Przejdź do treści

Kolorowe lato na ekranach

Wraz ze wzrastającymi temperaturami zwiększa się też ilość czasu wolnego. W związku z tym zamiast pochylania się nad ekranami telefonów zachęcam do wybrania się na dłuższą niż piętnastosekundową (rolkę) wycieczkę – podróż po filmach o lecie, które połączą poczucie przyjemnych promieni słońca na skórze z pewną beztroską związaną z tym okresem. Pięć produkcji tu przedstawionych zarówno starszych, nowszych, jak i najnowszych zbiera to, co wszyscy w lecie potrafią docenić, mianowicie długość i wyjątkowość chwili. Aby wyostrzyć letnie wspomnienia i poczuć ciepło lata, przed wami zróżnicowana lista filmów, które zgodnie z teorią Kwintyliana  uczą, poruszają i bez wątpienia można się nimi delektować. Tak jak wolnym od obowiązków dniem.

Przystanek numer 1 – Indie

„Pociąg do Darjeeling” reż. Wes Anderson (2007)

Kolorowa pocztówka z Indii autorstwa niezastąpionego we współczesnym kinie Wesa Andersona (twórcy m.in. produkcji „Grand Budapest Hotel” (2012), czy najnowszego „Asteroid City” (2023)). To film drogi, pełny ciepłych barw, połączonych z emocjonującymi dialogami i śmiechem (ale tym powodującym też łzy w oczach), który buduje inspirujące widowisko pozostające z widzem na długo. Stanowi piękny komentarz o rodzinie, przede wszystkim rodzeństwie i o różnych wariantach radzenia sobie ze stratą kogoś bliskiego.

Fot. filmweb.pl

A o czym jest dokładniej? W skrócie film opowiada o trzech braciach (Adrien Brody, Jason Schwartzman, Owen Wilson), którzy po roku niewidzenia się ze sobą wyruszają, jak to sami określili na spirytualną podróż po Indiach. Każdy robi to z innego powodu, ale w tym samym celu — aby odzyskać pewien dawno utracony spokój. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że właśnie tego potrzebują. Ciężko też o chwilę westchnienia w głośnym i szybkim pociągu pędzącym przez Indie. 

Ta produkcja nigdy nie przestanie zadziwiać jak coś równie pięknego wizualnie i kolorowego może być równie melancholijne, akordy pomiędzy nonszalancją, humorem i beztroską, aby zasłonić kryjący się pod tym głęboki i prawdziwy smutek. Pozwala się pośmiać, zastanowić, trochę popłakać do rytmu przyjemnej muzyki z dawnych lat i pędu pociągu. Indie czuć w każdym kadrze, a wraz z nimi ciepłe, gęste powietrze wakacji. 

Zwiastun:

Przystanek numer 2 Turcja

„Aftersun” reż. Charlotte Wells (2023)

Prosty zamysł w mistrzowskim wykonaniu. Turcja, hotel i wakacje zagubionego ojca (Paul Mescal) i jego beztroskiej córki (Frankie Corio), którzy udają się na urlop w małym, przytulnym ośrodku. Jest to jeden z bardziej emocjonalnych filmów ostatnich lat, z genialnymi aktorami. Subtelnością swojej gry naprawdę przyciągają uwagę. Film jest oparty na faktach i doświadczeniach reżyserki, co czuć w każdej scenie. To piękne studium skomplikowanej relacji ojca z córką.

Fot. filmweb.pl

Reżyserka Charlotte Wells zaskakuje swoim niekonwencjonalnym podejściem i formą. Połowa filmu to nagrania z kamery, prosto z rąk filmowej bohaterki, która służy jako trzecia perspektywa, chyba ta najszczersza, bo surowa, pokazująca wiele zbliżeń i zmieniające się kadry, czy też emocje, nastroje. To też uczta nadmorskich widoków, w których można doszukiwać się tylko pozornego spokoju.

Lato wersja smutna, nostalgiczna, samotna, ale też niewyobrażalnie spokojna, jeśli nie powiedzieć wołająca swoją stagnacją o jakiś ratunek. Bujając się do dźwięków „Losing my Religion” REM, po tym filmie nie da się szybko otrząsnąć. Ta produkcja w swoich najlepszych momentach potrafi wytknąć ignorowane wokół nas piękno i przypomina, jak cudowne jest to, że możemy dzielić z drugą osobą niebo. 

Zwiastun:

Przystanek numer 3 Gdzieś w Północnych Włoszech

„Tamte dni, tamte noce” reż. Luca Guadagnino (2017)

Każdy ma takie „tamte dni” i „niektóre noce”, szczególnie wakacyjne, które zawsze będzie pamiętał. Ten film również uwiecznia takowe na ekranie, a oprócz tego to po prostu piękna etiuda o Włoszech, miłości i zagubieniu wśród pięknych drzew owocowych i pluskającej wody.

Fot. filmweb.pl

Akcja rozgrywa się gdzieś w północnych Włoszech w latach osiemdziesiątych i opowiada o pięknym domu, w którym pewna rodzina co roku przyjmuje amerykańskiego studenta architektury na okres wakacji. To historia o zauroczeniu ze skomplikowanymi bohaterami i delikatną muzyką Sufjana Stevensa, która sprytnie zamienia to, co widzimy w przyjemne melodie. Swoją oryginalnością piosenka „Mystery of Love” zasłużyła na nominację do Oscara. Przede wszystkim jest to też opowieść o zagubieniu, szukaniu własnej tożsamości i głęboko odczuwających jednostkach, których emocje kamera dodatkowo demaskuje i odkrywa. Może również pokazywać tym prawdziwą ludzką naturę i to jak skłonni jesteśmy do ukrywania się.

Wspaniałe kreacje głównych postaci tworzą Timothée Chalamet, który swoją spokojną grą zaskakuje (Szczególnie jeśli ktoś miał przyjemność widzieć „Diunę”. W tym filmie sprawi wrażenie mistrza zen i łagodnego uśmiechu). Z drugiej strony ekranu pojawia się Armie Hammer, wokół którego krąży więcej zarzutów niż dałoby się wymyślić. Większość z nich jest bardzo poważnych. Nie sprawia to jednak, że jego kreacja jest w jakimś stopniu gorsza. Swoją nonszalancją wręcz dominuje niektóre sceny. 

Po tegorocznym sukcesie reżysera Luki Guadagnino filmem „Challengers”, warto wrócić do spokojniejszej, romantycznej, ale nie mniej emocjonującej opowieści i poczuć lato zza jego kamery.

Zwiastun:

Przystanek numer 4 Brazylia

„Miasto Boga” reż. Fernando Meirelles, Kátia Lund (2002)

Innowatorski, szalony i przerażający film prosto z Ameryki Południowej. Często wymieniany jako produkcja, którą wszyscy marzący o filmowej karierze lub po prostu interesujący się światem zza kamery powinni przynajmniej raz obejrzeć, i to całkiem uważnie, bo wiele szczegółów jest tutaj kluczowych. 

Fot. filmweb.pl

Osadzony w brazylijskiej rzeczywistości, film opowiada z perspektywy dorastającego Rocketa (Alexandre Rodriquez), jak gangi młodych dilerów narkotyków opanowały brudne ulice wraz z mieszkającymi tam ludźmi. To studium człowieka nie tyle w kryzysowej sytuacji, ile świata, z którego nie ma ucieczki, chociaż biegłoby się przez brudne, parne Rio de Janeiro całe dwie godziny czasu ekranowego. 

Z perspektywy doświadczenia widza, film ten zaskakuje wieloma zabiegami i swoim nowatorskim podejściem, nawet dwadzieścia lat później. Klamra kompozycyjna całości też daje do myślenia i sprawia, że widz cały czas siedzi na krańcu fotela. Nie brakuje tutaj również szalonych imprez, kolorowych świateł i pięknych ujęć prosto z gorącej plaży wraz z promieniami pomarańczowego słońca, w których bohaterowie filmu wydają się być zanurzeni, niczym w otaczającym ich świecie.

Zarówno artystyczne, jak i brutalne „Miasto Boga” to studium przyjaźni i jej wielu limitach, zepsuciu świata i młodych ludzi skazanych na tragedię. 

Zwiastun:

Przystanek numer 5 Grecka wyspa Skopelos

„Mamma Mia!” reż. Phyllida Lloyd (2008)

Tej produkcji nie da się nie kojarzyć, a powód jest bardzo prosty to genialny film, zrobiony z pomysłem, pasją, a dodatkowo z genialnym akompaniamentem zespołu ABBA. Gwiazdorska obsada nie zawodzi. Na ekranie można ujrzeć niezastąpioną Meryl Streep wcielającą się w postać głównej bohaterki i towarzyszącą jej w roli córki, Amandę Seyfried. Ten film to przede wszystkim piękne greckie widoki, cudowny humor i taneczne kawałki, których nie można (lub przynajmniej nie powinno się) przesiedzieć.

Fot. filmweb.pl

Celebrując pięćdziesiątą rocznicę grupy ABBA, muzycznej inspiracji musicalu, aktorzy zaczęli otwierać się na kulisy tworzenia filmu. Stellan Skarsgård (ostatnio pojawiający się na ekranach kin przy okazji „Diuny Części II”) wspominał nagrywanie filmu jako czystą przyjemność i kilkunastodniową imprezę. Ujawnił też chwilowe zawahanie, podczas przyjmowania roli, ponieważ uważał, że nie potrafi śpiewać. Kiedy jednak usłyszał, kto jeszcze ma pojawić się obok niego na ekranie (Pierce Brosnan, Colin Firth), uśmiechnął się, przekonany, że oni, tak jak i on, ze śpiewaniem mają niewiele wspólnego. 

Szesnaście lat później film ten staje się kultowym klasykiem. Wakacje na wyspie w pigułce i roztańczona przyjemność na ekranie, która po prostu nie przemija i nie słabnie. 

Zwiastun:

Miłych filmowych wrażeń!

Zdjęcie nagłówka: Vogue.fr

O autorze

Uczennica szczecińskiego liceum. Uwielbia literaturę piękną, głośną muzykę, fotografię i film w każdej formie i postaci. W wolnym czasie kolekcjonuje pocztówki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *