Przejdź do treści

Na czym polega fenomen ,,Rodziny Monet”?

Kilkumilionowe grono fanów, powodzenie na platformie Wattpad, a następnie miliony papierowych egzemplarzy sprzedanych w księgarniach, pierwsze pozycje na liście Bestsellerów Empiku, kilkunastogodzinne kolejki podczas spotkań z autorką. Weronika Anna Marczak i jej słynna ,,Rodzina Monet’’ osiągnęła w ciągu ostatnich miesięcy ogromny sukces.

Od wielu tygodni uparcie broniłam się przed tą pozycją, chociaż treści na jej temat bombardowały mnie niemal z każdej strony. W końcu, gdy zobaczyłam, że pierwszy tom serii – ,,Rodzina Monet. Skarb.” – dotarł nawet do mojej szkolnej biblioteki, dałam za wygraną i postanowiłam na własnej skórze przekonać się, co stoi za jej fenomenem.

Wydawnicza droga na skróty

Pierwotnie seria została opublikowana w popularnej aplikacji. Kiedy wiele lat temu aplikacja Wattpad dotarła do Polski, nikt nie spodziewał się, że tak bardzo namiesza na rynku wydawniczym. Wyglądało na to, że to jedynie niegroźne narzędzie do tworzenia fanfików o Harrym Potterze, naturalne następstwo blogów, które straciły na popularności. Podejście zmieniło wydanie Trylogii ,,Hell’’. Książki z tej serii pierwotnie ukazały się na Wattpadzie, a z czasem zagościły na półkach w księgarniach. Ten zabieg okazał się wydawniczym strzałem w dziesiątkę. Wydawnictwo prawie w ogóle nie musiało się przejmować sprawami związanymi z marketingiem czy PR-em. W końcu cała seria cieszyła się niesamowitą popularnością na długo przed publikacją w formie fizycznej. Wszyscy dotychczasowi fani chcieli posiadać papierowy egzemplarz, a tak duże zainteresowanie popychało kolejnych czytelników do zapoznania się kultową Trylogią ,,Hell’’.

Trylogia ,,Hell” podbiła rynek po opuszczeniu Wattpada / fot. lubimyczytać.pl

W przypadku ,,Rodziny Monet” mieliśmy do czynienia z podobnym mechanizmem. Pierwszy tom ukazał się w aplikacji w 2019 roku. Trzy lata później,  pod koniec 2022 wszedł do księgarni w formie papierowej i pobił wszelkie rekordy sprzedawalności. Bez wątpienia drukowanie książek z Wattpada stało się dla wydawnictw doskonałą inwestycją, a dla samych autorów szansą na niesamowity sukces. Może to właśnie dzięki niemu powszechnie przymyka się oczy na niuanse, przez które ,,Rodzina Monet” traci na wartości.

Wady ,,Rodziny Monet”

Trzeba przyznać, że Weronika Anna Marczak pisze bardzo lekko i płynnie. Potrafi stworzyć historię na tyle ciekawą, że trafi do czytelników i pozwoli im na oderwanie się od rzeczywistości. Mimo to, według mnie, widać, że autorka pisaniem zajmuje się jedynie hobbistycznie. Abstrahując już od grubości papieru czy czcionki tekstu, ta książka ma po prostu wiele wad.

fot. Kultura – gazeta

Rzuca się to w oczy zwłaszcza przy przydługich opisach błahych szczegółów, które są absolutnie zbędne i nic nie wnoszą do fabuły. W ogóle książkę cechuje zawsze obecna opisowość, a sceny, które można by przedstawić znacznie bardziej dynamicznie, podawane są czytelnikowi w bardzo pasywny sposób. Ten zabieg jest szczególnie wadliwy, jeżeli weźmiemy pod uwagę odbiorców ,,Rodziny Monet” – młodzież, która na co dzień zbyt wiele nie czyta i przy takich fabularnych przestojach może się zwyczajnie nudzić.

Poza tym książce brakuje jakiegoś ogólnego celu i spójności. Jasne, od pierwszego spotkania z braćmi Monet zastanawiamy się, na czym polega ich praca, skąd te wszystkie bogactwa i stosunki, ale jednocześnie każdy z rozdziałów wydaje się oddzielną historią o bardzo zbliżonej dynamice bez względu na jej problematykę – czy to kwestia wyboru sukienki, czy próby porwania z otumanieniem narkotykiem i grożeniem bronią.

Widać, że autorka chce poruszać ważne społecznie tematy, jak chociażby zaburzenia odżywiania, ale ja chyba tego nie kupuję. Zwłaszcza metod na radzenie sobie z tym problemem. Może to wszystko przez tą przerysowaną i mało realną fabułę, o której przydałoby się w końcu napisać.

O czym jest ta książka?

14-letnia Hailie Monet traci w wypadku samochodowym swoją ukochaną mamę i babcię, a wraz z nimi dotychczasowy dom, miłość, rodzinę i spokojne życie. Okazuje się jednak, że w Ameryce mieszka piątka jej braci, o których istnieniu dotychczas nie miała pojęcia. Jej nowym opiekunem prawnym zostaje despotyczny Vincent Monet. Wraz z nim i czwórką nowo nabytego rodzeństwa rozpoczyna życie w ekskluzywnej willi w Pensylwanii. Wiążę się ono z prywatną szkołą, sztywnymi zasadami, bronią poupychaną po szafkach, wiszącymi w powietrzu tajemnicami i gangsterskimi utargami. Dziewczyna musi się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości, co nie okazuje się najłatwiejszym zadaniem.

Jaka jest Hailie?

Pomimo niedawnej lektury, nie mam bladego pojęcia. Pamiętam tylko, że miała bookstagrama i piątkę braci. Przytłoczyli oni ją na tyle, że podejmowane przez nią decyzje często zupełnie nie miały sensu, a sam jej charakter zupełnie w tym wszystkim zniknął. Żałoba, którą przeżyła po stracie mamy i babci, ograniczała się do kilku łez wylanych do poduszki, a towarzyszące jej w obliczu nowej sytuacji emocje zostały przedstawione na jednej stronie. Może wbrew pozorom o to właśnie chodziło autorce. Mimo całej tej średnio realistycznej otoczki Hailie ma całkiem zwykłe potrzeby: chce żeby ktoś ją kochał, od czasu do czasu przytulił, dał trochę prywatności i pozwolił wyjść do kina z chłopakiem. Może dzięki temu wielu czytelnikom łatwiej jest się z nią utożsamić i jej kibicować.

Jacy są bracia Hailie?

Nieznoszący sprzeciwu Vincent, nieco bardziej znośny Will, wysportowany Dylan oraz bliźniacy Tony i Shane – zdaje się, że nie przejmują się tragedią, która ich dotknęła. Rodzeństwo dziewczyny z kolei można opisywać godzinami. Jak bardzo chciałabym uniknąć tutaj wszelkich stereotypów – to mężczyźni są typowymi bad boyami z Wattpada z manią kontroli, którym co jakiś czas wypadnie skądś spluwa. Jeżdżą obrzydliwie bogatymi samochodami, przeklinają w co drugim zdaniu, na potęgę palą, wykorzystują dziewczyny, budzą na szkolnym korytarzu postrach, co i rusz komuś przyłożą, są niesamowicie przystojni i wysportowani, mają w kieszeni niemal wszystkich — na ich usługi pracuje sama policja. Przede wszystkim nie szanują nikogo ani niczego, w tym samej Hailie, wobec której na niemal każdej stronie stosują przemoc. Ale przecież to właśnie o takich bohaterach i ich luksusowym życiu pełnym niebezpieczeństw chcemy czytać. Tylko czy na pewno te treści trafiają do odpowiedniej grupy wiekowej?

Jaka jest grupa odbiorcza?

Literatura Young Adult jest gatunkiem kierowanym głównie do młodzieży w wieku od 12 do 18 lat. Można więc założyć, że podobnie jest z ,,Rodziną Monet”. Problem może jednak szczególnie stanowić ta najmłodsza grupa odbiorcza, która zachęcona cukierkową okładką i poleceniami na TikToku sięgnie po tę książkę. Co prawda wydawca zaopatrzył ją w ograniczenia wiekowe. Pierwszy tom w teorii powinien trafiać do odbiorców powyżej 13 roku życia, a dalsze części przeznaczone są dla czytelników powyżej 16 lat. Nietrudno się jednak domyśleć fani ,,Rodziny Monet” to zazwyczaj dzieci, które tego wieku jeszcze nie osiągnęły. Sprzedawcy zwracają uwagę, że często widzą 10-latków kupujących książkę Weroniki Anny Marczak.

Chociaż nie brzmi to za bardzo problematycznie (kto z nas nie obejrzał kiedyś filmu 16+ mając niespełna 14 lat i jakoś nic mu się nie stało), w tym przypadku może to mieć opłakane skutki. Opisane w książce przemocowe zachowania, które trafią do młodych czytelników, mogą im się wydać przejawem troski. Jak podkreślają recenzenci, zabrakło wyraźnego zaznaczenia, że zachowania braci Monet nie są zdrowe ani normalne. Ich metody wychowawcze stosowane wobec Hailie i panujące w willi podwójne standardy są dla dziewczyny krzywdzące.

Mam problem z tą książką, przede wszystkim z powodu wielu innych pozycji, które nie otrzymały zasłużonej uwagi ze względu na fenomen, jaki wywołała właśnie ta. Oczywiście, „Rodzina Monet” doskonale sprawdzi się na wakacje jako „guilty pleasure” dla określonej grupy wiekowej. Sama wielokrotnie się zdziwiłam, jak bardzo zaangażowałam się w fabułę i losy Hailie. Również sukces, jaki osiągnęła Weronika Anna Marczak swoimi pozycjami, robi niesamowite wrażenie.

Fenomen pozostaje jednak fenomenem, którego ja do końca nie kupuję.

Fot. nagłówka lubimyczytać.pl

O autorze

uczennica warszawskiego liceum o profilu humanistycznym. Uwielbia czytać literaturę piękną, oglądać thillery psychologiczne i pisać wszelakie twórcze teksty: artykuły, opowiadania oraz wiersze.