Wiele osób zaangażowanych w działalność publiczną, zazwyczaj młodych, myśli w pewnym czasie, aby swoją przyszłość związać z polityką i sprawami społeczeństwa. Na początku należy zawsze określić „po co tam idę”, czyli cel, którybędzie nam sprzyjał na naszej politycznej drodze.
Możliwości jest dużo, jednak aby zostać zauważonym, a nie pominiętym, trzeba mieć szeroką przeszłość partyjną, młodzieżówkową albo samorządową. Mały procent stanowią osoby, które zostają radnymi, posłami, bądź senatorami, a zaangażowani są dopiero niecały rok. (No, chyba że jesteś celebrytą, sportowcem bądź inną osobą, o której było głośno).
Na obecnej scenie politycznej zauważamy głównie trzy grupy polityków zasiadających w polskim parlamencie. Grupy te to: opozycjoniści z lat 80. XX wieku, reprezentanci partii z lat 90. XX wieku (np. KLD) oraz samorządowcy.
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego? A może nie myśleliście nigdy o tym, że najmłodszy poseł ma aż 28 lat? Oczywiście nie uważam, że 28 lat to nieskończenie dużo, jednak jest to wiek tzw. postudencki. Ale główną przyczyną mandatów tych osób w Sejmie jest bliskość mieszkańcom, bez zbędnego wywyższania się swoimi wpływami.
Samorządowcy reprezentują mieszkańców miast w danych okręgach, kontakt z nimi jest banalny. Na każdej stronie miasta znajdują się numery telefonów i adresy e-mail radnych, odbywają oni też dyżury. Najbardziej zauważalne jest to, że kiedy mamy jakiś problem dotyczący sfery miejskiej, zawsze najpierw kontaktujemy się z nimi. Nic dziwnego, że mieszkańcy ich wybierają, skoro zawsze mogąliczyć na ich pomoc. To może być każdy pełnoletni obywatel: brat, mąż, sąsiad, żona czy sąsiadka.
W Parlamencie mamy kilkunastu, o ilu nie kilkudziesięciu działaczy antykomunistycznych. Są to m.in.: Bogdan Borusewicz, Jerzy Borowczak, Jarosław Kaczyński czy Henryka Krzywonos. Ci ludzie są wybierani dlatego, że od lat 90. opowiada nam się o nich w szkołach, muzeach oraz podczas dyskusji dotyczących Solidarności. Te nazwiska są nam tak znane, że głosujemy na nich nie z naszego wyboru partyjnego, ale dlatego, że wiemy, że oni są bohaterami naszych czasów. Te osoby kojarzą nam się z determinacją do walki o najwyższe cele, jakimi są prawa i wolności człowieka.
Kolejną grupą są partie polityczne powstałe w latach 90. z przyczyny zniesienia systemu jednopartyjnego. Reprezentanci takich partii jak Socjaldemokracja i Porozumienie Centrum działają w obecnej kadencji Sejmu i Senatu. Przeciętny wyborca widzi te twarze od 30 lat i nie jest nastawiony na zmiany. Nic dziwnego – skoro oglądając codziennie zwykłe wiadomości, widzi na sejmowych korytarzach posłów w trakcie ich V lub VI kadencji, to głosuje właśnie na nich.
W obecnych czasach najlepiej zaczynać swoją przygodę z polityką od najniższych szczebli, jakimi są rady dzielnic, miast, gmin bądź powiatów. Samorządowcy nie są odbierani jako politycy, tylko ktoś bliższy, więc ludzie odbierają taką osobę za bardziej szczerą. W Sejmie jest potrzebna mieszanka osobowości i charakterów. Niezbędni są posłowie młodzi, dynamiczni oraz energiczni, ale też nie wolno zapominać o legendach Solidarności, które chcą przekazywać swoje doświadczenia z czasów opozycji komunistycznej. To właśnie oni są typowym przykładem rozmyślnego działania, opierającego się na bliskim kontakcie z wyborcą.
O autorze
Filip Borawski - licealista, polski działacz społeczny i młodzieżowy, członek stowarzyszenia "Młodzi Demokraci", gdańszczanin, współpracownik Posła na Sejm RP Jerzego Borowczaka, organizator eventów związanych z aktywnością społeczną, pasjonat piłki nożnej i nauk społecznych, Młodzieżowy Radny Miasta Gdańska VI kadencji.
W redakcji zajmuje się głównie polityką młodzieżową i organizacjami młodzieżowymi. W wolnym czasie czyta, chodzi na siłownię oraz pływa.