Zapraszamy do rozmowy z twórcami aplikacji HeyTeacher!, która pomaga w udzielaniu i pobieraniu korepetycji. Stworzyła ją grupa 4 licealistów z Poznania – i chociaż na co dzień wszyscy zajmują się czymś innym, mają odmienne pasje, jednak to, co ich łączy to chęć samorealizacji oraz pomagania innym. Aplikacja HeyTeacher! jest przyjazną przestrzenią, pełną różnorodnych ofert korepetytorów w nauce oraz dającą możliwość uczniom, spróbowania dzielenia się wiedzą. Wszyscy korepetytorzy w jednym miejscu, czyż nie brzmi to dobrze?
(Maksymilian Henzel – M.H.) Skąd pomysł na stworzenie aplikacji, pomagającej w znalezieniu korepetytora?
(Wiktoria Gradecka – W.G.) Zaczęło się od tego, że chcieliśmy wziąć udział w olimpiadzie „Zwolnieni z Teorii”. Wiedzieliśmy, że chcemy zrobić aplikację, ponieważ chłopacy wiążą z tym, z branżą IT, swoją przyszłość. Zastanawialiśmy się, jakiej aplikacji potrzeba, co by się przydało? Jako że jesteśmy uczniami, to zaczęliśmy myśleć o edukacji, o tym, co jest potrzebne, w czym widzimy braki i padło właśnie na korepetycje. Stwierdziliśmy, że jest to dość fajna inicjatywa, żeby w jakiś sposób móc pomagać korepetytorom i uczniom, się odnajdywać.
(M.H.) Czy po tym jak wpadliście na ten pomysł, sprawdzaliście, czy na rynku istnieje alternatywa, podobna aplikacja?
(Wojciech Janicki – W.J.) Na samym początku chcieliśmy sprawdzić, czy jest zapotrzebowanie na taką aplikację. Przeprowadziliśmy ankietę wśród uczniów w Poznaniu, głównie w liceach, i dostaliśmy sporą liczbę odpowiedzi. Wyniki ankiety były jednoznaczne, a odpowiedzi dały nam do zrozumienia, że jest potrzebna taka platforma, że potrzebujemy ujednolicenia i jednego miejsca, z korepetytorami i uczniami. A jeśli chodzi o inne podobne platformy, to wiedzieliśmy, że takie istnieją, aczkolwiek chcieliśmy zrobić to w postaci aplikacji. Aplikacje są teraz bardziej pożądane na rynku i chcieliśmy zrobić coś własnego, rozwiązując problem społeczny, jakim jest problem z wytłumaczeniem przez nauczyciela w szkole niektórych zagadnień.
(M.H.) Ile czasu zajęło wam stworzenie aplikacji?
(W.J.) Projekt rozpoczęliśmy mniej więcej rok temu w listopadzie, a praca nad samą aplikacją zaczęła się mniej więcej w styczniu, lutym. Pomysłem na samym początku było, żeby platforma służyła uczniom z Poznania, ale z czasem rozwijania aplikacji, dodawania nowych funkcji, pomyśleliśmy, że trzeba rozszerzyć pole działania i pomóc uczniom z całej Polski.
(M.H.) Jak skomplikowany był to proces, jak trudne jest stworzenie aplikacji mobilnej?
(W.J.) Przede wszystkim tutaj trzeba podkreślić wpływ dwóch naszych kolegów z zespołu, a też z mojej klasy, bo wszyscy chodzimy do tej samej szkoły, czyli Jakuba Florkowskiego i Antka Marcinka. Zajmowali się oni kwestią programowania aplikacji, a szczególnie deweloper Jakub Florkowski, który miał wcześniej też doświadczenie w tworzeniu gier mobilnych. Jeśli chodzi o skomplikowanie procesu tworzenia aplikacji, to w godzinach nie jestem w stanie podać, ale 10 miesięcy to był czas, który spędził nad aplikacją. A co mogę podać w liczbach, to jest to 35 tysięcy linijek kodu.
(M.H.) Czy tworząc aplikację, napotkaliście duże problemy, z którymi do końca może nie wiedzieliście, czy będziecie w stanie sobie poradzić?
(W.G.) Myślę, że przede wszystkim pandemia, ale to zaskoczyło chyba wszystkich, może nie przeszkodziło nam to w samym stworzeniu aplikacji, ale bardziej w nawiązywaniu znajomości, bo mieliśmy umówione spotkania, które później zostały odwołane. Nie wiedzieliśmy trochę co zrobić, ale mimo wszystko skończyło się dla nas pozytywnie. Jak już zaczęło się to trochę uspokajać, ludzie zaczęli więcej korzystać z form kontaktowania się online i wtedy mieliśmy możliwość spotkania się z różnymi firmami. Dzięki temu doświadczeniu poszerzyliśmy ofertę aplikacji, o funkcje spotkań online. Wcześniej nie było to takie popularne, jednak korepetycje to spotkanie z daną osobą, która tłumaczy konkretne zagadnienia. W dobie pandemii i działalności zdalnej to pozwoliło nam poszerzyć ofertę.
(M.H.) Nie wiem, czy będziecie mogli odpowiedzieć na moje kolejne pytanie, ale jaki jest koszt stworzenia takiej aplikacji?
(W.J.) Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę to, co potrzebujemy na samym starcie, czyli narzędzia, aby stworzyć aplikację. W większości przypadków są to darmowe platformy, z których można korzystać. Od początku byliśmy projektem społecznym, więc musieliśmy za jak najmniejszy koszt tworzyć projekt i aplikację. Narzędzia do projektowania również były darmowe, więc naprawdę, współczesne technologie dają nam bardzo dużo możliwości, aby osiągnąć swój cel. Mieliśmy też okazję być na Międzynarodowych Targach Poznańskich i brać w nich udział jako wystawcy, na targach edukacyjnych w marcu. Podczas tego wydarzenia potrzebowaliśmy plakatów czy też naklejek, więc musieliśmy zebrać na to fundusze, był to koszt mniej więcej 500 zł. Wtedy też zbieraliśmy potencjalnych testerów naszej aplikacji, więc to nam dużo dało i też wiele osób nas stamtąd pamięta i teraz korzysta z aplikacji. Następnym kosztem, jaki trzeba było wziąć pod uwagę, to ze względu na pandemię, potrzebowaliśmy promocji w internecie. Żeby wypromować się w internecie, ważna jest znajomość social mediów, ale też bardzo przydatne są jakieś fundusze, bez tego bardzo ciężko jest się przebić, osiągnąć cel, zdobyć potrzebną liczbę followersów i wyświetleń, czy też kolejnych pobrań aplikacji. Ważne też jest, na samym początku, pomyśleć o tym, co potrzebujemy i co możemy zrobić za darmo, szczególnie mam na myśli sprzęt. Tak naprawdę, stworzenie aplikacji mobilnej jest teraz tak powszechne, że może zrobić to tak naprawdę każdy, siedząc w domu i mając internet, ale z drugiej strony, żeby zrobić coś naprawdę dobrego, trzeba mieć zaplecze ludzi, którzy zaprojektują aplikację, mają do tego odpowiedni sprzęt, ale też przetestują tę aplikację. Programowanie aplikacji np. na platformę App Store, wymaga użycia MacBook’a, bo tak jest skonstruowany ten system.
(M.H.) Aplikacja dostępna jest już dla wszystkich miesiąc. Ile w tym czasie pojawiło się rzeczy, które musieliście poprawić czy też rozwiązać jakieś problemy?
(W.G.) Po samej informacji, że aplikacja jest już dostępna, był „szał”, bo ludzie byli ciekawi naszej aplikacji. Pojawiały się wiadomości, że niektórym osobom nie działa jakaś forma logowania. Wynikało to głównie z tego, że aplikacja była nowa i pojawiały się jakieś błędy, ale Kuba nad wszystkim panował, było dużo aktualizacji i teraz myślę, że sytuacja się już uspokoiła.
(W.J.) Było bardzo dużo pobrań, co nadwyrężyło serwer, na którym znajduje się aplikacja. To mogły być przyczyny usterek aplikacji i błędów. Staraliśmy się je jak najszybciej poprawiać. Na pewno pojawiły się błędy przy samym logowaniu i rejestracji w aplikacji, co sukcesywnie rozwiązujemy i jeśli się coś pojawi, to staramy się zdiagnozować problem u samego podłoża i kontaktujemy się z daną osobą, dowiadujemy się, co konkretnie było błędem, żeby można było to poprawić i żeby się to nie zdarzyło ponownie. Chcemy, żeby aplikacja była intuicyjna i powszechna.
(M.H.) Jak wiele osób skorzystało z waszej aplikacji?
(W.J.) Od października, z ostatnich informacji i danych, jakie znam, ponad tysiąc osób pobrało aplikację, z których zdecydowana większość to czynni użytkownicy. Mamy w planach dalszy rozwój, chcemy udoskonalać aplikację. Na pewno będziemy przeprowadzać ankiety, żeby dowiedzieć się, co moglibyśmy zrobić lepiej. Weszliśmy też w kilka fajnych współprac, które na pewno zaowocują większą liczbą użytkowników, już wkrótce.
(M.H.) Trochę wyprzedziłeś moje kolejne pytanie, bo chciałem tutaj zapytać was o plany związane z aplikacją na przyszłość, czy i jak planujecie ją rozwijać? Chociaż już wiemy, że tak właśnie będzie!
(W.J.) Kiedyś na jakimś spotkaniu, padło takie ważne zdanie, które przyświeca nam trochę – „nie ma sensu robić aplikacji, jeśli nie będzie się jej dalej rozwijać” – zgadzamy się z tym w stu procentach i mamy kilka pomysłów. Na pewno wprowadzenie płatności przez aplikację, udoskonalenie interfejsu, wyglądu aplikacji, poprawienie płynności w przechodzeniu między ekranami, chcemy wprowadzić możliwość dodawania korepetycji poprzez kalendarz i wprowadzenie dodatkowych funkcji. Jest jeszcze dużo do zrobienia i na tym będziemy się skupiać. A kolejną ważną rzeczą jest zwiększenie ilości użytkowników, żeby stworzyć ujednoliconą platformę dla wszystkich, żeby każdy mógł z niej korzystać i wszyscy byli zadowoleni z niej. To jest naszym głównym celem.
(M.H.) Czy w dalszej przyszłości planujecie komercjalizację aplikacji i odejście od formuły projektu społecznego, czy będziecie kontynuować jako projekt społeczny?
(W.J.) Utrzymanie samej aplikacji kosztuje nas i są to aktualnie nasze prywatne środki i nie chcielibyśmy cały czas dokładać do tej aplikacji własnych środków, bo to się trochę mija z celem. Będąc uczniami, nie zarabiamy, więc tak naprawdę jest to nasze kieszonkowe. Będziemy na pewno chcieli wchodzić w różne współprace, dot. promocji, szkół językowych, które dadzą nam możliwości utrzymania aplikacji. To są koszty miesięczne i przekraczają one przysłowiowe 30 zł.
Na zakończenie nie pozostaje nic innego, jak zaprosić was, naszych czytelników, do pobrania aplikacji HeyTeacher!
O autorze
Redaktor Naczelny Gazety Kongresy i Prezes Fundacji Media Przyszłości