Zdaje się, że w temacie aborcji powiedziano już w zasadzie wszystko. Środowiska zarówno prawicowe, jak i lewicowe od lat przekrzykują się w temacie tego, jak powinna wyglądać legislatura w sprawie przerywania ciąży. Konsensus wydaje się w obecnej sytuacji nieosiągalny, niemniej jednak środowiska lewicowe postanowiły wyciągnąć ten temat pod dyskusję po raz kolejny. Czy aborcja doprowadzi do rozłamu koalicji i czy działania lewicy w obecnej sytuacji są adekwatne?
Odwieczny temat sporów
Dyskusja nad tematem aborcji trwa w Polsce już od lat 90. Na przestrzeni lat proporcje w poparciu społecznym dla liberalizacji prawa do przerywania ciąży diametralnie się zmieniały. Jak podaje CBOS, w 1993 r. poparcie dla zmian deklarowało około 43 proc. osób. W 2002 r. spadło ono do poziomu 36 proc. Od tamtego okresu notowany jest stały wzrost poparcia dla liberalizacji prawa aborcyjnego. Jako jedną z przyczyn tak widzianej tendencji wskazuje się nasilenie aktywności organizacji takich jak „Ogólnopolski Strajk Kobiet”, który w pewien sposób dołożył cegiełkę do obecnego poparcia wynoszącego około 70 proc. Czy jednak taki wynik wystarczy do dokonania zmian?
Aborcja kością niezgody
Mimo wydarzeń jakie miały miejsce w 2020 r. to nie temat aborcji przodował w zeszłorocznej kampanii wyborczej. Jedynie partia lewicy pozostawała przy twardym agitowaniu o głosy wyborców, podając jako argument zapewnienie o liberalizacji funkcjonującego prawa. Pozostali członkowie dzisiejszej koalicji ograniczali się do bardziej lakonicznych stwierdzeń, takich jak walka o generalne prawa kobiet.
Kluczowe w tym kontekście jest dodanie, że drugi po Koalicji Obywatelskiej wygrany obóz polityczny, czyli Trzecia Droga, od początku wspominał, że nie popiera postulatów lewicy w sprawie aborcji. By jeszcze bardziej skomplikować sprawę, w samej koalicji jaką jest Trzecia Droga, również nie ma rozwiązania tego problemu. Środowisko PSL-u od początku opowiadało się jedynie za powrotem do kompromisu aborcyjnego, natomiast Polska 2050 Szymona Hołowni prezentowała pomysł przedstawienia w tym temacie referendum.
Wyp*** z tym spokojem
I tu dochodzimy do dnia dzisiejszego, kiedy to temat aborcji po raz kolejny został spopularyzowany przez polskie społeczeństwo. Zmiana terminu czytania projektów ustaw liberalizujących prawo do przerywania ciąży podzieliło koalicję rządową.
Marszałek Sejmu tłumaczył swoją decyzję brakiem jednomyślności ze strony koalicjantów, jeśli chodzi o głosowanie nad przedstawionymi projektami. Oto słowa Szymona Hołowni na spotkaniu w Tychach po zapadnięciu decyzji o zmianie terminu czytania projektów ustaw:
Lewica zagłosuje przeciwko projektowi trzeciej drogi, a część trzeciej drogi zagłosuje przeciwko projektowi lewicy i w ten sposób lewi wystrzelają prawych, prawi wystrzelają lewych, a po drodze zginie projekt koalicji i zostaniemy z koszem wypełnionym projektami, które zostały do niego wyrzucone. […] Taki był nasz wspólny pomysł pod koniec ubiegłego roku, co do którego się wszyscy zgodziliśmy, aby zająć się tymi projektami po wyborach.
Tłumaczenie Szymona Hołowni nie usatysfakcjonowało jednak środowiska lewicy. Politycy, a głównie polityczki lewej strony zarzuciły marszałkowi stronniczość w sporze i zamierzone odwlekanie czytania projektów. Oliwy do ognia dolała posłanka Anna Maria Żukowska za sprawą wulgarnego wpisu na platformie X.
W obecnej sytuacji Marszałek stanął przed największym wyzwaniem w swojej politycznej karierze. Dotychczas, uśredniając zdawało się, że postać nowego marszałka była odbierana jedynie od pozytywnej strony. Teraz przyszedł czas na test. Czy Szymon Hołownia zdał go?
Trudno to jednoznacznie rozstrzygnąć. Wpierw powinniśmy zadać sobie pytanie, jak sytuacja wyglądałaby, gdybyśmy pozostali przy wcześniejszym terminie. Prawdopodobnie żadna z ustaw nie zdobyłaby wymaganej ilości głosów z powodów, jakie wymienił wcześniej Marszałek. Możemy być jednak pewni jednego. Przy obecnej sytuacji, gdy społeczeństwo już i tak jest podburzone w wyniku czy to wojny, czy trwających od tygodni protestów rolników, to dołożenie tak polaryzującego tematu nie wróżyłoby pozytywnego odzewu. Nie ma się też co czarować. Temat aborcji jest, i dla wielu ludzi zawsze pozostanie, tematem tabu, a strona konserwatywna może tylko na takiej dyskusji zyskać, co z pewnością nie jest na rękę stronie rządowej.
Czy zatem Szymon Hołownia postąpił słusznie? To zależy, jak na to spojrzymy. Temat aborcji poruszył lewą stronę sceny politycznej i wywołał rozłam w już i tak chwiejącej się koalicji. Czy jednak na innej decyzji koalicja mogłaby zyskać? Przy obecnej sytuacji, gdzie nie ma pewności co do przegłosowania bieżących projektów ustaw, a prezydent wyraźnie sprzeciwia się jakiejkolwiek liberalizacji, inne rozwiązanie na ten moment wydaje się nie wchodzić w grę.
Źródło:
Fot. nagłówka: https://ocdn.eu
Bardzo ciekawy artykuł.
Możliwość komentowania została wyłączona.