Przejdź do treści

Hasło wyborcze. Jak to działa?

Już 7 kwietnia Polacy ruszą do lokali wyborczych wybierać radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Tymczasem w najlepsze trwa kampania – komitety walczą o poparcie wyborców, używając do tego różnych technik. Jedną z nich jest użycie hasła wyborczego. Może ono być streszczeniem programu, ukazaniem wartości jakie wyznaje kandydat lub po prostu przyciągać uwagę.

Mocny strzał, czy niepotrzebny wymysł? 

Hasła wyborcze odegrały istotną rolę w niejednej kampanii. Pierwszy ich znaczący wpływ odnotowano w USA w 1844r. Wcześnie? To doskonały dowód na to, jak duże znaczenie może mieć trafne sformułowanie, które rozbije szyki przeciwnika. Takim sloganem posłużono się przeciwko Jamesowi K. Polkowi, późniejszemu 11. prezydentowi Stanów Zjednoczonych. Jego mocnym kontrkandydatem okazał się Henry Clay. Mało popularny prawnik, ze znikomym doświadczeniem z najwyższych szczebli polityki – tak określał Polka senator z Kentucky. Mówi się, że potrzeba jest matką wynalazków – a zatem konieczność zdystansowania przeciwnika nakierowała jego sztab na hasło „Who is James K. Polk?” (pol. „Kim jest James K. Polk?”). Uderzenie okazało się skuteczne, gdyż obrazowało brak doświadczenia oraz początkowo niską popularność kandydata. Dystans między kandydatami zmniejszył się i w zakresie głosów powszechnych Clay otarł się o zwycięstwo. Mimo to Demokrata Pol wygrał wybory, uzyskując 170 głosów elektorskich.

Uniwersalizm użycia

Po drodze spotkaliśmy „Who but Hoover?”, „I like Ike”, „It’s morning again in America”, czy słynne “It’s the economy, stupid!”.

źródło: National Museum of American History
Fot. National Museum of American History

Chociaż od czasów Polka minęły 164 lata, z pomysłu poprzedników skorzystał również Obama, którego głównym hasłem było „Yes, we can!” (pol. „Tak, możemy!”).

źródło: Pixabay
Fot. Pixabay

Hasło to poderwało miliony obywateli do walki o prezydenturę dla pierwszego Afroamerykanina, który pełnił tą funkcję! Doradcy 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych zrozumieli, iż nie ma sensu używać sformułowań odnoszących się do możliwości wydarzenia się faktu – zamiast tego zwracali się do potencjalnych wyborców personalnie – co okazało się doskonałym wyborem. Dziś, każdy specjalista od marketingu politycznego zapytany o kilka najlepszych wyborczych sloganów, powie o tej frazie.

Mobilizujące czasowniki i szczegóły, o których nie wiemy

Chyba każdy z nas słyszał Edwarda Gierka wypowiadającego słynne „Pomożecie?”. Jego słowa miały mieć podobny wydźwięk, co użyte kilkadziesiąt lat później przez Obamę – polityczne zasady PR nazywają to czasownikami mobilizującymi. Odbiór telewizyjny hasła okazał się bardzo dobry, gorzej rzecz jasna było z kulisami. Legenda głosi, iż zgromadzeni robotnicy spontanicznie odkrzyknęli „Pomożemy!”.

Szereg strajków zmusił polityka do rozmów z ludem. Nie było to proste, zwłaszcza, gdy jeden z gdyńskich stoczniowców powiedział do I Sekretarza „Towarzyszu Gierek, wy musicie zwołać sobór, jak Jan XXIII, i przeprowadzić generalną odnowę!”, a przedstawiciel Elmoru „Kto wydał rozkaz? Dlaczego jest taka anarchia gospodarcza?”. Wszystkie wydarzenia początku lat 70. XX wieku doprowadziły do tego, że tak naprawdę w odpowiedzi do głowy państwa nie padło żadne „Pomożemy!”. Aparatczyk spotkał się z ciszą ze strony robotników i oklaskami partyjnego aktywu. Mimo to PZPR-owska propaganda uczyniła słowa Gierka głównym sloganem tamtych czasów.

Polacy nie byli gorsi 

Nasz naród często, we wszystkim co widzi, szuka własnych akcentów. Nie jest tu ważne czy mówimy o przeszukiwaniu instrukcji obsługi, oglądaniu napisów końcowych filmu, a nawet polityce. Chociaż demokracja w Polsce kulała przez długi czas, my też w końcu zrozumieliśmy istotę i rolę krótkich sformułowań. Przenieśmy się do 1995 r., w którym Lech Wałęsa, walczący o reelekcję, promował swoją osobę hasłem: „Kandydatów jest wielu – Lech Wałęsa tylko jeden”. W połączeniu z impertynenckim zachowaniem, częstymi wałęsizmami w stylu „Ani be, ani me, ani kukuryku”, megalomańskie słowa nie mogły się przerodzić w sukces – wybory wygrał Aleksander Kwaśniewski z delikatnym, uprzejmym hasłem „Wybierzmy przyszłość”. Nie pomogła nawet legenda Solidarności. W 2005 r. do ówczesnej sytuacji dostosował się Lech Kaczyński. Kandydat PiS-u, zbudowany na popularności zdecydowanych działań w roli ministra sprawiedliwości, posłużył się frazą „Silny Prezydent, uczciwa Polska”. Powiązano to z wieloma kwestiami, m.in. aferą Rywina i małym zaangażowaniem Kwaśniewskiego w jej rozwiązanie. Kaczyński wygrał wybory zdobywając ponad 54% głosów. Kampania oparta na tym haśle nie była jednak jedynym powodem wyborczej victorii – dużą rolę odegrała rzecz jasna sprawa „dziadka z Wehrmachtu”, co z pewnością jest tematem na oddzielny artykuł.

fot. wyborcy.pl
Fot. wyborcy.pl

Powaga i skuteczność kontra śmiech i przyciąganie uwagi

W ostatnich tygodniach dużą popularność w internecie zdobywają udostępniane przez internautów zdjęcia zabawnych tekstów i póz z wyborczych materiałów. Na Facebooku powstała nawet strona o nazwie Hity Kampanii Wyborczych, która zgromadziła już ponad 30 tys. obserwujących. Poniżej kilka przykładów:

fot. Hity Kampanii Wyborczych/Facebook
Fot. Hity Kampanii Wyborczych/Facebook
fot. Hity Kampanii Wyborczych/Facebook
Fot. Hity Kampanii Wyborczych/Facebook
fot. Monika Stanisławska-Pitoń/Facebook
Fot. Monika Stanisławska-Pitoń/Facebook

Fot. nagłówka: Unsplash

O autorze

Uczeń Liceum Ogólnokształcącego w Międzyrzecu Podlaskim. Zapalony fan samorządów, działalności społecznej, dobrych książek i muzyki Kurta Cobaina. Interesuje się też historią i marketingiem. Wolne chwile spędza z kawą i książką. Przewodniczący MRM Międzyrzec Podlaski i Prezes Stowarzyszenia Głos Młodości.