Przejdź do treści

Pucze w Bamako i Wagadugu – subsaharyjski zwrot w stronę Rosji?

Region Sahelu z różnych powodów jest dla Europy jedną z najbardziej kluczowych części świata. Ze względu na mnogość kopalni uranu (kluczowego dla energetyki atomowej), a także ilość uchodźców, która potencjalnie może się dostać stamtąd do Unii Europejskiej, zapewnienie tam stabilizacji jest jednym z najważniejszych wyzwań dla europejskiej polityki zagranicznej. Ze względu na duży wkład w region wszystkich najważniejszych globalnych mocarstw jest to też dobry papierek lakmusowy światowego rozłożenia sił. Jak w wielu miejscach przez ostatnie miesiące, szala zaczyna się tam przechylać na stronę Wschodu.

Sytuacja w regionie

Sahel obejmuje obszar wzdłuż południowych obrzeży Sahary; rozciąga się od Senegalu po Sudan, przez Mauretanię, Mali, Niger, Czad oraz Erytreę. Od zawsze jest to region zdestabilizowany i targany wewnętrznymi konfliktami. Długotrwały i wyniszczający kolonializm, granice państw wytyczone niezgodnie z rzeczywistym podziałem etnicznym, ogromne terytoria, których słaba administracja nie jest w stanie kontrolować, a w ostatnich latach również spowodowane katastrofą klimatyczną coraz mocniej postępujące wdzieranie się pustyni na południe, wchłaniające sawanny i tereny bardziej urodzajne te i wiele mniejszych powodów doprowadziło w Sahelu do ogromnej biedy i społecznej frustracji, co natomiast stworzyło idealny klimat dla organizacji terrorystycznych.

Sytuacja w krajach Afryki Subsaharyjskiej stworzyła organizacjom terrorystycznym, takim jak Al-Kaida czy Państwo Islamskie, idealne warunki do osiągnięcia ogromnych wpływów. Finansowane z relatywnie bogatszych części świata – Pakistanu, Iranu czy talibskiego Afganistanu – często dla tubylców jawią się jako okazja na zapewnienie bytu rodzinie lub poprawienie jego warunków. Dochodzi do sytuacji dramatycznych, takich jak wymordowywanie całych wiosek, czy regularne bitwy ze słabymi armiami państwowymi. Na chwilę obecną duża część, głównie na północy regionu, jest pod pełnym panowaniem lokalnych watażków i terrorystów. W stolicach i większych miastach regularnie dochodzi do zamachów, w których często giną dziesiątki ludzi.

Dramatyczna sytuacja doprowadziła do największych migracji ludności w dzisiejszym świecie. Przez ostatnie kilka lat do migracji zmuszone zostały prawie 3 miliony osób. Wiele z nich, marząc o lepszym świecie, podejmuje ryzykowną drogę do Europy. Niestety ze względu na kiepskie warunki transportu spora część ginie po drodze, tonąc w Morzu Śródziemnym. A ci, którym podróż na Stary Kontynent się udaje, są dla niego problemem, z którym trzeba sobie poradzić.

Francuskie zaangażowanie

Francja jest jedynym europejskim krajem dysponującym armią wystarczającą do prowadzenia misji zagranicznych. Z tego względu naturalnie przejęła w Europie rolę lidera w kwestiach militarnych, również zewnętrznych.

Jako kraj, w którym energia atomowa odgrywa absolutnie kluczową rolę, odpowiadając za 70% całej energii elektrycznej, Francja jest uzależniona od uranu. Niger, jeden z krajów Sahelu, jest jednym z największych jego wydobywców na świecie. Jest to też jedyny kraj wydobywający ten surowiec, na który Francja może mieć rzeczywisty wpływ.

Z tych względów w 2014 roku połączyła swoje akcje z Mali i Czadu w jedną, obejmującą cały region – operację Barkhane. W dowództwo akcji włączone zostało G5 Sahel – organizacja złożona z przedstawicieli Mali, Nigru, Burkina Faso, Czadu i Mauretanii. Oznacza to, że francuska akcja od początku była popierana i wspierana przez lokalne rządy. Problemy jednak rozpoczęły się półtora roku temu, wraz z odsunięciem od władzy prezydenta Mali i spotęgowane zostały w styczniu br. przez pucz w Burkina Faso.

Zamachy stanu – droga na Wschód

Mali

W 2020 roku w Mali wybory prezydenckie wygrał Ibrahim Boubacar Keita. Sposób, w jaki to zrobił – po porwaniu lidera opozycji, a także „skorygowaniu” wyników przez Sąd Konstytucyjny – wzbudził głębokie niezadowolenie społeczne. Dołożyło się do tego sfrustrowanie małą skutecznością walki z terroryzmem, który osiągnął taką skalę, że już właściwie personalnie dotykał każdego obywatela, szczególnie na peryferiach.

Po kilku miesiącach niepokojów, protestów i manifestacji, w maju 2021 roku wojsko dopuściło się ostatecznego przejęcia władzy poprzez pucz. Prezydent, premier i minister obrony zostali aresztowani i finalnie odsunięci od jakichkolwiek decyzji. ONZ, Wspólnota Gospodarcza Państwa Afryki Zachodniej (ECOWAS), Unia Europejska, Stany Zjednoczone i Unia Afrykańska wydały wspólne oświadczenie potępiające zamach i wzywające do pokoju oraz wypuszczenia więźniów.

Na początku jednak nikt nie powziął decyzji o sankcjach, ponieważ junta, która przejęła władzę, obiecała powrót do demokracji. Złożyła obietnicę o rozpisaniu nowych, demokratycznych wyborów na luty 2022 roku.

Od początku wojskowi, mimo swoich zaprzeczeń, wspierani są przez Rosję. Podczas protestów poprzedzających pucz widziane były rosyjskie flagi, a w drugiej połowie 2021 pojawiły się doniesienia o obecności w kraju Grupy Wagnera – rosyjskich najemników.

Do eskalacji na linii Zachód-Mali doszło w grudniu 2021 roku. Rządząca w Bamako junta ogłosiła, że zapowiadane przez nich wybory nie odbędą się, a „transformacja” potrwa jeszcze do 2026 roku. Dodatkowo obecność Wagnerowców w kraju stała się pewna. Z tego powodu prezydent Emmanuel Macron ogłosił odwołanie misji Barkhane w Mali i wycofanie stamtąd francuskich sił.

Wpływy Zachodu w regionie stanęły kompletnie pod znakiem zapytania w połowie stycznia 2022. Wtedy to odbył się zamach stanu w kolejnym kraju z G5 Sahel – Burkina Faso.

Burkina Faso

22 stycznia br. doszło do kolejnego puczu – tym razem w Wagadugu, stolicy Burkina Faso. Pomimo początkowych zaprzeczeń ówczesnego prezydenta, Rocha Marca Christiana Kabore, kilka dni później, po wystąpieniu przedstawiciela wojskowych, jasne stało się, że zamach stanu już się dokonał, a przejęcie władzy jest faktem.

W Wagadugu powtórzyła się sytuacja z Mali – ludzie na ulicy, najpierw protestujący przeciwko prezydentowi, a później celebrujący przejęcie władzy, jawnie stali po stronie Rosji. Na ulicach widziane były rosyjskie flagi.

Ponownie powodem była frustracja nieskutecznością przewodzonych przez Francję akcji zwalczających terroryzm. Ludzie, głęboko dotknięci kryzysem, zaczęli zwracać oczy w kierunku, z którego ich zdaniem może przyjść rzeczywista militarna pomoc – ku Rosji. Jednakże, ze względu na historię przywódcy junty, Paula-Henriego Sandaogo Damiba, który studiował na akademii wojskowej w Paryżu i brał udział w wielu amerykańskich ćwiczeniach, nie jest pewne, czy Burkina Faso pójdzie tak bardzo prorosyjską drogą jak Mali.

Tym razem reakcja na pucz była ostrzejsza niż w przypadku Bamako. ECOWAS 28 stycznia zawiesiło kraj w prawach członkowskich. Prezydent Francji, nadal mającej w regionie największy wpływ, tym razem najprawdopodobniej będzie optował za i dążył do nałożenia zarówno na Burkina Faso, jak i Mali sankcji gospodarczych.

Globalne znaczenie

Afryka sukcesywnie dostaje się pod coraz większą władzę wschodnich mocarstw – Chin (więcej o tym tutaj) i Rosji. Chińskie wpływy gospodarcze i rosyjskie militarne stają się w regionie coraz większe, stopniowo wypychając te zachodnie. Dodając do tego amerykańską politykę izolacji i wycofywania się z „wiecznych wojen”, najbliższa przyszłość Czarnego Lądu rysuje się dla Europy bardzo niekorzystnie. Jeśli jej wpływy dalej będą maleć, a moskiewsko-pekińskie rosnąć, będzie to miało druzgocące konsekwencje.

Dla Europy jest to region absolutnie kluczowy, przede wszystkim jako źródło migrantów, którzy potencjalnie mogą ją zalać, ale także jako źródło ważnych surowców. Jest to ostatnie miejsce na świecie, gdzie europejskie wojska są obecne jako niezależna misja, nie jako członkowie misji pokojowych ONZ.

Jeśli rosyjskie wpływy w regionie będą się dalej rozszerzać, może się to stać kolejne pole do wymierzonego w Zachód szantażu. Biorąc pod uwagę stopniowe wzmaganie agresji Moskwy, skupione obecnie głównie na Ukrainie, dawanie jej kolejnych kart przetargowych do ręki jest bardzo niebezpieczne.

Ustępowanie pola w walce z terroryzmem, więc jednocześnie również kontroli nad nim, będąc jednocześnie głównym celem migracji z danego terytorium i oddawanie jej krajowi wrogiemu, jest bardzo ryzykowne. Miejmy więc nadzieję, że najbliższe dni i szczyty europejskich przywódców przyniosą zdecydowaną reakcję.

O autorze

Zafascynowany tym, jak właściwie działa świat, piszę (i mówię) o polityce międzynarodowej. Kierowany tym poczuciem zacząłem pisać artykuły do Kongresów już w lutym 2022 roku, a obecnie tworzę mój autorski podcast - Sprawy Uparcie Międzynarodowe.