Przejdź do treści

Nellie Bly – dziennikarka w służbie ludziom

Nellie Bly, a właściwie Elizabeth Cochran Seaman, była dziennikarką o niesamowitej sile przekazu. Jej błyskotliwe i bezkompromisowe reportaże śledcze nieraz skutkowały prawnymi reformami czy szerokimi dyskusjami w społeczeństwie. Dzięki ciężkiej pracy oraz naturalnemu talentowi pisarskiemu przezwyciężyła stereotypy i zrobiła zawrotną karierę w środowisku zdominowanym przez mężczyzn.

Cochranowie i ich młyn

Nellie Bly przyszła na świat w 5 maja 1864 roku w Pittsburghu, a dokładniej w Cochran’s Mills. Nazwa ta (z angielskiego „Młyn Cochranów”) odnosiła się do dóbr jej rodziny. Pierwotnie nie miała jednak bogatych przodków – na wszystko, co posiadali, jej ojciec ciężko zapracował. Zaczynał jako ubogi robotnik, ale wszystko odmieniła jego decyzja o kupnie lokalnego młyna. Interes szybko się rozkręcił i Michael Cochran skupił ziemie dookoła swojej małej fabryki – stąd ich nazwa. To zawzięcie Michael przekazał w genach córce.

Jednak dzieciństwo Nellie, a raczej Elizabeth (takie imię nadane jej zostało przy narodzinach), sielanką było tylko przez sześć pierwszych lat jej życia. W 1870 roku jej ojciec zmarł, a rodzinna fabryka szybko podupadła. Matka Elizabeth, Mary, pozostawiona przez męża sama z piętnaściorgiem dzieci, po odbyciu żałoby ożeniła się ponownie. Zaraz po zawiązaniu węzła małżeńskiego, jej nowy partner pokazał swoją prawdziwą twarz. Okazał się przemocowym despotą, pragnącym kontrolować każdy aspekt życia jej i dzieci. Mary nie pozostała na to bierna i wniosła o rozwód. To nieprzyjemne doświadczenie skłoniło później Elizabeth do walki o reformę prawa małżeńskiego i rozwodowego.

Pomimo trudów, jakie zafundowało jej życie, mała Elizabeth była dzieckiem pełnym energii i indywidualności. Rodzeństwo nazywało ją „Pink” (z ang. różowa), ponieważ, wbrew szaroburej modzie, nie tolerowała innych ubrań niż te w jasnych barwach. Od najmłodszych lat marzyła o jednym: zostać pisarką. W szkole nie była wzorową uczennicą i nauczycielki sceptycznie odnosiły się do pomysłu. Jednak Elizabeth, karmiona przez matkę opowieściami o niezłomnym ojcu „od zera do bohatera”, nigdy nie brała sobie takich głosów do serca.

Do czego nadają się dziewczęta?

W wieku szesnastu lat Elizabeth, aby wesprzeć rodzinę, zdecydowała się na pójść do pracy. Jednak zawody, które pozwalały zarobić więcej niż minimalna stawka, były niedostępne dla kobiet. Poza tym Elizabeth znała swoją wartość była wykształconą, oczytaną młodą kobietą i pragnęła dla siebie czegoś więcej niż wyzyskującej pracy w strasznych warunkach fabryki za grosze. Czytywała różnego rodzaju gazety, zainteresowana bieżącymi sprawami. Tym, co uderzało ją w ukazujących się tekstach, było zupełne oderwanie twórców od rzeczywistości. Artykuły o Pittsburghu – mieście postępu i inwestycji – zupełnie pomijały tragiczną sytuację robotników na jego ulicach. A już zupełnie zbulwersował Elizabeth artykuł pt. „Do czego nadają się dziewczęta”. Autor – mężczyzna – snuł w nim rozważania na temat kobiet na rynku pracy, ich kwalifikacji oraz zdolności, nie popisując się otwartością. Ze swoich wywodów wyciągał mało oryginalne wnioski: kobieta nie powinna pracować, tylko siedzieć w domu i opiekować się dziećmi.

Oburzona Elizabeth natychmiast chwyciła za najbliższe pisadło i nakreśliła list do redakcji „Pittsburgh Dispatch” w odpowiedzi na ten skandaliczny artykuł. Dobitnie napisała, co sądzi o takim myśleniu oraz wytknęła gazecie oderwanie od rzeczywistości – wiele kobiet przymierało przecież głodem, z niskiej płacy starając się utrzymać całą rodzinę! List Elizabeth podpisała jako „samotna sierota”, nie mogąc powstrzymać osobistych, zranionych uczuć.

Nellie Bly | Fot. Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych, Domena Publiczna

Dziennikarka śledcza, Nellie Bly

Na odpowiedź nie musiała długo czekać. Redaktor naczelny „Pittsburgh Dispatch”, George Madden, poprosił ją, aby zdradziła swoją prawdziwą tożsamość na spotkaniu. Jak się później okazało – była to rozmowa kwalifikacyjna. Madden zaproponował jej pracę jako dziennikarka. Elizabeth zastrzegła jednak, że będzie pisać o tym, co ją interesuje – życiu normalnych ludzi. Żadnej mody, żadnego ogrodnictwa (takie były tematy, do których dopuszczano kobiety). Madden, pod wrażeniem jej naturalnego talentu pisarskiego i ostrego umysłu, zgodził się bez zastrzeżeń.

Najpierw jednak musiała wymyślić dla siebie pseudonim. Kobietom nie wypadało bowiem pisać pod własnym nazwiskiem. Dla Elizabeth nie to stanowiło główną motywację – od dziecka lubiła się wyróżniać. Imię Elizabeth było – jak na jej gust – zbyt pospolite. Za swój pseudonim przyjęła „Nellie Bly”, inspirując się ludową piosenką:

Nelly Bly miała głos

Taki, jak truskawka

Słyszę go na łące

I słyszę w gaju go

Nelly Bly miała serce

ciepłe jak kubek herbaty

I większe niż słodki ziemniak

z samego Tennesse

(tłum. autorskie)

Dziennikarka blisko ludzi

W ten sposób Nellie Bly rozpoczęła swoją pracę jako dziennikarka śledcza. Miała wtedy osiemnaście lat. Jako pierwsze na tapet wzięła warunki życia kobiet. W artykule „Dziewczęca zagadka” napisała o niesprzyjającym młodym kobietom rynku pracy oraz głodowych pensjach, na jakie są skazane. Do reportażu „Szalone małżeństwa”, korzystając z doświadczenia własnej rodziny, ułożyła pytania i zadała je sławnym kobietom, które przeszły przez rozwód. Jej rozmówczynie zgodziły się, że prawo nie ułatwia kobiecie wyrwania się z więzów małżeńskich, a wręcz – utrudnia i zniechęca do tego. Nellie postulowała reformę prawa rozwodowego. Madden był pod wrażeniem śmiałości i energii Bly. Oczywiście, młoda dziennikarka zmagała się z krytyką, która największą uwagę poświęcała nie jej warsztatowi – a jej płci. Niesprzyjający jej reporterzy wymyślali najróżniejsze powody, dla których Bly nie powinna kontynuować swojej działalności. Jednak ona puściła to mimo uszu i zajęła się swoimi kolejnymi projektami.

Sprzeciw biznesmenów

Jej najbardziej skandalicznym artykułem okazał się ten dotyczący trudnych warunków w fabryce. Pod przykrywką zwykłej pracownicy, rozpoczęła swoje śledztwo. Nellie chciała w pełni oddać realia pittsburskiego zakładu produkcyjnego – nie zamierzała pisać o czymś, czego nie znała na wylot. Była zdania, że każdy dziennikarz powinien na własnej skórze doświadczyć tego, o czym napisze. Nie chciała w swojej pracy przekłamań, tak obecnych we współczesnych jej gazetach. Kiedy bezkompromisowy reportaż został opublikowany, gazetę zasypały skargi właścicieli fabryk. Zagrozili, że zbojkotują „Pittsburgh Dispatch”, jeśli Nellie nie przestanie węszyć. Madden, przerażony wizją upadku gazety, przeniósł Bly do… działu kobiecego.

To było spełnienie najgorszych koszmarów Nellie. Głośno przeciwko temu protestowała, jednak jej argumenty nie zostały wysłuchane. Madden przepraszająco zaproponował jej wyspecjalizowanie się w ogrodnictwie. Obrażona Nellie wręczyła mu na to wypowiedzenie.

Sześć miesięcy w Meksyku

Nellie znalazła zatrudnienie jako korespondentka zagraniczna i swoją uwagę skupiła na Meksyku. Tamtejsza konstytucja uważana była za nawet bardziej postępową od tej obowiązującej w Stanach Zjednoczonych. Dziennikarka w swoim reportażu obaliła mit wolności meksykańskich obywateli. Rozmawiała z miejscowymi i badała sprawę, na podstawie czego powstała praca zatytułowana „Sześć miesięcy w Meksyku”. Nellie opisała ustrój państwa jako „republikę tylko z nazwy, będąc w rzeczywistości najgorszą monarchią, jaka istnieje”. Krytykowała między innymi zamykanie ust dziennikarzom, wsadzanym do więzień za słowo krytyki. Kiedy tamtejsze władze dowiedziały się o działalności Bly, zagroziły jej aresztowaniem. Nellie spakowała wtedy walizki i wróciła do kraju – ale publikacja i tak się ukazała.

Dziesięć dni w domu wariatów

Nellie przeprowadziła się do Nowego Jorku – metropolii, dającej jej większe możliwości na rozwój kariery. Tam szybko zwerbowana została przez samego Josepha Pulitzera, redaktora naczelnego prestiżowej gazety „New York World”. Pulitzer chciał kreować swoje pismo na bezkompromisowe i postępowe, więc dał Nellie pełną swobodę. To podczas pracy u niego Nellie zyskała swoją sławę. Pierwszym projektem, jakiego się podjęła, była sprawa Blackwell’s Island. Na nowojorskiej rzece East River na wyspie Blackwella funkcjonował duży zakład psychiatryczny. Już wcześniej pojawiały się doniesienia o nadużyciach tamtejszego personelu względem pacjentów. Do tej pory jednak wszelkie skargi władze miasta puszczały mimo uszu. Nellie zdecydowała się na radykalny krok, aby coś wreszcie zdziałać: sama postanowiła zostać pacjentką na Blackwell’s Island.

Przedstawienie rozpoczęła, zakwaterowawszy się w apartamentowcu dla kobiet. Kilka dni wcześniej ćwiczyła jeszcze przed lustrem mimikę twarzy – musiała przekonać swoje współlokatorki, że jest szalona. Zgodnie z jej oczekiwaniami, zaniepokojone jej stanem mieszkanki zadzwoniły na policję. Bly zbadana została przez specjalistów, którzy jednogłośnie stwierdzili u niej chorobę psychiczną. W ten sposób trafiła do szpitala na wyspie Blackwella.

Po dziesięciu dniach, podczas których zgłębiała realia szpitala, Pulitzerowi udało się ją stamtąd wyciągnąć. Jak później pisała, czuła się w tamtym momencie jak wrak człowieka. Naszła ją nawet myśl, że wystarczyłoby jeszcze kilka dni spędzonych na wyspie i sama straciłaby zmysły. Była szczęśliwa, że opuszcza to piekło, ale jednocześnie serce się jej krajało na myśl o kobietach, które musiała tam zostawić.

Szpital na Blackwell’s Island | Fot. New York Public Library

Szpital z piekła rodem

„Obserwowałam pacjentów stojących przy oknie i tęsknie wpatrujących się w miasto, do którego najprawdopodobniej nigdy już nie wrócą. Miasto oznacza dla nich wolność i życie – wydawało się tak blisko, a jednak – niebo nie było dalej od piekła” – pisała Nellie.

Po powrocie do domu, mimo wyczerpania, od razu zabrała się do pracy. Obnażyła straszne warunki, które panowały w szpitalu. Pacjentki zmuszane były do jedzenia bezsmakowej papki, w której zalęgało się robactwo i szkodniki. Jednocześnie, w drodze na stołówkę mijały kuchnię, w której przygotowywane było jedzenie dla personelu.

Tam mogłyśmy dostrzec melony, winogrona i wszelkiego rodzaju owoce, piękny biały chleb i smaczne mięsa, a uczucie głodu wzrastało dziesięciokrotnie – opisywała to Nellie.

Pielęgniarki zatrudnione w szpitalu nie miały odpowiednich kwalifikacji i bez konsekwencji stosowały przemoc wobec pacjentek. Woda, w której kobiety się myły, była zimna i prawie w ogóle nie była wymieniana – wszystkie musiały kąpać się w tej samej i jedynie kilku pierwszym udawało się zmyć z siebie brud, który był zresztą w szpitalu wszechogarniający. Nellie już od pierwszego dnia swojego pobytu w zakładzie zapewniała personel, że zaszła pomyłka. Nikt jednak nie chciał jej słuchać. Jak się zresztą później okazało, część pacjentek w ogóle nie było chorych. Nellie zwierzyła się kobieta, którą na Blackwell’s Island umieścił mąż – w ramach zemsty, przyłapawszy ją uprzednio na zdradzie. Nie był to odosobniony przypadek – wiele kobiet trafiło na wyspę, ponieważ rodzina chciała się ich pozbyć. Pacjentkami zakładu były także kobiety zdrowe na umyśle, ale niepełnosprawne fizycznie.

Ludzie nie są w stanie sobie wyobrazić, jak dni dłużą się w takich zakładach. Wydają się nie mieć końca, a my cieszymy się z każdego zdarzenia, które może zająć nasze myśli, o którym możemy porozmawiać – opisywała Nellie.

Szpital na Blackwell’s Island | Fot. Museum of the City of New York

Jej reportaż odbił się szerokim echem. Ludzie nie dowierzali w okrucieństwa, jakich dziennikarka doświadczyła na własnej skórze. Burmistrz miasta powołał specjalną komisję, która miała za zadanie zbadać funkcjonowanie szpitala. Śledztwo potwierdziło zarzuty Nellie, co skutkowało głębokimi reformami w placówce. Większość personelu straciła posady. Zaczęły obowiązywać standardy w zatrudnieniu. Pacjentki zostały na nowo przebadane i część z nich wróciła do domów. Reszta została przeniesiona do zakładów, które miały wyższe budżety.

Miłośniczka Verne’a

Nellie przeczytała popularną wtedy książkę Julesa Verne’a „W 80 dni dookoła świata” i od razu się w niej zakochała. Niedługo później przedstawiła Pulitzerowi swój nowy pomysł: pobije rekord Phileasa Fogga. Z początku redaktor naczelny odniósł się do projektu sceptycznie. Podróż dookoła świata? Świetny pomysł! Ale nie dla samotnej kobiety… Nellie wzruszyła wtedy ramionami i stwierdziła: jeśli nie dla „World’a”, to dla konkurencji. W obawie przed utratą ulubionej redaktorki, Pulitzer ostatecznie zgodził się, by to ona wyruszyła w podróż.

