Przejdź do treści

Tata Kazika – Stanisław Staszewski pół żartem, pół serio

Stanisław Staszewski – polski bard, poeta. Z wykształcenia architekt. Życiorys tego człowieka jest wyjątkowo różnorodny – podczas II Wojny Światowej żołnierz Armii Krajowej, w latach 50. występujący w warszawskim klubie „Piwnica”, później zamieszkały w Płocku, gdzie sprawował urząd naczelnego architekta tego miasta. Emigrował do Paryża. Tajny informator Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Przede wszystkim ojciec Kazimierza Staszewskiego – wokalisty i członka Kultu, jak i przeróżnych innych ugrupowań muzycznych. Ten sam zespół właśnie wydał dwie płyty –  Tatę Kazika oraz Tatę 2, odpowiednio w 1993 i 1996 roku, w całości poddane twórczości Stanisława oraz utworom, które grał przy okazji zgromadzeń towarzyskich.

Tata Kazika - Kult | Muzyka Sklep EMPIK.COM
Okładka albumu

Jeśli ktoś, nie znając kolejności dyskografii Kultu, odtworzy każdy ich album po kolei, to już od pierwszych dźwięków Celiny bez trudu zauważy, że jest to coś zupełnie odmiennego od oryginalnej twórczości zespołu. Nie jest to rock alternatywny z mocnymi tekstami uderzającymi w system, a trochę mroczniejszy w nastroju, choć dalej okraszony charakterystycznymi dla zespołu instrumentami dętymi, zbiór ballad i „luźniejszego” rocka. Celina – opowieść płocka, jak zapowiadany jest utwór na koncertach, jest historią tytułowej Celiny, zdradzającej swojego ukochanego – „czarnego” Ziutka z jego przyjacielem, rudym Mundkiem po czterodniowej libacji alkoholowej. Ziutek pod wpływem wściekłości zabija Celinę, co gwarantuje mu przedłużony nocleg w celi więziennej.

Spokojna głowa, zaraz potem jest Dziewczyna się bała pogrzebów, utwór o… no cóż, chyba jednak wydźwięk całej płyty będzie mniej wesoły niż ten, do którego przyzwyczaili nas Kazik i spółka. Po ostatnich dźwiękach wyjątkowo barwnego opisu pogrzebów można usłyszeć znanego szeroko Baranka. Tak, jest to kolejna piosenka opowiadająca o miłości – podmiot liryczny jest zakochany na zabój, a wszystkie informacje potwierdzające zdradę uważa za plotki, a kłamstwa i wymówki bierze za prawdziwe. Nawet kiedy zaczyna coś podejrzewać, „znów zapada w nią jak w toń”. Warto zauważyć, że całego utworu nie można przypisać Staszewskiemu seniorowi – refren (który zresztą wyjątkowo przyjemnie śpiewa się półkrzykiem z przyjaciółmi) jest cytatem z Dziadów części II największego wieszcza, Adama Mickiewicza. W utworze jest to opis ducha Zosi, która nie mogła osiągnąć życia po śmierci – również dlatego, że drwiła z uczuć skierowanych w jej stronę przez chłopaków z wioski. Słyszana po tym utworze Notoryczna narzeczona, okraszona naprawdę łatwo wpadającym w ucho dźwiękami saksofonu, jest trochę przygnębiającą opowieścią o związku z alkoholikiem bijącym swoją (tytułową zresztą) narzeczoną. Zaraz potem dla kontrastu opowieści o kobiecie biednej, Kult nagrał Królową życia, która mówi o pozornie perfekcyjnym życiu zamożnej pary. Mimo wszystko boryka się ona z podobnymi problemami – głównie alkoholizmem. Słyszani później Inżynierowie z Petrobudowy zaczynają się bardzo wesoło (podmiot liryczny, należący do tytułowych inżynierów, wspomina z tęsknotą, że „w zeszłe święto miał kobitę co miała obie nogi umyte”), jednakże ta przerwa od poważniejszych tematów nie trwa długo. Zaraz potem Stanisław Staszewski napisał o smutnej rzeczywistości pospolitego Kowalskiego zatrudnionego na budowie w czasach PRL-u. Była to praca nisko płatna, a wymagająca i o wysokim zapotrzebowaniu. Podmiot liryczny stara się być jednak dobrej myśli, prezentując postawę „jakoś to będzie”.

