Przejdź do treści

„Najrozsądniejsze rozwiązanie” Macrona. Francja wybiera

fot. Unsplash

Emmanuel Macron rozpisał nowe wybory. Odrodzenie, do którego należy prezydent Francji, w ostatnich wyborach do europarlamentu nie dość, że się nie odrodziło, to dołuje także w sondażach. Znów na prowadzenie wychodzi prawicowe Zgromadzenie Narodowe. To każe nam się zastanowić, jakie faktycznie emocje polityczne panują w Europie.

Zawrócić kijem Sekwanę

Wieczorem 9 czerwca, kiedy z wypiekami na twarzy śledziliśmy wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, oprócz zdziwienia wynikami krajowymi, nastąpiło istne trzęsienie ziemi. Emmanuel Macron, zgodnie ze swoją konstytucyjną prerogatywą, rozwiązał Zgromadzenie Narodowe. We Francji nie jest to sytuacja bezprecedensowa. Ostatni raz miała miejsce w 1997 roku, kiedy po dwóch latach prezydentury Jacques Chirac rozwiązał parlament i w przedwczesnych wyborach, zamiast umocnić swoją pozycję, skazał Francję na trudną koabitację, czyli sytuację, kiedy to prezydent i rząd pochodzą z różnych środowisk politycznych.

Może więc wydawać się nielogiczne, że prezydent Macron zdecydował się na taki krok, kiedy to związane z nim ugrupowanie sprawuje władzę. W tym szaleństwie jest jednak metoda.

Przedterminowe wybory to ryzyko, które może się opłacić. Macron chce zagrać z jednej strony strachem, a z drugiej rozsądkiem. Przypomnijmy, jak wyglądało podium w wyborach do PE we Francji:

  1. Rassemblement National (Zjednoczenie Narodowe) –  31,37%
  2. Coalition Besoin d’Europe (do której należy prezydenckie Renaissance) – 14,60%
  3. Réveiller l’Europe (socjaliści i socjaldemokraci) – 13,83%

Na dalszych miejscach znalazła się partia stworzona przez Jeana-Luca Mélenchona – La France Insoumise, Republikanie i partia Zielonych. Najważniejsza pozostaje oczywiście miażdżąca przewaga kierowanego przez Jordana Bardellę RN nad Besoin d’Europe i Réveiller l’Europe, które razem wzięte przegrywają z radykalną prawicą. Co wydarzyło się w ciągu dwóch lat, że nastąpiło takie przetasowanie? Jeszcze w 2022 roku to środowiska związane z Macronem (startujące wtedy w centroprawicowej koalicji Razem) wygrały wybory, a zarządzane ówcześnie przez Marine Le Pen Zgromadzenie Narodowe zajęło trzecie miejsce.

W całej Europie zauważamy przechylanie się szali na stronę prawicowych ugrupowań. W Niemczech na drugim miejscu znalazło się Alternative für Deutschland. We Włoszech, pod przewodnictwem premier Giorgii Meloni, wygrywają Bracia Włosi (Fratelli d’Italia). W Polsce zaś Konfederacja zrobiła najlepszy wynik w historii. Kiedy więc Macron w orędziu mówi:

La montée des nationalistes et des démagogues est un danger pour notre nation.

to chce sprawiać wrażenie, że przedwczesne wybory uchronią Francję przed nacjonalistami i demagogami. Tylko czy nie jest to zawracanie Sekwany kijem i czy Francuzi chcą zostać wybawieni od tego, co sami wybierają?

Rally around the flag

fot. © European Union 2024 – Source: EUCO

Decyzję Macrona, który chciał rzucić szalupę ratunkową swojemu ugrupowaniu, skrytykował Nicolas Sarkozy, prezydent w latach 2007-2012. Według niego, posunięcie prezydenta może doprowadzić do poważnej destabilizacji w kraju w przeddzień rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich. Prawdopodobieństwo, że wygra Razem (do którego należy Odrodzenie) jest raczej niewielkie, bowiem sondaże na tydzień przed pierwszą turą wskazują na mocną przewagę RN. Jak czytamy na portalu EurActiv.pl:

Liderem badania Ipsos jest skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN), na które chce zagłosować 31,5 proc. respondentów. Zaraz za RN plasuje się jednak lewicowa koalicja pod nazwą Nowy Front Ludowy, która może liczyć na 29,5 proc. głosów. Dopiero trzecie miejsce z wynikiem 19,5 proc. zajmuje blok Razem, do którego należy prezydencka partia Odrodzenie.

Macron chyba przeliczył się, jeśli miał nadzieję na wystąpienie zjawiska rally around the flag. Chodzi w nim o koncentrację elektoratu wokół prezydenta i granie na skrajnych emocjach. Na przykład na strachu. Jak mówi Paweł Zerka w podcaście Polityki Insight.

Francja to jest kraj z systemem prezydenckim, gdzie to prezydent ma mnóstwo prerogatyw, zwłaszcza w polityce zagranicznej, obronnej i bezpieczeństwa. Ma prawo weta, generalnie jest dużo silniejszy niż rząd, więc w jakimś sensie mniejszym złem jest to, żeby partia Marine Le Pen dostała premiera, niż by miała w nieunikniony sposób wyrosnąć na przyszłego prezydenta.

Jeśli więc skrajna prawica sama się skompromituje – na co chyba liczy Macron – jego obóz będzie miał czas się umocnić, a on sam wyrośnie na obrońcę narodu przed niekompetentnymi radykałami. I to i z jednej, i z drugiej strony. Prezydent Francji wybrał bowiem najtrudniejszą drogę: centrum.

Między radykałem a radykałem

fot. Openverse
fot. Openverse

O niechęci Macrona wobec środowiska jego rywalki Marine Le Pen wiadomo od dawna. Prezydent Francji nie dogaduje się jednak również z lewicą, która zjednoczy się w najbliższych wyborach w koalicji Nowy Front Ludowy. To właśnie przeciwko tej frakcji jest głównie wymierzone kampanijne ostrze Odrodzenia, mimo że największym zagrożeniem pozostaje RN. Wąska grupa wyborców centrowych to więc jedyny pewny elektorat Razem. Do tego dochodzi jeszcze kwestia frekwencji, która – według sondaży – ma zbliżać się do 60%.

Nowy Front Ludowy i Zjednoczenie Narodowe to ugrupowania radykalne, tyle, że to pierwsze jest lewicowe, a drugie prawicowe. Rozsądek każe nie wybierać opcji skrajnych i zgromadzić się wokół prezydenta na tle państwowych flag. Na jego korzyść, według Le Monde, działają też Igrzyska Olimpijskie, które mają skłonić wyborców do głosowania na bezpieczne opcje. Tylko, że Macron ma na swoim koncie wiele porażek wizerunkowych, m.in. protesty żółtych kamizelek, podniesienie wieku emerytalnego, wzrost cen czy niski poziom zaufania społecznego. Mimo to zapowiedział, że bez względu na wynik, będzie sprawował swą funkcję do końca kadencji. Prawdopodobnie Francuzów czeka trudna koabitacja. Albo, co gorsza, jeszcze większy impas. Jordan Bardella, przywódca RN powiedział bowiem:

Sans majorité absolue, je serais à la merci d’une motion de censure et je partirais naturellement au bout de quelques jours.

– czyli przyznał, że bez absolutnej większości, nie stanie na czele rządu. Nawet przy przychylnych sondażach, do samodzielnej władzy (298 mandatów) skrajnej prawicy sporo brakuje. To może spowodować impas i chaos.

Układanka Macrona

W tym toku rozumowania niezmiernie łatwo się pogubić. Rozkładając decyzję o przyspieszonych wyborach na czynniki pierwsze, Odrodzenie może wygrać lub przegrać. Innej drogi nie ma. Jeśli wygra – co byłoby wyjątkowo niespodziewane – okaże się geniuszem taktycznym.  Jeśli zatryumfuje środowisko Marine Le Pen, poniesie porażkę. Ale czy na pewno? RN rządziłoby po raz pierwszy w historii, ale musiałoby liczyć się z nieprzychylnym prezydentem. Wynik radykalnej prawicy musiałby też być na tyle wysoki, aby Bardella objął tekę premiera po Gabrielu Attalu. Wiele może też pójść nie tak, co potencjalnie skompromituje Le Pen przed wyborami prezydenckimi w 2027 roku. Czy więc Macron wygra, nawet jeśli przegra? A może przegra, gdy Odrodzenie pierwsze zjawi się na mecie bez szans na rządzenie?

Układanka Macrona przerasta nie tylko Francuzów, ale i samego Macrona. W pogoni za interesem swojej partii, który ukrywa pod szyldem obrony przed radykałami, może doprowadzić do poważnej destabilizacji w kraju. Wynik drugiej tury, która już 7 lipca, może zaskoczyć i jego.

Fot. nagłówka: Unsplash

O autorze

„Zainteresuj się polityką, zanim ona zainteresuje się tobą". Zajmuję się polityką i stale staram się zrozumieć, jak działa jej świat. Dzień bez podcastów jest dla mnie dniem straconym. Jestem studentką twórczego pisania i edytorstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Uważam że, w życiu najważniejsza są pasja i charyzma, które codziennie pchają nas do przodu i pozwalą spełniać marzenia.

Student kierunku Bezpieczeństwo Międzynarodowe i Dyplomacja.
Chce pisać o świecie i o ludziach, którzy go tworzą.
Prywatnie mól książkowy, koneser herbat oraz wielbiciel dalekich i bliskich podróży.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *