Przejdź do treści

Kurdowie i Turcja. Konflikt, który destabilizuje Europę

Kurdowie nie mieli po drodze z Turkami. Dziś jest o wiele lepiej, choć wciąż daleko od ideału. Zaczęło się dawno temu. W drugiej połowie XIX wieku wznieciło się poczucie narodowe wśród Kurdów. Bardziej jednolita narodowo chciała się zrobić także jednak Turcja. Narodowowyzwoleńcze marzenia szybko były gaszone przez Mustafę Kemala Ataturka, a następnie przez jego następców aż po dzień dzisiejszy. Konflikt zaogniał się, tworzył się coraz to większy pat. Europa patrzy na spór z bezradnością, brakiem zrozumienia. Sygnalizuje Turcji, że jej postawa wobec Kurdów przez wiele lat była, mówiąc eufemistycznie, niewłaściwa. Erdogan i spółka zarzuty odpierają. Jak to się jednak zaczynało?

Kurdyjskie narodowowyzwoleńcze aspiracje możemy datować na XIX i XX wiek. To wtedy sprawa kurdyjska mimowolnie zaczyna się pojawiać w debacie publicznej. Wówczas polityka Turcji wobec mniejszości etnicznych nie była aż tak radykalna. Gdy Mustafa Kemal Ataturk stanął na czele kraju, wówczas Kurdów nie nazywano narodem. Władze tę mniejszość narodową nazywali Turkami Górskimi, język nazywano nieczystym tureckim z perskimi naleciałościami. Były to pseudonaukowe próby ukazania, że kultura kurdyjska jest kulturą wymarłą. Kurdów postrzegano jako efekt fuzji Persów i Turków. Stąd też Ataturk, tworząc wielką narodową Turcję, chciał wyeliminować perski pierwiastek.

Zakaz używania języka. Brutalne wynaradawianie Kurdów

Miało to stanowić próbę naturalizacji Kurdów i zniwelowania różnic między tą mniejszością a całym tureckim narodem. W celu asymilacji zakazano używania języka kurdyjskiego oraz obchodzenia Newroz, czyli kurdyjskiego Nowego Roku. Osłabienie tożsamości kurdyjskiej miało doprowadzić do całkowitego zahamowania narodowowyzwoleńczych pragnień tej mniejszości.

Problem pojawił się trochę nagle. Oczywiście, Kurdowie próbowali niejednokrotnie wzniecać powstania i bunty jeszcze przed Ataturkiem, którego polityka wobec mniejszości była zdecydowania najbardziej radykalna.

W 1920 roku na podstawie traktatu z Sevres Kurdowie zyskali autonomię. Ponadto, otwarto furtkę na rozmowy o niepodległości w szeroko pojętej przyszłości. Gdy jednak odkryto złoża ropy na terenach Królestwa Kurdystanu, ententa wycofała poparcie dla niepodległości Kurdów. Cztery lata po traktacie z Sevres wojska brytyjskie zlikwidowały autonomię. Dwudziestolecie międzywojenne upłynęło pod znakiem wielu narodowowyzwoleńczych zbrojnych wystąpień kurdyjskiej ludności.

Kurdowie i marksistowskie idee

W latach 60. i 70. XX wieku część Kurdów młodego pokolenia musiało zdecydować się na migrację zarobkową. Przed mniejszością otworzył się wielki świat, szereg zagadnień i politycznych nurtów skłaniających Kurdów do walki o swoje prawa. Idee narodowowyzwoleńcze znowuż zostały mocno wchłonięte przez Kurdów młodego pokolenia, co zwiastowało tylko jedno – kolejne napięcia. Najlepiej przyjęto myśl komunistyczną i socjalistyczną. To właśnie pod czerwonymi sztandarami Kurdowie chcieli zawalczyć o swoją autonomię, a przynajmniej o prawa do praktykowania swojej kultury.

Państwo miało na to odpowiedź – skrajnie prawicową organizację Szare Wilki. Od tego momentu sprawa kurdyjska nie była jedynie kwestią walki o terytorium czy kulturowego zdominowania mniejszości etnicznej – stała się konfliktem politycznym. Za jedną stroną stała lewica, za drugą prawica. Dziś podział ten jest mniej widoczny, jednak nie brakuje prawicowych sił wspierających Kurdów walce o wolność.

Fot. Reuters

Partia Pracujących Kurdystanu. Główna siła walki o wolność Kurdów?

