Serbia od kilku miesięcy tkwi w kryzysie politycznym. Kraj zalewa fala masowych protestów. Są one bezpośrednią reakcją na katastrofę budowlaną w Nowym Sadzie, do której doszło 1 listopada 2024 roku. W wyniku zawalenia się dachu dworca kolejowego zginęło 16 osób, a 1 została ranna. Obywatele oskarżają władze o zaniedbania, korupcję i ogłaszają rychły upadek reżimu.
Rosnące niezadowolenie Serbów wobec rządów Serbskiej Partii Postępowej (Srpska Napredna Stranka, SNS) sięga zenitu. SNS rządzi w Serbii nieprzerwanie od 2012 roku. Od 2016 roku masowe protesty wymierzone w aktualnie panujący rząd są regularnym zjawiskiem w kraju. Na przestrzeni ostatnich lat strajkowali m.in. rolnicy czy nauczyciele.
Dotychczas rząd umiejętnie zarządzał społecznym niezadowoleniem. Pozwalało na to przejęcie mediów czy upartyjnienie instytucji publicznych. Jak tłumaczy Adam Balcer, ekspert ds. Bałkanów, dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej:
Serbia na przestrzeni lat zamieniła się w państwo mocno upartyjnione. W jej przypadku możemy mówić o istnieniu reżimu hybrydowego, który łączy elementy autorytarne i demokratyczne, ale zdecydowanie więcej dostrzegamy tych autorytarnych. Pokazują to różne rankingi tworzone przez organizacje oceniające przestrzeganie praw człowieka, stan demokracji, wolność słowa, w tym mediów. W Serbii doszło do bardzo wyraźnego regresu w tych kwestiach. Organizacja Freedom House przez kilkanaście lat uznawała Serbię za kraj wolny, z licznymi, poważnymi defektami, ale wyróżniający się na tle regionu. Dzisiaj Serbia jest po Bośni (szczególnie Republice Srpskiej) najmniej demokratycznym krajem na Bałkanach. Wiąże się to z przejęciem instytucji państwowych, kontrolą nad największymi ośrodkami miejskimi: Belgradem, Niszem czy Nowym Sadem. Do tego dochodzi kontrola nad mediami, nie tylko publicznymi, ale także w większości prywatnymi. Stosowano wrogie przejęcia, doprowadzano do tego, że media zamykały się albo marginalizowały ze względu na kary finansowe. Działo się to także dzięki temu, że można było prowadzić kampanie w Internecie w mediach społecznościowych, wykorzystując pieniądze publiczne na wielką skalę. To wszystko spowodowało, że stworzył się układ zamknięty: politycy-gospodarka-media.
Głównym zarzutem wobec SNS, który podnoszono w debacie publicznej na przestrzeni lat, są praktyki korupcyjne rządu. W analizach Transparency International, organizacji, która m.in. bada stopień korupcji w 180 państwach na świecie (Corruption Perception Index), w zestawieniu z 2023 roku Serbia znajduje się na 104. miejscu. Wskaźniki brane pod uwagę w CPI obejmują m.in.: łapówkarstwo, nepotystyczne nominacje w sektorze publicznym, przejęcie państwa przez wąskie grupy interesu oraz skalę wykorzystania przez urzędników ich funkcji publicznej do osiągnięcia prywatnych korzyści, bez ponoszenia konsekwencji. Jak podaje na swojej stronie internetowej Transparency International:
Wynik danego kraju to postrzegany poziom korupcji w sektorze publicznym w skali od 0 do 100, gdzie 0 oznacza wysoki poziom korupcji, a 100 oznacza bardzo niski.
Serbia w CPI badanym na rok 2023 widnieje z wynikiem 36 punktów, a jego tendencja jest w tym kraju spadkowa od 2012 roku, czyli od objęcia rządów przez SNS. Jak mówi nam Adam Balcer:
Serbia boryka się z bardzo poważnym problem korupcji, co pokazuje chociażby ranking Corruption Perception Index. Nigdy nie była państwem mogącym pochwalić się jej niskim poziomem, jednak pod rządami Serbskiej Partii Postępowej (SNS), sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu. Można mówić o powszechnym zjawisku kleptokracji. Istotnym problemem pozostaje także nepotyzm – aby zdobyć pracę w instytucjach publicznych, często niezbędne są odpowiednie koneksje i znajomości wśród elit rządzących.
Nowy Sad – Symbol Korupcji
Katastrofa w Nowym Sadzie stała się symbolem korupcyjnych praktyk w Serbii, których konsekwencje okazały się tragiczne w skutkach. Modernizacja stacji kolejowej miała być sztandarowym projektem rządzącej partii, a burmistrzem Nowego Sadu w momencie trwania prac budowlanych był Miloš Vučević, serbski premier, który 28 stycznia podał się do dymisji. W oficjalnych przekazach powodem jego decyzji było pobicie studentów w Nowym Sadzie przez aktywistów związanych z SNS i nim samym. Vucević był jednak podporządkowany prezydentowi Aleksandarowi Vučiciowi, a jego dymisja nie spowodowała uspokojenia nastrojów. Vucić chciał osłabić protesty poprzez obietnice zmian kadrowych. Demonstrujący wiedzą jednak, iż jest to gra na przeczekanie.
W kontekście trwających protestów widać wyraźnie, że Vučić kreuje się na „dobrego cara”, który bez wahania poświęca swoich „bojarów” – urzędników i ministrów, włącznie z premierem – rzucając ich na pożarcie opinii publicznej. Dymisja Vucevića nie przyniosła jednak istotnych zmian ani uspokojenia nastrojów. To strategia obliczona na zmęczenie protestujących. Zwalnianie ministrów to gra pozorów, prowadzona równocześnie z próbami zdyskredytowania demonstrantów. Na razie protestujący doskonale zdają sobie sprawę, kto stoi za tą decyzją, traktując ją jako jedynie polityczną zagrywkę i środek zastępczy.
– komentuje Adam Balcer.
Aleksandar Vučić
Aleksandar Vučić objął prezydenturę w 2017 roku, a jego autokratyczne zapędy wywołują rosnącą falę niezadowolenia. Mimo braku konstytucyjnych podstaw, skupia on w swoich rękach dużą władzę. Kreuje się na przyjaciela ludu, który gotowy jest na ustępstwa. To jednak według ekspertów polityczna zagrywka działająca na osobistą korzyść prezydenta.
Prezydent Serbii jest wybierany w wyborach powszechnych, jednak zgodnie z konstytucją jego kompetencje są dość ograniczone. Mimo to Aleksandar Vučić dominuje na serbskiej scenie politycznej od 2014 roku. Przez kilka lat pełnił funkcję premiera, a następnie wystartował w wyborach prezydenckich i będzie sprawował urząd do 2027 roku. To on faktycznie rozdaje karty, choć nie wynika to z uwarunkowań ustrojowych – w teorii najsilniejszą pozycję powinien mieć premier, który jednak pozostaje całkowicie podporządkowany Vučićowi. Taka sytuacja pokazuje słabości systemu politycznego, w którym prezydent de facto skupia ogromną władzę, choć de jure jej nie posiada
– komentuje dyrektor programowy KEW.
Warto dziś także zwrócić uwagę na polityczne korzenie Vučicia. Określić go można człowiekiem starego systemu. W latach 90. był ministrem informacji w czasie trwania reżimu Slobodana Miloševicia, polityka oskarżonego m.in. o zbrodnie przeciwko ludzkości. Prezydent podkreśla swoją przemianę i odcięcie się od przeszłości.

Słabość na opozycji
Czynnikiem, który na przestrzeni lat pozwalał rządzącym na utrzymanie władzy i poszerzanie zakresu wpływów, była słabość serbskiej opozycji. Nie wyłania się w niej żaden klarowny lider, który potrafiłby poprowadzić ją do wyborczego zwycięstwa. Problem stanowi także jej ideologiczne rozbicie oraz rozwarstwienie na wiele partii. Nie bez znaczenia pozostaje również wątpliwa uczciwość i wolność krajowych wyborów, jak mówi nam Adam Balcer:
Opozycja nie ma równego dostępu do mediów ani takich samych środków na kampanię wyborczą. Dochodzi także do manipulacji frekwencją: w jednym okręgu jest ona sztucznie zawyżona, w innym obniżona. Pojawiają się przypadki wielokrotnego głosowania przez te same osoby, znikających głosów, a także braków kart do głosowania. Nie brakuje również tzw. „cudów nad urną” przy przeliczaniu głosów – i to zjawisko zaczęło się nasilać w Serbii. Niestety, sprzyja to obecnej władzy. Na korzyść reżimu działa także sytuacja, którą dobrze oddaje cytat legendarnego trenera Kazimierza Górskiego: „Gra się tak, jak przeciwnik pozwala”, bo ogromnym problemem Serbii jest wyjątkowo słaba opozycja. W parlamencie posiada ona około 37% mandatów, co oznacza, że rządzący nie dysponują większością konstytucyjną. Mimo to jest podzielona na kilkanaście partii i silnie zróżnicowana ideologicznie. Brakuje jej charyzmatycznego, wyróżniającego się lidera. To kontrastuje z obecną sytuacją na Węgrzech, gdzie Péter Magyar wyrasta na wyrazistego przywódcę i stanowi realne zagrożenie dla Viktora Orbána. Te wszystkie czynniki sprzyjały tej władzy w budowie systemu autorytarnego.
Vučić proponuje dziś przeprowadzenie przedterminowych wyborów. To jednak polityczna zagrywka; ta sama, którą prezydent stosuje przy rzucaniu na pożarcie społeczeństwu swoich urzędników, premiera czy ministrów. Nie przyniesie ona uspokojenia nastrojów. Demonstrujący oraz opozycja nie widzą bowiem żadnych szans na wygraną w takich wyborach. Postulują przywrócenie wolności mediów, równość i wolność procesu wyborczego i odpartyjnienie instytucji publicznych. W przeciwnym razie przedterminowe wybory będą tylko pustym gestem i środkiem zastępczym. Pomysł Vučicia nie zdobył więc szerokiego uznania, a sytuacja w Serbii wciąż pozostaje niespokojna. Jeśli jednak demonstrującym uda się odsunąć SNS od władzy, istnieje scenariusz, w którym nowa władza, zwracając uwagę na obecne zróżnicowanie i brak kooperacji na opozycji, będzie wewnętrznie skłócona i niezdolna do efektywnych rządów. Może to przynieść powrót do autorytarnego dryfu.
Nawet jeśli Vučić straci władzę w najbliższych latach, to istnieje niebezpieczeństwo zjawiska znanego w politologii jako ruch dzwonu – po okresie tendencji demokratycznych następuje zwrot, a autorytarne rządy powracają w jeszcze twardszej wersji. Nowa, zróżnicowana elita, która przejmuje władzę w wyniku demokratycznych przemian, często okazuje się wewnętrznie skłócona, co prowadzi do spadku jej popularności. Rozczarowanie jest wprost proporcjonalne do wielkich oczekiwań
– mówi nam Adam Balcer.
Przebieg protestów
Renowacja dworca, którego dach zawalił się 1 listopada 2024, była jedną z planowanych serbsko-chińskich współprac. Wedle ustaleń państw, zadaszenie nie miało być częścią przebudowy stacji; ostatni remont elementu przeprowadzono w 1964 roku. Ponowne otwarcie budynku stacji nastąpiło w połowie 2024 roku, zaledwie parę miesięcy przed tragedią.
Protesty, początkowo organizowane ku pamięci ofiar zawalenia się dachu w Nowym Sadzie, nabrały tempa po tygodniach impasu w prowadzonym śledztwie. Według dziennikarzy Associated Press, niecały tydzień po wypadku zatrzymano jedenaście niezidentyfikowanych osób w związku z m.in. „przestępstwami przeciwko bezpieczeństwu publicznemu”. Wśród zatrzymanych znalazł się minister transportu, budownictwa i infrastruktury, Goran Vesić, który tuż po tragedii złożył dymisję. Jak informowało MSW Serbii, przesłuchanych miało zostać ponad dwadzieścia osób tylko w ciągu jednego dnia. Państwowa prokuratura, wysoko postawieni urzędnicy strony rządowej oraz prezesi państwowej spółki kolejowej nie doprowadzili jednak do postawienia zarzutów. Ponadto, przedstawiciele Serbskiej Partii Postępowej nie wykazują chęci pełnego wyjaśnienia sprawy.

Główne zarzuty stawiane ministerstwu i lokalnym władzom obejmowały liczne zaniedbania oraz nierzetelną dokumentację. Jak informuje Associated Press, plany renowacji miały sprzeczny wydźwięk; w początkowym ich kształcie informowano o braku działań w związku z remontem zadaszenia. Niedługo później ujawnione zostały zdjęcia sugerujące, iż prace jednak przeprowadzono.
Kolejne tygodnie listopada przyniosły rozszerzenie postulatów demonstrantów oraz zaostrzenie protestów w Nowym Sadzie. Wśród żądań znalazły się m.in. ujawnienie pełnej dokumentacji oraz szeroko zakrojone postępowanie w sprawie praktyk korupcyjnych w odpowiedzialnych za remont podmiotach.
„Macie krew na rękach”
Już w pierwszych dniach po tragedii tysiące mieszkańców Nowego Sadu wyszło na ulice. Protesty przybrały formę aktów inicjatywy obywatelskiej; blokowano m.in. teren wokół dworca oraz głównych ośrodków miejskich jak ratusz, sąd czy siedziba telewizji. W akcje zaangażowała się przede wszystkim młodzież i studenci z miejsca katastrofy, a także stolicy i większych miast, jak Nisz czy Kragujevac. Manifestacje szybko eskalowały – początkowo upamiętniające ofiary tragedii przerodziły się w społeczny wyraz niezadowolenia z licznych nadużyć obecnej władzy. Trzy tygodnie po zawaleniu się dachu w Nowym Sadzie, na jednym z belgradzkich protestów zorganizowana grupa zaatakowała pokojowo demonstrujących studentów. Po incydencie na wydziale sztuk dramatycznych rozpoczęto okupację budynków akademickich, a niedługo później dołączyły do nich kolejne kampusy.
Do końca listopada odbyło się – w samym Nowym Sadzie – kilkanaście protestów. Najważniejszym punktem demonstracji stała się 15-minutowa blokada o dokładnie 11.52, czyli w momencie zawalenia się dachu 1 listopada. Trwająca w tym czasie cisza symbolizuje piętnaście ofiar katastrofy. Pokojowo zorganizowane manifestacje niejednokrotnie były celem agresywnych działań ze strony policji, m.in. przypadkowych aresztowań, zastraszania czy wywoływania incydentów.
Akcje antyrządowe przybrały na sile także w budynkach parlamentu w Belgradzie. Pod koniec listopada podczas posiedzenia Zgromadzeniu Narodowym doszło do starcia między członkami rządu a opozycją, która zarzucała SNS zaniedbania oraz praktyki korupcyjne, w konsekwencji czego obrady przerwano.
Zamknięte uczelnie i szkoły
Szeroko zakrojone protesty w Serbii przybrały w grudniu masowy charakter na terenie wszystkich dużych ośrodków miejskich. Rozpoczęto całodobowe blokady uniwersytetów w m.in. Belgradzie, Nowym Sadzie i Niszu, a zajęcia odwołano na ponad pięćdziesięciu kampusach. Do manifestującej młodzieży zaczęły dołączać także grupy zawodowe. W akcje antyrządowe zaangażowali się rolnicy, blokujący drogi i mosty na traktorach. 11 grudnia odbył się także strajk generalny Izby Adwokackiej Serbii, zorganizowany z uwagi na „systematyczną i długotrwałą ingerencję władzy wykonawczej w pracę władzy sądowniczej”.
W połowie grudnia, pierwszy raz od początku protestów prezydent Serbii Aleksandar Vučić odpowiedział na żądania studentów i ogłosił, iż wszystkie dokumenty związane z zawaleniem się dachu dworca w Nowym Sadzie zostaną ujawnione. Deklaracja nie została jednak przyjęta przez protestujących za poważne stanowisko. Według analityków, strategia ta jest dokładnie przekalkulowana przez rządzącą partię. Jak przestrzega Adam Balcer:
Rządzący ostrzegają przed zagrożeniem bezpieczeństwa, straszą wypadkami i oskarżają manifestujących o bycie „piątą kolumną” wspieraną z zagranicy przez państwa rzekomo zagrażające niepodległości i suwerenności Serbii. Ta taktyka wyraźnie przypomina działania Slobodana Miloševicia na przełomie lat 1996–1997. Wówczas, po sfałszowaniu wyborów w największych miastach, przeciwko jego władzy wybuchły masowe protesty, porównywalne z tymi, które obserwujemy obecnie. Milošević grał na przeczekanie – w pewnym momencie poszedł nawet na ustępstwa wobec protestujących i opozycji, ale ostatecznie rozegrał swoich przeciwników politycznych, a społeczeństwo, zmęczone długotrwałymi demonstracjami, straciło chęć protestu.
Pierwsze rysy na SNS. Vučević poza urzędem, fiasko wiecu w Jagodinie
Początek 2025 roku zbiegł się z intensyfikacją protestów. Blokada budynków uczelnianych rozszerzyła się, a w połowie stycznia lekcji zaniechały także placówki szkolne w różnych regionach Serbii, po tym, jak skrócono semestr o tydzień przed przerwą świąteczną. Kolejne tygodnie obfitowały w potyczki i blokady w wielu miastach i mniejszych ośrodkach. Demonstracje odbyły się m.in. przed Trybunałem Konstytucyjnym w Belgradzie. Ponadto, protestujący rozszerzyli swoje żądania: na liście pojawiły się 20-procentowa podwyżka dla szkolnictwa wyższego oraz wniesienie oskarżeń dla wszystkich napastników w trakcie trwających manifestacji.

Trwający kryzys w sektorze oświaty, brak woli negocjacji z obu stron, a także zaciekłość i determinacja protestujących doprowadziły do organizacji strajku generalnego 24 stycznia. Przyłączyły się do niego również główne partie opozycyjne. Jak podaje europeaneasternbalkans.com, w akcji wzięli udział także właściciele mniejszych biznesów w sektorze usługowym, w tym gastronomii, branży kulturalnej, organizacji społecznych, a także pracownicy państwowej spółki energetycznej Elektroprivreda Srbije. W odpowiedzi na protesty nauczycieli, ministerstwo edukacji poinformowało o cięciach pensji dla obecnych na antyrządowych manifestacjach.
24 stycznia odbył się również wiec poparcia dla Serbskiej Partii Postępowej w miejscowości Jagodina. Prezydent Aleksandar Vučić zaznaczył w trakcie, że „kraj został zaatakowany zarówno z wewnątrz, jak i zewnątrz”, oraz podkreślał istotną rolę współpracy z Rosją i Chinami w obliczu lokalnego zagrożenia. Spotkanie sympatyków SNS nie odbiło się jednak szerokim echem, choć czołowi politycy zapowiadali jego sukces. Jak podaje serbska telewizja N1, pojawiły się głosy lokalnych urzędników państwowych, którzy deklarowali przymus udziału w wiecu pod groźbami. Do udziału w zgromadzeniu zwożono ludzi z całego kraju, a obecni w Jagodinie mieli otrzymać sowitą zapłatę.
Cztery dni później, w Nowym Sadzie, doszło do incydentu ze studentami rozwieszającymi plakaty. Zamaskowani napastnicy zaatakowali uczniów kijami baseballowymi, a opieszałość służb medycznych mimo prób kontaktu sprawiła, iż przetransportowano rannych do szpitala, a sytuacja wywołała powszechne oburzenie. Na skutek okoliczności premier Miloš Vučević oraz burmistrz miasta Milan Đurić podali się do dymisji.
Jak Serbia zorganizowała pospolite ruszenie
Mimo niepewnego rozwoju protestów oraz politycznej pozycji SNS, demonstranci nie zwalniają tempa. Równo trzy miesiące po tragedii w Nowym Sadzie odbył się jeden z największych protestów w historii kraju. Dwa tygodnie później, na serbskie święto konstytucji, zorganizowano w Kragujevacu ogromną manifestację, na której, według Reuters, pojawiły się przynajmniej dziesiątki tysięcy osób. Podobne liczby szacowano przy okazji zgromadzenia w Niszu, trzecim co do wielkości mieście w kraju, które odbyło się na początku marca.
Choć w demonstracjach bierze udział coraz więcej osób, ich charakter pozostaje mniej więcej podobny. 15-minutowej ciszy ku pamięci ofiar towarzyszą antyrządowe okrzyki, hałasy wuwuzeli, przemówienia czy koncerty, a ich przygotowanie pozostaje całkowicie oddolne. Wieści o protestach przekazuje się głównie za sprawą ulotek, przekazu ustnego, nalepek w miejscach publicznych czy w mediach społecznościowych. Rozrost działań antyrządowych doprowadził do organizacji marszów studentów do miejsc, w których odbywają się zgromadzenia. W Kragujevacu, Niszu i Nowym Sadzie zatrzymywało się, po nierzadko długich, a często nawet pieszych podróżach, tysiące studentów.

Odpowiedź strony rządowej na nasilające się manifestacje była co najmniej chaotyczna. W ostatnich dniach lutego Vučić ogłosił kilka spotkań we wschodnich okręgach Serbii, podczas których miał rozmawiać z mieszkańcami o m.in. projektach infrastrukturalnych. Brakowało jednak w wypowiedziach prezydenta konstruktywnych komentarzy odnośnie trwającego kryzysu. Na początku marca w parlamencie serbskim doszło także do groźnego incydentu z udziałem członków partii SNS oraz opozycji. Na skutek awantury oraz odpalenia świec i granatów dymnych ucierpiały dwie osoby.
Historia w Belgradzie
Wielomiesięczne protesty wciąż ściągają dziesiątki tysięcy Serbów. Koronnym przykładem doskonałej organizacji obywateli jest przeprowadzony 15 marca protest w Belgradzie. Nazwana „15 dla 15” demonstracja nawiązuje do piętnastu zabitych osób w katastrofie w Nowym Sadzie, jak również do samej daty (kilka dni później poinformowano o szesnastej ofierze zmarłej w szpitalu). Warto wspomnieć, iż dojazd na manifestację dla osób spoza stolicy był znacząco utrudniony z powodu wstrzymania wszystkich kolejowych połączeń międzymiastowych. Na belgradzkich ulicach, według różnych szacunków, zgromadziło się między 100 a 325 tysięcy ludzi. Przy 6 milionach mieszkańców kraju liczba ta robi duże wrażenie. Wśród antyrządowych działaczy znaleźli się nie tylko studenci, ale także taksówkarze, właściciele restauracji, rolnicy, prawnicy, a także weterani wojenni.
Manifestacja nie przebiegła niestety bez zakłóceń. Oprócz potyczek z żandarmerią i grupami prorządowymi, rozmaite media serbskie i zagraniczne informują o użyciu broni LRAD na protestujących, tj. urządzenia wytwarzającego fale dźwiękowe o bardzo dalekim zasięgu. Poza nieprzyjemnymi wrażeniami słuchowymi, narażeni mogą odczuwać także nudności i wymioty. Jak informuje Associated Press, broń ta jest nielegalna w Serbii, ale także Polsce i wielu krajach europejskich.
Kilka dni po wielotysięcznym proteście w stolicy, formalnie potwierdzono rezygnację Miloša Vučevića ze stanowiska premiera. Według dyrektora programowego KEW, w obecnej sytuacji warto postawić na ostrożny optymizm.
Jeśli spojrzymy jednak na badania opinii publicznej, oczywiście przy uwzględnieniu problemu z ich wiarygodnością, to dostrzegamy spore wsparcie dla protestujących, ale nadal jest naprawdę sporo ludzi, którzy wciąż popierają obecną władzę. W tym momencie obserwujemy przeciąganie liny. Ciężko jest spisać na straty panujący reżim. Tym, co wzmacnia rządzących, jest spora grupa ludzi wahających się, niezdecydowanych, przyglądających, którzy dołączą do zwycięzców. Mogą mieć oni poczucie, że ten rząd wciąż jest silny.
Perspektywy na przyszłość
Protestujący stoją przed dużym wyzwaniem. Rozdrobniona opozycja i silna kontrola rządu nad kluczowymi elementami funkcjonowania państwa utrudniają realizację ich postulatów. Mimo to, wydarzenia w Serbii mogą stać się podstawą do powstania nowej elity politycznej i budowy innej Serbii. Protestują głównie młodzi, którzy wyobrażają sobie swój kraj inaczej, niż pod rządami SNS.
Pojawia się perspektywa, w której te protesty przyniosą zmianę odroczoną w czasie, która uwydatni się w obliczu jakiegoś kryzysu czy kolejnych afer. Obecne demonstracje mogą doprowadzić do sytuacji, w której spośród młodych ludzi i tych w średnim wieku wyłoni się nowa elita opozycyjna z klarownym liderem
– komentuje Balcer.
Od 19 marca rozpoczął się 30-dniowy okres, w którym parlament powinien wybrać nowy gabinet. Najbliższe tygodnie rozstrzygną czy Serbowie ponownie pójdą do urn, zaledwie półtora roku po ostatnich wyborach. Prawdopodobnym terminem głosowania jest 8 czerwca.
Źródła:
https://vreme.com/en/vesti/dokument-o-protestu-15-marta-kruzi-mrezama-studenti-porucuju-plan-jos-nije-usaglasen/
https://apnews.com/article/serbia-protests-students-vucic-belgrade-novi-sad-a0387d7b015995f2307894b413e38813
https://news.sky.com/story/serbia-calls-for-investigation-into-claims-illegal-sonic-weapon-used-against-peaceful-protesters-13335920
https://www.euronews.com/my-europe/2025/01/25/serbian-students-lead-strike-as-protests-against-aleksandar-vucics-rule-continue
https://balkaninsight.com/2025/01/16/serbian-driver-faces-attempted-murder-charges-for-ramming-protester/
https://balkaninsight.com/2025/01/24/tens-of-thousands-join-serbian-protests-amid-nationwide-strike-effort/
https://balkaninsight.com/2025/01/28/serbian-students-report-attacks-in-wake-of-mass-highway-blockade/
https://balkaninsight.com/2025/01/24/facing-strikes-and-protests-serbias-president-flexes-muscles-will-it-work/
https://www.pap.pl/aktualnosci/protesty-nowa-rzeczywistoscia-w-belgradzie-poparcie-nie-slabnie-mimo-utrudnien
https://www.pap.pl/aktualnosci/strajk-generalny-w-serbii-tysiace-ludzi-na-ulicach-zamkniete-sklepy-szkoly-i-teatry-0
https://www.pap.pl/aktualnosci/setki-demonstrantow-w-serbii-spedzily-noc-blokujac-most-wolnosci
https://www.pap.pl/aktualnosci/koniec-rezimu-jest-bliski-wielotysieczny-protest-przed-telewizja-publiczna-w-serbii
https://www.reuters.com/world/europe/clock-ticks-serbias-ruling-party-must-agree-new-pm-or-trigger-election-2025-01-29/
https://vreme.com/en/vesti/dokument-o-protestu-15-marta-kruzi-mrezama-studenti-porucuju-plan-jos-nije-usaglasen/
https://www.politico.eu/article/serbia-government-resign-milos-vucevic-aleksandar-vucic-floats-new-elections/
https://www.politico.eu/article/serbia-pm-milos-vucevic-steps-down-student-led-demonstrations/
n1info.rs/english/news/mobilization-under-way-for-ruling-party-rally-in-jagodina
europeanwesternbalkans.com/2025/03/20/serbian-parliamentary-opposition-presents-a-proposal-for-a-transitional-government/
https://apnews.com/article/serbia-protests-students-vucic-belgrade-novi-sad-a0387d7b015995f2307894b413e38813
https://apnews.com/article/serbia-roof-collapse-china-protests-3cfa282938b1ddec12c4795b9ecb3e95
https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2024-12-20/protesty-w-serbii-rysa-na-dominacji-vucicia
https://en.wikipedia.org/wiki/2024%E2%80%93present_Serbian_anti-corruption_protests
https://www.transparency.org/en/cpi/2024
Fot. nagłówka: Aleksandar Vucić – zdjęcie ilustracyjne | © European Union 2018 | Źródło: PE | Fot. Oliver Bunic
O autorze
Student dziennikarstwa i medioznawstwa na UW. Najchętniej piszę o polityce i kulturze. Jestem miłośnikiem filmów dokumentalnych. W wolnych chwilach łączę poezję z fotografią, co zaprowadziło mnie do wystawienia swoich prac w jednej z gdańskich galerii sztuki. Kocham podróże, zdarzyło mi się parę razy wybrać gdzieś autostopem.
Studentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Łódzkim. W wolnym czasie pochłania wszystko, co związane z muzyką. Jej ulubione miejsce na świecie - poza rodzinnym miastem, Islandią i halami koncertowymi - to własne łóżko, gdzie ogląda filmy i odpoczywa od szukania guza.