Rodzina Kazika Staszewskiego pochodzi z Pabianic | Dziennik Łódzki

Knajpa byłych morderców nie opowiada, jak może się wydawać po tytule, o przestępcach i seryjnych mordercach (wizualizuje się tutaj wizerunek chociażby Kuby Rozpruwacza), a o byłych żołnierzach Armii Krajowej – „wczoraj rycerze, dziś bezrobotni”. Tata Kazika zarysował smutny obraz byłego wojownika walczącego o wolność kraju. Żołnierze (czy też mordercy – wedle uznania) nie są w stanie znieść  bezczynności i tkwią w podziemiu, czekając na wojnę, która nigdy nie nadejdzie. Ludzie niegdyś podziwiani, dziś cienie samych siebie. W czarnej urnie jest pierwszym spokojnym, bardziej wyciszonym utworem, pozbawionym albo krzyczącego Kazika albo bardziej intensywnych dźwięków instrumentów. Utwór o wybitnie poetyckim tekście poprzedza podobnie spokojne (a przynajmniej na początku) Wróci wiosna, baronowo – utwór o tekście napisanym nie przez Stanisława Staszewskiego, a Konstantego Ildenfonsa Gałczyńskiego poetę, który zasłynął Teatrzykiem Zielona Gęś. Poeta napisał wiersz, a tata Kazika muzykę – wynikiem jest powoli nabierająca tempa opowieść o romansie z tytułową baronową i miłości jako sile, która nadaje życiu szczęścia (porównywalna do wiosny). Następna na liście jest Marianna (ten utwór, jak i dwa następne zostały napisane podczas pobytu Stanisława Staszewskiego w Paryżu, o czym świadczą między innymi francuskie zwroty), gdzie Kazik śpiewa o tytułowej dziewczynie. Daje się ona pociągnąć ideom komunistycznym, ale kiedy nadchodzi rewolucja jest zszokowana zazwyczaj skrywaną, brutalną stroną natury ludzkiej.  W Ku*** wędrowniczkach (tu pozwolę sobie ocenzurować nazwę piosenki, ale chyba każdy domyśla się, jak brzmi tytuł w pełnej okazałości) Kazik śpiewa o kobietach podróżujących bez zobowiązań, które (co wywołuje niemałą frustrację u autora tekstu) żyją prosto, a przyjemnie, „bo któż zabijał by i kradł gdy starczy uśmiech, wdzięk i szyk i trochę szmat”. Trzecia zwrotka oddzielona dźwiękami przelatujących samolotów i wyróżniająca się mocniejszym głosem Kazika porusza jednak o wiele poważniejszy temat – wspomniany Charles Manson był liderem sekty zwanej „rodziną Mansona”, która w roku 1969 była odpowiedzialna za siedem morderstw, w tym aktorki Sharon Tate. Bal kreślarzy jest ostatnim z utworów napisanych podczas pobytu Staszewskiego w stolicy Francji. Opowiada o rzeczywistości imigrujących do Paryża Polaków (jak przystało na tatę Kazika, jest ona raczej ponura) okraszony raczej spokojną melodią. I w ten sposób docieramy do Dyplomaty, napisanego w całości po rosyjsku. Pocieszna muzyka jest tylko podkładem do wyjątkowo wulgarnego tekstu będącego historią opowiedzianą z perspektywy dyplomaty (kto by się spodziewał) radzieckiego, osadzonego w okresie II Wojny Światowej. Podmiot zachwala swoje sukcesy, jednakże pozwolę sobie nie cytować – ciekawych gorąco zachęcam do przetłumaczenia na język polski.

   Tatę Kazika trudno oceniać. Nie jest to bowiem zwykła płyta – dźwięki wydobywające się z naszych głośników to zwyczajnie poezja i nie wiem, czy dzieło polskiej poezji, tak przy okazji okraszone instrumentami dętymi Kultu, zasługuje na zwykłą liczbę zakończoną znakami /10. Jest to bowiem coś więcej, niż zwykła muzyka którą włącza się w samochodzie podczas jazdy przez miasto, na słuchawkach na spacerze przez park czy na imprezie na głośniku tak, żeby wszyscy sąsiedzi słyszeli, że słuchamy polskiego rocka. Jest to płyta, którą wkłada się do odbiornika CD w pewne deszczowe popołudnie i następną godzinę spędza w otoczeniu poezji „dla opornych”. Jeśli ktoś jeszcze nie zapoznał się z twórczością Stanisława Staszewskiego, czy to w wersji pisanej, nagranej w latach 60. podczas jakiegoś spotkania towarzyskiego, śpiewanej przez Kaczmarskiego czy Bończyka – nieważne. Uważam, że każdy, kto jest fanem poezji, muzyki czy po prostu tekstów dających do myślenia, powinien zrobić sobie tę przyjemność i urządzić bliższe spotkanie z tatą Kazika.

O autorze

Licealista i oddany fan starych kawałków oraz motoryzacji. Preferuje tematy luźniejsze i bardziej rozrywkowe.