Organizatorem tych starań była jednak Partia Pracujących Kurdystanu (PKK). Wyróżniała ją czerwona gwiazda na żółtej, obramowanej na zielono tarczy umieszczona na czerwonym tle. W 1978 roku odbył się kongres założycielski. Partia miała na celu walczyć z tureckim rządem, organizować się w boju o niepodległość w oparciu o założenia marksizmu-leninizmu. Przyszłość jednak zweryfikowała PKK – ugrupowanie niekiedy dopuszczało się mordów i ataków na Kurdów o umiarkowanych, prawicowych czy za mało radykalnych lewicowych poglądach. Najczęściej takie działania tłumaczono podejrzeniem o kolaborację z tureckim rządem.

Fot. Wikimedia Commons

Niemniej partia cieszyła się dużym szacunkiem Kurdów, którzy widzieli w niej jedyną nadzieję na pokonanie tureckiego rządu i założenie własnego, niepodległego państwa. W latach 90. XX wieku odbyły się masowe demonstracje wsparcia PKK w południowo-wschodnich prowincjach Turcji. W odpowiedzi turecki rząd się ugiął, uchylił zakaz używania języka kurdyjskiego, ale jednocześnie uchwalając dekret o zwalczaniu terroryzmu, który ewidentnie miał na celu osłabienie narodowowyzwoleńczych dążeń i podjęcie walki z PKK.

Aresztowanie lidera i bohatera Kurdów 

W drugiej połowie lat 90. Kurdowie dalej podejmowali zbrojną walkę. Ponad trzysta tysięcy tureckich żołnierzy walczyło z bojownikami o niepodległość. Turcja zyskała wsparcie Stanów Zjednoczonych Ameryki, co pozwoliło na gładszą neutralizację przeciwnika. Kurdowie stracili dostęp do żywności i zaopatrzenia. W 1997 roku Turcja wykorzystała swoją przewagę i uznała PKK za organizację terrorystyczną.

Rok później Abdullah Ocalan, lider PKK, został aresztowany przez tureckie służby wspierane przez Izrael i Stany Zjednoczone Ameryki. Przewodniczący PKK został zatrzymany najpierw przez włoskie służby w Rzymie. Te jednak nie zgodziły się wydać Ocalana w ręce Turcji. Dwa miesiące później trafił do Kenii, gdzie już bez większych problemów został aresztowany. Zatrzymanie mężczyzny wywołało lawinę demonstracji na terenie całego kraju. Zatrzymano około trzech tysięcy protestujących i rozpoczęto proces likwidacji PKK. Ocalan został skazany na karę śmierci jednak na skutek masowych demonstracji w 2002 roku karę zmieniono na dożywotnie pozbawienie wolności.

Odwilż w relacjach kurdyjsko-tureckich 

Na początku XXI wieku nastał okres odwilży, rozluźnienia stosunków kurdyjsko-tureckich. Kurdowie coraz częściej i otwarciej mogli promować swoją kulturę na terenie Turcji. Muzułmańsko-demokratyczny rząd pragnął podkreślił wspólne religijne więzy Turków i Kurdów, południowo-wschodnie prowincje tureckie zyskały większą autonomię, wprowadzono także telewizyjny kanał nadający w języku kurdyjskim. Aktywność polityczną Kurdów jednak wciąż zwalczano chcąc jakby wskazać sufit, na jaki Kurdowie mogą sobie pozwolić w narodowowyzwoleńczej walce.

Turcja poszła na pewne ustępstwa, ale absolutnie nie chciała, by temat niepodległości Kurdów przekradł się do politycznego mainstreamu. I trzeba przyznać, Recepowi Erdoganowi wyszło to doskonale. Widząc jednak negatywny stosunek władz i dalszą chęć podważania istnienia narodowej tożsamości Kurdów, Ci nie przestali się organizować i walczyć z Turcją. Rok 2004 to ponowne zaognienie relacji i seria zamachów. Dwa lata później przedstawiciele PKK sprokurowali zamieszki Diyarbakir, które zamieniły się w regularne walki Kurdów z tureckim aparatem bezpieczeństwa. Kilka miesięcy później Sokoły Wolności Kurdystanu rozpoczęły serie ataków bombowych – nie szczędzono placówek oświatowych, które niekiedy padały celami takich ataków.

Walka rządu z PKK 

W 2008 roku Turcja przeprowadziła operację mającą na celu zniszczenie kurdyjskich kryjówek na terenie Iraku. Rok później Ankara zaproponowała rozmowy pokojowe. Erdogan zaproponował przywrócenie dawnych nazwy kurdyjskich w miejscowościach na południowym wschodzie kraju, rozszerzenie zakresu wolności słowa, czy amnestę dla bojowników gotowych na porzucenie broni. Chwilę później zlikwidowano kolejną kurdyjską partię – Partię Pokoju i Demokracji. W związku z tym aresztowano ponad tysiąc Kurdów zasiadających w ugrupowaniu. Zamieszki ogarnęły całą Turcję.

