W ubiegły piątek dotychczasowy premier Czech Andrej Babiš ogłosił, że przechodzi wraz ze swoim ugrupowaniem – ANO – do opozycji. Wszystko to sprawia, że władzę obejmie centro-prawicowa koalicja, a nowym premierem Czech zostanie konserwatywny polityk Petr Fiala.
Sytuacja, która zaistniała u naszego południowego sąsiada jest pokłosiem wyborów parlamentarnych, które odbyły się w tym kraju 8 i 9 października. Najwięcej głosów w skali kraju zdobyła centro-prawicowa koalicja wyborcza SPOLU (pol. Razem) pod wodzą wcześniej wspomnianego Petra Fiali. Zdobyła ona 27,8% całości oddanych głosów, co przełożyło się na 71 mandatów w Izbie Poselskiej czeskiego Parlamentu. Na drugim miejscu uplasowało się ANO Andreja Babiša z wynikiem 27,1% głosów. Jednak to właśnie ugrupowanie ustępującego premiera zdobyło największą liczbę miejsc w Izbie, to jest 72 mandaty. Na trzecim miejscu uplasowała się liberalna koalicja PirSTAN (Piráti a Starostové, pol. Piraci i Burmistrzowie), z wynikiem 15,6% głosów w skali kraju oraz 37 mandatami. Ostatnim ugrupowaniem, które znalazło się w Izbie Poselskiej Republiki Czeskiej jest eurosceptyczna i skrajnie prawicowa Wolność i Demokracja Bezpośrednia z 9,6% głosów oraz 20 mandatami.
Dużym zaskoczeniem tych wyborów był rezultat uzyskany przez czeskim socjaldemokratów oraz komunistów. Te dwie partie po raz pierwszy od 1990 roku znalazły się poza parlamentem. Czeska Partia Socjaldemokratyczna uzyskała 4,65% ogółu głosów, znajdując się tym samym pod pięcioprocentowym progiem wyborczym. Z kolei Komunistyczna Partia Czech i Moraw uzyskała 3,6% co również nie pozwoliło wejść jej do parlamentu. W poprzedniej kadencji to właśnie z socjaldemokratami Babiš współtworzył czeski rząd, a komuniści zapewniali rządowi stałe wsparcie.
I oto Babiš nie przegrywając wyborczej rywalizacji, jednocześnie nie otrzymał w ramach podziału mandatów parlamentarnych odpowiedniego poparcia, które umożliwiłoby mu utworzenie nowego rządu. Przyczyn takiego stanu rzeczy należy upatrywać w nieefektywnym zarządzaniu pandemią oraz w wielu skandalach korupcyjnych, których bohaterem był premier Babiš. Ostatnią z nich było pojawienie się jego nazwiska w wynikach międzynarodowego śledztwa dziennikarskiego Pandora Papers, któe to prześwietliło międzynarodowe powiązania finansowe wielu przywódców. W przypadku Babiša chodziło o zainwestowanie 19 milionów euro w szereg firm-słupów, aby kupić nieruchomość na Riwierze Francuskiej, w pobliżu miasta Cannes. Wszystko to sprawiło, że Czesi zwrócili się w kierunku dwóch wyborczych ugrupowań – SPOLU i PirSTAN.
W tle całego powyborczego krajobrazu jest zły stan zdrowia obecnego prezydenta Czech – Miloša Zemana. 10 października, dzień po wyborach (notabene – po czterdziestominutowym spotkaniu z premierem Babišem) został on przetransportowany do stołecznego szpitala. Został tam skierowany na oddział intensywnej terapii. Powszechnie wiadomo, że prezydent Zeman cierpi na zaawansowaną cukrzycę oraz na powiązane z nią powikłania. Jedne z nich – neuropatia cukrzycowa – sprawiła, że czeska głowa państwa zmuszona była przesiąść się na wózek inwalidzki.
Przewodniczący Senatu Czech Miloš Vystrčil na konferencji prasowej 18 października stwierdził na podstawie rozmowy z lekarzem prowadzącym prezydenta, iż jest on „niezdolny“ do pełnienia obowiązków. Takiej wersji zaprzeczają przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, którzy to nawet zaprezentowali wideo, na którym Zeman podpisuje rozporządzenia o zwołaniu Izby Poselskiej na pierwsze posiedzenie. Cały kryzys wokół stanu zdrowia prezydenta najprawdopodobniej opóźni sformowanie i powołanie nowego rządu Republiki.
Prezydent Zeman zwołał nowo wybrany parlament na 8 listopada. Jak zapowiedział w mediach społecznościowych, Petr Fiala najpóźniej tego dnia zostanie podpisana umowa koalicyjna pomiędzy SPOLU, a PirSTAN. Co oznacza powstanie dla Polski takiej koalicji? Szczerze mówiąc, niewiele. Najpewniej zmiana czeskiego rządu nie zmieni stanowiska tego państwa wobec sprawy Turowa. Oprócz tego polski rząd w osobie Fiali nie będzie musiał upatrywać przeciwnika. Ten konserwatywny polityk znany jest z podziwu, który wyraża dla rządzącego Węgrami Viktora Orbana, który z kolei jest sprzymierzeńcem Prawa i Sprawiedliwości. Jednakże znając pragmatyzm Czechów nie należy spodziewać się rozpoczęcia zażyłej współpracy pomiędzy rządem Fiali, a innymi środkowoeuropejskimi rządami konserwatywnymi.