Przejdź do treści

Subwersja. Recenzja filmu „Nasienie świętej figi”

Mohammad Rasoulof, reżyser i scenarzysta „Nasienia świętej figi”, pod koniec filmu gdzieś się zagubił, uciekając w klisze. Nie zmienia to faktu, że obraz jako całość stanowi mocny głos przeciwko prześladującemu samego Rasoulofa reżimowi Islamskiej Republiki Iranu.

Rok 2016, spokojne wakacje w Rzymie. Pamiętam to, jakby było wczoraj. Po Muzeum Kapitolińskim przechadza się kilku schludnie ubranych mężczyzn. Jak się później okazało, była to specjalna komisja przybyła na chwilę przed wizytą prezydenta Iranu Hassana Rouhaniego we Włoszech. Rouhani, który w ojczyźnie uchodził wówczas za polityka jak na tamtejsze standardy postępowego, nie mógł równocześnie ujrzeć tych wszystkich antycznych dzieł epatujących golizną. Temu miała zapobiec komisja, decydująca, które z rzeźb należy zakryć, a które mogą się ostać.

A view of a building through an archway
Fot. Victor Hugo

W ODLEGŁYM TEHERANIE

„Nasienie świętej figi” w oczywisty sposób kpi z tradycji konserwatywnej irańskiej rodziny, w której słowo mężczyzny kończy wszelką dyskusję. System ten reprezentuje sędzia Iman (Missagh Zareh), oddany całym sobą prawu szariatu, choć odczuwający wyrzuty sumienia za każdym razem, gdy posyła na śmierć niepokornego aktywistę. Jest jednak w stanie żyć z faktem, że współtworzy ten system; stosuje skomplikowane konstrukcje logiczne („Telewizja kłamie? A skąd o tym wiesz?”) i ucieka w syndrom oblężonej twierdzy, który być może rzeczywiście towarzyszy irańskim elitom na co dzień.

Oprócz biernej matki (Soheila Golestani), prawnik ma również dwie córki: Rezvan (Mahsa Rostami) i Sanę (Setareh Maleki). To ich perypetie stanowią główny trzon fabuły. Nie ufają ojcu, dlatego kradną mu służbowy pistolet, powodując tym samym ciąg groteskowo-dramatycznych wypadków. Reżyser Rasoulof przedstawia orwellowskie metody zastraszania i wyciągania informacji z podejrzanych o sprzeniewierzenie się systemowi (za brak lojalności wobec państwa rozliczają cię własna rodzina i znajomi, więc najbardziej podstawowe więzy międzyludzkie zostają rozmontowane), po zwyczajny sadyzm stosowany przez Imana, gdy broń w dalszym ciągu się nie odnajduje. Większą przeszkodę dla ojca rodziny stanowi bowiem to, że córka będzie mieć pomalowane na niebiesko włosy niż to, że zostanie przez niego uwięziona w wygłuszonej piwnicy. Niech świat się boi, ale niestosowne rzeźby muszą zostać zasłonięte.

Reżyser nie pozostaje jednak do końca wierny tej subwersywnej, dekonstruującej patriarchat narracji. Finał „Nasienia świętej figi” przypomina bardziej grę wideo typu survival horror niż dramat polityczny. Mam tu na myśli scenę pościgu przez uzbrojonego psychopatę po ruinach, liczących zapewne tysiące lat. Trochę to hollywoodzkie i nie bardzo pasuje do reszty fabuły, przez co końcówkę filmu odbieram jako niezbyt udaną.

RECEPCJA

Rasoulof (za „Nasienie świętej figi” skazany w swojej byłej już ojczyźnie na karę więzienia) stawia na uzmysłowienie zachodniemu widzowi jak wyglądają mechanizmy i pułapki stosowane przez współczesne despotie na swoich obywatelach. Nie sądzę jednak, by w samym Iranie film mógł spowodować istotne zmiany. To już rola młodzieży, która zamiast ślęczeć w szkole nad studiowaniem historii od czasów Cyrusa Wielkiego, wychodzi na ulicę i walczy o swoją przyszłość.

Fot. nagłówka: MyStock Library

O autorze

Pomorzanin, urodzony w Warszawie, mieszkający w Krakowie. Student kulturoznawstwa, pasjonat poezji, miłośnik talentu Larsa von Triera i Stanleya Kubricka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *