Przejdź do treści

Nie, miasto 15-minutowe nie jest koncepcją komunistyczną

Coraz większą popularnością cieszy się wizja miasta 15-minutowego. Tak jak wiele stosunkowo nowych koncepcji, musi zmagać się z tsunami teorii spiskowych. Czego one dotyczą? Zniewolenia, w którego realizacji miała pomóc już pandemia COVID-19, technologia płatności bezgotówkowych, aplikacja mOBYWATEL, Unia Europejska, Ukraińcy, Żydzi i Bill Gates. Wszystko to, co wymieniłem, nie sprawiło, że żyjemy w orwellowskiej dystopii. Spoiler: miasta 15-minutowe też nas nie zniewolą.

Miasta 15-minutowe teorią spiskową

Teza o zniewalających i komunistycznych miastach 15-minutowych jest dla mnie jedną z bardziej absurdalnych teorii spiskowych. Wszelkie obawy wynikające ze wzrostu popularności tej koncepcji mają charakter paranoiczny i nie mają nic wspólnego z logicznym myśleniem.

Esencja miejskich doświadczeń

Czym jest właściwie miasto 15-minutowe? To naprawdę bardzo prosta sprawa. Wyobraźcie sobie, że mieszkacie na peryferiach miasta – zresztą, zapewne część z was zna to z autopsji – i macie parę spraw do załatwienia. Musicie więc udać się do centrum miasta, w kilka innych miejsc rozsianych po waszej miejscowości i tracicie dwie, a czasem nawet trzy godziny z dnia, które mogliście przeznaczyć na dobrą książkę, fajną gierkę, drobny seans filmowy czy ugotowanie i zjedzenie czegoś smacznego. Koncepcja miasta 15-minutowego zakłada, że niemal wszystkie najistotniejsze sprawy załatwicie w lokalizacjach oddalonych maksymalnie o 15 minut od waszego miejsca zamieszkania. Ideę tę w 2019 roku spopularyzował Carlos Moreno, było to zresztą efektem wielu dekad prac i analiz profesora Sorbony. Moreno swoją ideę sprowadza do twierdzenia, iż każdy mieszkaniec miasta podczas 15-minutowego spaceru powinien mieć możliwość „przeżywania esencji miejskich doświadczeń”.

Miasta 15-minutowe zagrożeniem dla naszej wolności?

Z tą, jakże okrutną, inicjatywą bohatersko walczą Bezpartyjni Samorządowcy, którzy w możliwości wygodniejszego funkcjonowania w mieście widzą więzienie, plany inwigilacji ludności i uwaga, to co najgorsze, czyli komunizm. W jaki sposób idea Carlosa Moreno miałaby prowadzić do totalitaryzmu? Cóż, to w bardzo pokrętny sposób tłumaczy nam Janusz Zubrzycki, jeden z redaktorów darmowej gazetki Bezpartyjnych Samorządowców, wciskanej Warszawiakom do skrzynek pocztowych czy aut.

Bezpartyjni Samorządowcy w strachu przed urbanistyczną koncepcją

Na samym początku autor w bardzo dużym skrócie tłumaczy, czym jest miasto 15-minutowe. W wyjaśnieniu ciężko doszukać się błędów, ale od sformułowania „Próba wprowadzenia tej idei w sposób administracyjny, może sugerować chęć ograniczenia transportu miejskiego i zamknięcia ludzi w enklawach” robi się coraz goręcej. Bardzo płynnie przechodzimy do porównania urbanistycznej idei z lockdownem spowodowanym pandemią COVID-19 w Chinach. Autor nadmienia, że widzi pewne podobieństwo, ale jakie – już nie. Możecie uważać mnie za głupiego, ale nie jestem w stanie pojąć, co ma piernik do wiatraka i, wysuwając pewną tezę, dobrze byłoby podeprzeć ją argumentami. Tego zresztą uczymy się już w szkole, na lekcjach języka polskiego.

Miasta 15-minutowe a klimat

Czytamy dalej. Zubrzycki wysuwa śmiałą tezę, iż dbanie o środowisko to łamanie prawa człowieka. A, jako że idea miasta 15-minutowego wpasowuje się w politykę klimatyczną, bo prowadzi do zmniejszenia emisji CO2, widzi w niej zagrożenie. Szanowni Bezpartyjni Samorządowcy, prawdziwym zagrożeniem są zmiany klimatyczne. Za nami najcieplejszy lipiec w historii pomiarów, pożary w Grecji – nasza planeta dąży do samodestrukcji przez jej nadmierną eksploatację. Bez życia nie będzie żadnej wolności.