Zamieszki, reakcja, zamieszki, reakcja. Każdy ruch podsyca już i tak będący w zaawansowanym stadium konflikt. Turcja przyjęła dość restrykcyjną politykę odcinania KPP od wszelkich gałęzi zapewniających im czy to wpływy czy też środki do funkcjonowania. Każdy kto w jakikolwiek sposób wspiera KPP zostaje odcięty od organizacji. Ciężko jednak udowodnić współpracę z nielegalną organizacją – współpraca z KPP czasem jest więc doskonałym pretekstem by pozbyć się kogoś niewygodnego bądź uniemożliwić Kurdom funkcjonowanie na scenie politycznej.

Co mają Kurdowie do aneksji Szwecji i Finlandii do NATO? Dużo

Tak restrykcyjna polityka została oficjalnie wprowadzona po zamachu stanu przeprowadzonym na Recepie Erdoganie w 2016 roku. Wówczas dokonano ogromnych czystek w sądownictwie, służbach bezpieczeństwa, władzach centralnych i lokalnych. Kwestia kurdyjska również rzutuje na politykę międzynarodową. Turcja pierwotnie nie wyraziła zgody na aneksje Szwecji i Finlandii do NATO. Erdogan wymagał od państw podpisania memorandum, w którym zadeklarują się do zwalczenia kurdyjskich ugrupowań związanych z KPP. Unia Europejska niejednokrotnie zwracała uwagę Turcji na brak postępów w sprawie rozwiązania „kwestii kurdyjskiej”, a także podnosiła larum wobec wykorzystywania zbyt radykalnych środków wobec Kurdów. Turcja była karana także za zwalczanie kurdyjskiej opozycji.

Kurdowie na tureckiej scenie politycznej 

Obecnie Kurdowie mają swoje przedstawicielstwo w polityce tureckiej. Wbrew pozorom Partia Sprawiedliwości i Rozwoju Erdogana cieszy się sporym uznaniem – w części regionów południowo-wschodniej Turcji może liczyć nawet na drugie najwyższe poparcie w skali kraju. Obecny minister finansów jest Kurdem. Partia przyciąga wyborców konserwatywnych, centroprawicowych sceptycznych w stosunku do lewicy. AKP (Partia Sprawiedliwości i Rozwoju) współrządzi krajem z HUDA PAR. To islamskie ugrupowanie w wyborach w 2023 roku wsparło kandydaturę Recepa Erdogana dzięki czemu nie musiało przekraczać progu 7%.

Odwołuje się do kurdyjskiego nacjonalizmu jednak przy zachowaniu wartości islamistycznych i konserwatywnych. Głównym przedstawicielem kurdyjskiej mniejszości jest jednak lewicowa partia DEM – Ludowa Partia Demokratyczna, czwarta siła Medżlisu, zajmuje 57 z 600 miejsc, a także rządzi sześcioma prowincjami w południowo-wschodniej części kraju. Wzywa do głębokich regulacji kapitalizmu, decentralizacji władzy poprzez wprowadzenie lokalnych parlamentów ludowych, a także jako jedyna na tureckiej scenie politycznej nie neguje ludobójstwa Ormian, wzywa do wzięcia odpowiedzialności kraju za te tragiczne wydarzenia. W wojnie azersko-ormiańskiej popiera Armenie, jest za otwarciem granic z tym krajem – w Turcji są one zamknięte od 1993 roku.

Fot. Flickr.com

DEM nie ma jednak łatwo w sprawowaniu władzy w regionach. Częstą praktyką jest usuwanie burmistrzów za podejrzenia współpracy z Partią Pracujących Kurdystanu i umieszczenie w ich miejsce komisarzy.

Kurdowie są już całkiem mocno poddani tureckiemu wpływowi. W coraz mniejszym stopniu znają język kurdyjski, w coraz większym odpowiada im obecny status quo. Kultura większego narodu – narodu, który posiada państwo – konsekwentnie wypiera kulturę narodu bez państw.

Coraz mniejsze poparcie kurdyjskich partii

Obecnie Erdogan nie musi powtarzać antykurdyjskich manewrów Mustafy Kemala Ataturka – Kurdowie sami decydują, czy bronią za wszelką cenę, ale bezskutecznie swojej narodowej dumy (którą powoli tracą) czy bezkolizyjnie podporządkowują się Erdoganowi i po prostu nie wchodzą mu pod nogi mogąc liczyć na w miarę normalne życie. Coraz częściej decydują się na drugą opcje. Odzwierciedlają to też polityczne nastroje. DEM, czyli naczelna prokurdyjska partia w sondażach ewidentnie traci. W ostatnich wyborach parlamentarnych z 2023 roku osiągnęła poparcie na poziomie 8,8%, a zatem o 2,9 pp mniej niż wybory wcześniej. W wyborach prezydenckich nie zdecydowała się na wystawienie własnego kandydata.

Poniekąd Kurdowie zjadają teraz owoce restrykcyjnej polityki ogarniętej nacjonalizmem XX-wiecznej Turcji. Tracą wpływ, walka o zachowanie narodowej tożsamości, o poszerzanie autonomii nieuchronnie gaśnie. Wiele lat Turcja bawiła się z Kurdami na scenie politycznej w kotka i myszkę. Powstawała kurdyjska partia, by chwilę później została zlikwidowana. Wybuchały zamieszki, które kończyły się aresztowaniami. I tak w kółko, ot, błędne koło. Bezskuteczna walka o poszerzanie autonomii, widoczność kurdyjskiej sprawy i raczej pogodzenie się z tym, że niepodległość w perspektywie następnych wielu lat jest niemożliwa pogodziła kurdyjskie społeczeństwo z tym, że musi żyć w Turcji – mając dostęp do swojej kultury, języka, ale bez swojego kraju.

Turcja vs Kurdowie

Czy możemy postawić tezę, że Turcja brutalnie wynarodowiła Kurdów? Pewnie tak. Czy możemy stwierdzić, że Partia Pracujących Kurdystanu słusznie została uznana za organizację terrorystyczną? Nie powinno stanowić to wątpliwości. Zwieńczenie tego wywodu zdaniem „prawda leży po środku” byłoby bardzo powierzchownym podsumowaniem całej turecko-kurdyjskiej opowieści.

Kurdowie byli przez lata dyskryminowani przez Turcję. Wobec Kurdów stosowano przemoc. Dyskryminowano ich na scenie politycznej. Mieli pod górkę z Turcją, ale w pewnym okresie także borykali się z tzw. Państwem Islamskim, które traktowało ich jako wrogów. Znacząco spowolniono, jeśli nawet nie cofnięto rozwój ich kultury, której propagowanie było zakazane. To bardzo długi rachunek krzywd. Krzywd nieodwracalnych.

Po niemal dekadzie od ostatniej próby politycznego zażegnania konfliktu temat normalizacji w stosunkach turecko-kurdyjskich został przez władze tureckie podjęty ponownie. Moment nie jest przypadkowy. Z jednej strony czynnikiem skłaniającym do poszukiwania rozwiązań jest napięta sytuacja w najbliższym sąsiedztwie Turcji, w tym możliwa konfrontacja irańsko-izraelska.

Z drugiej zaś potencjalna normalizacja polityczna w relacjach z Kurdami jest też rozpatrywana w kontekście nad nową konstytucją, która pozwoliłaby prezydentowi Erdoğanowi ubiegać się o kolejną kadencję. W zamian za poparcie dla nowej ustawy zasadniczej obóz rządzący miałby zgodzić się na ustępstwa wobec Kurdów (np. nadanie im oficjalnego statusu mniejszości czy znaczne rozszerzenie prawa do edukacji w języku ojczystym). Potencjalne rozwiązanie konfliktu mogłoby sprzyjać także tendencjom asymilacyjnym wśród Kurdów oraz rosnącej identyfikacji z państwem tureckim. – czytamy w raporcie Kurdowie w Turcji – w oczekiwaniu na przełom autorstwa Zuzanny Krzyżanowskiej z Ośrodka Studiów Wschodnich.

W opozycji do rozmów z Erdoganem stoi wciąż aktywne PKK, które wciąż chce walczyć z tureckim rządem, wymuszać kolejne ustępstwa – to prawdopodobnie Partia Pracujących Kurdystanu stoi za październikowym zamachem w Kahramankazanie pod Ankarą.

Bibliografia

  1. Krzyżanowska, Zuzanna. Kurdowie w Turcji – w oczekiwaniu na przełom. Komentarze OSW, numer 633, Ośrodek Studiów Wschodnich, 27 listopada 2024. Dostęp online: www.osw.waw.pl.
  2. Martofel, Adam. Pokój niemożliwy – Kurdowie w Turcji pod rządami AKP. Świat Idei i Polityki.
  3. Repetowicz, Witold. Kurdowie w Turcji. Wydział Informacji o Krajach Pochodzenia, Urząd do Spraw Cudzoziemców, Grudzień 2019. Publikacja współfinansowana ze środków Unii Europejskiej w ramach Krajowego Funduszu Azylu, Migracji i Integracji.

Fot. nagłówka: Flickr.com

O autorze

Piszę o polityce, sporcie, sprawach społecznych, kebabach, młodych ludziach i Polsce moich marzeń. Próbuję być publicystą. Lubię historię, od czasu do czasu coś pogotuję. Moje kibicowskie serce jest podzielone między Lecha Poznań a Liverpool FC. Torunianin z urodzenia, Poznaniak z wyboru.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *