Przejdź do treści

J. Strzeżek: „Jeśli Borys Budka kogoś łowi to jest w tym szalenie nieskuteczny.” – Politycy w Kongresach

(Roch Zygmunt – R.Z.): Na początku rozwiejmy może pewne wątpliwości. Czy nadal jest pan wicerzecznikiem Porozumienia? Pytam, bo Adam Bielan 9 lutego odwołał pana z tego stanowiska.

(Jan Strzeżek – J.S.): No cóż, Adam Bielan regularnie stara się odwoływać różnych ludzi z różnych stanowisk. Na razie wziął sobie na cel polityków Porozumienia, ale to teraz. Być może jutro pan Adam Bielan zechce odwoływać polityków Lewicy, Platformy Obywatelskiej albo jakiejkolwiek innej partii. Ze swojej strony chciałbym podkreślić, że mój status w Porozumieniu się nie zmienił.

(R.Z.): Nie przejmuje się pan decyzjami podejmowanymi przez Adama Bielana?

(J.S.): Ja je, szczerze mówiąc, doceniam. Doceniam dlatego, że byłem przekonany, że Adam Bielan nie jest zbytnio obdarzony poczuciem humoru. Tymczasem od miesiąca pokazuje nam, że te pokłady talentu kabaretowego są w nim naprawdę duże. 

(R.Z.): Pan to tak niepoważnie mówi, tymczasem Adam Bielan naprawdę wydaje polecenia, podpisuje się jako p.o. prezesa Porozumienia i chciałby, żeby jego decyzje były egzekwowane.

(J.S.): To jest piękne, że ma marzenia i chciałby, żeby tak było. Historia takie przypadki zna – wiele osób nazywało siebie samych choćby Napoleonami. Tak naprawdę jednak wszyscy zdajemy sobie sprawę, że jest to jakaś forma kabaretu. Stawianie tezy, że wyrzucony polityk jest prezesem partii i to takiej, która w nazwie ma nazwisko lidera; na dodatek w sytuacji gdy za tym wyrzuconym politykiem nie stoją ani posłowie, ani struktury ani sąd, który jak się wczoraj okazało zwrócił złożony do niego wniosek Adama Bielana, to wszystko sprawia niepoważne wrażenie. 

(R.Z.): O tym wniosku jeszcze porozmawiamy. Natomiast chciałbym jeszcze zapytać czy Adam Bielan działa sam? Podejrzewa go pan o taką naiwność polityczną, że w sytuacji, w której nie ma poparcia posłów Porozumienia, wszczyna pucz?

(J.S.): Musimy to sobie wszystko chronologicznie ułożyć. Czwartego lutego decyzją prezydium, które ma taką prerogatywę, zawiesiło w prawach członka partii pana Adama Bielana. Dzień Później odbyło się posiedzenie sądu koleżeńskiego, który wnioskował o wykluczenie pana Bielana z partii. Tego samego dnia pod listą poparcia dla Jarosława Gowina podpisało się czternastu parlamentarzystów plus piętnasty Jarosław Gowin. W następnych dniach za Adamem Bielanem opowiedziało się dwóch posłów i to właściwie tyle. Nawet w ramach arytmetyki klubowej w Porozumieniu miażdżąca większość opowiedziała się za Jarosławem Gowinem. Jeśli zejdziemy niżej w naszej partii to we wszystkich czterdziestu jeden okręgach wyborczych szefowie podpisali się pod listem poparcia dla Jarosława Gowina. Okazuje się więc, że małej grupie Adama Bielana brakuje poparcia.

(R.Z.): Mówi Pan, że wszyscy wiemy, kto ma rację w  tym sporze i okej; tylko dlaczego w takim razie ludzie, którym Porozumienie wycofało swoje rekomendację nadal piastują swoje stanowiska w rządzie?

(J.S.): To o czym powiedział Pan redaktor jest szalenie istotne. Otóż mówimy o rekomendacjach dla trzech ministrów: pana Michała Cieślaka, Zbigniewa Gryglasa i Jacka Żalka. Ci politycy utracili swoje prawo do zasiadania w tym rządzie z ramienia Porozumienia, nie rekomendowała ich Solidarna Polska, więc rozumiemy, że Ci Panowie są teraz w tym rządzie z rekomendacji Prawa i Sprawiedliwości. My czekamy, aż PiS oficjalnie się przyzna, że te trzy osoby znajdują się w rządzie ich rekomendacji.

(R.Z.): A jeżeli się nie przyzna?

(J.S.): Panie redaktorze my i tak zarekomendujemy swoje kandydatury na stanowiska w rządzie. 

(R.Z.): A co jeśli PiS nie zastosuje się do tych rekomendacji? 

(J.S.): Panie redaktorze tak samo jak my akceptujemy decyzje personalne PiS np. w kwestii wybierania kandydata na prezesa rady ministrów tak samo jestem głęboko przekonany, że jak zaproponujemy nasze rekomendacje na trzy wynikające z umowy koalicyjnej urzędy to również nasi koledzy z PiS je nawet nie zaakceptują, a po prostu zrealizują.

(R.Z.): Borys Budka mówi, że łowi sprawiedliwych, jak on to nazywa, w Porozumieniu. Ma szansę kogoś złowić?

(J.S.): Nie, myślę, że nie. Jeśli Borys Budka kogoś łowi to jest w tym szalenie nieskuteczny. W Porozumieniu razem z Jarosławem Gowinem zostało trzynastu posłów i dwóch senatorów i mówiąc szczerze mam wrażenie, że Platforma raczej odcina się od konserwatywnych poglądów. Niespecjalnie ma ona czego szukać w Porozumieniu. My jeśli chodzi o naszych polityków konserwatyzm światopoglądowym mamy dość głęboko zakorzeniony, a w tej chwili widzimy trwającą od dłuższego czasu historię wypychania konserwatyzmu z PO. 

(R.Z.): Pytam nie bez powodu. Ostatnio Kamil Bortniczuk w jednym z radiowych wywiadów powiedział, że Jarosław Gowin w sierpniu, sprzeciwiając się wyborom kopertowym, nie tylko sprzeciwiał się tym wyborom, ale też, cytuje: „zabierał posłów Porozumienia na wycieczkę na drugą stronę politycznej barykady”. Może teraz definitywnie ich zabierze?

(J.S.): Panie redaktorze ja doskonale pamiętam i mam wrażenie że wszyscy również pamiętają o czym Pan Bortniczuk mówił. Wtedy kilka dni po podaniu się do dymisji wicepremiera Gowina kilka dni później do dymisji podał się też Kamil Bortniczuk po to by wraz z Jarosławem Gowinem spotykać się z przedstawicielami opozycji w sprawie negocjacji jak przesunąć majowe wybory 

(R.Z.): No tak, ale on twierdzi, że później uzyskał jakieś informację jakoby Gowin szykował koalicję z obecną opozycją.

(J.S.): Jest to dość abstrakcyjny zarzut. Kamil Bortniczuk brał udział w spotkaniach opozycji dotyczących przesunięcia tych wyborów. Teraz obudził się nagle po półtora roku i twierdzi, że miały miejsce jeszcze jakieś tajemnicze spotkanie. Nie jest jednak w stanie przedstawić żadnych dowodów. Nie brzmi to wiarygodnie.

(R.Z.): Powiedział pan już o wniosku. Dla tych czytelników, którzy nie wiedzą o co chodzi: wczoraj sąd okręgowy w Warszawie odrzucił wniosek pana Bielana uznając, że nie ma on prerogatyw by taki wniosek składać. Natomiast Bielan twierdzi, że to nie koniec, a sprawa może się ciągnąć latami. Kiedy, więc dowiemy się kto jest naprawdę prezesem Porozumienia w świetle formalnym?

(J.S.): Już się dowiedzieliśmy. Wspomniany wyrok sądu jest dość bezwzględny dla Adama Bielana i jego niewielkiej grupy zwolenników.

(R.Z.): Ale on uważa, że to jeszcze nie kończy sprawy.

(J.S.): Panie redaktorze problem jest taki, że on nie wie co musiałoby się stać, żeby Adam Bielan uznał sprawę za skończoną. Na dobrą sprawę jedyną prawdziwą tezę jaką Adam Bielan stawia jest to, że do uznania tego wniosku brakuje jednego podpisu. Rzeczywiście po uzyskaniu jednego podpisu będzie miał rację. Problem w tym, że to podpis Jarosława Gowina. On ma prawo reprezentować na zewnątrz partię jako prezes. Bez niego nie można składać takich wniosków do sądu jak próbował to robić Adam Bielan. Sprawa jest mam wrażenie już zakończona i to wszystko jest kwestią pewnej nerwowości Adama Bielana. Rozumiem, że wszystkim puszczają nerwy. Urlop myślę jest wskazany.

(R.Z.): Ale w takim razie Adam Bielan nadal będzie wydawał decyzję podpisując się jako p.o. prezesa Porozumienia co utrwali dualizm. Jarosław Gowin będzie wydawał swoje decyzje Adam Bielan swoje i każdy będzie respektował decyzję tej osoby którą będzie uznawała za prezesa?

(J.S.): Panie redaktorze, jeśli pan chce również może pan ogłosić, że jest pan prezesem Porozumienia

(R.Z.): Nie zamierzam.

(J.S.): No, ale nawet jakby pan to zrobił i napisał na kartce informację, że wyrzuca pan z partii Adama Bielana to będzie to miało identyczną moc prawną co wszystkie oświadczenia Adama Bielana. To może robić każdy z naszych widzów. Każda osoba może napisać na kartce, że pozbawia dowolną osobę dowolnej funkcji i będzie to miało taką samą moc prawną co wszelkie działania Adama Bielana.

(R.Z.): No dobrze, ale czy rozmawiał pan z Adamem Bielanem? Wydaje mi się, że znacie się panowie od jakiegoś czasu. Nie rozmawialiście panowie dlaczego on to robi?

(J.S.): Ja z przyjemnością na kawę zapraszam. Jeśli Adam Bielan nas ogląda może liczyć na moje zaproszenie. Nie wiem tylko czy skorzysta.

(R.Z.): Ale rozmawiał Pan z nim ostatnio?

(J.S.): Nie. Od momentu, kiedy zaczął harcować i podawać się za prezesa Porozumienia to nie mieliśmy już żadnego kontaktu. Zdarzało nam się rozmawiać za pośrednictwem mediów, ale bezpośrednio nie. 

(R.Z.): No dobrze. Nie ma pan wrażenia, że to wpłynie na wizerunek waszej partii? Wyborcy po pierwsze nie rozumieją co się tam dzieje, a po drugie mogą odnieść wrażenie, że Porozumienie jest partią niepoważną.

(J.S.): Sytuacja jest kuriozalna, ale myślę że nie wpływa ona na wizerunek Porozumienia. Raczej na poszczególnych polityków. Musimy wziąć pod uwagę szerszy kontekst: zmagamy się z epidemią koronawirusa, staramy się maksymalnie pomóc polskim przedsiębiorcą i nie wiem czy pan redaktor, albo ktokolwiek inny zajmował się takimi rzeczami? No nie, został skierowany do pracy w Ministerstwie Pracy Rozwoju i Technologii i stara się pomagać polskim przedsiębiorcą. W chwili gdy nadchodzi trzecia fala Adam Bielan zajmuje się harcowaniem i podawaniem się za prezesa. Historia mu to raczej zapamięta. Powiedzmy też sobie szczerze ciężko mówić o rzeczach i osobach niepoważnych. Skoro wszyscy zdajemy sobie sprawę: sąd, opinia publiczna, dziennikarze, że Adam Bielan się po prostu wygłupia to co można zrobić, żeby tego zaprzestał? Ja mówiąc szczerze nie zdziwię się jeśli pewnego dnia Adam Bielan  wyjdzie na konferencję prasową i powie, że żartował, a to wszystko był po prostu słaby prank.

(R.Z.): A Jarosław Gowin rozmawia z Adamem Bielanem? Czy Panowie bez kontaktu ze sobą po prostu wydają polecenia: jeden podający się za p.o. prezesa drugi za prezesa?

(J.S.): Nie mam wiedzy, żeby Jarosław Gowin kontaktował się z Adamem Bielanem. Jeszcze raz jednak powtórzę: dokumenty, które wydaje Adam Bielan nie mają absolutnie żadnej mocy prawnej. Już bardziej wiarygodne będą dokumenty wydawane przez naszych szanownych widzów na dowolny temat. Cokolwiek robi Adam Bielan nie ma absolutnie żadnego skutku prawnego. 

(R.Z.): Panie radny, wczoraj dowiedzieliśmy się, że trwają konsultację w sprawie porozumienia programowego pomiędzy nomen omen Porozumieniem, a posłami Pawła Kukiza. Jakie postulaty łączą te dwa środowiska? JOW? Sędziowie pokoju? 

(J.S.): Akurat o sędziach pokoju mówimy od dłuższego czasu. W drobnych sprawach  znacznie odciążyliby oni sądy. To jest zdecydowanie to co nas łączy. Łączą nas także tematy gospodarcze. Jesteśmy (Porozumienie) najbardziej liberalną częścią Zjednoczonej Prawicy. Tak samo jesteśmy zwolennikami ustawy antykorupcyjnej, która zapewniłaby uczciwsze i bardziej transparentne funkcjonowanie urzędów w Polsce. My się transparentności nie boimy. Uznajemy to za ciekawe rozwiązanie o którym warto rozmawiać, ale jeśli chodzi o szczegóły musimy jeszcze trochę poczekać. 

(R.Z.): A jeśli chodzi o polityczne ustalenia: rozmawiacie o wspólnej liście?

(J.S.): Rozmawiamy o współpracy programowej. Do wyborów mamy jeszcze dwa i pół roku. Byłoby nieodpowiedzialne gdyby w połowie trzeciej fali koronawirusa rozmawiać o tym co może się stanie za pół roku, więc w tym momencie tylko kwestie merytoryczne i programowe wchodzą w grę. 

(R.Z.): A to nie PiS miał podpisać porozumienie programowe z Pawłem Kukizem? 

(J.S.): Nic mi o tym nie wiadomo. Myślę, że przyjaciele z PiS będą lepszymi adresatami tego pytania.

(R.Z.): No dobrze. Wrócę na chwilę jeszcze do Adama Bielana. Ciężko mi posądzić Adama Bielana: doświadczonego polityka o wykonywanie takich spektakli bez przemyślenia i bez wiedzy o tym, czy ma za sobą posłów Porozumienia. Nie wydaje się panu, że ma za sobą protektora w postaci Jarosława Kaczyńskiego, który mści się na Jarosławie Gowinie za sprzeciw wobec wyborów?

(J.S.): Ja jestem głęboko przekonany, że Adam Bielan przychodził do Jarosława Kaczyńskiego i mówił mu tak: „za mną stoi lwia posłów Porozumienia i struktury partii. Ani Jarosław Gowin się obejrzy, a już ja będę rządził Porozumieniem”. Tylko, że to było typowe chwalenie się za którym nie idzie żaden efekt.

(R.Z.): No dobrze, ale z tego wynikałoby, że Jarosław Kaczyński wydał zgodę na to. 

(J.S.): Nie mówię, że Jarosław Kaczyński wydał na to zgodę. Mówię, że prężył muskuły przed Jarosławem Kaczyńskim i że pokazywał jaki to silny i wpływowy nie jest w Porozumieniu. W momencie jednak w którym został zawieszony w prawach członka partii uznał, że to jest ten czas kiedy musi pokazać swoją siłę i zrobił to. Problem tylko, że nie pokazał siły, a słabość i niemoc.  Lista parlamentarzystów, która popiera Jarosława Gowina i listy poparcia od struktur pokazały jasno za kim stoją  ludzie Porozumienia: za Jarosławem Gowinem.

(R.Z.): W liście do członków Porozumienia Jarosław Gowin pisze tak: „czy nie jesteśmy świadkami uruchomienia tego samego scenariusza, który w roku 2007 na wiele lat odsunął polską prawicę od władzy?” No to jest wyraźna aluzja do, przepraszam za kolokwializm, zjadania koalicjantów. 

(J.S.): To jest niewątpliwie aluzja do tego, że Adam Bielan w 2007 roku gorąco namawiał Jarosława Kaczyńskiego do tego, aby przeprowadzić przyspieszone wybory, w których rzekomo Prawo i Sprawiedliwość będzie miało większościowe, samodzielne rządy i w ten sposób Adam Bielan odsunął na osiem lat prawicę od władzy. Wtedy mechanizm był podobny: również była próba rozbicia obozu rządzącego przez Adama Bielana. 

(R.Z.): Przy udziale Jarosława Kaczyńskiego. W każdym razie wynika to z tego co pan mówi.

(J.S.)Nie, dla mnie to nie jest tożsame. I właśnie z powodu, że Adam Bielan próbował po raz kolejny rozbić obóz Zjednoczonej Prawicy, jest to nawiązanie do roku 2007. Ponownie Adam Bielan próbował wypełnić rolę niszczyciela rządzącej prawicy.

Jan Strzeżek Porozumienie Politycy w Kongresach

(R.Z.): Zostawmy więc Adama Bielana, niech przemyśli to wszystko. Co łączy jeszcze Zjednoczoną Prawicę? Obserwując ostatnio debatę publiczną odnoszę wrażenie, że nie ma już dużego projektu co do którego byłaby pełna zgoda w obozie Zjednoczonej Prawicy. Podatek od mediów: Porozumienie przeciw. Fundusz Odbudowy: Solidarna Polska rozpoczyna szarżę antyunijną. Co was tam jeszcze łączy? Oprócz poglądów?

(J.S.): Panie redaktorze, akurat poglądy są chyba najważniejsze i to one powinny być tym czynnikiem, który powinien spajać każde środowisko polityczne. Jeśli spojrzymy na wszystko szerzej i chronologicznie: trzech liderów politycznych…

(R.Z.): No dobrze, ale ja pytam o teraz.

(J.S.): A ja się staram nakreślić szerszy kontekst. Otóż udało im się stworzyć obóz polityczny, który konsekwentnie wygrywa wszystkie wybory od 2015 roku. To jest naturalne, że gdy odpowiadamy za sytuację w Polsce już drugą kadencję będą się pojawiały różnice zdań. Jeśli spojrzymy na to, że od kiedy zaczęła się druga kadencja takich sytuacji spornych było z dziesięć, a aktów prawnych przeszło kilkadziesiąt jeśli nie kilkaset to oczywiście te nieliczne sytuacje będą głośne, ale to nie przeszkadza w rządzeniu krajem. Pan redaktor wspomniał o podatku od mediów. My jako Porozumienie nie wyobrażamy sobie naszego kraju w którym media miałyby mieć problemy z funkcjonowaniem. Te przychylne nam i te nieprzychylne: żadne media nie powinny być obarczane dodatkowymi daninami, które w konsekwencji uniemożliwiałyby normalne funkcjonowanie. Oczywiście jeśli byśmy rozmawiali o opodatkowaniu największych koncernów technologicznych, tak żeby każdy płacił podatki byłaby to inna rozmowa, bo nie może być sytuacji gdy międzynarodowy koncern uchyla się od płacenia podatków w naszym kraju. 

(R.Z.): Ostatnio widzimy jednak znaczne załamanie w Zjednoczonej Prawicy. Od 2015 roku od kiedy rządzicie była względna zgoda co do wszystkiego. A nagle co się stało?

(J.S.): No cóż musielibyśmy rozmawiać o konkretnych projektach, żeby tłumaczyć dlaczego stało się tak, a nie inaczej. 

(R.Z.): Fundusz Odbudowy?

(J.S.): Panie redaktorze, tu akurat Solidarna Polska ma pewne obiekcje co do tego projektu. O powody trzeba jednak zapytać przedstawicieli tej partii. My jako Porozumienie wychodzimy z założenia, że skoro udało się osiągnąć sukces i zdobyć w Brukseli olbrzymie pieniądze, to jak najszybciej powinniśmy zacząć z nich korzystać. My to traktujemy, Panie redaktorze, w sposób następujący: to nie jest interes mój czy którejkolwiek z partii. To jest interes nas wszystkich, ludzi którzy będą z tych pieniędzy korzystali. 

(R.Z.): Tak, tylko między wami są w tym temacie skrajnie różne zdania. Pan teraz cieszy się z tego co wynegocjował premier w Brukseli, a tymczasem Solidarna Polska mówi o sprzedaży naszej suwerenności. To jest wyraźna rozbieżność zdań

(J.S.): Tak, ale o to trzeba pytać kolegów z Solidarnej Polski. Tak jak moi koledzy z Solidarnej Polski raczej nie komentują jakie decyzje podejmuje Porozumienie tak samo pewna elegancja wymaga by to właśnie Solidarna Polska argumentowała dlaczego podejmuje taką, a nie inną decyzję. 

(R.Z.): A łączy was kandydatura na Rzecznika Praw Obywatelskich? Ostatnio głośno jest w mediach o tym, że waszym kandydatem na to stanowisko będzie pan Bartłomiej Wróbel. 

(J.S.): Podejrzewam, że tak. Tutaj PiS jako największa partia wchodząca w skład Zjednoczonej Prawicy wskazuje kandydata na RPO. 

(R.Z.): Uważa pan, że człowiek, który firmował swoim nazwiskiem wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, który wywołał największe manifestacje uliczne od trzydziestu lat, powinien być RPO?

(J.S.): Panie redaktorze, ja nie wskazywałem tej kandydatury, nie będę także tego na Sali sejmowej argumentować. Pozostawiam to więc jako element wywiązywania się z umowy koalicyjnej. Jeśli zostanie ogłoszone, że jest to kandydat Zjednoczonej Prawicy, to Porozumienie także go poprze.

(R.Z.): To uważa pan, że poseł partii rządzącej powinien zostać RPO?

(J.S.): O ile pamiętam, miały już miejsce sytuację, w których czynni politycy sprawowali urząd RPO. Oczywiście, jeśli miałoby się okazać, że pan Wróblewski będzie stronniczym rzecznikiem to nie wyobrażam sobie takiego poparcia.

(R.Z.): Pan Wróblewski jest czynnym posłem Zjednoczonej Prawicy. Jak nagle miałby stać się czynnym, niezawisłym RPO?

(J.S.): Panie redaktorze, tutaj dochodzi do bezpośredniej oceny pana posła Wróblewskiego.

(R.Z.): Ale on jest posłem!

(J.S.): Bezdyskusyjnie sprawuje on mandat poselski. Z tego co wiem ta kandydatura nie została oficjalnie zgłoszona. Jak będzie to kandydatura oficjalna, wtedy posypie się lawina komentarzy z jednej czy drugiej strony.

(R.Z.): To nie jest pierwszy raz, kiedy parlament stara się wybrać RPO. Adam Bodnar jest od września p.o. rzecznika. Pan jest konserwatystą, prawda?

(J.S.): Nie inaczej.

(R.Z.): Wobec tego powinien troszczyć się pan o instytucję państwa. Dlaczego wobec tego, przy pierwszych dwóch głosowaniach, kiedy kandydowała Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, a PiS nie miał swojego kandydata, dlaczego nie poparliście Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz?

(J.S.): My tę kandydaturę ocenialiśmy negatywnie

(R.Z.): Ale nie mieliście swojej.

(J.S.): My proponowaliśmy pana Piotra Wawrzyka, który pełni obecnie mandat poselski. 

(R.Z.): To było jednak po dłuższym czasie.

(J.S.): Panie redaktorze, potrzebuję jednak kilku zdań. Rzeczywiście, w pierwszym głosowaniu nie mieliśmy własnej kandydatury. Do pani Rudzińskiej-Bluszcz byliśmy od początku negatywnie nastawieni. Bardzo szybko pojawiły się głosy, że te 1200 organizacji pozarządowych to nie do końca prawda. Tutaj było sporo kontrowersji. My zaproponowaliśmy kandydaturę pana ministra Wawrzyka, posła, który nie jest członkiem żadnej partii, choć oczywiście z ramienia Zjednoczonej Prawicy sprawuje ministerialną tekę. Ta kandydatura nie uzyskała akceptacji w senacie, więc trzeba znaleźć kolejnego kandydata. W przestrzeni publicznej mówi się o panu Wróblewskim. W każdym razie mam nadzieję, że następny kandydat niezależnie jaki, uzyska większość głosów nie tylko w sejmie, ale też w senacie. Choć jeśli pan redaktor śledzi, a pewnie pan śledzi, dyskusję na temat tej kandydatury, to także niektórzy senatorowie opozycji przychylają się do niej. 

(R.Z.): Pan mówi o panu Wawrzyku jakbyście trzy dni po odrzuceniu kandydatury Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz ogłosili swojego kandydata. Tymczasem pani Zuzanna kandydowała dwa razy i dwa razy nie miała kontrkandydata. 

(J.S.): Pana teza, panie redaktorze, jest nietrafna. Też chciałbym, żeby ta kandydatura została ogłoszona szybciej. Zgadzam się, że cała sytuacja z rzecznikiem trwa za długo. Tylko w moim mniemaniu, i w mniemaniu parlamentarzystów Zjednoczonej Prawicy, pani Zuzanna Rudzińska-Bluszcz nie była kandydatem do poparcia. Zaproponowaliśmy, więc swoją kandydaturę pana Wawrzyka, została odrzucona, więc szukamy innego kandydata.

(R.Z.): Jan Strzeżek, wicerzecznik Porozumienia, był moim i państwa gościem

(J.S.): kłaniam się nisko i życzę miłego wieczoru.

O autorze

Licealista. W przyszłości marzy o pracy dziennikarza. Pisze również do "Gazety Młodych", lokalnego dodatku do "Gazety Wyborczej". Wstaje codziennie o szóstej rano. Nawet jak nie musi. Czyta gazety. Wyczulony na punkcie homofobii i antysemityzmu.