Cały dzisiejszy świat zachodni zgadza się, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni powinni być traktowani równo i z szacunkiem. Reprezentantom obydwu płci należy się wolny wybór, jak chcą pokierować swoim życiem. Czy jest tak w Polsce, Europie i na całym świecie? Patrząc na kraje rozwijające się, można z dużą dozą pewności wysunąć wniosek, że do ideału z pewnością daleko. W tym artykule skoncentruję się jednak na „naszym” świecie; świecie Zachodu, gdzie płace kobiet i mężczyzn też nie są równe. Uważam jednak, że wcale NIE powinny być zrównywane.
Na samym początku należy zauważyć, że ludzie z reguły otrzymują różne wynagrodzenia. W największej mierze zależy to od zawodu, który wykonują, a pensje różnych profesji po prostu różnią się od siebie. To, jaki zawód człowiek obierze w życiu, zależy najczęściej od wyborów w młodości – wyboru studiów, lub szkoły. Niektóre kierunki są trudniejsze, a inne nie wymagają aż tyle pracy i zaangażowania. Kierując się logiką, stwierdzam, że istnieje korelacja między poziomem trudności studiów, a wysokością wynagrodzenia po ich ukończeniu. Różne zawody charakteryzują się innymi płacami również ze względu na sytuację panującą na rynku pracy. Na przykład dziś odnotowujemy spory popyt na specjalistów IT, lecz za kilkadziesiąt lat, w zautomatyzowanym świecie humaniści mogą być bardziej potrzebni. Innymi oczywistymi czynnikami, które wpływają na wysokość wynagrodzenia, są np. liczba przepracowanych godzin, poziom ryzyka w miejscu pracy, staż pracy czy styl życia.
Do zróżnicowań wynagrodzeń powrócę jeszcze później. Teraz pragnę porównać mężczyzn i kobiety na płaszczyźnie psychologicznej. W zasadzie zdecydowanie więcej nas łączy, niż dzieli. Problem polega jednak na tym, że małe różnice na poziomie całej populacji mogą przekształcić w ogromne różnice na ekstremach[1]. Weźmy na przykład agresję. Załóżmy, że mężczyźni odchylają się w stronę agresji bardziej niż kobiety. Załóżmy, że mamy 60% szans, że statystyczny mężczyzna będzie przejawiał zachowania agresywne i 40% dla statystycznej kobiety. Jeśli wziąłbym jednego mężczyznę i jedną kobietę napotkanych na ulicy i stwierdziłbym, że mężczyzna jest bardziej agresywny, zgadłbym w 60% przypadków, czyli tylko przeszło połowę. Natomiast jeśli spojrzelibyśmy na 100 najbardziej agresywnych ludzi w mieście, strzelam, że aż 95% stanowiliby mężczyźni. W Polsce na ok. 74 tys. więźniów w 2020 roku kobiet było 3 tys.[2]. W zupełności nie stanowi to 60%. Analogicznie może być w przypadku podejmowanych przez obie płcie zawodów. Choć poziom zainteresowania majsterkowaniem może być niedużo większy wśród mężczyzn niż kobiet, to już przeważająca większość mechaników w mieście będzie mężczyznami. Nie powinno się ustalać żadnych parytetów w liczbie mechaników, skoro po prostu większość kobiet może nie odczuwać potrzeby, by zostać mechanikiem. Przyjmuję takie stanowisko odnośnie do wszystkich grup zawodowych.
