Przejdź do treści

Masność jako masowa marność: przeludnienie a pochówki alternatywne

black and gray cement tombs

Po blisko dziesięcioletniej podróży przez kosmiczny bezkres, sonda New Horizon dotarła do celu. Skarłowaciały Pluton został po raz pierwszy uwieczniony cyfrowo w wysokiej jakości, a jego zdjęcia obiegły cały świat. Spektakularne osiągnięcie niepodzielnie skupiło uwagę odbiorców, natomiast symboliczna strona przedsięwzięcia uległa marginalizacji. Poczucie solidarności w misji naukowej wyniosło w przestrzeń pozaziemską prochy Clyde’a Tombaugha  odkrywcy byłej planety Układu Słonecznego.

Chociaż pochówki kosmiczne nie zrewolucjonizują rynku pogrzebowego w najbliższym czasie, ich pojawienie się daje jasny sygnał: alternatywy dla „klasycznej” inhumacji dochodzą do głosu. W obliczu katastrofalnych konsekwencji przeludnienia wszelkie sposoby oszczędności powierzchni i ograniczenia ingerencji w środowisko powinniśmy uznać za warte rozważenia.

W proch…

Współcześnie upatrywanie w kremacji niecodzienności trudno postrzegać jako uzasadnione. Nawet w świecie zachodnim, długo opornym spopielaniu, nowoczesne techniki zdobywają popularność. Ważny jest tutaj aspekt finansowy – opłaty związane z utrzymaniem urny na przepełnionych cmentarzach rzadko przekraczają połowę kosztów ponoszonych na rzecz większych pomników. Żywe zainteresowanie kremacjami sprzyja powstawaniu nieortodoksyjnych metod traktowania prochów.

Nowoczesne kolumbaria stanowią alternatywę najsłabiej godzącą w przyzwyczajenia zachodnich tradycjonalistów. Wielopoziomowe grobowce, które osiągają nierzadko gigantyczne rozmiary, to katakumby XXI wieku. True Dragon Tower, tajwański 20-piętrowy wieżowiec grzebalny, jest zdolny do pomieszczenia prochów 400 tysięcy osób w przestronnych, skrupulatnie zaprojektowanych salach.

Znamię niecodzienności nosi również nowsza forma pochówku podwodnego. Neptune Memorial Reef, bo o niej mowa, to sztuczna rafa pogrzebowa. Jej fundament tworzą bloki prochów zmieszanych z cementem. Na koralowej nekropolii bliskość natury wyraża się w kaskadach barwnej roślinności. Gęsto porośnięte nią szarawe nagrobki okrążają drobne ryby, rzucając jeszcze drobniejsze cienie. Życie morskie przybiera na tym podwodnym cmentarzu zjawiskową postać.

Samotność to brak bliskości. Dążenie do przechowywania szczątków drogiej osoby w codziennej przestrzeni przybiera niezwykłe formy, które sprowadzają się czasem do swoistego utowarowienia ludzkich pozostałości. Już od kilku lat działają firmy oferujące wyrabianie diamentów z prochów. Skremowane szczątki mogą również stanowić składnik odpowiednio spreparowanego tuszu. Wykonane z niego tatuaże kommemoratywne goją się podobno boleśniej i dłużej – zgodnie z duchem okoliczności.

Jednak zaznaczenie konkretnego miejsca wiecznego spoczynku nie zawsze jest pożądane. Coraz powszechniejsze „miejsca pamięci”  to wydzielone prawnie obszary, na których dokonuje się swobodnego rozpraszania prochów. Szczątki niesione wiatrem przy zacisznej, parkowej ścieżce to wtedy zwykle ostatnie zachowane wspomnienie śladu zmarłego.

…się obrócisz.

Również wobec samego ułożenia zwłok nowatorzy nie pozostali obojętni, o czym świadczy istnienie przedsiębiorstwa organizującego pochówki pionowe. Pragmatyczni Australijczycy, stojący za tą innowacją, przekonują o konieczności niezwłocznego wdrożenia ekologicznego modelu pogrzebowego, a także o skostnieniu niektórych obrzędowych tradycji. Po każdym pochówku zasadza się drzewo, które ma pomóc w zrównoważeniu emisji dwutlenku węgla.

Na takie postawienie ostatnich spraw do pionu decydowało się w ostatnich latach coraz więcej ludzi. Wynikać ma głównie z troski o malejącą dostępność powierzchni. Trudno ukryć, że tak dalekowzroczna perspektywa obierana przecież przez mieszkańców najsłabiej zaludnionego kontynentu daje do myślenia.

Ekopochówki

Polityka ekologiczna  nie bez trudności  sukcesywnie uwrażliwia społeczeństwa na zagadnienia środowiskowe. Ekologizacja pochówków to próba wyrównania biologicznego długu, jaki każdy człowiek zaciąga wobec natury już przez samo pojawienie się na świecie. Możliwie szybki zwrot składników tworzących nasze ciała ułatwiają np. urny produkowane z biodegradowalnych materiałów czy pogrzebowe garnitury podszyte grzybnią.

Ograniczeniu ingerencji w krajobraz sprzyja wyznaczanie kolejnych lasów pokoju, gdzie zmarłych chowa się w bezpośrednim sąsiedztwie wieloletnich drzew. Lasy cmentarne to z kolei dopiero wzrastające formacje. Ciała, zamknięte w podziemnej skorupie skrobiowej, porastają roślinnością nieustępliwie, powolnie, ostatecznie.

Użyźniający potencjał zwłok dostrzegał już Heraklit, jednak na rozwinięcie tej obserwacji do poziomu usługowego trzeba było czekać ponad 2,5 tysiąca lat. Skomercjalizowana redukcja organiczna ciał to szansa na ograniczenie produkcji dwutlenku węgla (o tonę w porównaniu do pojedynczej kremacji) przy jednoczesnym zachowaniu odpowiednika prochów. Na końcu procesu pozostaje jakby zwyczajna ziemia, którą przekazuje się do wyłącznej dyspozycji najbliższych.

Zagęszczenie ludności w niektórych rejonach już teraz przekracza możliwości organizacyjne części ośrodków. Światowa populacja nieprzerwanie rośnie i czas na sprostanie związanym z tym trudnościom topnieje nie wolniej od lodowców. Dzisiejsze rozwiązania alternatywne, oszczędzające przestrzeń, staną się w niedalekiej przyszłości normą, której odpowiedzialne wprowadzenie musimy poprzedzić namysłem i otwartą debatą. Dotyczy to również metod pochówków, nad którymi wczesna refleksja uchroni nas przed pochopnością i ponurym zaskoczeniem.

O autorze

Student Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek SSUJ. Zainteresowania: muzyka (ostatnio Idles, Khruangbin), książki (Pilcha i Kundery), antroposprawy.