Przejdź do treści

Sukcesy AfD we wschodnich Niemczech

Björn Höcke na wiecu.

AfD (niem. Alternative für Deutschland, Alternatywa dla Niemiec) ma powody do zadowolenia. W wyborach do Landtagów we wschodnioniemieckiej Turyngii, Saksonii i Brandenburgii prawicowa partia uzyskała odpowiednio około 33, 31 i 30% głosów. To kolejne świetne wiadomości dla nacjonalistów z AfD, którzy niedawno wygrali w eurowyborach z każdą partią rządzącej koalicji.

Pasmo sukcesów

Wyniki wyborcze z Turyngii, Saksonii i Brandenburgii oscylują wokół jednej trzeciej wszystkich głosów. Są najwyższe w historii partii. Stanowią także o realnej sile ugrupowania, które może starać się o przejęcie władzy, na przykład dzięki potencjalnej koalicji z populistyczną lewicową partią BSW w Turyngii. Nawet jeśli znajdzie się w opozycji, AfD dysponuje teraz tak zwaną mniejszością blokującą (Sperrminorität). Bez jej poparcia nie można na przykład zmienić konstytucji krajów związkowych lub wybrać niektórych sędziów. Istnieją obawy, że partia może dzięki temu przeprowadzać skuteczny szantaż, uniemożliwiający innym skuteczne rządzenie (źródło).

Czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego również przebiegły wyjątkowo dobrze dla AfD. Partia zdobyła w nich drugie miejsce i odniosła wizerunkowy sukces, pokonując SPD Olafa Scholza – i to przy wyraźnym eurosceptycznym profilu ugrupowania. Wszystko to składa się w jedną całość: radykalna prawica jest niewątpliwie na fali wznoszącej. Najnowsze batalie mogą okazać się dla niej przełomem przed przyszłorocznymi wyborami federalnymi.

Faszyści i russofile?

Choć jest reprezentowana w Bundestagu dopiero od 2017 r., partia już zaangażowana była w wiele skandali. Po pierwsze, prowadzona jest szowinistyczna narracja historyczna. Przywódcy AfD zasłynęli między innymi wypowiedziami, że pomnik Holokaustu w Berlinie to „hańba” (Björn Höcke) lub że „nie każdy esesman był przestępcą” (Maximilian Krah). Pierwszy z wymienionych panów, działający w Turyngii, został przy innej okazji ukarany za użycie hasła należącego do nazistów z SA. Sąd w uzasadnieniu stwierdził, że ze względu na jego retorykę Höcke może być określany mianem faszysty. Z kolei Maximilian Krah, Spitzenkandidat AfD przed wyborami europejskimi, jest podejrzewany o szpiegostwo na rzecz Chin. Przeszukano jego biuro poselskie w tej sprawie.

Ważniejsza od Chin w optyce AfD wydaje się być jednak Rosja. Partia postuluje sprzyjające Kremlowi działania, takie jak wstrzymanie pomocy militarnej Ukrainie. Od 2023 roku wiele czołowych niemieckich mediów – w tym Der Spiegel, Die Welt czy Süddeutsche Zeitung – opublikowało raporty wskazujące na wielopłaszczyznowe powiązania polityków AfD z Moskwą. Sama AfD nie kryje się zresztą ze swoimi sympatiami. Jeszcze w 2022 roku jej deputowani planowali odwiedzić Rosjan na okupowanych terenach Ukrainy. Odwiodła ich od tego dopiero krytyka przez opinię publiczną.

Prawdopodobnie najbardziej szkodliwe dla reputacji partii były jednak doniesienia o działaniach niektórych polityków AfD z jesieni zeszłego roku. Wzięli oni udział w spotkaniu prawicowych radykałów (25 listopada w Poczdamie), którego głównym celem było ustalenie planu tak zwanej „remigracji”. Tego terminu używają eufemistycznie politycy z tego środowiska, odnosząc się do masowej deportacji obcokrajowców z Niemiec. Taka „remigracja” opierałaby się na rasistowskich kryteriach i objęłaby także obywateli kraju czy osoby przebywające w nim legalnie. Gdy szczegóły dotyczące spotkania ujrzały dzięki prasie światło dzienne, około półtora miliona ludzi wzięło udział w ulicznych protestach, zwanych antyfaszystowskimi.

