Przejdź do treści

Odbudowa Pałacu Saskiego – akt patriotyzmu czy pisanie historii na nowo?

Obecny rząd chce odbudować jeden z największych przedwojennych pałaców, który został zniszczony podczas II wojny światowej. Pałac Saski, bo o nim tutaj mowa, był reprezentacyjnym budynkiem w II RP aż do czasu wysadzenia go w powietrze przez żołnierzy niemieckich podczas trwania powstania warszawskiego. Skąd pomysł na jego odbudowanie po 78 latach?

Zamysł i koszty odbudowy

W ustawie z dnia 11 sierpnia 2021 roku dotyczącej przygotowania i realizacji odbudowy Pałacu Saskiego, Pałacu Brühla oraz kamienic przy ulicy Królewskiej w Warszawie znajduje się zapis, stanowiący, że obudowa ma na celu „zadośćuczynienia woli Polaków i umocnienia jedności wspólnoty obywatelskiej (…)”. Można z tego wnioskować, że pałac ma służyć obywatelom i ma być odbudowany z ich woli. Jednak czy tak jest w rzeczywistości? Zbiórka mająca na celu zebranie funduszy na odbudowę Pałacu Saskiego o tym nie świadczy. Wzięło w niej udział zaledwie 95 osób, które wpłaciły łączą kwotę w wysokości 150 tys. złotych. Należy tutaj zaznaczyć, że szacunkowy koszt odbudowy pałacu wynosił 2,5 miliarda złotych. Jednak te szacunki pochodzą sprzed rozpoczęcia wojny na Ukrainie, wysokiej inflacji i prawdopodobnego kryzysu energetycznego, który swoje apogeum osiągnie tej zimy. Dlatego należy zakładać, że finalny koszt odbudowy wyniesie znacznie więcej, niż początkowo zakładano. 

Fot. Wizualizacja udostępniona przez PBPA Projekt

Jaką funkcję pełniłby Pałac Saski?

W tej samej ustawie, która została przytoczona powyżej, jest również mowa o tym, co miałoby się znaleźć w nowo odbudowanym gmachu, a raczej gmachach, ponieważ, jak wskazuje ustawa, oprócz samego Pałacu Saskiego zostanie odbudowany Pałac Brühla oraz kilka kamienic, które znajdowały się przy ulicy Królewskiej. Ustawa stanowi, że obiekty, które zostaną odbudowane, przejdą na użytek Kancelarii Senatu oraz Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. Ustawodawca wymienia w tym samym przepisie w sposób bardzo obszerny instytucje, które również miałyby funkcjonować w odbudowanych budynkach. Według ustawy są to: „podmioty prowadzące działalność kulturalną, edukacyjną lub społecznie potrzebną (…)”. Idea ewentualnego przeniesienia Senatu RP do Pałacu Brühla pojawiała się już kilkakrotnie w mediach. Obecnie zarówno Senat RP, jak i Sejm RP znajdują się w kompleksie budynków parlamentarnych przy ul. Wiejskiej w Warszawie. Jednak przeniesienie izby wyższej w inne miejsce rodzi jeden podstawowy problem, który powinien od razu dyskwalifikować ten pomysł – chodzi o logistykę. Obecnie cały parlament, tj. Sejm i Senat RP, znajdują się w jednym budynku. Dzięki temu przepływ informacji pomiędzy izbami jest bardzo szybki. Posłowie mogą konsultować się ze swoimi odpowiednikami w Senacie. Projekty ustaw są szybko przekazywane, dialog zostaje zachowany, ogólnie rzecz biorąc, władza ustawodawcza jest zlokalizowana w jednym miejscu. Przeniesienie Senatu RP do Pałacu Brühla zaburzyłoby zatem proces logistyczny w strukturze funkcjonowania parlamentu.

Fot. Sławomir Kaczorek/Kancelaria Senatu RP

Do tego dochodzi aspekt społeczny. Jeśli zdecydowano by się umiejscowić Senat RP w nowo odbudowanym pałacu, teren wokół niego, a przynajmniej jakaś jego część, musiałaby zostać wyłączona z użytku publicznego lub być pod bardzo uważną obserwacją służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Plac Piłsudskiego i Ogród Saski, jakie znamy ze spacerów i spotkań ze znajomymi, zmieniłyby się w takim przypadku w miejsce protestów, kordonów policji oraz stwarzałyby wrażenie odizolowanych od reszty miasta. Oczywiście nie należy zapominać, że izba wyższa polskiego parlamentu nie jest równorzędna z izbą niższą, tj. Sejmem. To Sejm podejmuje najważniejsze decyzje i to o jego członkach, czyli posłach, często słyszymy w mediach, rzadziej natomiast o senatorach. Dlatego prawdopodobnie nadal największe manifestacje odbywałyby się przy ul. Wiejskiej. Jednak po przeniesieniu Senatu RP podobne sytuacje na pewno miałyby miejsce również na pl. Piłsudskiego. Ważną kwestią jest samo zagospodarowanie budynków parlamentu. Obecnie zarówno posłowie i senatorowie nie mają w budynku parlamentu swoich biur, gdzie mogliby przyjmować swoich gości i pracować w trakcie trwania posiedzenia danej izby. W mojej opinii trzeba się zastanowić nad ewentualną rozbudową obecnego kompleksu sejmowego bądź wybudowaniem całkowicie nowego, nowoczesnego i przede wszystkim funkcjonalnego budynku parlamentu. W Warszawie znajduje się dużo lokalizacji, gdzie można by wybudować nowy parlament. Jedną z propozycji mogłyby być obecnie zaniedbane tereny po praskiej stronie Wisły, które dzięki odpowiedniej renowacji i oryginalnemu wykorzystaniu mogłyby stanowić ewenement na skalę Europy. Takie rozwiązanie miałoby wiele plusów. Nowy budynek parlamentu mógłby być ekologiczny, przyjazny dla środowiska, dlatego umiejscowienie go nad Wisłą byłoby dobrym rozwiązaniem. Dodatkowo zaowocowałoby to rozproszeniem budynków rządowych, które obecnie znajdują się w większości w południowej części centrum Warszawy. Dałoby to prawobrzeżnej Warszawie poczucie udziału w życiu politycznym stolicy. Oczywiście kwestia ta wymaga szerokiego dialogu, dlatego pojawia się tutaj tylko w formie nowego pomysłu.