Fot. Flickr

Miasta 15-minutowe narzędziem do walki z nierównościami społecznymi

Autor artykułu uważa, iż wprowadzenie w życie koncepcji miasta 15-minutowego będzie wymagało stworzenie sztucznych barier między dzielnicami, co oczywiście też jest bzdurą. Wręcz przeciwnie, granice między nimi ulegną zatarciu. Obecnie niemal każde większe polskie miasto posiada dzielnicę stereotypowo uważaną za niebezpieczną, biedniejszą, taką, gdzie wieczorami należałoby chodzić z gazem. Wiadomo – łódzkie Bałuty, poznańskie Jeżyce czy warszawska Praga Północ. Koncepcja miasta 15-minutowego zakłada zatarcie szkodliwego podziału na okolice patologiczne i w pełni bezpieczne, bowiem dzięki niej w każdej części miasta ma zwiększyć się dostępność do podstawowych usług, co z pewnością wspomoże wielu przez lata zaniedbanym okolicom. Zmniejszanie nierówności społecznych poprzez poszerzanie dostępu do podstawowych usług wydaje się naprawdę sprawiedliwie społecznym rozwiązaniem, dzięki któremu poziom życia w okolicach niecieszących się renomą może tylko wzrosnąć.

Kolejna rzecz to teoria o wdrożeniu w życie idei miasta 15-minutowego po to, by obcinać dostępność do transportu publicznego. To kolejna bzdura. Idea ta u swoich fundamentów ma na celu wsparcie ochrony środowiska, wpisuje się także w unijną politykę klimatyczną. Jako że transport publiczny to naturalny, ekologiczny zamiennik transportu indywidualnego, Bezpartyjni Samorządowcy nie mają powodu, by martwić się o obcinanie kursów miejskich autobusów czy tramwajów.

Fot. Flickr

Zalążki koncepcji w Polsce

Miasto 15-minut nie zakłada, jak uważają autorzy gazetki, tworzenia enklaw i zamykania ludzi na niewielkich obszarach. Wręcz przeciwnie, sprzyja wolności wyboru. Wielu osobom zależy na tym, by po pracy szybko uwinąć się z zakupami, wizytą u lekarza czy innymi istotnymi sprawami. Dobrze jest, gdy ten proces nie dłuży się godzinami. Współcześnie czas to pieniądz, a wolny czas to naprawdę cenne dla nas dobro. Gdy ktoś będzie chciał kupić składniki na obiad, nie w sąsiednim sklepie, a tym oddalonym parę kilometrów od miejsca zamieszkania, nie zatrzyma go policja i nie zamknie go do więzienia. Bezpartyjni Samorządowcy zupełnie nie zrozumieli założeń Carlosa Moreno. Zresztą elementy typowe dla miasta 15-minutowego pojawiły się w polskich miejscowościach jeszcze na długo przed wydobyciem urbanistycznej koncepcji na światło dzienne. W pobliżu osiedli mieszkalnych pojawiły się chociażby plenerowe siłownie, dzięki którym mieszkańcy mogą dbać o swoje fizycznie nie tylko poprzez uczęszczanie na siłownie czy baseny, notabene umiejscowione często bardzo daleko od naszych miejsc pracy czy mieszkań. Wystarczy wyjść z domu i voilà!

Fot. Flickr

Bezpartyjni Samorządowcy chcą nas truć spalinami

Bezpartyjni Samorządowcy chcą robić z miasta jeden wielki parking, strukturę złożoną z wielopasmowych dróg, organizm pozbawiony swojego serca. Obcowanie z naturą to chyba przyjemność dla każdego z nas, a koncepcja miasta 15-minutowego tę przyjemność chce nam zagwarantować. Ciągnący się przez dziesiątki lat stereotyp o miastach śmierdzących spalinami, wiecznie zatłoczonych i głośnych, można obalić właśnie koncepcją Carlosa Moreno. Blisko naszych miejsc zamieszkania możemy mieć strefy rekreacyjne, instytucje kulturalne, podstawową opiekę medyczną, restauracje, kawiarnie i strefy zielone. Miasto niegdyś traktowano jako przestrzeń, która ma być generatorem zysku. Później jednak dostrzeżono, kto ten zysk tak naprawdę generuje. A robią to ludzie. Ludzie, którzy, wbrew obiegowej opinii z XIX wieku, maszynami nie są. Potrzebują rekreacji, kontaktu z przyrodą, towarzystwa, odpoczynku, ale i rozwoju, kultury czy nauki. Miasto 15-minutowe te potrzeby spełnia. Żeby tworzyć społeczeństwo produktywne, nie należy kazać młodym pracować po szesnaście godzin dziennie czy wymagać od każdego posiadania prawa jazdy i auta.

Miasto 15-minutowe a rzekomy komunizm

Podsumowując, Marks nie pisał w swoich dziełach „komunizm jest wtedy, gdy można załatwić wszystkie swoje sprawy w miejscach zlokalizowanych piętnaście minut od naszego miejsca zamieszkania”. Zatem Bezpartyjni Samorządowcy albo nie wiedzą, czym jest komunizm, albo nie zrozumieli koncepcji miasta 15-minutowego, a najprawdopodobniej obie moje teorie są prawdziwe.

Fot. nagłówka: Flickr

O autorze

Piszę o polityce, sporcie, sprawach społecznych, kebabach, młodych ludziach i Polsce moich marzeń. Próbuję być publicystą. Lubię historię, od czasu do czasu coś pogotuję. Moje kibicowskie serce jest podzielone między Lecha Poznań a Liverpool FC. Torunianin z urodzenia, Poznaniak z wyboru.