 

Jej przygotowania do wyprawy szybko zwróciły uwagę opinii publicznej. Ruszył marketing wokół projektu. Słynna Nellie zyskała sponsorów, a marki przekrzykiwały się o to, żeby to ich produktów używała dziennikarka podczas podróży. Byli także sceptycy, którzy wytykali, że za Nellie podążać będzie musiał cały orszak. Jak w końcu kobieta może nie zabrać ze sobą pięćdziesięciu sukien i dwudziestu par butów? Ku ogromnemu zdziwieniu publiki żegnającej Bly w porcie, ta zabrała ze sobą jedynie dwie poręczne torby – i ruszyła w podróż dookoła świata. Sama.

Poczynania Nellie były bacznie śledzone, zainteresowanie było ogromne. Gazeta ogłosiła konkurs, w którym należało odgadnąć, ile czasu zajmie dziennikarce okrążenie globu. Wzięło w nim udział ponad milion osób. Kiedy 25 stycznia 1890 roku wróciła do Nowego Jorku, czekał tam na nią ogromny, wiwatujący tłum. Nellie pobiła rekord świata – okrążyła glob w zaledwie 72 dni, 6 godzin, 11 minut i 14 sekund. Dodatkowo była pierwszą kobietą, której udało się to zrobić. Stała się żywą inspiracją dla swojego pokolenia. Na podstawie swojej podróży napisała reportaż.

Małżeństwo z milionerem

Wbrew swoim młodzieńczym deklaracjom, że nigdy nie wyjdzie za mąż, w 1895 roku poślubiła Roberta Seamana, właściciela dwóch dużych fabryk. Nellie postanowiła wtedy zrobić sobie przerwę od dziennikarstwa i pomóc wybrankowi w prowadzeniu firmy. Za jej sprawą wprowadzono wiele reform ułatwiających życie pracownikom, m.in. zapewniono im opiekę zdrowotną, zbudowano dla nich sale gimnastyczne oraz biblioteki. Kiedy w 1904 roku Seaman zmarł, jego firmy chyliły się już ku upadkowi. Nellie zarządzała nimi jeszcze przez chwilę w pojedynkę, jednak bezskutecznie. Postanowiła wrócić na znane jej dziennikarskie wody.

Sufrażystka i korespondentka wojenna

W tamtym czasie bardzo prężnie działał ruch sufrażystowski. Nellie, w pełni zgadzając się z jego postulatami, aktywnie w nim uczestniczyła. Pisała o nim, starając się o rozgłos dla sprawy. Zrelacjonowała zjazd sufrażystek z 1913 roku. Zapytana o perspektywy nadania kobietom prawa do głosowania, przewidziała 1920 rok.

Bly była na wakacjach w Europie, kiedy wybuchła I wojna światowa. Na tą wieść od razu postanowiła zostać korespondentką. Udała się na front wschodni, gdzie była jedną z pierwszych kobiet, parających się tą pracą. Ryzykowała swoje życie, by zapewnić swoim współobywatelom rzetelne informacje. Raz została nawet aresztowana pod zarzutem szpiegostwa. Za wstawiennictwem gazety, odzyskała jednak wolność.

W latach dwudziestych zdrowie Nellie uległo pogorszeniu. Na tyle, że musiała powrócić do Stanów Zjednoczonych. 27 stycznia 1922 roku zmarła w szpitalu St. Marks w Nowym Jorku.

Podpis Nellie Bly | Fot. Domena publiczna

Nellie Bly dziennikarka, która pisała o prawdzie

Nellie Bly wywarła ogromny wpływ na dziennikarstwo śledcze i jego popularyzację. Jej artykuły były bardzo chętnie czytane i – tak jak marzyła – realnie zmieniały rzeczywistość. Wyprzedzając swoją epokę, prowadziła walkę o prawa pracowników, kobiet, pacjentów… wszystkich, spychanych na margines społeczny. Była i jest żywą inspiracją dla wielu swoich czytelników, udowadniając, że nic nie jest niemożliwe.

Fot. nagłówka: Museum of the City of New York