Pałac Saski ok.1895 r.

Co dalej z Grobem Nieznanego Żołnierza?

Odbudowa Pałacu Saskiego spowodowałaby włączenie Grobu Nieznanego Żołnierza w kolumnadę w taki sposób, jak przed wojną. Obecnie Grób Nieznanego Żołnierza jest nie tylko symbolem niepodległości i waleczności Polaków w okresie zaborów, jak to miało miejsce przed wojną. Te trzy kolumnady, które zachowały się z zawieruchy wojennej, są symbolem totalnego zniszczenia Warszawy i całej Polski. Opustoszały plac stwarza wyjątkowe napięcie i skłania do refleksji nad historią naszego narodu. Odbudowa Pałacu Saskiego przyćmiłaby walor symboliczny i historyczny tego miejsca.

Fot. Grzegorz Sobczak/Gazeta Kongresy

Koncepcja zagospodarowania pl. Piłsudskiego prof. Marka Budzyńskiego

Prof. Marek Budzyński, wybitny polski architekt, autor m.in. budynku Sądu Najwyższego w Warszawie, Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie czy Opery Podlaskiej w Białymstoku, wysunął swoją propozycję na temat pl. Piłsudskiego. Według niego o wiele ważniejszą kwestią jest „odsłonięcie” tego, co znajduje się poniżej ziemi, tj. historycznych fundamentów, które nadal spoczywają pod placem Piłsudskiego. Są to m.in. fundamenty Pałacu Saskiego, które obecnie przechodzą prace archeologiczne, czy fundamenty cerkwi prawosławnej, która stała w centralnym miejscu placu w okresie zaboru rosyjskiego, a po wojnie została zburzona. Według prof. Budzyńskiego należy podzielić teren placu na trzy poziomy. Poziom -10 znajdowałby się pod ziemią, dzięki czemu można by na nim podziwiać do dziś zachowane zabytki architektoniczne i namacalnie poczuć historię tego miejsca. Na poziomie 0, czyli obecnym placu Piłsudskiego, miałyby znajdować się nowoczesne szklane budynki, z dużą ilością zieleni wokół. Wizja ta zakłada zachowanie obecnych dziś pomników, m.in. Pomnika Ofiar Katastrofy Smoleńskiej, krzyża pamiątkowego z wizyty Jana Pawła II w Polsce czy pomnika Józefa Piłsudskiego, który obecnie stoi de facto na parkingu samochodowym przy Hotelu Europejskim. W koncepcji prof. Budzyńskiego zostałby on przesunięty na plac. Jego wizja zakłada również odbudowanie dwóch skrzydeł przypominających te, które wchodziły w skład Pałacu Saskiego, ale w nowoczesnym stylu architektonicznym, bardzo charakterystycznym dla prof. Budzyńskiego. Na ich dachach znajdowałyby się ogrody, które płynnie łączyłyby się z Ogrodem Saskim. Poniżej znajdują się szkice wizji prof. Budzyńskiego.

Odbudowa Pałacu Saskiego jest pomysłem nietrafionym. Nieudana zbiórka funduszy miała przypominać tę zorganizowaną przy okazji odbudowy Zamku Królewskiego. Jednak emocje społeczne wtedy były zupełnie inne. Same budynki się od siebie diametralnie różnią pod względem historycznym. Pałac Saski w stanie sprzed wojny był de facto symbolem imperialistycznej Rosji. Nie neguję tutaj faktu, że w okresie międzywojennym był on miejscem organizowania patriotycznych wydarzeń. Jednak nie żyjemy już w II RP – Pałacu Saskiego nie ma od prawie 80 lat. Czy nie powinniśmy wydać tych miliardów złotych na coś innego, społecznie bardziej potrzebnego? 

Zasady odbudowy zabytków, a ściślej mówiąc tzw. Karta Wenecka, stanowi, że o wiele ważniejszym czynnikiem niż sama odbudowa zabytku jest zachowanie jego autentyczności. Precedensem od tej zasady była odbudowa Starego Miasta w Warszawie. Jednak nastąpiło to bezpośrednio po wojnie. Cóż z tego, że odbudujemy budynek bardzo podobny do oryginału? To już nie będzie to samo miejsce. Nie będzie zbudowane z tych samych materiałów, nie będzie miało historycznego nastroju. Nowy budynek wzorowany na tym historycznym nie będzie niemym świadkiem historii. Będzie kopią. Być może doskonałą, ale tylko kopią. Ten temat świetnie porusza Waldemar Łysiak w swoich esejach poświęconych architekturze. Zostały one zebrane i wydane w książce pt. „Łysiak na łamach”, do której odsyłam pomysłodawców odbudowy Pałacu Saskiego w celu pogłębienia wiedzy o sensie odbudowy zabytków.

O autorze

Uczeń klasy maturalnej o profilu prawniczym w LXV Liceum Ogólnokształcącym z Oddziałami Integracyjnymi im. gen. Józefa Bema w Warszawie, działacz w Polskim Stowarzyszeniu Paliw Alternatywnych, pracownik jednego z warszawskich antykwariatów. Interesuję się prawem konstytucyjnym, polityką oraz najnowszą historią Polski.