Przejdź do treści

Konfederacja Warszawska – kamień milowy dla wolności wyznania

W styczniu 1573 roku został podpisany akt Konfederacji Warszawskiej. Oznacza to, że w tym roku obchodzimy 450 rocznicę tego wydarzenia. Być może ten dokument został szybko wspomniany na lekcjach historii. Nie często jednak opowiada się o tym, co ten dokument przewidywał oraz w jaki sposób wyróżniał on Rzeczpospolitą na tle innych narodów w momencie jego powstania. Co więcej, czy akt Konfederacji Warszawskiej może również dla nas nieść ważne lekcje?

Sytuacja w Polsce

Zanim opiszę sam dokument, opowiem trochę o tle jego podpisania. Niecały rok wcześniej zmarł król Zygmunt II August, ostatni władca z dynastii Jagiellonów. W odróżnieniu od jego ojca, króla Zygmunta Starego, cechował się on ogromnym szacunkiem dla ludzi innego wyznania. Sam optował za tolerancją religijną, o czym świadczyć mogą jego słynne słowa „Nie jestem królem sumień waszych”.

August miał jeden ważny powód, dla którego przyjął taką postawę. Od 1569, czyli od zawiązania Unii Lubelskiej, rządził on zupełnie nowym, większym państwem – Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Jak sama nazwa sugeruje, składała się ona z dwóch państw scalonych w jedno – Korony Królestwa Polskiego oraz Wielkiego Księstwa Litwy. Ludność obu tych państw była bardzo zróżnicowana pod kątem wyznawanej religii. Wprawdzie oficjalnie obowiązywało chrześcijaństwo obrządku rzymsko-katolickiego, jednakże nie każdy wyznawał akurat tę wersję religii chrystusowej.

Mozaika religijna i niepokojące wydarzenia na zachodzie

W większych miastach ogromną popularnością cieszył się luteranizm, co mogło się wiązać z tym, że w nich zamieszkiwali również Niemcy. Z kolei coraz większa liczba szlachciców przechodziła na inny odłam protestancki – kalwinizm. Wynikało to z tego, że to wyznanie mocno akcentowało autonomiczność, również taką wobec władcy, co polskiej szlachcie było na rękę. Ludność chłopska na Litwie z kolei wyznawała chrześcijaństwo w obrządku prawosławnym. Co więcej, nad Wisłę przybywało dużo obcokrajowców – Żydów, Muzułmanów, Ormian, Włochów, Szkotów, Niemców itd. To wszystko przekładało się na obecność innych religii nad Wisłą.     

Warto również zwrócić uwagę na sytuację polityczno-religijną w Europie. W przeciwieństwie do Polski cały Stary Kontynent przechodził przez reformację w bolesny sposób. Widać to było przede wszystkim w Niemczech (dwie wojny szmalkaldzkie w latach 1546-1552), Anglii (krwawe rządy Henryka VIII, Marii Tudor oraz Elżbiety), oraz we Francji (Noc św. Bartłomieja w 1572 roku). Jednym z organizatorów tego ostatniego wydarzenia był Henryk Walezy, był do tej pory jednym z kandydatów na objęcie tronu Rzeczpospolitej. Szlachciców nad Wisłą przeraził ten straszny mord. Obawiali się, że ewentualny nowy władca Polski mógł zacząć nowe prześladowania również nad Wisłą.

Fot. Zdzisław Wyleżyński/Archiwum Główne Akt Dawnych

Najważniejsze ustalenia dokumentu

Odpowiedzią na to stał się „główny bohater” tego artykułu – akt Konfederacji Warszawskiej. Żeby poznać lepiej ten dokument, rzućmy okiem na kilka jego ważnych fragmentów:

(…)  A inaczej na żadnej pana nie pozwalać, jedno z takową pewną a mianowitą umową: iż nam pierwej prawa wszystkie, przywileje i wolności nasze, które są i które mu podamy post electionem [po obraniu], poprzysiąc ma. A mianowicie to poprzysiąc pokój pospolity miedzy rozerwanymi i różnymi ludźmi w wierze i w nabożeństwie zachowywać (…). Przetoż powstać przeciwko każdemu takiemu obiecujemy, kto by (…) elekcyjej onej zgodnie od wszystkich conclusae [od wszystkich zamknionej] sprzeciwiać się śmiał.

Szlachcice chcieli mieć pewność, że nowy władca nie będzie naruszał ich prawa do swobody religijnej ani nie będzie prześladował osoby innego niż własne wyznania. Dlatego, począwszy od Henryka Walezego, każdy wybrany kandydat na króla przysięgał przestrzegać zapisów Konfederacji Warszawskiej.

A iż w Rzeczypospolitej naszej jest dissidium niemałe in causa religionis christianae [różność niemała z strony wiary krześcijańskiej], zabiegając temu, aby się z tej przyczyny miedzy ludźmi sedycja [rozruchy] jaka szkodliwa nie wszczęła, którą po inszych królestwach jaśnie widziemy, obiecujemy to spólnie, pro nobis et successoribus nostris in perpetuum, sub vinculo iuramenti, fide, honore et conscientiis nostris [za nas i za potomki nasze na wieczne czasy pod obowiązkiem przysięgi, pod wiarą, czcią i sumnieniem naszym], iż którzy jestechmy dissidentes de religione [różni w wierze], pokój miedzy sobą zachować, a dla różnej wiary i odmiany w Kościelech krwie nie przelewać, ani się penować confiscatione bonorum, poczciwością, carceribus et exilio [karać odsądzeniem majętności, na honorze, więzieniem i wygnaniem], i zwierzchności żadnej ani urzędowi do takowego progressu [do takowego postępku] żadnym sposobem nie pomagać. I owszem, gdzie by ją kto przelewać chciał, ex ista causa [z tego powodu] zastawiać się o to wszyscy będziem powinni, choćby też za pretekstem dekretu albo za postępkiem jakim sądowym kto to czynić chciał.

Nie tylko król winien był przestrzegać tych zapisów. Również szlachcice i mieszczanie zobowiązali się szanować inne wyznania ani nie wszczynać żadnych akcji przeciwko osobom innej wiary. Nie chcieli w końcu dopuścić do tego, co się działo w innych państwach europejskich.

Wszakże przez tę konfederacyją naszę zwierzchności żadnej nad poddanymi ich, tak panów duchownych, jako i świeckich, nie derogujemy [nie ujmujemy] i posłuszeństwa żadnego poddanych przeciwko panom ich nie psujemy. I owszem, jeśliby takowa licencyja gdzie była sub praetextu religionis [pod pretekstem wiary], tedy jako zawsze było, będzie wolno i teraz każdemu panu poddanego swego nieposłusznego tam in spiritualibus, quam in saecularibus [tak w duchownych, jako i świeckich rzeczach] podług rozumienia swego skarać.

Wolność religijna jednak nie obejmowała wszystkich żyjących w Rzeczpospolitej. Poddani szlachciców musieli się dostosować do religii zarządzającego ich ziemią. Przypominało to obowiązującą wówczas w Niemczech zasadę cuius regio, eius religio (czyja władza, tego religia).

Aby wszystki beneficia iuris patronatus Regii praelaturarum, ecclesiasticarum [nadania zwierzchności i władze królewskiej dostojności kościelne], jako arcybiskupstw, biskupstw i inszych wszelakich beneficyj były dawane nie inszym, jedno Rzymskiego Kościoła klerykom, indigenis Polonis iuxta statutum [obywatelom polskim według statutu]; beneficyja kościołów greckich ludziom tejże greckiej wiary dawane być mają.

Wprawdzie twórcy Konfederacji Warszawskiej zagwarantowali indywidualną wolność religii, jednak pominęli zasadę równości wyznań. Tu widać czarno na białym – prymat w Polsce, jeśli chodzi o, chociażby dzielenie się ziemiami i o otrzymywanie różnych przywilejów, wiódł Kościół rzymskokatolicki. Taki stan rzeczy trwał de facto do II wojny światowej.

Jak wyszło stosowanie tego dokumentu w praktyce?

Niestety, sam dokument z czasem przestał być stosowany. W XVII wieku Rzeczpospolita toczyła liczne wojny z różnymi nie-katolickimi państwami. Przykładem mogą być zmagania z luterańską Szwecją, prawosławną Rosją oraz z muzułmańskim Imperium Osmańskim. Co więcej, w kraju zdarzały się przypadki dyskryminacji ludzi różnych wyznań. Świadczy o tym dobitnie prześladowanie Arian – osób odrzucających koncept Trójcy Świętej. Trwało ono do 1658 roku, kiedy Bracia Polscy zostali wypędzeni z kraju. Innym smutnym przypadkiem nietolerancji religijnej był, chociażby Tulmut toruński. Ta nazwa odnosi się do zamieszek z 1724 roku między toruńskimi katolikami i protestantami, które zakończyły się egzekucją 9 luteran.

Niemniej dokument ten pozostał inspiracją dla późniejszych rozwiązań prawnych odnośnie do wolności wyznania. Różne konstytucje, począwszy od Konstytucji 3 Maja, a skończywszy na tej obecnie obowiązującej, zapewniały swobodę wyznania mieszkającym w Polsce ludziom, obywatelom. Warto wspomnieć, że dopiero ta dzisiejsza ustawa rządowa faktycznie zrównała wszystkie kościoły i inne związki wyznaniowe (art. 25).

Oprócz tego, w momencie uchwalenia Konfederacji, Polska szczególnie się wyróżniła na tle całej Europy. Nad Wisłę zaczęli się zjeżdżać ludzie, którzy uciekali przed prześladowaniami i wojnami religijnymi w swoich państwach. Przez to Rzeczpospolita Obojga Narodów była regularnie określana jako państwo bez stosów.

Podsumowując, dokument nie był najidealniejszą gwarancją wolności religijnych w dziejach naszego kraju. Jednak jej uchwalenie można uznać za kamień milowy w tej dziedzinie nie tyle kwestii wyznania, ile praw człowieka w ogóle, nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Fakt, że 20 lat temu wpisano ten dokument na listę UNESCO „Pamięć Świata”, świadczy o znaczeniu i randze Konfederacji Warszawskiej.

Wszystkie użyte w tekście cytaty pochodzą ze strony Archiwum Głównego Akt Danych.

Fot. nagłówka: „Potęga Rzeczypospolitej u zenitu. Złota wolność. Elekcja”/Jan Matejko

O autorze

Krakowianin z urodzenia, student prawa na UJ. Pasjonat architektury, polityki, podróży, historii, literatury, muzyki i sportu. W wolnych chwilach szwenda się po ulicach Krakowa, słucha muzyki lub podcastów oraz czyta książki i gazety. Próbuje być pilnym obserwatorem otaczającej go rzeczywistości oraz zapisywać swoje spostrzeżenia. Na łamach Gazety Kongresy pisze głównie o polityce międzynarodowej i krajowej oraz o historii.