Przejdź do treści

Samotność na ulicach Paryża – Recenzja „Perełki”

zdjęcie książki

Czy zdarzyło wam się kiedyś trafić na świetną powieść zupełnie przypadkiem? Mnie tak. Ostatnio, na wymianie książek, w moje ręce trafiła Perełka autorstwa Patricka Modiano. Zaintrygowała mnie przede wszystkim piękna oprawa graficzna publikacji oraz umieszczony w lewym górnym rogu napis „Literacki Nobel 2014!”. Książka ukazała się po raz pierwszy w 2001 roku. Moje wydanie pochodzi z roku 2014, czyli dokładnie tego, w którym dzieło zyskało na popularności, dzięki uzyskanej nagrodzie literackiej. Autorką polskiego przekładu jest Bożena Sęk, a tytuł oryginalny w języku francuskim brzmi: La Petite Bijou.

O książce

Na niebieskiej obwolucie widnieje sylwetka kobiety wyglądającej przez okno z filiżanką kawy. Za oknem wyraźnie widać wieżę Eiffela. Pod obwolutą znajduje się okładka o tym samym kolorze, a na niej pozłacane litery układające się w nazwisko autora oraz tytuł powieści. Całość została solidnie wykonana, jest to również dość udany projekt typograficzny i edytorski. Mamy tu między innymi do czynienia z przyjemną w odbiorze czcionką i dużymi marginesami. Długość wierszy również nie przekracza zalecanej normy, co znacznie ułatwia czytanie. Właściwie jedyne czego mogłabym się przyczepić pod względem technicznym to użyty do składu niebiesko-biały papier, który nieco irytował podczas lektury – oczy męczyły się z powodu dużego kontrastu między nim a tekstem. Będzie na nim również szybko widać ślady użytkowania oraz pobrudzi się łatwiej niż na przykład papier w odcieniu kremowym. Publikacja nie jest obszerna – liczy zaledwie 172 strony i czyta się ją szybko.

zdjęcie książki
Fot. Maria Stanisławska/Gazeta Kongresy

Fabuła

Akcja książki toczy się w Paryżu. Narratorka powieści to młoda i zagubiona kobieta, której przede wszystkim doskwiera samotność. Już na samym początku dowiadujemy się, że kiedyś nazywano ją „Perełką”. Nieco później dowiadujemy się, że na imię jej Thérèse. Tak też przedstawia się mężczyźnie poznanemu przypadkiem w księgarni. Dziewczyna pracuje dorywczo jako opiekunka do dziecka. Zajmuje się córką państwa Valadier. Na pierwszy plan opowieści wysuwa się natomiast jej obsesja na punkcie matki, która zmarła przed laty w Maroku. Pewnego dnia zauważa w metrze kobietę w żółtym płaszczu, która do złudzenia przypomina jej rodzicielkę. Zaczyna wtedy podejrzewać, że może to być właśnie ona. Śledzi ją, wciąż nie mogąc się przemóc, by zagadać do nieznajomej. W tym czasie zaczyna miewać koszmary, powracają do niej również wspomnienia z dzieciństwa. Gdy nieomal mdleje pod drzwiami apteki, pomoc oferuje jej życzliwa farmaceutka. Jak potoczą się losy Thérèse? Jakie tajemnice skrywała jej matka? Dlaczego jej dzieciństwo było dziwne? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce.

Wrażenia z lektury

Opowieść cechuje melancholijny nastrój. Tym, co najbardziej zachęca do dalszej lektury, są wszechobecne niedopowiedzenia. Tajemnica stanowi swoistą oś całej fabuły – to na niej Modiano buduje świat swojej powieści oraz konstruuje postaci. Opisywani bohaterowie są w większości enigmatyczni i niewiele o nich wiadomo. To sprawiło, że Perełkę pochłaniałam rozdział za rozdziałem, wciąż licząc na więcej szczegółów. Mimo to cały czas ogarniało mnie poczucie niepewności, ponieważ nowe informacje dość często były niejednoznaczne. W mojej głowie roiło się od domysłów i wymyślałam dla Thérèse coraz to nowsze scenariusze. Ostatecznie żaden z nich się nie sprawdził, a zakończenie zupełnie mnie zaskoczyło.

zdjęcie książki
Fot. Maria Stanisławska/Gazeta Kongresy

To zdecydowanie jedna z tych pozycji, które wciągają od pierwszej strony i trzymają w napięciu aż do samego końca. Prosty i personalny sposób prowadzenia narracji intryguje i zachęca do dalszego czytania. Nie pojawiają się zbyt rozbudowane opisy otoczenia. Autor powieści kładzie nacisk przede wszystkim na wewnętrzne przeżycia bohaterki. Te opisane zostają bardzo szczegółowo – często pojawiają się opisy jej myśli. Umiejscowienie rozgrywających się wydarzeń na tle paryskich ulic oraz kawiarni tworzy wspaniały klimat. W tekście odnaleźć można wile nazw własnych w języku francuskim, które dodatkowo pogłębiają to wrażenie. Kompozycja publikacji również jest bardzo ciekawa. Pierwsze rozdziały są bardzo krótkie, jednak z czasem systematycznie się wydłużają. Następnie od mniej więcej połowy utworu ulegają ponownemu skróceniu aż do jego końca. Ten zabieg pozwala czytelnikowi stopniowo zanurzyć się w przedstawiony świat, który powoli staje się coraz bardziej rozbudowany. Tak było i w moim przypadku, dlatego uważam tę książkę za prawdziwą literacką perełkę!

Fot. nagłówka: Maria Stanisławska/Gazeta Kongresy

O autorze

Studiuję twórcze pisanie i edytorstwo na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego. Uwielbiam sztukę filmową, literaturę oraz długie spacery 🙂