Przejdź do treści

Scena „i” pasja

Scena „i” to swego rodzaju artystyczna stolica talentów. Młodzi ludzie meldują się w MDK im. Andrzeja Bursy, żeby rozwijać swoje pasje i umiejętności, a przy okazji zaspokajają potrzeby widzów.

Pusta scena w Młodzieżowym Domu Kultury im. Andrzeja Bursy w Krakowie to widok raczej niespotykany. Zajęta jest ona niemal bez przerwy. Od ścian sali teatralnej odbija się bowiem cała gama dźwięków – żywe ślady sztuki, aktorstwa, śpiewu czy tańca. Zostawiają je tu po sobie młodzi twórcy, dla których Scena „i” to bezcenna i nieograniczona przestrzeń rozwoju – zarówno artystycznego, jak i osobistego. Żeby przekonać się o tym, że nie jest to jedynie lichy frazes, nie potrzeba wiele wysiłku. Wystarczy zajrzeć na stronę Domu Kultury i sięgnąć do zakładki z wydarzeniami w Scenie „i”. Roi się tam od zapowiedzi kolejnych premier, recitali, festiwali i nazwisk tych, którzy wpadli na pomysł, żeby na deskach MDK-u się zaprezentować. A jeśliby na innej karcie otworzyć Facebooka, to można skonfrontować to z całymi albumami zdjęć z tych wydarzeń. Rzucając na nie okiem, trudno nie dojść do wniosku, że Scena to epicentrum entuzjazmu i pasji. Aktorzy i aktorki, tancerze i tancerki albo muzycy – od wszystkich bije radość i poczucie satysfakcji. Brzmi zbyt idealnie? Nie wykluczam tego. Sęk w tym, że w zasadzie nie dodaję w tym opisie niczego od siebie. W sukurs idą mi zresztą informacje  z postów (a jest ich całkiem sporo), w których czytamy o sukcesach osób oraz grup związanych ze Sceną „i”. Tu statuetka za turniej recytatorski, tam za ogólnopolski festiwal teatralny, a na deser wyróżnienia indywidualne dla aktorów bądź aktorek. I tak w kółko. Można się zachłysnąć.

Little by little, step by step

W tym miejscu warto wrócić do korzeni Sceny „i”. Mimo długich poszukiwań i ogromnej nadziei, nie natknąłem się na żadne opracowanie historyczne na jej temat, ani nawet dłuższy artykuł o tym, jak powstawała. Jedynym cennym źródłem faktów znów okazała się strona internetowa MDK-u, tym razem zakładka „z historii”. Ponownie spotkało mnie lekkie rozczarowanie, bo to zaledwie jeden mało rozbudowany akapit, ale miałem przynajmniej jakiś fundament – wyłapałem datę powstania, pojedyncze nazwiska i informacje o „kamieniach milowych” w historii istnienia Sceny.

A zatem – wszystko zaczęło się we wrześniu 1987 r., kiedy teatr oficjalnie przyjął nazwę Sceny „i” (inspiracji, innowacji, inicjacji, impertynencji i innych idei) oraz  został powołany do życia. W ekipie założycielskiej znajdowali się m.in. Ewa Różańska i Stanisław Dembski – dwójka instruktorów, która zaledwie kilka lat później mogła poszczycić się tytułami „Instruktora Roku” przyznawanymi przez Ministra Kultury. Od samego początku błyszczały stałe zespoły teatralne, które podbijały sceny w całym kraju. Działo się tak nie bez przyczyny, bo przez szereg lat współpracowali z nimi profesjonalni twórcy, wśród których znajdowali się: reżyser Jerzy Ridan oraz aktorzy – Aldona Jankowska, Jerzy Hojda i wychowanek MDK-u, Karol Zapała. W dodatku w sześć lat po narodzinach Sceny prezes polskiego oddziału ASSITEJ (Międzynarodowego Stowarzyszenia Teatrów dla Dzieci i Młodzieży), Helena Machulska, zaangażowała teatr we współpracę w ramach międzynarodowej wymiany pedagogów teatralnych i zespołów. To wydarzenie możemy spokojnie uznać za cezurę w dotychczasowej działalności Sceny – od tego momentu o projekcie nowohuckiego domu kultury zaczęto coraz śmielej rozmawiać już nie tylko w obrębie kilku krakowskich dzielnic czy nawet polskich województw, a w różnych zakątkach Europy.

Karolina

Z drobnej podróży w czasie wracamy do teraźniejszości. A w niej wypowiada się Karolina Trojnacka – młoda początkująca aktorka, studentka I roku Wiedzy o teatrze. Jej przygoda ze Sceną „i” zbiegła się w czasie z rozpoczęciem nauki w XXI LO im. St. I. Witkiewicza w Krakowie, które ściśle współpracuje z MDK im. Andrzeja Bursy. Jak sama mówi, pomysł ten podsunęła jej koleżanka. Od tego czasu na deskach Sceny zagrała 4 spektakle, ale z racji pandemii koronawirusa dwa z nich dostępne były wyłącznie w formie online. Kiedy pytam o jej ulubione role, po krótkim zastanowieniu wybiera te z „Pchły Szachrajki” i „Tableau vivant”. Ten ostatni przywołuje wyjątkowo przyjemne wspomnienie, bo to właśnie za niego zespół aktorski Karoliny zgarnął Grand Prix na Małopolskim Festiwalu Artystycznym Młodzieży.

MFAM to dla MDK-u prawdopodobnie jeden z ważniejszych eventów w całym napiętym terminarzu. Spowodowane jest to faktem, że – co zaznacza zresztą moja rozmówczyni – zainteresowanie nim ze strony młodych twórców nie tylko nie spada, ale wręcz rośnie z każdą kolejną edycją. Karolina przyczyn tak dużej atrakcyjności festiwalu szuka m.in. w rozpiętości i różnorodności jego tematyki. „Dużą zaletą tego wydarzenia jest ogromna ilość kategorii; młodzi ludzie mogą sprawdzić swoje umiejętności na wielu płaszczyznach, m.in. w aktorstwie, plastyce, muzyce, literaturze czy dziennikarstwie” – podkreśla.

Nie narzekam na frekwencję

Kondycja teatru w czasach storpedowanych przez media społecznościowe czy platformy streamingowe to szeroki temat wymagający głębszej analizy. Ale na jeden wniosek stać mnie już teraz: spektakle milionowymi widowniami zwykle się nie cieszą. Dlatego ciekawiło mnie, jak to wygląda w przypadku Sceny „i”. Odpowiedź Karoliny wlała we mnie nieco optymizmu i podniosła na duchu. Oto okazuje się, że na frekwencję nie można narzekać, a sala często wypełniona jest do ostatniego fotela. I choć pandemia podłożyła aktorom sporą kłodę pod nogi, z ziemi podnieśli się z klasą i w dalszym ciągu występy młodzieży w Scenie cieszą się sporym zainteresowaniem.

Karolina przyznaje, że średnio wyobraża sobie swoją przyszłość bez sztuki. Zdaje sobie sprawę, że nie jest i nie będzie łatwo, ale zauważa również, że Scena „i’ to świetny kapitał na start. „Poza tym wierzę, że jak pracuje się na coś z sercem i pokorą, to to popłaca” – mówi. A po chwili dodaje: „Scena to cenne doświadczenie i polecam je każdemu. Choćby jako fajną przygodę lub eksperyment. Bez wątpienia stwarza różne możliwości i sprawia, że można lepiej poznać siebie”.

O autorze

Pochodzi z Krakowa, mieszka w Warszawie, studiuje prawo na UW. Interesuje się kinem, polityką i historią, sporo czyta i z zaciekawieniem śledzi wyniki rozgrywek piłkarskiej Ekstraklasy. W wolnych chwilach pisze i publikuje wiersze lub w nieskończoność odtwarza ulubione utwory na Spotify.