Przejdź do treści

Martwica mózgu

If you repeat a lie often enough it becomes truth printed wall taken at daytime

 

Martwica mózgu jest tytułem jednego z najbardziej legendarnych slapstickowych horrorów przysłowiowej klasy „z”, opowiada o apokalipsie zombie. Dlaczego nawiązuję w niniejszym felietonie politycznym do słynnego slashera? Otóż dlatego, że PO od przegranych wyborach z 2015 roku zdaje zachowywać się jak zombie: działa bez planu, rzuca się gdziekolwiek, gdzie wyczuje woń poparcia, żerując na niechęci sporej części społeczeństwa do PiS-u. Jednak, jak pokazuje ostatnie pięć lat, odwoływaniem się do nostalgii do rządów Donalda Tuska i mantrą o powrocie do demokracji wyborów PO nie wygra, więc co robić przy rosnącej konkurencji?

Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, ale jeden przyświecał nam cel

PO powstała głównie z inicjatywy uciekinierów ze środowiska UW i AWS, którzy byli niezadowoleni z sytuacji w swoich dotychczasowych partiach, a także grupy innych działaczy niezwiązanych z głównym nurtem politycznym. Fakt ten odzwierciedlało dokładnie przywództwo trzech tenorów”, czyli Donalda Tuska (UW), Macieja Płażyńskiego (AWS) i Aleksandra Olechowskiego, który w wyborach prezydenckich z 2000 zajął drugie miejsce. Program PO na początku jego istnienia był skrajnie – jak na dzisiejsze standardy – wolnorynkowy. Zakładał ogromne ułatwienia dla osób prowadzących działalność gospodarczą, kompleksową reformę podatkową, a także – w przeciwieństwie do programów dzisiejszych opcji politycznych – zawierał również konkretne postulaty ograniczające biurokrację. Paradoksalnie, przez dwadzieścia lat program ten w ogóle się nie postarzał, ba – odważyłbym się nawet stwierdzić, że jest śmielszy, ciekawszy i lepszy od większości programów dzisiejszych ugrupowań parlamentarnych. Dalsza część historii PO jest już raczej dobrze znana. Bycie w opozycji do rządów SLD, próba dogadania się z PiS-em, a po utworzeniu rządu przez formację braci Kaczyńskich ponowne trafienie do opozycji. Dalej było wygranie wyborów parlamentarnych w 2007 i w 2011 roku, spadek popularności partii po aferze taśmowej, aż powrót do opozycji w 2015 roku, po wyborach wygranych przez PiS. Jak niegdyś skrajnie liberalna PO radzi sobie dzisiaj?

Wybór, Wybierz, Zdecydować, Decyzja, Głosowanie

Niczym zombie: na ślepo byle do przodu

PO nie potrafi znaleźć sobie miejsca na dzisiejszej scenie politycznej, co przy poparciu oscylującym w ostatnim czasie na poziomie ponad dwudziestu procent, jest dosyć zagadkowe. W formacji tej widać coraz większe rozdarcie między „starymi wilkami”, obecnymi w polityce jeszcze co najmniej od czasów rządów AWS, którzy stanowią konserwatywne skrzydło partii, a młodszym pokoleniem, bardziej progresywnym. Konflikty między tymi dwoma frakcjami widać najlepiej, kiedy partia stara się znaleźć odpowiedź na jakiś kryzys, który nie dotyczy w sposób bezpośredni kwestii ustrojowych. Pierwszy przykład z brzegu to wielki październikowy kryzys aborcyjny. Młodsze pokolenie, na czele z Rafałem Trzaskowskim zaczyna postulować aborcję na życzenie, natomiast starszyzna zaczyna panikować i stara się ugłaskać niezidentyfikowany elektorat konserwatywny swej partii. Dokładnie to samo można zaobserwować podczas każdej publicznej debaty dotyczącej światopoglądu. Jeszcze gorzej mają się kwestie ustrojowe i gospodarcze. W przeciwieństwie do Platformy, większość ugrupowań parlamentarnych jest w stanie krytykować decyzje rządu z pozycji bardzo konkretnych postulatów czy idei stojących za programem danej partii, natomiast Platforma li tylko krytykuje PiS, nie dając żadnych alternatyw dla rozwiązań rządowych. To wszystko zdaje się tworzyć obraz ugrupowania skrajnie niespójnego i chaotycznego, które nie jest w stanie zaprezentować niczego innego poza wydumaną nostalgią do swoich rządów, za którymi i tak większość Polek i Polaków nie tęskni. Niemniej jednak ta bezideowość nie jest największym problemem dzisiejszej PO.

Nowe świeże centrum

W analizie dzisiejszej PO uprzedził mnie były senator Koalicji Obywatelskiej, Jacek Bury, który przeszedł do nowego ugrupowania Szymona Hołowni. Następnym transferem okazała się była minister sportu Joanna Mucha. Tego typu zmian barw partyjnych będziemy widzieć w najbliższym czasie coraz więcej. Tymczasem ruch Hołowni zdaje się mieć podobne problemy, co PO. Obecnie jedynym programem ugrupowania jest najprawdopodobniej plan swego lidera na wybory prezydenckie. Same transfery sugerują budowę ugrupowania o dość „pojemnym” programie, bo Jacek Bury dał się poznać jako liberał, natomiast Hanna Gill-Piątek jako socjaldemokratka. Już teraz poparcie dla nowego ruchu oscyluje w okolicach trzynastu, w niektórych sondażach nawet dwudziestu procent. Co to oznacza dla PO? Ano to, że wraz z następnymi politykami do Hołowni może zacząć uciekać poparcie dla tej partii, jako że ruch Hołowni zyskuje aktualnie powab tego „bardziej atrakcyjnego centrum”.

2021 – rok decydujący o przyszłości Platformy Obywatelskiej

Minął rok od czasu wyboru Borysa Budki na przewodniczącego Platformy. Od tego czasu słyszymy zapewnienia, że partię tę czeka wielka zmiana, a nie program pisany na ostatnią chwilę, jak to było już dwukrotnie, przy okazji ostatnich wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Niestety, oprócz niewypału, jakim był ruch społeczny Rafała Trzaskowskiego, partia ta nie zaprezentowała nic nowego, a z każdym miesiącem nijakość Platformy zdaje się jeszcze wyraźniejsza. Jednym słowem, Platforma Obywatelska albo wyewoluuje pozytywnie i zacznie dawać realną alternatywę programową dla reszty ugrupowań, albo umrze śmiercią naturalną.

O autorze

Jan Tyszka-Ostrowski

Od maja członek Młodych Libertarian. W zależności od nastroju poglądy może utożsamiać z większością liberalnych idei. Poza młodzieżówką pasjonata polityki, filozofii, historii i historii sztuki, jak i również semi profesjonalny fotograf i filmowiec. Przed pandemią całe dnie i noce spędzał gdzieś w centrum Poznania...