Przejdź do treści

O bezsensie plebiscytu na najlepszego sportowca roku

Gala Mistrzów Sportu mogłaby nazywać się Festiwalem Kiczu. Tło i postacie drugoplanowe przyćmiły tych najważniejszych – sportowców. Poziom tej gali spada z roku na rok. Raz jakiś kontrowersyjno-nieprzemyślany statement Pawła Fajdka, raz pozbawiony jakiegokolwiek smaku, w tym przesiąknięty żenadą żart Władysława Kozakiewicza. Sam plebiscyt? Generator jałowych sporów. Bo w jaki sposób uczciwie stwierdzić czy wybitniejszymi osiągnięciami w tym roku może pochwalić się tenisistka, piłkarz, skoczek narciarski, biegaczka czy siatkarz? 

Plebiscyt na ulubionego sportowca roku

To już od dawna nie jest już plebiscyt na najlepszego sportowca. Bardziej na tego najbardziej lubianego przez opinię społeczną w danym roku. I nie umniejszam tutaj Idze Świątek, znakomitej tenisistce, z której jako Polacy możemy być dumni. Ciężko jednak wymiernie porównywać sukcesy kilkudziesięciu ludzi zajmujących się na co dzień zupełnie innymi rzeczami. Oczywiście, łączy ich jedna cecha — pracują na budowę kultury fizycznej w Polsce i godnie reprezentują nasz kraj poza jego granicami. Fakty są jednak takie, że lekkoatletyka, szermierka, pływanie, piłka nożna, skoki narciarskie, hokej, tenis i kajakarstwo różnią się praktycznie wszystkim.

Fot. WTA

Każdy sport jest inny

Po pierwsze — skalą, w jednym sporcie łatwiej przebić się do światowej czołówki i zdobywać sukcesy, w innym przez jego globalny charakter trochę trudniej. Po drugie — popularnością, zarówno tą w Polsce, jak i na świecie. Po trzecie — progiem przebicia. Do uprawiania niektórych sportów czasem najzwyczajniej w świecie potrzeba więcej pieniędzy, do innych nie trzeba ich praktycznie w ogóle. 

Wzruszająca przemowa Błaszczykowskiego w akompaniamencie tykania zegarów

Moglibyśmy tak wymieniać w koło, ale zabawa w to miałaby podobny sens co ta gala. Przynajmniej w obecnej formie. Nie kupuję czasowych limitów przy przemowach sportowców. Dźwięk tykającego zegara przy przemowie Kuby Błaszczykowskiego na temat jego tragicznie zmarłej matki? Obrzydliwe, odpychające. Komercja i reklama ponad jakiekolwiek wyczucie dobrego smaku, szacunek do drugiej osoby. 

Plebiscyt stary jak świat

Ktoś powie, że gala i plebiscyt powinny się odbywać. To w końcu jakaś forma tradycji. W końcu pierwszy raz Sportowca Roku wybierano już w 1926 roku! To kawał historii i z tym nawet nie ma co polemizować. Nawet jeżeli sam wybór sportowca roku jest obiektywnie trudny, co już sobie stwierdziliśmy, warto kontynuować coś kultowego, tradycyjnego. 

Nikogo nie obchodzi czy wolisz Lewandowskiego, czy Świątek

W innym jednak formacie, na miłość boską. Dużo w tym plebiscycie robią media społecznościowe, które jarają się nic nieznaczącym rankingiem jakby zależało od niego całe życie. Ogarnijmy się, bo to naprawdę komicznie, by walczyć na śmierć i życie w sekcjach komentarzy o to, czy wolimy Lewandowskiego, Zmarzlika czy Świątek. Poza tym nikogo to nie obchodzi. 

Zdewaluowane osiągnięcia Lewandowskiego

W plebiscycie możemy doszukiwać się absurdalnych sytuacji. Robert Lewandowski zdobył Mistrzostwo Hiszpanii i koronę króla strzelców La Ligi. Owszem, obniżył loty, przyzwyczaił nas do dużo wyższego poziomu. Owszem, przeszedł kryzys wizerunkowy. Afera premiowa, niezbyt udane sprawowanie funkcji kapitana w reprezentacji, wywiady, które również nie przekonały entuzjastów sportu do osoby Roberta. Sporo się tego nazbierało, ale wyraźnie zapamiętaliśmy te gorsze elementy związane z byłym napastnikiem Bayernu Monachium. 

Stąd taka pozycja w końcowej klasyfikacji, a nie inna. Czy na pewno był numerem siedemnaście, jeśli chodzi o sportowców w Polsce? Nie wiem, bo jak to już ustaliliśmy — nie da się tego obiektywnie stwierdzić. Dlatego właśnie powinniśmy traktować ten plebiscyt, tę galę z przymrużeniem oka. 

Fot. Football Pictures I Flickr

Róbcie już te gale, róbcie ten plebiscyt — ale z klasą!

A w przyszłości, wypieprzyć to tykanie zegarów podczas przemów sportowców. Wybrać prowadzących z poczuciem dobrego smaku. Oddać to show w ręce jego głównych bohaterów — sportowców. Oglądać to w ramach ciekawostki, relaksu, a nie wściekać się jakbyśmy śledzili obrady sejmu. Pogódźmy się z tym, że to plebiscyt na ulubionego sportowca roku, a nie najlepszego. A wy, Polsacie, Przeglądzie Sportowy — zadbajcie o poziom moralny, merytoryczny, o klasę. Słowo gala kojarzy się z czymś na wysokim poziomie. Oczywiście, jeszcze z jabłkami. Zróbcie coś zatem, by ten plebiscyt prezentował jakiś poziom. 

Fot. Nagłówka: Facebook.com/zmarzlik95

O autorze

Piszę o polityce, sporcie, sprawach społecznych, kebabach, młodych ludziach i Polsce moich marzeń. Próbuję być publicystą. Lubię historię, od czasu do czasu coś pogotuję. Moje kibicowskie serce jest podzielone między Lecha Poznań a Liverpool FC. Torunianin z urodzenia, Poznaniak z wyboru.