Przejdź do treści

O tym mówiła cała Polska. 10 najgłośniejszych spraw kryminalnych po roku 1989 roku

Corocznie w Polsce giną dziesiątki czy setki tysięcy ludzi. Są to głównie ofiary chorób czy wypadków komunikacyjnych. Wśród nich znajdują się jednak również ofiary szeregu zbrodni nierozwiązanych aż po dziś dzień. Z policyjnych danych wynika, że w 2020 roku zgłoszono 12 759 zaginięć. Wiele z tych osób nigdy się nie odnajdzie, a prowadzone często bez braku jakichkolwiek śladów, dowodów bądź tropów śledztwa odejdą w niepamięć. O zaginionych nie zapomną jednak bliscy, którzy do końca życia będą starali się rozwikłać historię ich zaginięcia.

Ostatnimi czasy w Internecie coraz większą popularnością cieszą się podcasty typu true crime, czyli takie opowiadające o prawdziwych zbrodniach. Wielu internautów i internautek na specjalnie dedykowanych grupach czy forach zaciekle dyskutuje o możliwym przebiegu zdarzeń, dalszych losach bohaterów dramatu czy postępach w śledztwie. Od zawsze jednak sprawy kryminalne, za sprawą ogólnopolskich mediów, docierały do obywateli w całym kraju i zawsze stawały się głównym przedmiotem ich zainteresowania. Jakie sprawy kryminalne były najgłośniejsze w historii współczesnej Polski? Tego dowiecie się z artykułu.

Sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek

Iwona Wieczorek zaginęła z dnia 18 na 19 lipca 2010 roku. Feralnej nocy 19-latka bawiła się wspólnie ze znajomymi na jednej z sopockich dyskotek. Ostatni raz została zarejestrowana na miejskim monitoringu o godzinie 4:12 w czasie drogi powrotnej do domu, do którego najprawdopodobniej nigdy nie dotarła. W sprawie pojawia się postać byłego chłopaka dziewczyny, a także tajemniczego pana z ręcznikiem. Detektywi zwracają również uwagę na obsługę pojazdu firmy sprzątającej czy patrol policji.

Poprzez działania Krzysztofa Rutkowskiego sprawa wstrząsnęła całą Polską. Nic dziwnego – normalna, młoda dziewczyna wykorzystująca uroki młodości ginie bez śladu. Znacząca jest również wielość możliwych wersji wydarzeń. Faktów mamy mało, a teorii i domysłów internautów – niezwykle dużo. Mimo ogromu pracy i chęci do dziś nie znaleziono niczego, co przyniosłoby wyczekiwany przełom w śledztwie. Aktualnie sprawą zajmuje się Archiwum X, czyli zespół do spraw przestępstw niewykrytych. Przynosi to nadzieję na rozwiązanie sprawy i odnalezienie Iwony, a co bardziej prawdopodobne jej ciała, i ukaranie osób trzecich biorących udział w zbrodni.

Zuzanna M. i Kamil N.

Fot. Jakub Orzechowski

Gdy dziecko morduje rodziców – zabójstwo w Rakowiskach

Ona była popularną poetką, a on pozostawał w jej cieniu i pod jej wpływem. O zabójstwie, dokonanym 12/13 grudnia 2014 przez Zuzannę M. oraz Kamila N., mówili niemal wszyscy. Ofiarami stali się rodzice Kamila, od początku przeciwni relacji, w której znalazł się ich syn. Na miejscu zbrodni policja zjawiła się kilka godzin później, a ich oczom ukazał się makabryczny obraz. Przed zaplanowanym zabójstwem, nastolatkowie (w chwili popełnienia przestępstwa mieli zaledwie 18 lat) zadbali o swoje alibi, wyjeżdżając do Krakowa na spotkanie autorskie Zuzanny. Gdy tylko ich aktywność została tam zarejestrowana, powrócili do Rakowisk i w bestialski sposób pozbawili życia dwójkę dorosłych ludzi.

Proces rozpoczął się już w następnym roku. Obydwoje zostali skazani na 25 lat więzienia, mimo zabiegów Zbigniewa Ziobry o zwiększenie wymiaru kary. O zwolnienie mogą ubiegać się po odbyciu 20 lat kary. Kamil utracił także możliwość dziedziczenia spadku po rodzicach. Obydwoje ostatecznie wyrazili skruchę, mówiąc, że żałują.

Tortury i śmierć Tomka Jaworskiego

Tomek miał tylko 19 lat. Był utalentowanym, pełnym marzeń i planów na przyszłość, zawsze uśmiechniętym chłopakiem. 13 czerwca 1997 wraz ze znajomymi świętował zdanie matury. Ognisko odbywało się w Warszawskim Parku Młocińskim. W pewnym momencie na miejscu pojawiła się grupa młodych, upojonych alkoholem mężczyzn. Odeszli, ale jakiś czas później wrócili wraz z Moniką Sz., uzbrojeni w kije baseballowe. Rozpoczęli atak na pozostałych w parku nastolatków, którzy zaczęli uciekać i chować się przed napastnikami. W pewnym momencie Tomek wyszedł ze swojej kryjówki i został uprowadzony.

Znalazł się na Bródnie, w mieszkaniu Moniki. Tam rozpoczęły się wielogodzinne tortury maturzysty. Ostatecznie kobieta, jak stwierdził sąd będąca „mózgiem operacji”, postanowiła ostatecznie pozbyć się chłopaka i zaplanowała jego zabójstwo. Śmiertelne ciosy zadał Tomasz K. nad kanałem Żerańskim na Białołęce, gdzie również zakopano zwłoki jego imiennika.

Tragedii mogła zapobiec szybsza interwencja policji, zaginięcie Tomka bowiem zgłoszono już następnego dnia rano, gdy jeszcze żył i znajdował się w mieszkaniu Moniki w bloku obok. Było już jednak zbyt późno. Przełom nastąpił 16 czerwca, a proces zabójców rozpoczął się w maju 1998 roku. Monika Sz. oraz Tomasz K. zostali skazani na karę dożywotniego pozbawienia wolności, natomiast Marek Sz., który również brał udział w zbrodni, ostatecznie na 25 lat.

Zabójstwo małej Madzi z Sosnowca

Magda przyszła na świat 15 lipca 2011. Była dzieckiem Bartka i Katarzyny. 24 stycznia 2012 roku jej matka zgłosiła porwanie dziecka – opisywała atak na ulicy, wskutek którego straciła przytomność, a gdy się obudziła, w wózku nie było jej córki. To rozpoczęło ogromne poszukiwania, w które zaangażowali się ludzie z całego kraju. Wreszcie, do sprawy włączył się Krzysztof Rutkowski. 2 lutego nakłonił Katarzynę W. do wyznania prawdy. Ta ugięła się i przyznała, że Madzia zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, podczas którego wypadła matce z rąk i uderzyła głową o próg. Jak się jednak okazało, i tym razem było to kłamstwo. Rzeczywiście dziewczynka zginęła poprzez uduszenie. Jej zwłoki znaleziono w lipcu w roku 2012.

Proces dzieciobójczyni rozpoczął się w lutym 2013 roku. Katarzyna została skazana na 25 lat pozbawienia wolności. Zakład karny w wypadku dobrego sprawowania może opuścić najwcześniej w 2033 roku.

GetAssetsMediaFromRepository

Śmierć Szymona – chłopczyka z Będzina

Jego matka Beata w areszcie spotkała się z wyżej wspomnianą Katarzyną. Obie zresztą były tam z tego samego powodu.

Chłopczyk w chwili śmierci miał tylko 2 lata. Został brutalnie pobity przez swoich rodziców – Beatę i Jarosława. Jego cierpienie trwało długo i ciągle narastało. Ciało Szymona porzucono przy jednym z cieszyńskich stawów. 19 marca 2010 roku znalazła je dwójka dzieci. Po sekcji zwłok pochowano jego na cmentarzu komunalnym w Cieszynie. Na grobie napisano: „Chłopczyk. Żył ok. 2 lat”.

Jego tożsamość ustalono dopiero dwa lata później. Przełom w trudnym i żmudnym śledztwie przyniósł anonimowy telefon do miejskiego ośrodka pomocy społecznej, który wskazał na długą nieobecność syna Beaty i Jarosława. Rodzice dziecka zostali zatrzymani 23 czerwca 2012 roku. Nie zaprzeczali, że niezidentyfikowany chłopiec to ich syn Szymon, lecz wyparli się możliwości popełnienia zbrodni. W trakcie procesu większość winy przypisano mężczyźnie, który odsiaduje wyrok 15 lat pozbawienia wolności. Beata natomiast w więzieniu spędzi łącznie 13 lat.

Strzelanina w butiku Ultimo

Beata i Anna znały się kilka lat. Początkowo łączyły je więzy towarzyskie, później związane były jedynie pracą. Anna w pewnym momencie staje się niejako przełożoną Beaty i zwalnia ją z powodu kradzieży. 16 grudnia 1997 roku o godzinie 20 w butiku na Nowym Świecie dochodzi do strzelaniny. Ginie Daniel – mąż Anny, a ona trafia ranna do szpitala. Gdy się budzi, wskazuje na winę Beaty.

Jej zeznania okażą się jedynymi dowodami potwierdzającymi winę dawnej przyjaciółki. Kobieta miała alibi, zapewnione nie tylko przez partnera i jego rodziców, ale i również osoby spotkane po drodze, niezwiązane ze sprawą. Dwa razy sąd uznał ją za niewinną. Zmieniło się to za trzecim razem i Beata 18 lat spędziła w więzieniu. Po wyjściu na wolność nadal utrzymuje o swojej niewinności. Trudno ustalić, czy faktycznie jest winna. Jeśli jednak tak nie jest, to morderca bądź morderczyni nadal jest na wolności. A Beacie należą się przeprosiny i odszkodowanie.

Tomasz Komenda /Wojciech Olszanka/Dzien Dobry TVN/East News /East News

Fot. Wojciech Olszanka/East News

25 lat za niewinność. Sprawa Tomasza Komendy

W tej zbrodni ofiar jest dwójka. Pierwszą jest 15-letnia Małgorzata, pobita i zgwałcona w noc sylwestrową 1996/1997, a drugą Tomasz Komenda, który niesłusznie odsiedział w więzieniu 18 lat ukarany za tę zbrodnię.

Małgorzata bawiła się na sylwestrowej dyskotece w Miłoszycach. Rano, w nowy rok była już martwa. W pobliżu ciała znaleziono dowody świadczące o tym, że sprawców było kilku. Jako jednego z nich wskazano Komendę i aresztowano go w roku 2000. Złożył wymuszone przez śledczych zeznania i przyznał się do winy. Skazano go początkowo na 15, a następnie 25 lat więzienia.

15 marca 2018 roku, po 18 latach odbywania kary, Tomasz Komenda został z niej zwolniony, a jego wyroki uchylone przez Sąd Najwyższy. Mężczyzna wnioskował o pieniężne zadośćuczynienie i odszkodowanie. Proces w tej sprawie nadal się toczy.

Kto zatem zabił nastolatkę? Byli to Ireneusz M. oraz Norbert B. Ireneusz w trakcie śledztwa wskazywał na fakty, o których wiedzę mieć mógł tylko zabójca. Obaj mężczyźni odsiadują wyrok 25 lat pozbawienia wolności. Zostali również skazani na 10 lat pozbawienia praw publicznych.

Morderstwo Iwony Cygan

17 sierpnia 1998 roku 17-letnia Iwona Cygan spotyka się z przyjaciółką, Renatą G. Rozstają się około 20:30 na szczucińskim rynku. To wtedy dziewczyna widziana jest po raz ostatni. Jej ciało odnaleziono niedaleko Wisły. Była torturowana godzinami, bardzo cierpiała, zanim umarła.

Mieszkańcy Szczucina o zbrodni mówią niechętnie i bardzo ostrożnie. W mieście od początku panuje zmowa milczenia. Gdy jeden z prawdopodobnych świadków chciał zgłosić się na policję, zapłacił za to życiem. Na komisariat nigdy nie dotarł, a jego zwłoki ujawniono kilka miesięcy później.

Teorie o śmierci nastolatki są dwie. Pierwsza, wysuwana przez Prokuraturę Krajową i policyjne Archiwum X, o zabójstwo oskarża mieszkańców Szczucina – Pawła K., ps. „Młody Klapa”, „Józefa K., ps. Stary Klapa” i Roberta K., ps. „Trabant”, a ich motyw miał być czysto seksualny. Snuto również domysły, że Iwona miała zostać wywieziona do domu publicznego w Austrii. Natomiast druga teoria za winnego uznaje żonatego policjanta, który rzekomo miałby być z ofiarą w romantycznej relacji. Możliwe jest również odkrycie przez jego żonę zdrady i popełnienie przez nią zabójstwa w afekcie.

Trynkiewicz tłumaczy, dlaczego zabijał dzieci. "Spowiedź...

Fot. Marek Obszarny/Akta Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim

Zbrodnie „Szatana z Piotrkowa”

Mariusz Trynkiewicz co prawda zbrodnie popełnił w roku 1988, jednak z uwagi na jego ogromną rozpoznawalność, a także rozpoczęcie procesu w 1989 roku, i on znalazł się w tym zestawieniu.

Droga do zbrodni Mariusza Trynkiewicza rozpoczyna się właściwie w 1984 roku, gdy rozpoczyna pracę w szkole podstawowej. Po dwóch latach został jednak wezwany na służbę wojskową. W jej trakcie porwał i molestował chłopca, co powtórzyło się ponownie jakiś czas później. Został skazany na łącznie 2,5 roku pozbawienia wolności, lecz pod pretekstem opieki nad chorą matką szybko powrócił do Piotrkowa Trybunalskiego.

4 lipca 1988 do swojego mieszkania podstępem zwabił 13-letniego Wojciecha Pryczka. Jego także molestował, jednak tym razem pozbawił go życia. Ciało zakopał w lesie.

Jego kolejnymi ofiarami było trzech chłopców, którzy w 29 dzień lipca wybrali się nad pobliskie jezioro. Trynkiewicz w podobny sposób zaprosił chłopców do mieszkania, a ci, niczego nieświadomi, zgodzili się za nim podążać. Gdy chcieli wyjść, zabił ich nożem. Po kilku dniach wywiózł ciała do lasu i podpalił. Zwłoki 11-letniego Tomasza Łojka oraz 12-letnich Artura Kawczyńskiego i Krzysztofa Kaczmarka odnalazł grzybiarz.

Gdy organy ścigania dotarły do sprawcy, ten przyznał się do winy. W jego mieszkaniu zabezpieczono szereg dowodów obciążających Trynkiewicza. Wtedy też zeznał o popełnieniu pierwszego morderstwa. Wyjaśnił też swoje zainteresowanie nastoletnimi chłopcami. Podczas procesu został czterokrotnie skazany na karę śmierci. Ta jednak w wyniku amnestii zmieniona została na karę 25 lat pozbawienia wolności. W roku 2014 wyszedł z więzienia, jednak na wolności nie pozostał długo. Na mocy tzw. ustawy o bestiach został przymusowo osadzony w zamkniętym ośrodku w Gostyninie. Nie przebywał tam jednak długo. W 2015 został skazany na 5,5 roku więzienia z powodu posiadania dziecięcej pornografii. Podobny wyrok, skazujący na 6 lat pozbawienia wolności, zapadł w 2021 roku.

Zabójstwo Ewy Tylman

Ewa Tylman 22 listopada 2015 roku udaje się na firmową imprezę integracyjną. Ona i jej współpracownik Adam jako ostatni wychodzą z jednego z poznańskich klubów. Są wyraźnie nietrzeźwi. Kobieta nie wraca do swojego mieszkania, a jej chłopak zgłasza zaginięcie na policję. Okazuje się, że ostatni raz widziana była w okolicy mostu Św. Rocha w godzinach rannych 23 listopada. Pewna kobieta znajduje jej dowód osobisty na torowisku tramwajowym przy moście Królowej Jadwigi.

W lipcu 2016 ciało Ewy Tylman zostaje wyłowione z Warty, około 12 kilometrów od miejsca, gdzie widziana była po raz ostatni. Przeprowadzona sekcja zwłok nie daje oczekiwanych efektów – ciało jest już w znacznym stopniu rozkładu.

W tej sprawie wyróżnić możemy trzy możliwe scenariusze. Pierwszy – nieszczęśliwy wypadek. Drugi – udział partnera Ewy – Adama O. oraz trzeci – udział Adama Z., jej współpracownika. Trzeci scenariusz wybrali śledczy. Proces Adama Z. rozpoczął się w styczniu 2017 roku. Początkowo mężczyzna został uniewinniony, jednak Sąd Apelacyjny w 2020 skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Istnieje więc szansa na rozwiązanie tej sprawy.

Jeśli posiadasz jakiekolwiek informacje mające związek z prezentowanymi sprawami, niezwłocznie skontaktuj się z najbliższą komendą policji lub zadzwoń pod numer 997 bądź 112. 

O autorze

Licealistka, redaktorka, działaczka, asystentka społeczna Posłanki, feministka i lewaczka. Miłośniczka kawy, języka niemieckiego, historii nowożytnej, a także polskiej polityki.