Szwecja jest krajem, który jednoznacznie kojarzy się z rządami socjaldemokratów. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ od 1917 nieprzerwanie rządziła tam partia wywodząca się z tego nurtu. Po wstępnych wynikach wyborów do Riksdagu z 11.09.2022 roku wydawało się, że ten stan rzeczy się nie zmieni, a sama szwedzka Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza poprawiła swój wynik w odniesieniu do poprzednich wyborów. Dopiero po przeliczeniu wszystkich głosów okazało się, że owszem wygrali, ale nie będą w stanie utworzyć rządu. Oznacza to, że pierwszy raz od ponad stu lat rząd będzie tworzony przez szwedzką prawicę.
Sweden, national parliament election:
100% of districts counted
S-S&D: 30.3% (+2.0)
SD-ECR: 20.5% (+3.0)
M-EPP: 19.1% (-0.7)
V-LEFT: 6.7% (-1.3)
C-RE: 6.7% (-1.9)
KD-EPP: 5.3% (-1.0)
MP-G/EFA: 5.1% (+0.7)
L-RE: 4.6% (-0.9)+/- vs. 2018 election
➤ https://t.co/rsoqcYChNY pic.twitter.com/WC0LMCR1Zk
— Europe Elects (@EuropeElects) September 15, 2022
Trudne lata socjaldemokratów
Już po wyborach w 2018 roku Socjaldemokraci zaczęli mieć pierwsze problemy. Zaplecze parlamentarne partii straciło sporą liczbę mandatów, a ówczesny lider partii i premier — Stefan Löfven, zmuszony był do rozmów z dotychczasową opozycją. Dopiero kilka miesięcy po wyborach udało mu się uzyskać wotum zaufania, ale dalej pojawiały się kryzysy w koalicji. W 2021 roku jedna z lewicowych partii opuściła rząd, co doprowadziło do dymisji premiera. Również tę trudność udało się przezwyciężyć, ale Löfven zdecydował się zrezygnować z przewodniczenia partią i kierowania rządem. Na jego miejsce wybrana została Magdalena Andersson. Nowa premier już na początku musiała zmierzyć się z kryzysem. Jeden z koalicjantów nie poparł projektu budżetu stworzonego przez rząd, a parlament przegłosował opozycyjną propozycję. Doprowadziło to do opuszczenia koalicji przez Zielonych, a w perspektywie do dymisji gabinetu — w rezultacie do mniejszościowych rządów Socjaldemokratów, które trwały już do końca kadencji. Chwiejność rządów nie była jedynym kryzysem nękającym partię. Trudna sytuacja gospodarcza po pandemii i surowych lockdownach na pewno nie pomagała. Czynnikiem, który kosztował Socjaldemokrację utratę władzy, była polityka migracyjna. Ten temat zdominował tegoroczną kampanię wyborczą w związku z wojnami gangów, które zakłócają spokój w miastach. Większość z członków tych bojówek to właśnie migranci, którzy mają poważny problem z integracją. Jeszcze kilka lat temu tylko skrajna prawica zwracała uwagę na tę kwestię, ale teraz zaczęli o niej mówić również politycy lewicy i często sami wskazywali na konieczność ograniczenia liczby imigrantów. Wypadali przy tym jednak dość niewiarygodnie i pokazywali w ten sposób, że to opozycja miała rację. Socjaldemokratom nie pomogło również rozpoczęcie ścieżki wejścia Szwecji do NATO, chociaż niewątpliwie jest to ogromny sukces, który zapewni Magdalenie Andersson miejsce na kartach historii.
Sukces skrajnej prawicy
Niespodziewanym zwycięzcą wyborów okazała się uważana za skrajną prawicę partia Szwedzcy Demokraci. Udało im się wyprzedzić główną siłę opozycyjną, czyli Umiarkowaną Partię Koalicyjną. Pomimo tego, że to na nich będzie oparta przyszła koalicja prawicy, to lider partii — Jimmie Åkesson, nie będzie premierem. Głównym powodem jest fakt, że Szwedzcy Demokraci jeszcze do niedawna byli otoczeni „kordonem sanitarnym” przez resztę sceny politycznej. Spowodowane to było neofaszystowskimi korzeniami partii, która jeszcze w latach 90. odwoływała się do nazistowskich i antydemokratycznych postulatów. Dzisiaj partia przeszła gruntowny rebranding i stara się uchodzić za pragmatyczną. Popiera ona małżeństwa osób tej samej płci a także obecność Szwecji w NATO i UE. Na niekorzyść partii działa jednak jej antyimigrancki profil, który nierzadko przeradzał się w treści rasistowskie. W ostatnich wyborach zadziałało to jednak na korzyść partii. Dzięki problemom z gangami i powiązaniu ich z polityką migracyjną rządu, Szwedcy Demokraci byli w stanie trafić w nastroje wyborców. Pomogło im również to, że sami rządzący zaczęli przyznawać im po cichu rację. Mimo tego wypracowana przez wiele lat łatka skrajnej prawicy przynajmniej chwilowo pozostanie. Nawet teraz, kiedy Szwedzcy Demokraci będą główną siłą parlamentarną, słychać głosy, że nowy premier będzie się starał uniknąć nominowania ich członków na ministrów. Pomimo tych deklaracji jest wielce prawdopodobne, że jakieś stanowiska państwowe im przypadną, a dla partii znajdującej się jeszcze niedawno na marginesie życia politycznego jest to sukces.
Problemy nowego premiera
Umiarkowana Partia Koalicyjna nie ma z byt wielu powodów do radości. Spadła na trzecie miejsce wyprzedzona przez skrajną prawicę. Jedynym sukcesem jaki osiągnęła, jest powierzenie jej liderowi, Ulfowi Kristerssonowi, misji utworzenia rządu. Już na tym etapie Kristersson się może zapisać na kartach historii jako pierwszy od 100 lat premier niebędący socjaldemokratą. Z drugiej strony czeka go prawdziwy problem z utworzeniem gabinetu. Musi się porozumieć ze Szwedzkimi Demokratami oraz będzie to wymagało pewnych kompromisów kadrowych i programowych. Jeśli zbyt dużo im zaoferuje, części jego wyborców może się nie spodobać układanie ze skrajną prawicą. Ciągle potrzebuje jednak wsparcia w parlamencie, a to wymaga pomocy mniejszych partii prawicowych, które również są potrzebne przy budowaniu koalicji. Nawet jeśli uda mu się stworzyć w miarę stabilną większość, to będzie pojawiać się sprzeczne interesy licznych koalicjantów. Podejście do imigrantów i polityka międzynarodowa będą prawdopodobnie punktami zapalnymi przyszłych konfliktów. Nie jest też wykluczone, że nowy premier zmuszony będzie korzystać z pomocy Socjaldemokratów przy niektórych ustawach. Chwiejna większość i trudna koalicja to nie jedyne problemy czekające na nowy rząd. Ostatnio kraj mierzy się z rosnącą przestępczością zorganizowaną. Jest to związane z ogromną liczbą imigrantów co tylko wzmaga nastroje antymuzułmańskie w Szwecji. Nowy rząd będzie musiał zmierzyć się z tym kryzysem jak najszybciej, a trudne negocjacje koalicyjne tylko utrudnią rozwiązanie problemu.
Polityka nowego rządu
Nowy rząd oznacza zmianę dotychczasowej polityki państwa. Przede wszystkim możemy spodziewać się znacznie surowszej polityki migracyjnej. Możemy spodziewać się, że ilość imigrantów i dostających azyl znacznie spadnie. Ponadto prawdopodobnie czeka nas nowa polityka wobec mieszkających już na terenie Szwecji migrantów — ograniczenie pomocy socjalnej, walka z powstającymi skupiskami i próby asymilacji. Drugą kluczową zmianą będzie podejście do polityki budżetowej. Nowy rząd będzie się starał ograniczyć wydatki państwowe, wsparcie socjalne, w zamian natomiast obniży podatki. Wartą odnotowania zmianą będzie powrót do energetyki jądrowej do mixu energetycznego.
Nowa polityka zagraniczna?
Czy prawicowy rząd zmieni podejście Szwecji do polityki zagranicznej? W przypadku wojny w Ukrainie prawdopodobnie niewiele się zmieni. Nawet Szwedzcy Demokraci popierają wsparcie dla walczących Ukraińców. Również kwestia NATO nie powinna generować większych nieporozumień w koalicji. Największe zmiany mogą się pojawić w polityce europejskiej, ale nawet tutaj nie będą aż tak znaczące. Szwecja powinna dalej zostać krajem o kursie proeuropejskim – z pewnością nie dołączy do polsko-węgierskiego sojuszu. Kluczowe stanie się podejście nowych rządzących do funduszy europejskich. Już za rządów Socjaldemokratów Szwecja uznawana była za kraj z grupy „skąpców” czyli państw domagających się ograniczenia budżetu UE. Teraz prawdopodobnie zwiększy się ta tendencja.
Niewątpliwie w Szwecji skończyła się pewna epoka. Nawet jeśli będzie to tylko krótki epizod, zapisze się on w historii i w pewnym stopniu ukształtuje na nowo obraz szwedzkiej polityki.
O autorze
Uczeń III klasy o profilu prawniczym w V LO w Krakowie, członek zarządu oddziału krakowskiego OFM, pasjonat polskiej polityki, tenisista, ale tylko rekreacyjnie, miłośnik dobrego kryminału, liberał