Przejdź do treści

Paraliż, niepewność, chaos. Awaria Microsoftu

fot. Unsplash

Awaria jednej firmy pozornie wydaje się marginalnym problemem. Okazuje się jednak, że awaria Microsoftu wpływa na infrastrukturę krytyczną na całym świecie, powodując paraliż na lotniskach, chaos na kolei czy zawieszenie działania numerów alarmowych. Oto cena, jaką przychodzi zapłacić za monopol jednej firmy.

Czy świat stanął w miejscu?

Skala awarii Microsoftu, która pojawiła się w nocy z 18 na 19 lipca, jest duża i bardzo uciążliwa. Dotknęła w głównej mierze lotniska. Nie działa gigantyczne centrum Berlin-Brandenburg. Wiele amerykańskich linii lotniczych odwołuje rejsy. W Stanach Zjednoczonych nie działa także numer alarmowy 911. Problemy odnotowują popularne tanie linie lotnicze (Wizz Air, Ryanair), ale i same lotniska na całym świecie (Sydney, Singapur, Praga).

W Polsce samoloty w większości nie są uziemione, ale wdrożono procedurę manualnej odprawy pasażerów, co znacznie utrudnia cały proces. Największe trudności zarejestrował terminal kontenerowy w Gdańsku, ale awaria została tam już opanowana. Do sprawy odnieśli się już najważniejsi członkowie rządu, zapewniając, że służby monitorują sytuację.

Większość polskich lotnisk również odnotowuje problemy. Chaos panuje na Lotnisku Chopina w Warszawie, na poznańskiej Ławicy czy krakowskich Balicach. Nie zapominajmy, że jesteśmy obecnie w samym środku sezonu urlopowego i oprócz lotów rejsowych, w rozkładzie znajduje się wiele lotów czarterowych biur podróży. Pasażerów jest więc jeszcze więcej, co w połączeniu z awarią i opóźnionymi bądź odwołanymi lotami, skutkuje niezwykłym tłokiem.

Kto odpowiada za awarię Microsoftu?

Prywatni użytkownicy oprogramowania Microsoft raczej nie odczują większych niedogodności. Awaria dotyczy usługi Microsoft Azure, która obsługuje m.in. tablice odlotów, które obecnie pokazują nieaktualne godziny odlotów czy błędne bramki. Problemy pojawiają się także u przewoźników kolejowych, w systemach bankowych, a awaria wpłynęła nawet na pracę niektórych szpitali w Niemczech. Kto więc poniesie za to odpowiedzialność?

Jak wiadomo, wielkie korporacje nie składają się z jednego podmiotu, ale powierzają poszczególne dziedziny innym jednostkom. Do błędu przyznała się zajmująca się cyberbezpieczeństwem firma CrowdStrike. W jej stanowisku przesłanym Polskiej Agencji Prasowej czytamy

„Jesteśmy świadomi problemu wpływającego na urządzenia z systemem Windows z powodu aktualizacji z platformy oprogramowania innej firmy. Przewidujemy, że rozwiązanie problemu nastąpi w najbliższym czasie”.

Za awarię ma odpowiadać usterka na platformie Falcon. Jak na razie widać już wielkie spadki notowań Microsoftu na giełdzie. Nie cichną także głosy, które twierdzą, że awaria mogła stanowić kolejną rosyjską próbę destabilizacji sytuacji na świecie. Lotniska w Rosji nie zostały bowiem dotknięte awarią, gdyż już dawno postawiły na własny system obsługi lotów i pasażerów. Na razie nie ma jednak dowodów na celowe wywołanie kryzysu przez obce służby.

Plan awaryjny?

fot. Unsplash
fot. Unsplash

Oprogramowania firmy Microsoft są najczęściej instalowanymi systemami operacyjnymi na świecie. Mowa tu nie tylko o prywatnych urządzeniach, ale także komputerach obsługujących infrastrukturę krytyczną, bankowość czy bazy danych (popularne „chmury”). Kiedy więc dochodzi do awarii na gigantyczną skalę, pojawiają się pytania o alternatywy wobec monopolu jednej firmy. W obliczu wakacji, ale i wielkich wydarzeń sportowych, takich jak rozpoczynające się już za tydzień Igrzyska Olimpijskie w Paryżu, należy zastanowić się, czy istnieją realne alternatywy, które mogą zapewnić ciągłość normalnego funkcjonowania w przypadku tego typu awarii. Zarządzanie kryzysowe wymaga bowiem zaplanowania sytuacji, w której nie sprawdzi się zazwyczaj niezawodna technologia. O istnieniu tego typu rozwiązań możemy się jednak przekonać tylko, gdy awaria zacznie już przejmować stery.

Fot. nagłówka: Unsplash

O autorze

„Zainteresuj się polityką, zanim ona zainteresuje się tobą". Zajmuję się polityką i stale staram się zrozumieć, jak działa jej świat. Dzień bez podcastów jest dla mnie dniem straconym. Jestem studentką twórczego pisania i edytorstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Uważam że, w życiu najważniejsza są pasja i charyzma, które codziennie pchają nas do przodu i pozwalą spełniać marzenia.