieta pogubiona, której życie wypełnione błyskiem świateł oraz gwarantowaną aprobatą tłumów zderza się z bolesną prawdą o tym, co zostanie po jej odejściu ze sceny.

The Last Showgirl nie jest filmem przełomowym. Szczególnie dlatego, że na ekrany trafia dopiero po rozprawiającej się z patriarchatem Barbie i niekonwencjonalnej opowieści o starzeniu się, jaką jest Substancja. Pozostaje jednak wyjątkowym portretem kobiety, która nie godzi się na zapomnienie. Przede wszystkim jest to spektakularny aktorski comeback Pameli Anderson.

Fot. nagłówka: Unsplash

O autorze

Studentka dziennikarstwa i medioznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Kocha literaturę i herbatę cytrynową, a każdą wolną chwilę najchętniej spędzałaby w podróży.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *