Od 7 stycznia okolice Los Angeles stały się sceną dramatycznej walki z ogniem, który pochłonął nie tylko domy i osiedla, ale również nadzieje wielu mieszkańców na bezpieczną przyszłość. Kilka ognisk pożarów zniszczyło tysiące budynków – aż 37 tysięcy akrów (około 150 km²) zostało pochłoniętych przez żywioł. Skala zniszczeń jest porażająca, a skutki pozostaną z Kalifornią na lata. Porównując, pożary objęły powierzchnię dziesięciokrotnie większą niż Śródmieście Warszawy, co daje wyobrażenie o rozmiarze tragedii.
Płonące osiedla i luksusowe rezydencje
Ogniska pożarów skupiły się m.in. w dzielnicach Pasadena, Palisades na zachodzie oraz Aladdin na północnym zachodzie aglomeracji. W Palisades ogień zniszczył ponad 5000 budynków, w tym domy, mieszkania, garaże oraz obiekty biznesowe, a w Pasadenie – ponad 7000. Dotknięte zostały nie tylko luksusowe posiadłości znanych celebrytów, takich jak Paris Hilton czy Anthony Hopkins, ale także osiedla mobilnych domów, w których mieszkały osoby mniej zamożne. Tym samym tragedia dotknęła zarówno bogatych, jak i zwykłych mieszkańców.
Przyczyny katastrofy: Natura i człowiek
Eksperci wskazują na kilka czynników, które doprowadziły do tej katastrofy. Połączenie suszy, wysokich temperatur oraz huraganowych wiatrów Santa Ana stworzyło idealne warunki dla rozprzestrzeniania się ognia. Dodatkowo, zarośla (tzw. chaparral) pokrywające wzgórza wokół Los Angeles były wyjątkowo wysuszone po latach zmiennych warunków pogodowych – od intensywnych opadów po okresy skrajnej suszy. Pożary te nie są niczym nowym w historii Kalifornii, ale ich skala rośnie z roku na rok.
Bardziej długofalowe skutki mogą dotknąć zdrowie mieszkańców. Spalone materiały, takie jak poliuretanowe pianki, winylowe wykładziny i inne tworzywa sztuczne, emitują toksyny, które przenikają do gleby, wody i powietrza. Już teraz w wielu rejonach Los Angeles zaleca się gotowanie wody przed spożyciem.

Zarządzanie kryzysowe pod ostrzałem
Burmistrzyni Los Angeles Karen Bass znalazła się w ogniu krytyki za brak przygotowania miasta na tak dużą skalę katastrofy. Podczas pożarów Bass przebywała na oficjalnej wizycie w Ghanie, co wywołało oburzenie mieszkańców. Krytycy zarzucają jej, że pomimo obietnic ograniczenia podróży zagranicznych, opuściła miasto w kluczowym momencie.
Problemy techniczne również pogłębiły chaos. Strażacy zgłaszali trudności z hydrantami o niskim ciśnieniu, a zbiornik retencyjny Santa Ines był pusty z powodu długotrwałych napraw. Eksperci twierdzą jednak, że nawet przy lepszej infrastrukturze ekstremalne warunki pogodowe utrudniałyby skuteczną walkę z ogniem. Wędrówka wiatru z gór w kierunku oceanu rozpędziła pożary do niewyobrażalnej prędkości, co uniemożliwiło szybkie opanowanie sytuacji.
Polityczne rozgrywki i teorie spiskowe
Jak wiele tragedii w USA, pożary w Los Angeles stały się obiektem upolitycznienia. Republikanie krytykują demokratyczne władze Kalifornii za brak odpowiedniego zarządzania zaroślami i nieudolnością w ochronie przed pożarami. Donald Trump już wcześniej zarzucał Kalifornii brak dbałości o lasy, mimo że za większość terenów leśnych odpowiada rząd federalny.
Niektóre teorie spiskowe zyskały szczególną popularność, jak np. oskarżenia o celowe wywołanie pożarów przy pomocy laserów z kosmosu, co kiedyś sugerowała kongresmenka Marjorie Taylor Greene. Jej wypowiedzi na ten temat, choć szeroko krytykowane, zyskały rozgłos w mediach społecznościowych i stały się inspiracją dla innych teorii. Tego rodzaju narracje, choć absurdalne, znajdują podatny grunt wśród zwolenników teorii spiskowych w USA.
Odbudowa i przyszłość regionu
Zniszczenia wywołały nie tylko kryzys mieszkalnictwa, ale również wzrost cen wynajmu, szczególnie w dzielnicach mniej dotkniętych żywiołem. Chociaż regulacje w Kalifornii ograniczają możliwość podnoszenia cen wynajmu w stanach nadzwyczajnych, popyt znacznie przewyższa podaż.
Wielu mieszkańców staje teraz przed trudnym wyborem: odbudowa na zagrożonych terenach czy migracja w inne rejony. Problemy z ubezpieczeniami pogłębiają kryzys. W ostatnich latach koszty polis w Kalifornii wzrosły nawet o 30%, a wiele firm ubezpieczeniowych wycofało się z rynku, wskazując na zbyt duże ryzyko katastrof naturalnych. Mieszkańcy terenów zagrożonych, takich jak Pacific Palisades, często pozostają bez możliwości odnowienia polis, co zmusza ich do korzystania z droższych ofert stanowych programów ubezpieczeń. Dodatkowo brak ubezpieczenia często uniemożliwia sprzedaż nieruchomości, pogłębiając trudności finansowe dotkniętych rodzin. Firmy ubezpieczeniowe, w obawie przed ryzykiem, coraz częściej wycofują się z Kalifornii, pozostawiając mieszkańców bez ochrony finansowej w przypadku kolejnych katastrof.
Podsumowanie
Pożary w Los Angeles to nie tylko katastrofa naturalna, ale także dowód na bezradność wobec zmian klimatycznych i ludzkich zaniedbań. Miasto musi zmierzyć się z wyzwaniami odbudowy, jednocześnie wyciągając wnioski na przyszłość. Bez skutecznych reform klimatycznych i lepszego zarządzania kryzysowego podobne tragedie będą się powtarzać, a Kalifornia pozostanie symbolem zarówno bogactwa, jak i kruchej odporności wobec żywiołów.
Fot. nagłówka: Scott Liebenson
O autorze
Studentka prawa i lingwistyki stosowanej, zaangażowana w działalność Ladies of Liberty Alliance. Laureatka licznych stypendiów w Stanach Zjednoczonych, miłośniczka polityki amerykańskiej.