Wróćmy do zróżnicowania płac. Na podstawie badań wynika, że różnica między uśrednionymi zarobkami mężczyzn i kobiet wynosi 18%. W ostatnim czasie dane te były argumentem przewodnim za działaniami mającymi na celu „zrównanie” zarobków obu płci. W mojej ocenie jednak, uważanie tych 18% za istotną wartość w omawianej dyskusji świadczy o ignorancji, lub braku jakichkolwiek umiejętności matematycznych. Ten procent wskazuje na różnicę uśrednionych zarobków wszystkich pracujących kobiet i mężczyzn, jak już wspomniałem. Nie oznacza to, że średnio kobieta zarabia o 18% mniej od mężczyzny w sytuacji, gdy są na tym samym stanowisku. Liczbę tę uzyskano poprzez dodanie do siebie wynagrodzenia wszystkich pracujących kobiet i podzielono przez liczebność tejże grupy. To samo zrobiono z wynagrodzeniami pracujących mężczyzn i porównano obydwa wyniki. W języku fachowym to 18% stanowi niekontrolowaną różnicę płac obydwu płci (ang. Uncontrolled gender pay gap). Niekontrolowaną, bo nie uwzględnia rodzaju pracy, jaką dana grupa pracujących kobiet i mężczyzn wykonuje, ich stażu zawodowego i innych czynników, jakie były omawiane w akapicie pierwszym. W opozycji istnieje też kontrolowana różnica płac obydwu płci (ang. Controlled gender pay gap). To obliczenie pokazuje już faktyczną różnicę w zarobkach między kobietami i mężczyznami na tych samych stanowiskach i o tych samych kwalifikacjach. Według niego wychodzi, że kobiety zarabiają o 2% mniej od mężczyzn. Ta liczba nie brzmi już tak drastycznie[3].
Dlaczego jednak istnieje tak duża rozbieżność między niekontrolowaną i kontrolowaną różnicą płac obydwu płci? Tak jak pisałem w pierwszym i drugim akapicie, zróżnicowanie wynagrodzeń wynika z wielu czynników, a nawet małe odchylenia jednej z płci w stronę pewnych preferencji jest bardzo istotne, gdy patrzymy na ludzi z globalnego punktu widzenia. Jednym z czynników, który wpływa na wysokość zarobków, jest rodzaj zawodu i ukończone studia. Parę lat temu, Uniwersytet w Georgetown opracował listę pięciu najbardziej opłacalnych kierunków studiów pod względem zarobkowym. Są nimi inżyniera naftowa (87%), farmacja (48%), matematyka i informatyka (67%), inżynieria kosmiczna (88%) i inżynieria chemiczna (72%). Obok nazw kierunków, w nawiasach umieściłem procent wśród studentów na danym kierunku, który stanowili mężczyźni. Teraz, w ten sam sposób podam najmniej opłacalne kierunki studiów pod względem zarobkowym, tylko tym razem w nawiasach obok umieszczając procent, jaki wśród studentów na danym kierunku stanowią kobiety: poradnictwo i psychologia (74%), nauczanie początkowe (97%), teologia i powołania religijne (34%), drobne usługi i organizacji społeczności lokalnej (81%), prace lokalne (88%).
Jak widać, na Uniwersytecie w Georgetown kierunki, które dają kwalifikacje do wykonywania dobrze płatnej pracy, są w zdecydowanie częściej wybierane przez mężczyzn, a te najmniej płatne – przez kobiety[4]. Ten eksperyment pokazuje więc, że niekontrolowana różnica płac obydwu płci wynika z osobistych wyborów podejmowanych przez badanych. Jeżeli porównamy średnie zarobki informatyków i sprzątaczy, średnia płac informatyków będzie zdecydowanie wyższa. Hipotetyczny przypadek, gdzie większość informatyków to mężczyźni, a sprzątacze to w większości kobiety nie wykazuje przecież, że kobiety zarabiają mniej, bo są kobietami, tylko że kobiety, które w większości są sprzątaczkami, zarabiają mniej od mężczyzn, którzy w większości są informatykami. Różnicy w zarobkach nie determinuje wiec dyskryminacja pracowników płci żeńskiej przez pracodawców, lecz rodzaj zawodu, jaki wykonują.
Poza tym, gdyby rzeczywiście kobiety na tych samych stanowiskach i z tymi samymi kwalifikacjami zarabiałyby o 18% mniej niż mężczyźni, pracodawcy chcieliby zatrudniać tylko i wyłącznie kobiety, bo wykonywałyby tę samą pracę co mężczyźni, ale taniej. Trzeba jednak zauważyć, że abstrahując od tej niekontrolowanej, nadal istnieje kontrolowana różnica płac obydwu płci i wynosi 2%. Czy to już jest objaw dyskryminacji? Również uchylałbym się od twierdzącej odpowiedzi. Według badań, w Stanach Zjednoczonych mężczyźni pracują statystycznie 8 godzin 10 minut dziennie, a kobiety 7 godzin 45 minut. Można więc wysunąć wniosek, że mężczyźni przepracowują więcej nadgodzin i są częściej „pod telefonem”[5], więc mogą zarabiać minimalnie więcej od kobiet na tych samych stanowiskach.