Źródła popularności

AfD zyskuje poparcie w dużej mierze właśnie dzięki antyimigranckim sentymentom. Jej politycy opowiadają się stanowczo za zatrzymaniem wszelkiej nielegalnej migracji i gruntowną reformą prawa azylowego. Za problem szczególnej wagi uznają przyjmowanie osób z państw islamskiego kręgu kulturowego. Ci rzekomo różnią się od Niemców pod względem podstawowych wartości. Jakkolwiek niesprawiedliwa jest podobna optyka, wydaje się ona przemawiać do wyborców. Dzieje się to zwłaszcza obecnie, wraz z zaostrzeniem retoryki przez niemiecki rząd, widocznym po niedawnym ataku nożowym Syryjczyka w Solingen. Gdy dotychczas liberalna w tej sprawie SPD wprowadza kontrole na granicach Niemiec i projekt ustawy zakładający liczne nowe rygory wobec migracji, opinia publiczna zdaje sobie sprawę, że działania tego rodzaju są od dawna postulowane przez AfD.

Inną polaryzującą kwestią, która zapewnia AfD rzesze fanów, jest Europejski Zielony Ład. Protesty rolników przeciwko zmniejszeniu subwencji z budżetu z początku tego roku były partii bardzo na rękę, choć sama nie wspiera idei subwencji. Chodziło o to, by pokazać, jak „szeroka koalicja złożona z rolników, pracowników, średnich przedsiębiorstw i firm rodzinnych” odrzuca politykę energetyczną i klimatyczną. Ta zdaniem AfD jest dziełem oderwanych od rzeczywistości biurokratów i przyczynia się do zubożenia społeczeństwa. Przywódczyni ugrupowania Alice Weidel stwierdziła, że plany zastąpienia centralnego ogrzewania energią odnawialną są „masakrą ciepłowniczą”. Miałaby ona zmusić niektórych ludzi do sprzedaży swoich mieszkań. W programie przed wyborami europejskimi stwierdzono nawet wprost, że wysokie ceny energii są efektem spisku europejskich elit. Mają one doprowadzić do stworzenia obywatela „bezsilnie zdanego na brukselski rząd centralny i świadczenia pieniężne” (źródło, str. 71-72).

Należy tu również wspomnieć, że choć AfD staje się popularna w całych Niemczech, od początku swojego istnienia najsilniejsze poparcie ma w dawnej NRD. Może to mieć związek z wciąż odmienną mentalnością mieszkańców wschodnich Niemiec, zwanych „Ossi”. W byłej NRD nie dogoniono wciąż zachodu kraju – niższe są płace, mniej stowarzyszeń i ruchów obywatelskich. Miasta regionu wyludniają się, brakuje młodej siły roboczej. Nic dziwnego, że wielu Ossich czuje się  przegranymi zjednoczenia Niemiec z 1990 roku i w ogóle obywatelami „drugiego sortu”. Na takie kompleksy niższości liczą prawicowi działacze, obiecując ochronę wschodniej tożsamości. Często oznacza to antyimigranckie hasła.

Gracz wagi ciężkiej

Sondaże przed wyborami do Bundestagu w Niemczech. Fot. Gbuvn | Wikimedia Commons
Sondaże przed wyborami do Bundestagu w Niemczech. Fot. Gbuvn | Wikimedia Commons

AfD od 2023 roku ma drugą pozycję w sondażach do wyborów federalnych, które odbędą się za rok we wrześniu. Wydaje się, że na ten moment mogłaby liczyć na od 15 do 20% głosów. Ten drugi wynik oznaczałby podwojenie obecnego stanu posiadania w Bundestagu. Z wyjątkiem chadecji inne duże partie niemieckie zaliczą najpewniej zdecydowany regres, mogący oznaczać w niektórych przypadkach nawet spadek poniżej progu wyborczego. Choć na razie chęci współpracy z AfD nikt nie deklaruje, jedno jest pewne: radykałowie rosną w siłę. Tego zjawiska nie wolno zlekceważyć.

Fot. nagłówka: PanteraLeo, Wikimedia Commons

O autorze

Jestem licealistą ze Szczecina. Pasjonuję się polityką krajową i międzynarodową, historią (szczególnie XX wieku), geografią polityczną i pokrewnymi dziedzinami. Lubię też gry planszowe oraz muzykę rockową.