Przejdź do treści

Operacja „Wandering Soul”, czyli jak Amerykanie straszyli Wietnamczyków

Gdy myślimy o wojnie, to zapewne przed oczami mamy czołgi, samoloty i żołnierzy biegnących z karabinami. Są to oczywiście poprawne skojarzenia, jednakże mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że nie są to jedyne składowe działań zbrojnych. Mocno pomijanym elementem prowadzenia wojny są operacje psychologiczne, które w niniejszym artykule postaram się przybliżyć na podstawie operacji „Wandering Soul”, którą przeprowadzili Amerykanie podczas wojny w Wietnamie.

Czym są operacje psychologiczne?

Nim opiszę dokładnie, co kryło się za kryptonimem „Zbłąkanej Duszy”, muszę najpierw wyjaśnić, czym są operacje psychologiczne. Wbrew pozorom nie są to psychologowie ze skalpelem w ręku, którzy próbują dostać się do umysłu pacjenta.

Operacje psychologiczne (PsyOps) to (w definicji Department of Defense Dictionary of Military and Associated Terms) „operacje planowane, by przekazać wybrane informacje i wskaźniki dla zagranicznych odbiorców oraz wpływać na ich emocje, motywacje, obiektywne rozumowanie, a ostatecznie zachowanie rządów państw obcych, organizacji, grup i osób”. Innymi słowy, są to wszelkie działania mające ukształtować rzeczywistość w oczach konkretnych osób w taki sposób, jaki tego chcemy. Zakładając oczywiście, że jesteśmy w szeregach żołnierzy z jednostek odpowiedzialnych za prowadzenie operacji psychologicznych.

Warto zaznaczyć, że w Wojsku Polskim istnieje jednostka specjalizująca się w prowadzeniu działań psychologicznych. Jest to Centralna Grupa Działań Psychologicznych, która stacjonuje w Bydgoszczy. Z uwagi na swój emblemat, zwani są oni „czarnymi pająkami”.

Fot. Wojsko Polskie

Rys historyczny i kulturowy

Skoro już wiemy czym w teorii są PsyOps, to warto teraz pochylić się nieco nad kulturą Wietnamczyków, gdyż jest ona kluczowa w zrozumieniu zamysłu Amerykanów co do działań psychologicznych.

W kulturze wietnamskiej wierzy się w tzw. wędrującą duszę. Wietnamczycy wierzą, że zmarli muszą być chowani w swojej ojczyźnie, inaczej ich dusza będzie błąkać się bez celu w bólu i cierpieniu. Wietnamczycy uważają, że jeśli ktoś jest niewłaściwie pochowany, to jego dusza nieustannie wędruje. Czasami można skontaktować się ze zmarłymi w rocznicę ich śmierci lub w pobliżu miejsca, w którym zmarli.

Tradycja głosi, że pewien wietnamski chłopiec, Kien Muc Lien, osiągnął oświecenie w młodym wieku. Jego matka nie miała tyle szczęścia. Za życia popełniła wiele grzechów i wykazywała się chciwością, a po śmierci została skazana na wieczne dręczenie przez demony i duchy oraz ciągły głód. Syn magicznie wysyłał jedzenie swojej matce, co rozwścieczało demony, które obracały wszystko w płomienie, zanim cokolwiek zdążyła zjeść. Następnie Kien poprosił Buddę, aby pomógł mu w opiece nad matką. Budda kazał mu zorganizować specjalną ceremonię. Chłopiec zorganizował więc święto zwane „Vu Lan” (Wędrująca Dusza), aby modlić się za duszę swojej matki i prosić o przebaczenie jej grzechów. Jego życzenia zostały spełnione.

Fot. Van Phat Thanh

Dzień Vu Lan to rozgrzeszenie duszy. Jest ono szczególnie ważne w przypadku zmarłych rodziców. Pozwala ich wędrującym duszom bezpiecznie wrócić do domu. Wietnamczycy obchodzą to święto wieloma ceremoniami, m.in. spuszczaniem nocą świateł w dół rzek, aby poprowadzić zagubione dusze do nirwany.

Odbywa się on co roku, 15 dnia siódmego miesiąca księżycowego w pagodach Hoi An. Święto jest tak popularne, że wielu turystów odwiedza Wietnam o tej porze roku, aby zobaczyć ceremonię. Wyznaczają dzień dla wędrujących dusz i ofiarowują jedzenie zmarłym krewnym, którzy, według wierzeń, mogą zawędrować do domów ich potomstwa.

Działania i operacje (1969-1970)

Podczas amerykańskiego zaangażowania w Wietnamie, podjęto próbę wykorzystania tych wierzeń przeciwko Wietnamczykom Północnym i Vietcongowi. Ponieważ było jasne, że umrą daleko od domu, a ich ciała prawdopodobnie nigdy nie zostaną odnalezione lub nigdy nie będą pochowane należycie, było pewne, że po śmierci staną się wędrującymi duszami.

Z początku ograniczano się tylko do zrzucania z samolotów i śmigłowców propagandowych ulotek nawołujących do zaprzestania walki, gdyż w przeciwnym razie dusze zmarłych będą cierpieć wieczne męki.

Fot. Stars and Stripes

Później jednak postanowiono rozszerzyć działania na większą skalę, używając przy tym bardziej zaawansowanych metod. Operacja otrzymała kryptonim „Wędrująca Dusza”. Inżynierowie spędzili tygodnie na nagrywaniu przerażających dźwięków. Zaangażowano do tego aktorów z Wietnamu Południowego. Nagrania zostały zaprojektowane tak, by wywoływać dreszcze na plecach. Krzyki i lamenty miały reprezentować dusze zmarłych wrogów, którym nie udało się znaleźć spokoju z uwagi na brak właściwego pochówku. Celem tych dźwięków było wywołanie paniki i zakłócenie spokoju wroga oraz zmuszenie go do ucieczki ze swojej pozycji.

Śmigłowce (głównie UH-1) były używane do nadawania wcześniej przygotowanych taśm. Głosy wydobywające się z głośników zamontowanych na śmigłowcach przekonywały „swoich potomków” z Vietcongu do ucieczki i zaprzestania walki. By zwiększyć swoją skuteczność, działania były prowadzone przez całą noc. Operacje z użyciem śmigłowców były o tyle trudne, że zamontowane głośniki blokowały stanowiska strzelców karabinów maszynowych na burtach maszyny. Z tego powodu śmigłowce z głośnikami musiały korzystać z osłony śmigłowców bojowych.

Fot. Here Be Monsters Podcast

Kilka słów o samych nagraniach

6. batalion PSYOP oraz niektóre jednostki US Navy były odpowiedzialne za emisję tych przerażających dźwięków podczas swoich działań.

Poniżej znajduje się transkrypcja jednej z używanych w tamtym czasie taśm:

Głos dziewczyny:

Tato, tato, chodź ze mną do domu, chodź do domu. Tatuś! Tatuś!

Głos mężczyzny:

Ha! (imię jego córki). Kto to jest? Kto mnie woła? Och, moja córka? Moja żona? Tatuś jest z tobą w domu, moja córko! Jestem z powrotem w domu z tobą, moją żoną. Ale moje ciało zniknęło. Umarłem, moja rodzina.

Ja… Tragicznie, jakże tragicznie.

Moi przyjaciele, wracam, aby dać wam znać, że nie żyję! Umarłem! To piekło, piekło! To bezsensowna śmierć! Jakie to bezsensowne! Bezsensowne! Ale kiedy zrozumiałem prawdę, było już za późno. Za późno. Przyjaciele, dopóki żyjecie, wciąż istnieje szansa, że ​​spotkacie się z ukochanymi. Czy słyszycie, co mówię? Idźcie do domu! Do domu, moi przyjaciele! Spieszcie się! Spieszcie się! Jeśli nie, skończycie tak jak ja. Idźcie do domu, przyjaciele, zanim będzie za późno. Idźcie do domu! Do domu moi przyjaciele!

Porucznik Jerry Valentine z 5 Dywizjonu Komandosów Powietrznych, latający samolotem AC-47 „Gooney Bird” z bazy lotniczej Binh Thuy, udzielił kiedyś wywiadu, w którym mówił:

Taśmy są najlepsze. Mamy jedną, którą nazywamy taśmą Wandering Soul. Trwa około czterech minut. Rozpoczyna się buddyjską muzyką pogrzebową, a potem upiornym zawodzącym głosem. Potem płacze małe dziecko, dziecko płacze za swoim ojcem. Potem przychodzi Wietnamka i opowiada, jak jej mąż zginął walcząc dla Vietcongu.

I cały czas ten niesamowity głos w tle, lamentujący nad śmiercią. To prawdziwe pięknogwarantowane podniesienie ognia naziemnego w dowolnym miejscu. Aż ciarki przechodzą po plecach. Jest tak skuteczny, że nawet rząd ogranicza jego stosowanie – pozwalają nam go używać tylko w ekstremalnych sytuacjach.

Fot. Psywarrior

Używanie śmigłowców nie było jedynym sposobem na emitowanie nagrań. Często zdarzało się, że żołnierze nosili ze sobą specjalne głośniki, a następnie ukrywali je w drzewach i nadawali przerażające odgłosy przez kilka godzin.

Niezamierzone efekty

Szybko okazało się, że nagrania mają większą moc przebicia nim można się było spodziewać. Mieszkańcy wiosek, które znajdowały się w pobliżu miejsc emisji nagrań, odmawiali pracy w polu ze strachu. Podobnie było z żołnierzami armii Wietnamu Południowego, którzy współpracowali z Amerykanami. Bali się oni, że po śmierci zostaną wędrującymi duszami i byli niechętni do walki. Efekt psychologiczny nagrań był tak silny, że dotykał samych Amerykanów, których również ogarniało przerażenie na dźwięk przeraźliwych odgłosów.

Z drugiej strony, po pierwszej fali szoku, jakiego doznali żołnierze Vietcongu i armii Wietnamu Północnego, wzrosła ich motywacja do walki. Odnotowywano cięższe ostrzały miejsc, z których słychać było puszczane przez Amerykanów nagrania. Dodatkowo głośniki często ujawniały pozycję żołnierzy amerykańskich, przez co stawali się oni łatwym celem dla Wietnamczyków.

W związku z pojawiającymi się negatywnymi skutkami używania nagrań, w 1970 roku zakończono operację „Wandering Soul”.

Źródła:

https://www.psywarrior.com/wanderingsoul.html

https://www.stripes.com/news/spooky-voice-fills-vc-with-shivers-of-fear-1.50688

https://www.youtube.com/watch?v=VY96iL88EMw&t=334s&ab_channel=DarkDocs

https://militaryhistorynow.com/2013/10/30/trick-or-treat-the-strange-tale-of-ghost-tape-no-10/

Fot. nagłówka: U.S. Army Special Operations Command

O autorze

Student Bezpieczeństwa Wewnętrznego na Uniwersytecie Warszawskim. Zainteresowany historią, współczesnymi konfliktami zbrojnymi, wojskowością - w szczególności lotnictwem wojskowym, geopolityką i aspektami wojny psychologicznej. Fan włoskiej Serie A.