Co można zrobić, by wspomóc „wyrównywanie” płac? Warto zadać sobie dość kluczowe pytanie, ale najpierw przyjmę założenie, że w Polsce kobiety-mechanicy stanowią tylko 2% wszystkich mechaników. Oto i pytanie: czy tak mały udział kobiet w tym zawodzie jest spowodowany naturalnymi odmiennymi preferencjami ludzkimi, czy krzywdzącymi stereotypami, które demotywują kobiety do rozwoju w tej dziedzinie? Bez wątpienia w naszym kraju występują środowiska ludzi, gdzie od najmłodszych lat zniechęca się dziewczynki do zajmowania się stereotypowo męskimi zajęciami. Jeśli w jakiejś społeczności mieszka młoda kobieta interesująca się tematyką silników samochodowych, a środowisko, w którym żyje, próbuje „wybić” jej to hobby z głowy, państwo i organizacje pozarządowe powinny utwierdzić ją w przekonaniu, że nie ma nic złego w wykonywaniu zawodu zdominowanego przez mężczyzn. Należy dążyć do sytuacji, w której preferencje w wyborze zawodu będą wynikać tylko i wyłącznie z uwarunkowań ludzkich, a nie stereotypów i frazesów opisujących czym kobieta „powinna” się zajmować.
Podsumowując, zróżnicowanie płac w różnych profesjach i stanowiskach zależy od wielu czynników, takich jak staż pracy, wymiar pracy, ale przede wszystkim wykształcenie. Kobiety, z powodu swoich osobistych preferencji, częściej wybierają kierunki studiów, które są mniej opłacalne pod względem zarobkowym. Powtarzane w przestrzeni publicznej duże rozbieżności między płacami kobiet i mężczyzn najczęściej są po prostu niekontrolowaną różnicą płac obydwu płci, która mówi o różnicy uśrednionych zarobków. Dopiero kontrolowana różnica mówi nam, o ile różnią się płace kobiet i mężczyzn na tych samych stanowiskach. Ten rodzaj różnicy jest już zdecydowanie mniejszy. Możliwym powodem, dla którego jakakolwiek różnica występuje, jest odmienny styl życia kobiet od mężczyzn. To kobiety zachodzą w ciążę oraz statystycznie pracują w nieco mniejszym wymiarze godzin. Z biologiczno-psychologicznego punktu widzenia obydwie płcie więcej łączy, niż dzieli. W ekstremach jednak widać, która płeć przeważa w danej kategorii, mimo że na poziomie indywidualnych jednostek różnica między kobietami i mężczyznami jest niewielka. Nie powinno się wymuszać danego udziału kobiet w pewnej grupie zawodowej, gdyż uważam, że w dużej mierze taki rozkład udziału płci wynika z osobistych preferencji ludzi. Istnieją jednak patologie, w tym przypadku wiara w krzywdzące stereotypy, z którymi z pewnością borykają się niektóre społeczności na terenie Polski. Hamują one pasje kobiet, które są uważane za typowo męskie. Tutaj pojawia się zadanie dla państwa i przeróżnych organizacji, które powinny siać przekaz w społeczeństwie, że nie ma niczego nienormalnego w kobiecie wykonującej „męski” zawód.
[1] Jordan Peterson w Wright Stuff
[2] Służba więzienna, Statystyka roczna rok 2020
[3] Payscale, The State of the Gender Pay Gap in 2021
[4] PragerU, There is no Gender Wage Gap
[5] Wojna Idei, Różnica płac. Czy kobiety zarabiają mniej ?
O autorze
Bycie redaktorem w Kongresach motywuje mnie (i czasem też zmusza) do prowadzenia sporego researchu, by mieć chociaż wrażenie, że wiem o czym piszę.