Przejdź do treści

Media w kampanii, kampania w mediach

black iphone 4 on brown wooden table

Media społecznościowe już od wielu lat są ważnym elementem kampanii wyborczych. Zjawisko to znacznie dynamiczniej postępowało dotychczas na zachodzie. W tym roku po raz pierwszy zderzamy się z tak szeroką skalą w Polsce. Na ulicach brakuje bilbordów i ulotek. Osłabła również moc przekazu telewizyjnego, klasycznych debat publicznych czy wieców wyborczych. Eksperci od dawna wskazywali wprost – ta kampania wyborcza rozegra się głównie w mediach społecznościowych.

Wydarzenia ostatnich miesięcy potwierdzają tę tezę. Co takiego dzieje się na czołowych platformach? Czy internetowi liderzy przodują również w sondażach? I co najważniejsze: czy polubienia i obserwacje przełożą się na realne głosy wyborców?

 

Czy TikTok przejmie politykę?

O sile przekazu mediów społecznościowych przekonaliśmy się już niejednokrotnie. Krótkie formy wideo, rozpropagowane za pomocą TikToka zdominowały cały Internet. Docierają do szerokiego grona odbiorców, są ciekawe i angażujące. Algorytm tej aplikacji nie stanowi już dla nikogo żadnej zagadki. Aby zdobyć popularność na TikToku warto śledzić trendy, używać popularnych dźwięków i tworzyć prześmiewcze treści. 

Absolutnym dominatorem na tej aplikacji jest Sławomir Mentzen. Chociaż w porównaniu do innych polityków na platformie jest stosunkowo od niedawna zbudował publiczność liczącą niemal 800 tysięcy osób, a jego filmiki docierają do milionowej publiczności. Charakteryzuje je sarkazm i ironia, częsta krytyka bezsensowności przepisów prawa i prosty język. Nie kreuje wizerunku poważnego polityka. Zamiast tego zaprasza wyborców na piwo, bo na trzeźwo „to się w ogóle tego nie da wytrzymać. Zwłaszcza w ostatnim czasie treści na jego koncie pojawiają się wyjątkowo często i regularnie. Mentzen zapowiada, że to dopiero początek.

@slawomirmentzen

Podatki muszą być niskie i proste, żebyście sami mogli decydować, na co wydajecie swoje ciężko zarobione pieniądze! #mentzen #slawomirmentzen #podatki #zus

♬ dźwięk oryginalny – Sławomir Mentzen

 

Odwiecznym rywalem Mentzena niezmiennie pozostaje Donald Tusk. Oprócz tego na platformie przodują konta całych partii: AGROunii, Lewicy czy Konfederacji.

Mimo to niewielu polityków używa TikToka, jako narzędzia do pozyskiwania wyborców. Powodem są podstawowe problemy związane z tą aplikacją. Jej główna grupa wyborcza to dzieci i młodzież, które nie ukończyły jeszcze 18 roku życia. Reszta, nawet jeśli zainteresuje się wypowiedzią polityka, szybko o niej zapomni, gdy obejrzy kolejny prześmiewczy i trywialny filmik zupełnie niezwiązany z kampanią wyborczą. Nawet najbardziej kontrowersyjne wideo prędzej czy później wyleci wszystkim z głowy. Jak więc wygląda sytuacja na innych platformach?

A inne media społecznościowe?

Do dyspozycji pozostają nam jeszcze inne czołowe media społecznościowe: X, Instagram, Youtube czy Facebook. Każda z tych platform rządzi się własnymi prawami. Umożliwia udostępnianie informacji i dzielenie się opiniami za pośrednictwem różnych form. Krótsze, dłuższe, wizualne, pisemne – wszystkie rządzą się swoimi prawami i docierają do innych grup odbiorców. Nikogo nie zdziwią tamtejsi dominatorzy. To politycy o najgłośniejszych nazwiskach, pełniący najważniejsze funkcje w kraju i Ci, którzy wywołują skandale.

Na szczególną uwagę zasługują reklamy PiS, które podbiły Youtube. Powstało ich już kilkaset, tak aby poruszać w nich sprawy konkretnych regionów. W ciągu ostatnich tygodni wygenerowały one milionowe zasięgi. Największą popularnością cieszy się wideo „TUSK=BEZROBOCIE.

Często myślimy, że w Internecie widzieliśmy już wszystko. Jednak coraz to nowsze treści na platformach społecznościowych, wstawiane również przez polityków, nieustannie zaskakują. Chwilami ma się wrażenie, że kampania wyborcza robi się sama i wymyka spod kontroli: wyciekają skandale, wypowiedzi są wyciągane z kontekstu, a mowa nienawiści jest wszechobecna. To ona robi największe zasięgi. Ludzie najchętniej komentują kontrowersyjne tematy, często używając przy tym hejtu, gróźb i wulgaryzmów. Strasznie to wszystko nieprzyjemnie i dołujące. Przydałoby się dla odmiany poczytać o kimś innym, pośmiać się z plotek i zapomnieć o problemach. 

Od celebryty do polityka i odwrotnie

Kilka lat temu Szymon Hołownia zdecydował się porzucić pracę w telewizji i zająć polityką. Podobną decyzję podjęło wielu innych polityków. Piosenkarz Paweł Kukiz jest obecnie posłem, aktor i satyryk – Janusz Rewiński – przed laty zasłynął w Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, a dziennikarz i komentator sportowy – Tomasz Zimoch – również zagościł na stałe w sejmie.

Za granicą takie przypadki są jeszcze częstsze. Chociażby Wołodymyr Zełenski, obecny prezydent Ukrainy, debiutował jako aktor. Z kolei za oceanem Arnold Schwarzenegger dwukrotnie pełnił funkcję gubernatora Kalifornii, a futbolista Steve Largent należał do Izby Reprezentantów.

Dawni celebryci przyciągają uwagę. Zwłaszcza osób, które dotychczas nie interesowały się polityką. Dodatkowo mają wiele innych atutów. Często lepiej orientują się w mediach społecznościowych, potrafią dotrzeć do szerokiej publiki i zbudować ciepły wizerunek.

Powstaje więc pytanie: czy politycy staną się celebrytami? Nauczą się korzystać ze społecznościówek równie sprawnie jak influencerzy? Przejmą TikToka, Twitcha i Youtuba?

Myślę, że do tego jeszcze daleka droga. Pomimo ogromnych zasięgów jakie generuje wielu polityków daleko im ciągle do ekspertów. Obawę może jednak budzić droga na skróty, czyli wspólne działania polityków z influencerami. Kilka miesięcy temu TikToker Filip Zabielski (600 tysięcy obserwujących) chwalił obecny rząd i ostro krytykował rządy Donalda Tuska. Twórca zaprzecza podejrzeniom o jakiejkolwiek współpracy. Niesmak jednak do influencera pozostał. Myślę, że te dwa światy nie powinny się nigdy krzyżować.

Mimo to, w tej kampanii niezmiennie górują memy, parodie i analizy commentary z udziałem polityków w roli głównej. Takimi prawami rządzi się Internet. 

Fot. Flickr

 

To po co ta cała kampania w mediach?

Zależnie od sondażu na jaki popatrzymy procent obywateli, którzy nie wiedzą na kogo głosować waha się w okolicach kilku procent. Do wyborów pozostało już zaledwie kilka dni. Wciąż nie wiadomo kto będzie rządzić Polską przez najbliższe lata. Zdecyduje o tym ta garstka osób, która nie jest jeszcze pewna swojej decyzji i tego, czy w ogóle na te wybory pójdzie. To właśnie dla nich powstała kampania w mediach społecznościowych. Reklama PiSu przed filmikiem na Youtube czy Tik Tok polityka konfederacji o milionowych zasięgach nie przekona wyborcy tzw. żelaznego elektoratu, który przy każdych wyborach głosuje na tą samą partię. Większość osób zirytowana lub rozbawiona przescroluje te treści. Dla niektórych może to być jednak sygnał, bodziec do zainteresowania się sprawami państwa. Dla danej partii wyborczej może być to możliwość utworzenia rządu.

Internet pozostaje jednak Internetem. Pełno w nim clickbaitów, oszustów, wypowiedzi wyciętych z kontekstu i mowy nienawiści. Właśnie dlatego jest to tak silne i niebezpieczne narzędzie. Wszystko zależy od tego w jakim celu zostanie użyte.

Fot. nagłówka Unsplash

O autorze

uczennica warszawskiego liceum o profilu humanistycznym. Uwielbia czytać literaturę piękną, oglądać thillery psychologiczne i pisać wszelakie twórcze teksty: artykuły, opowiadania oraz wiersze.