Mimo iż często mówi się o tym, że polityka nie powinna mieszać się do sportu, to jednak od zawsze widzimy, jak różnymi sposobami do niego dociera i wykorzystuje go do własnych celów. Było tak w starożytności, gdy greccy wodzowie nagradzali olimpijczyków, aby zyskać grono wyborcze pośród ich fanów. Jest tak też w XXI wieku, co pokazały Igrzyska Olimpijskie w Pekinie w 2008 roku, które miały służyć kreowaniu pożądanego wizerunku Chin na świecie. Krajem, w którym w szczególności zauważa się, jaki wpływ na sport ma polityka, jest Hiszpania. Z pozoru piękna, słoneczna i otwarta, kryje w sobie głębokie podziały społeczne, wiążące się z uciskaniem mniejszości. Wykorzystał to Francisco Franco (1892-1975), który w czasach swojej dyktatury wyrządził wiele złego w świecie sportu, w szczególności w dyscyplinie najważniejszej dla Hiszpanów. Mowa oczywiście o piłce nożnej.
ZMIANY
Po zakończeniu wojny domowej w Hiszpanii w 1939 roku, Francisco Franco przejął pełną kontrolę nad państwem i rozpoczął plan „ujednolicenia” kraju poprzez masowe egzekucje, prześladowania, wprowadzenie systemu jednopartyjnego, cenzurę prasy, zniesienie autonomii Katalonii i Kraju Basków, a także zakazanie używania publicznie języków tych mniejszości etnicznych. Odbiło się to również na piłce – znany przed reżimem, ale i współcześnie Puchar Króla (hiszp. Copa del Rey), zmienił nazwę na Puchar Generała (hiszp. Copa del Generalísimo).
Ulubionym klubem Franco był Real Madryt, który uważał za wizytówkę Hiszpanii jako narodu „eleganckiego i osiągającego sukcesy”. Królewscy rzeczywiście byli w tamtych czasach niepowstrzymani, czego dowodzi choćby wygranie Ligi Mistrzów pięć razy z rzędu, jednak do dziś pojawiają się wątpliwości, ile wygranych pojedynków zdobyli uczciwie, a w ilu palce maczała polityka. W szczególności kontrowersje budzi zwycięstwo z Barceloną 11:1 z 13 czerwca 1943 roku – niektóre źródła donoszą, że frankistowskie służby miały wejść do szatni Barçy i zaszantażować piłkarzy, by ci przegrali mecz. Nie ma jednak niezbitych dowodów na potwierdzenie tej teorii. Co ciekawe, gdyby nie pewna decyzja władzy, reprezentacja Hiszpanii mogłaby mieć dziś o jedno trofeum na półce więcej.
NA ARENIE MIĘDZYNARODOWEJ
Pierwsze Mistrzostwa Europy odbyły się w 1960 roku, gdy relacje hiszpańsko-rosyjskie były fatalne. Franco ciągle żywił urazę do rządzących ZSRR za to, że nie stanęli po stronie nacjonalistów w czasie wojny domowej. Co więcej, Rosjanie byli w tamtych czasach jedną z najlepszych reprezentacji na świecie. Mimo iż reprezentacja Hiszpania obfitowała w wielu wybitnych piłkarzy takich jak Alfredo di Stefano czy Luis Suárez, to jednak w obliczu obawy przed porażką, która stanowiłaby ujmę na honorze, Franco zdecydował o wycofaniu się z udziału w Euro.
Jednak co się odwlecze, to nie uciecze – obie drużyny spotkały się w finale Euro cztery lata później. Mecz odbył się w Madrycie i zakończył się wynikiem 2:1 dla Hiszpanii. Oczywiście była to idealna okazja do siania propagandy poprzez ukazanie wyższości Hiszpanów nad komunistami, z czego reżim Franco ochoczo skorzystał. To wszystko, co działo się na arenie międzynarodowej, zdaje się jednak mało znaczące, gdy porówna się to z tym, co działo się na rodzimym podwórku, tj. w lidze hiszpańskiej.
INNY ZNACZY GORSZY
FC Barcelona była postrzegana przez reżim Franco jako instrument autonomii, który należy bezwzględnie zlikwidować, dlatego zrobiono wszystko, by obedrzeć ją z katalońskiej tożsamości. Klub zmuszony był odgrywać frankistowski hymn narodowy, zmienić nazwę na kastylijską wersję (Barcelona Club de Fútbol) i co więcej, musiał sobie poradzić z wieloma restrykcjami, jakie na niego nałożono. Przykładowo, drużyna mogła zdobywać puchary, ale zakazane było jej celebrować swoje zwycięstwo.
Represjom ulegli także Baskowie, którym zakazano ekspresji swojej kultury i używania ich rodzimego języka, tj. Euskary. Podobnie jak Katalończycy, musieli zmagać się z wieloma ograniczeniami i formami represji, ale kto zna choć trochę kulturę tego regionu, ten wie, że Baskowie to ludzie temperamentni. Rok po śmierci Franco, bramkarz José Ángel Iribar wyszedł na boisko i uroczyście wbił flagę Basków na samym środku boiska, co stanowiło symbol walki o autonomię regionu.
WPŁYW REŻIMU NA DZISIEJSZY FUTBOL
Pomimo że dyktatura Franco upadła wraz z jego śmiercią w 1975 roku, to jednak rany, jakie po sobie zostawiła w świecie futbolu, dalej się nie zabliźniły. Baskowie po tym wszystkim, co przeżyli, czują tak silną potrzebę ekspresji swojej autonomii, że do dziś w klubie Athletic Bilbao grają tylko piłkarze o pochodzeniu baskijskim. W czasach globalizacji i olbrzymiej komercjalizacji futbolu wydaje się to niemożliwe, ale rzeczywiście jest to żelazna zasada, której ten klub się trzyma pomimo oskarżeń o ksenofobię czy nacjonalizm.
Temat niepodległości Katalonii wraca również nieustannie i odbija się głośnym echem w świecie futbolu. Gdy w 2017 roku przeprowadzono w Barcelonie referendum niepodległościowe (nieuznane przez władze Hiszpanii), zarząd i piłkarze Barçy podkreślali, że popierają to, o co walczą Katalończycy, nawet jeśli miałoby być to kosztem przeniesienia do innej ligi. Ponadto w 2019 roku większość socios Barcelony zagłosowała za rezygnacją z trzech odznaczeń przyznanych klubowi w trakcie dyktatury Franco.
Mimo iż widzimy na co dzień, jak polityka wkrada się w wiele zakamarków naszego życia, to ta jednak historia budzi szczególny smutek, gdyż pokazuje, z jaką łatwością rządzący potrafią odebrać społeczeństwu szczęście. Piłka, która powinna wszystkich cieszyć, dawać rozrywkę i jednoczyć, za czasów reżimu Franco stała się narzędziem propagandowym, które miało dzielić ludzi na tych lepszych i gorszych. Niestety, okazało się narzędziem na tyle silnym, że jego konsekwencje widzimy po dziś dzień.
Źródła:
https://apuntesderabona.com/franco-dictadura-futbol/
https://polskieradio24.pl/43/265/artykul/378493,kraj-baskow-gdzie-futbol-wygral-z-terrorem
https://www.fcbarca.com/fc-barcelona-i-real-madryt-a-polityka-hiszpanska-w-xx-wieku.html
Fot. nagłówka: Freepik
O autorze
Studentka lingwistyki stosowanej na Uniwersytecie Warszawskim. Interesuje się nauką i nauczaniem języków obcych. Pasjonatka kultury krajów hiszpańskojęzycznych, literatury i piłki nożnej.