Andrzej Stękała dokonał coming out’u w emocjonalnym wpisie na Facebooku. Gratulacje za odwagę należą się jak najbardziej – polski skoczek narciarski funkcjonuje jednak w środowisku dość konserwatywnym, a to w Polsce, niestety, charakteryzuje daleko idąca homofobia.
Andrzej Stękała dokonał coming out’u!
Chcę, żebyście mnie poznali naprawdę. Jestem gejem. Przez lata ukrywałem to przed światem – przed Wami, przed mediami, a czasem nawet przed samym sobą.
W 2016 roku spotkałem osobę, która zmieniła moje życie. Był moją ostoją, wsparciem, moim największym kibicem. Razem dzieliliśmy życie, pasje, radości i trudne chwile. Był dla mnie wszystkim – moim domem, moim sercem. Kochaliśmy się w ciszy, ukrywając naszą miłość przed światem, by chronić to, co dla nas najważniejsze.
W listopadzie ubiegłego roku straciłem go. Nie potrafię opisać bólu, który mnie ogarnął. Świat, który budowaliśmy razem, rozpadł się na kawałki. Każdy dzień bez niego jest walką, ale jednocześnie przypomnieniem, jak bezgranicznie kochałem i jak bardzo byłem kochany. – czytamy w facebookowym poście polskiego skoczka narciarskiego.
O tyle, o ile pod oryginalnym postem Stękały dominują słowa wsparcia, to gdy wejdziemy w sekcje komentarzy pod postami Kanału Sportowego, Weszło czy TVP Sport – stężenie jadu będzie naprawdę wysokie. Bo „po co się obnosić”? Najzabawniejsze tudzież najsmutniejsze jest to, że na profilach tych osób znajdą się zdjęcia z rodzinką – żoną, dziećmi, czasem rodzicami. Ale słuchajcie, to już nie jest obnoszenie się z heteroseksualizmem – to chwalenie się szczęśliwą (przynajmniej na zdjęciu) rodziną.
Andrzej Stękała we wzruszającym wpisie żegna swojego partnera, Damiana i wyznaje, że jest gejem. To prawdziwy hołd oddany ich miłości i wspólnie spędzonym latom. To jeden z najsmutniejszych coming outów, jakie widzieliśmy.
Dużo siły Andrzeju! pic.twitter.com/UjB4VLwnwH— Jakub & Dawid (@JakubiDawid) December 31, 2024
Andrzej Stękała podzielił się z nami swoją stratą. Wylało się wiadro hejtu.
Zero słów współczucia, a w końcu Andrzej Stękała stracił osobę, którą kochał, swojego partnera. W zamian za to wysyp durnowatych komentarzy z wątpliwej jakości żartami o seksie analnym, słowa oburzenia, stos pytań „kogo to obchodzi”. Nie lubię whataboutismu, ale tym razem moje przeczucie graniczy z przekonaniem, więc pozwolę sobie na stwierdzenie, że gdyby jakaś popularna osoba napisała posta o stracie swojej partnerki nikt nie ośmieliłby się na komentarz o treści „kogo to obchodzi?”. Wciąż myślenie prawicy uwarunkowane jest skojarzeniem homoseksualizmu z wynaturzeniem, podczas gdy eksperci są w zgodności – to absolutnie nie jest choroba, tylko w pełni naturalne zjawisko. A wmawianie komuś, że jest chory przez swoje naturalne cechy to forma słownej agresji.
Zatem jeżeli ktoś mówi, że dyskryminowanie osób LGBTQ+ nie istnieje, niech wreszcie zejdzie na ziemię i wyjdzie poza swoją bańkę, posłucha historii nastolatków wyrzucanych przez rodziców z domu za orientację, ofiar przemocy rówieśniczej czy ludzi, którzy chwalą się swoim związkiem w mediach społecznościowych i spotykają się z wirtualnym wiadrem pomyj w postaci wyzwisk, czy rugania za „obnoszenie się”.
„Kogo to obchodzi”, czyli pytanie frustratów i homofobów
Andrzej Stękała przełamał pewne tabu w środowisku konserwatywnym – bo tak obecnie wygląda polski sport. Zrobił dużo dobrego dla osób nieheteromatywnych funkcjonujących wokół „heterobyczków” albo leśnych dziadków o dość wąskich horyzontach. W związku z tym brawa za odwagę i słowa wsparcia się jak najbardziej należą. Andrzej Stękała pokazał kim jest. To przykre, że przez lata żył w strachu, ukrywał swoją orientację seksualną. Że być może bał się tego wysypu „kogo to obchodzi”, które spotkało go teraz, w bardzo trudnym momencie jego życia, parę miesięcy po tym, gdy stracił najważniejszą osobę w swoim życiu.
Najsmutniejszy coming out w historii sportowców.
Andrzej Stękała w Nowy Rok podzielił się wstrząsającym wpisem o stracie swojego partnera.
Dużo siły i lepszego jutra!#skijumpingfamily pic.twitter.com/IwofqQHFgm
— Mateusz Ligęza (@LigezaMateusz) January 1, 2025
Bo to „kogo to obchodzi” jest pasywno-agresywne, a pasywna agresja jest naprawdę uderzająca. To wysublimowany sposób zadawania bólu drugiej osobie. Taki z przekąsem, dumą z samego siebie i chęcią dodatkowego upokorzenia i zeszmacenia drugiego człowieka. Chęć mówienia o sobie, swoich problemach, swoim życiu jest naturalna. Dzielenie się swoimi uczuciami i sobą to coś zdrowego, co powinno spotykać się z dobrym odbiorem, o ile oczywiście nie krzywdzi drugiej osoby. Miłość nikogo nie krzywdzi, a jeżeli ktoś czuje się nią dotknięty, powinien zapisać się na terapię.
Kim jest Andrzej Stękała?
Andrzej Stękała być może nie jest znany poza środowiskiem związanym ze skokami narciarskimi, ale z dziennikarskiego obowiązku warto nakreślić kim jest, by zrozumieć dlaczego jego coming out jest naprawdę ważny. W Pucharze Świata w skokach narciarskich zadebiutował 19 grudnia 2015 roku w Engelbergu. Pierwszy raz na podium zawodów PŚ stanął w 2021 roku w Zakopanem, zajął wówczas drugie miejsce. W 2016 roku pobił swój rekord życiowy w Vikersund oddając skok na odległość 235 metrów, co stanowiło wówczas drugi w historii Polski najdłuższy lot. W sezonie 2020/2021 zdobył 473 punkty w cyklu Pucharu Świata. Jest brązowym medalistą drużynowych mistrzostw świata w 2021 roku w Obersdorfie, rok wcześniej również zdobył brąz w drużynie w Mistrzostwach Świata w lotach w Planicy.
Andrzeju, przesyłamy ogromne słowa wsparcia. Brawa za odwagę.
Fot. nagłówka: facebook.com/stekalaofficial
O autorze
Piszę o polityce, sporcie, sprawach społecznych, kebabach, młodych ludziach i Polsce moich marzeń. Próbuję być publicystą. Lubię historię, od czasu do czasu coś pogotuję. Moje kibicowskie serce jest podzielone między Lecha Poznań a Liverpool FC. Torunianin z urodzenia, Poznaniak z wyboru.