Miłość rośnie wokół nas. Zwłaszcza wśród ludzi młodych, pięknych i napalonych seksualnie. Takich, którzy mają przed sobą bajkowe „długo i szczęśliwie”. O takiej miłości aż chce się śpiewać ballady, tańczyć w rytm płomiennych uniesień romansu czy wzruszać się do utraty tchu. A co z ludźmi bardziej dojrzałymi? Z naszymi rodzicami czy dziadkami? Czy im niedane jest już przeżyć czegoś równie wspaniałego?
Agata Romaniuk w swoim reportażu ,,Krótko i szczęśliwie. Historie późnych miłości” odczarowuje kulturowe postrzeganie osób starszych. Pokazuje, że ludzie, którzy wkroczyli w drugą połowę swojego życia, też mogą się zakochać. Równie pięknie, filmowo i dziko. Życie bowiem pisze znacznie lepsze scenariusze niż fikcja literacka. A autorka potrafi słuchać, pisać, a nawet co nieco przeczytać. Jest lektorką audiobooka dostępnego chociażby w Audioteka czy na Bookbeat.
Przesłuchałam ten krótki zbiór reportaży w ciągu jednego wieczoru i dawno nic nie chwyciło mnie aż tak za serce. To lektura również dla ludzi w młodym wieku. Pozwala spojrzeć na osoby starsze w bardziej ludzki sposób, odczarowuje bajkowe ideały, zdejmuje z barków ciężar presji społecznej, pozwala docenić przewrotność życia, znaleźć głęboko w sobie wrażliwość na drugiego człowieka i duszę romantyka.
Miłość w kulturowych widłach
Miłość była już niemal wszędzie. Albo to ludzie byli już wszędzie i konsekwentnie znajdowali ją w każdym miejscu, gdziekolwiek by się nie udali. Równie podobnie ma się sytuacja w tym przypadku. Przed laty Agata Romaniuk zabrała wszystkich (ludzi, miłość, czytelników i samą siebie) do Omanu w reportażu ,,Z miłości? To współczuję”. Tytuł pada na pierwszych stronach książki w rozmowie autorki z tamtejszą mieszkanką. Kobiety wymieniają się doświadczeniami dotyczącymi swoich związków. Narratorka opowiada jej o europejskiej rzeczywistości, w której to małżeństwa są zawierane z miłości. Ta druga się krzywi i patrzy na rozmówczynię ze szczerym współczuciem. Mówi, że musi być jej w takim wypadku ciężko, bo przez to związek jest bardzo nietrwały i niestabilny. Po latach Agata Romaniuk przyznaje, że w tych niepojętych słowach było sporo prawdy, a jej ówczesne małżeństwo rozpadło się.
Na kartkach reportażu podążamy z autorką po Omanie, uczymy się tamtejszego znaczenia słowa miłość i próbujemy ją zrozumieć, jakkolwiek sprzeczna byłaby z wizją z dramatów i komedii romantycznych. Po latach pisarka podchodzi do niej z jeszcze innej strony. Poszukuje historii ludzi dojrzałych, którzy u kresu swojego życia doczekali się swojego bajkowego szczęśliwie. I choć nie dane im było długo, okazuje się, że bez niego też można się popłakać, wzruszyć, roześmiać czy poczuć zwyczajną nadzieję i ciepło na sercu.
Krótko, ale szczęśliwie
Wbrew pozorom, pokolenie naszych dziadków też za młodu zakochiwało się, jak głupi. Rozdzielały ich wojny, nieszczęścia i przeciwności losu. Jednak po latach spotykają się w tym reportażu ponownie, pierwszy raz lub w ogóle. Noszą w sercu pustkę po stracie poprzedniego partnera bądź samego siebie. Choroby zabierają im pamięć, zegar tyka jakoś bardziej złowieszczo, słowa nie przechodzą przez gardło, dni mijają za szybko, społeczeństwo jest zgorszone, a rodzina oburzona (trójkąt miłosny po osiemdziesiątce?!). Czy wobec nieodłącznego ryzyka późnej miłości, warto?
Tak. Nawet jeśli było na chwilę i bolało. Miłość jednak bez względu na wiek nie przyjdzie do nas sama – trzeba dać jej szansę. A jak dowiadujemy się od ludzi, których ogranicza tak wiele, to nic trudnego. Wystarczy zamieścić ogłoszenie w gazecie, wnieść sąsiadce parasolkę czy wysłać maila. Dać miłości szansę. W końcu…
„Ostatnia miłość może się okazać pierwszą i najważniejszą, tego nigdy nie wiemy”.
Fot. nagłówka lubimyczytac.pl
O autorze
studentka dziennikarstwa na UW. Uwielbia czytać literaturę piękną, oglądać thrillery psychologiczne i pisać wszelakie twórcze teksty: artykuły, opowiadania oraz wiersze.