Przejdź do treści

Elsie Inglis – lekarka sufrażystka na pierwszej linii frontu

Nowa uczennica

Pewnego dnia w edynburskiej szkole dla dziewcząt nieopodal ogrodów Charlotte Square pojawiła się nowa uczennica. Nauczycielka przedstawiła ją jako Elsie Inglis i prosząc o pomoc w jej zaklimatyzowaniu się, napomknęła, iż spędziła ona długi czas za granicą, w Indiach. Od razu wzbudziło to zainteresowanie koleżanek, które okrążyły ją na przerwie, by wypytać o mniej lub bardziej szczegółowe aspekty jej życia. Wiele osób mogłoby czuć się przytłoczonym byciem w centrum uwagi, ale nie Elsie. Ta drobna, blondwłosa czternastolatka odpowiadała na wszystkie pytania z uśmiechem. Jej charyzma oraz odwaga przyciągały do niej inne uczennice. Elsie także miała kilka pytań do swoich rówieśniczek.

Z natury patrząca na świat z podniesioną głową, starała się we wszystkim znaleźć zalety, chociaż to wadom danych rozwiązań poświęcała szczególną uwagę. Tak też było w tej sytuacji – ceniła sobie rześkie szkockie powietrze i bogatą architekturę, ale krótkiego lata za nic nie chciała zmarnować na siedzenie w szkolnych murach pod pilnym okiem profesorów.

Zakazany ogród

Był jednak pewien problem – nie było innej możliwości. A tak przynajmniej się wydawało. Szkoła nie dysponowała większym dziedzińcem, a niewielkie patio z rabatką identycznych kolorystycznie bratków, nie było w stanie go zastąpić. Elsie nie mogła się z tym jednak pogodzić, zważywszy na fakt, że tuż za płotem rozciągał się piękny park Charlotte Square, z równo przyciętą trawą, różnorodnymi kwiatami i mnóstwem niezaaranżowanej przestrzeni. Postanowiła działać.

Wraz z drżącą z przestrachu koleżanką u boku, zapukała do drzwi dyrektorskiego gabinetu. Starszy, oczytany w rozprawy filozoficzne profesor, nie był jednak w stanie nic zdziałać. Ogrody były własnością prywatną lokalnych rezydentów, a bez ich zgody uczennice nie mogły wejść na ich teren. Elsie nie poddała się jednak tak łatwo. W porozumieniu z dyrektorem, udała się na przechadzkę po Charlotte Square. Pukała od drzwi do drzwi, witając się grzecznie z właścicielem działki – schludny mundurek i starannie ułożone włosy robiły swoje. Po pracowitym popołudniu, okazało się, że nie ma już żadnych przeciwwskazań, by uczennice mogły swobodnie spacerować po ogrodach Charlotte Square.

Córeczka tatusia

Elsie na świat przyszła w Indiach w 1864 roku w mieście Nanital. Miała ośmioro rodzeństwa, była trzecia od końca. Jej matka była chorowitą, ale kochającą kobietą, która zawsze znajdywała czas dla każdego z rodzeństwa. Dla ojca Elsie była największym skarbem i to jemu zawdzięczała solidne wykształcenie.

John Forbes David Inglis był urzędnikiem państwowym pracującym dla Kampanii Wschodnioindyjskiej. Z racji swojej otwartości i profesjonalizmu, był dla lokalnej społeczności szanowanym autorytetem. Swoje wpływy wykorzystywał, by sprzeciwiać się okrutnym praktykom dzieciobójstwa ze względu na płeć, niebędących w Indiach rzadkością. Wyrażał także zdecydowane poparcie dla kształcenia kobiet. Zgodnie z poglądami, zadbał o edukację swoich córek i przez całe życie aktywnie je wspierał. Elsie wspominała później, że zawdzięcza mu bardzo wiele.

Nakrapiane lalki

Elsie od zawsze pasjonowała się medycyną. Zanim jeszcze poszła do szkoły, znajdowała sposoby na praktykę. Wraz ze swoją siostrą, Eve, posiadała ponad czterdzieści lalek, którym urządziła szpital. Malowała na ich plastikowej skórze kropki i diagnozowała odrę. Popędzając swoją siostrę w przynoszeniu niezbędnych narzędzi lekarskich – czy to młoteczka czy pęsety – pomagała chorym zabawkom. Nie minął dzień, a lalki już mogły wstać ze szpitalnego łóżka, czując się dużo lepiej. Elsie Inglis była niezwykle skuteczną lekarką.

Nieuleczalna tragedia

Kiedy przyjęta została do pionierskiego uniwersytetu Edinburgh School of Medicine for Women, założonego przez niesamowitą dr. Sophię Jex-Blake, nie posiadała się z radości. Ciężko pracowała, by spełnić swoje marzenie. Bardzo wspierał ją przy tym ojciec, kupując jej na Boże Narodzenie, urodziny czy inne okazje, drogie, pięknie oprawione książki o tematyce medycznej. Elsie, jak na nastolatkę, pochłaniała je z niesamowitym zapałem, dzieląc się z nim później swoimi przemyśleniami.

Jednak jej decyzję o rozpoczęciu studiów opóźniła życiowa tragedia. Matka Elsie, od lat zmagająca się z chorobą, zmarła. Córka postanowiła dłużej pozostać w rodzinnym domu, by wesprzeć w trudnej sytuacji ojca. Fakt, że jej matka zmarła dlatego, że lekarze nie potrafili znaleźć lekarstwa na jej chorobę, dodatkowo zmotywował ją do kontynuowania obranej ścieżki.

Studentka, buntowniczka

Po rocznej przerwie postanowiła kontynuować naukę, ponownie aplikując na uniwersytet dr. Jex-Blake. Doktor była dla niej ogromnym autorytetem – wiele osiągnęła jako lekarka i feministka. Nieco gorzej sprawdzała się jednak w roli nauczycielki.

Plan zajęć studentek był nieelastyczny i restrykcyjny, wymagana od nich była ścisła dyscyplina. Tutaj nie było miejsca na specjalność Elsie – nieszablonowe myślenie. Dlatego wraz z kilkoma koleżankami powzięła protest przeciwko takim formom nauki. Zależało im na tym, żeby wprowadzić do programu nauczania więcej praktyki i swobody, umożliwić studentkom swobodną dyskusję i rozwijanie indywidualnych predyspozycji. Władze uniwersytetu nie spojrzały jednak na inicjatywę przychylnie – dwie koleżanki Elsie zostały bezprecedensowo wydalone.

Uniwersytet Inglisów

Wydarzenie to zszokowało wszystkich, a wszelka nadzieja na pozytywną zmianę przepadła. Sfrustrowana Elsie w rozmowie z ojcem nakreśliła całą sytuację, przedstawiając mu swoje argumenty za reformą wykładanego materiału. Zawsze wspierający, pan Inglis, powiedział jej wtedy, że nie rzeczy niemożliwych, a drogą ku postępowi jest działanie. W 1889 roku rodzina Inglis ufundowała własny uniwersytet – Edinburgh College of Medicine for Women.

Luki w systemie

Stawiając pierwsze kroki jako wykwalifikowana lekarka, szukała obszarów, które potrzebują bliższej uwagi. Niski standard opieki nad pacjentkami i niewybaczalnie mała liczba specjalistów w różnych aspektach zdrowia kobiet bardzo ją zaniepokoiły. Z racji starannego wykształcenia, bez trudu otrzymała posadę w nowatorskim New Hospital for Women Elizabeth Garrett Anderson w Londynie. Doktor Inglis specjalną uwagę poświęciła położnictwu, działając również w dublińskim szpitalu Rotunda.

Pragnąc minimalizować skutki powszechnej niewiedzy i poszerzać grono kobiet w zawodzie, postanowiła rozpocząć kursy medyczne. Miała ambicję, by być dla swoich słuchaczek tym, kim dla niej był jej ojciec – wspierającym, motywującym autorytetem, przy którym nic nie wydaje się niemożliwe.

Powrót do domu

W Edynburgu, gdzie powróciła, by rozpocząć kurs, czekało na nią niemałe rozczarowanie. Jej ojciec w rzeczywistości był w dużo gorszym stanie niż zapewniał w listach. Elsie wiedziała, że z racji ponad siedemdziesięcioletniego już wieku, coraz częściej doskwierały mu różnego rodzaju choroby. Nie sądziła jednak, że cokolwiek jest w stanie przykuć Johna Inglisa do łóżka, a jednak.

Elsie opiekowała się nim, mając nawet zamiar zawiesić kurs i na chwilę zwolnić tempo kariery. Jednak jej ojciec stanowczo temu zaprzeczył. Powiedział jej, że musi go kontynuować, bo jest stworzona do wielkich czynów i uratuje jeszcze niejedno życie. W 1894 roku John Inglis zmarł w wieku 73 lat.

Tragedia zupełnie zdewastowała Elsie. Do tej chwili nie potrafiła nawet myśleć o tym momencie. W listach do siostry pisała, że nie wyobraża sobie życia bez ojca. Mimo to, nie pozwoliła sobie na zwolnienie tempa w życiu zawodowym. Chciała wypełnić wolę swojego ojca.

Fot. Statue for Elsie Inglis

Lekarka z powołaniem

W poradzeniu sobie z tragedią bardzo pomogła jej koleżanka ze studiów, utalentowana Jessie MacLaren MacGregor. Elsie bardzo ceniła sobie tę znajomość, do tego stopnia, że zaproponowała Jessie wspólną praktykę medyczną. Niedługo potem, otworzyły szpital położniczy. Swoje usługi kierowały do ubogich kobiet, których nie stać było na prywatne, specjalistyczne szpitale.

Doktor Inglis zyskała sobie nieocenioną wdzięczność swoich pacjentek. Szczególnie, że z racji swojego charakteru wręcz unikała opłat, a zdarzało się nawet, że fundowała kuracyjne wyjazdy nad morze.

Podobny respekt zdobyła w środowisku medycznym. Jej umiejętności chirurgiczne doceniane były przez kolegów i koleżanki z fachu. Elsie Inglis w trakcie operacji opisywano jako „cichą, spokojną i opanowaną, nigdy nie zagubioną, zręczną w swoich działaniach i zdolną poradzić sobie w każdej sytuacji awaryjnej”.

Zapalona wojowniczka

Elsie na własne oczy widziała zaniedbania, jakich dopuszcza się państwo w ramach opieki zdrowotnej nad kobietami. Skutkowało to jej dużym zainteresowaniem ruchem sufrażystek Utrzymywała bliską współpracę z angielską pisarką i polityczką Millicent Fawcett, która przewodziła Krajowemu Związkowi Stowarzyszeń Wyborów Kobiet. Dr. Inglis bardzo zaangażowała się w sufrażystyczną walkę oraz aktywnie wspierała ruch. Przemawiała na imprezach i mityngach. Opowiadała zgromadzonym swoją niesamowitą historię, jak również dzieliła się trudnościami, jakich doświadczyła w zawodzie ze względu na nierówne traktowanie. Podkreślała wagę edukacji kobiet i gorąco wpierała ich prawo do głosowania.

Zaangażowanie Elsie imponowało innym działaczkom, które opisywały ją jako zapaloną wojowniczkę o prawa kobiet. Jej perspektywiczne spojrzenie w przyszłość nie pozwalało jej się poddać, nawet jeśli na ten moment świat wydawał się oporny.

Koleżanka po fachu

Właśnie na jednym z mityngów, po jej przemówieniu, zagadała do niej Flora Murray. Przedstawiła się jako koleżanka po fachu, o podobnych zainteresowaniach społecznych. Między kobietami wywiązała się żywa rozmowa, która przerodziła się w bliską przyjaźń. Z czasem stały się one nierozłączne. Przez pewien czas mieszkały razem, będąc ze sobą w związku. Po kilku latach ich drogi się rozeszły, ale przyjaźń pozostała.

I wojna światowa

Gdy w państwach zaangażowanych w konflikt rozeszła się wieść o wybuchu wojny, panowała podniosła atmosfera. Na ulicach rozwieszano propagandowe plakaty, a odjeżdżających na front żegnały motywacyjne banery. Na dworcach kolejowych grały orkiestry, a żołnierzy żegnały wzruszone tłumy. Poeci pisali o narodowym katharsis, a młodzi ludzie z ochotą deklarowali udział w wojnie, traktując ją jako niezapomnianą przygodę, wprost wyjętą z ekscytującej książki.

Lata pokoju pozwoliły ludziom zapomnieć o okropieństwach, jakie niósł za sobą zbrojny konflikt.

Elsie z niepokojem patrzyła na odbywające się pod oknem jej mieszkania manifestacje. Czytała dużo świadectw lekarzy zmagających się z ilością rannych na wojennych frontach. Wiedziała, że wszechobecny zapał szybko może zniknąć bez śladu. Jego miejsce zajmie strach i trwoga.

Kobiety na służbie

Doktor Inglis nie mogła biernie siedzieć i patrzeć na rozwój wydarzeń. Wtedy narodził się w jej głowie pomysł, by umożliwić kobietom, takim jak ona, aktywną pomoc aliantom. Powołała do życia Szkocki Komitet Szpitali Kobiet dla Służby Zagranicznej.

Fot. Capital Collections

Organizacja miała być wsparciem medycznym dla walczących. Elsie nie chciała jednak, by kojarzyła się ona stricte z ruchem sufrażystek. Wychodziła z założenia, że przy pomocy ludziom, nie liczą się poglądy i chciała przyciągnąć do inicjatywy szersza grupę chętnych. Jej planom z pewnością nie pomagał rząd, odnoszący się z oporem do wykorzystywania jednostek SWH (Scottish Women’s Hospitals) na froncie.

Problemy z budżetem

Doktor Inglis zwróciła się o pomoc finansową do Szkockiego Czerwonego Krzyża, którym zarządzał sir George Beatson. Mężczyzna odrzucił z góry jej prośbę, nawet nie zapoznając się z kwalifikacjami i sprzętem medycznym, jakie mogła zaoferować. W listownej odpowiedzi zrzucał z siebie odpowiedzialność i stwierdzał, że „nie ma nic do powiedzenia szpitalowi, w którym pracują kobiety”.

Inglis nie miała jednak w zwyczaju łatwo dawać za wygraną – szczególnie, że wokół niej zebrała się już chętna, gotowa do działania grupa lekarek, pielęgniarek i wolontariuszek. Otworzyła fundusz, na który sama wpłaciła pierwsze 100 funtów. Nie musiała długo czekać, a wsparły go organizacje sufrażystyczne, dobrze zaznajomione z zaangażowaniem Elsie.

„Dobra pani, idź do domu i siedź spokojnie”

– takie słowa usłyszała od zarządu Korpusu Medycznego Królewskiej Armii, gdy zaoferowała swoją pomoc. Zrobiła dokładnie odwrotnie.

SWH zdołało wysłać 14 drużyn do alianckich sojuszników: Belgii, Francji, Rosji i Serbii. Dobrze wyposażone i obsadzone szpitale powstawały tuż przy pierwszej linii frontu. Działały sprawnie i efektywnie, radząc sobie z najtrudniejszymi bitwami. Na przykład, francuski oddział, kierowany przez doktor Frances Ivens nie załamał się pod naporem rannych niesionych z pola krwawej bitwy nad Sommą.

Fot. Statue for Elsie Inglis

Największy wróg Serbów

Doktor Inglis, wybrała się natomiast, do owładniętej epidemią tyfusu Serbii. Gdy przyjechała na miejsce, mogła z czystym sumieniem stwierdzić, że panujące w tamtejszych szpitalach polowych warunki były wręcz tragiczne. W oczy rzucał się brak higieny, a chorzy leżeli na ziemi z braku dostatecznej ilości łóżek. Elsie wiedziała, że musi działać szybko.

Epidemia w połączeniu z walkami na froncie, pochłonęła 16% populacji. W takiej sytuacji nikt nie zwracał uwagi na płeć operujących. Doktor Inglis ratowała życia tam, gdzie władze Korpusu Medycznego wolały nie zaglądać.

Walka do końca

Był rok 1915. Elsie dostała wiadomość o przełamaniu na froncie. Niestety, nie była to dobra dla aliantów informacja. Na Belgrad kroczyły wojska austriacko-niemieckie. Dowodzący zachęcali Inglis do ucieczki, póki był jeszcze na to czas. Jednak w szpitalu potrzebne były pilne operacje, a Elsie nie mogła odwrócić się od cierpiących. Wraz z grupą 80 lekarek i pielęgniarek, postanowiła zostać i dalej ratować życia.

Swoją decyzję przypłaciła niewolą. Z racji kompetencji, nakazano jej kontynuować pracę. Robiła to w mieście Krushevatz, na terenie okupowanej Serbii.

Słynna patriotka

Niecały rok później Inglis została repatriowana przez neutralną Szwajcarię. Znowu mogła działać na rzecz rannych żołnierzy. W sierpniu 1916 r. ruszyła do Odessy w Rosji. Leczyła także w Braila, gdzie z zaledwie sześcioma innymi lekarzami i jednym chirurgiem uratowała około 11 tysięcy rannych.

Jej koleżanka, sufrażystka Mary HJ Henderson, również zaangażowana w akcje WSH wcześniej wróciła do Szkocji i udzieliła wywiadu. Opowiedziała o niesamowitych działaniach doktor Inglis i zasługach jej jednostki medycznej. Pracą Elsie zainteresowały się gazety i wkrótce stała się powszechnie znana jako nieustraszona patriotka.

Fot. Statue for Elsie Inglis

Wielkanocne życzenia

Wielkanoc Elsie spędziła w szpitalu, od jednej operacji do drugiej. W krótkiej przerwie zostały jej wręczone dwa listy. Pierwszy, który otworzyła, był od rosyjskich żołnierzy, wyrażających wdzięczność za jej pracę. Elsie nie była osobą, która robi coś w celu zyskania rozgłosu i sławy, ale taki dowód uznania bardzo podbudował ją na duchu. Drugi list był od siostry. I niestety utrzymany już w mniej optymistycznym tonie.

Jej siostrzeniec został podczas działań wojennych postrzelony w głowę, wskutek czego stracił wzrok. Ta informacja wstrząsnęła Elsie i pchnęła ją do napisania w odpowiedzi szczerego listu. Sfrustrowana rozciągającą się w czasie wojną, obalała mit ścierania się ze sobą dobra i zła, jakiegokolwiek sensu straszliwego rozlewu krwi. Jedyne, co mogła robić, to „swoje”, czyli wykonywać pracę, do której została stworzona.

Ostatnia podróż

Doktor Inglis zaczynała czuć się coraz gorzej. Długo wstrzymywała decyzję o powrocie do Szkocji, ale w pewnym momencie wiedziała już, że to najlepsze co może zrobić. Podczas podróży widziano ją, jak stała przy relingu, patrząc tęsknie w stronę oddalającego się lądu. Zdawało się, że wiedziała – to już jej ostatnia podróż.

Elsie Inglis zmarła 26 listopada 1917 roku. Miała 53 lata.

Zabłysnąć w historii

Na pogrzebie zjawiły się aż dwie rodziny królewskie – brytyjska i serbska. Gazety rozpisywały się o uroczystości, przypominając zasługi doktor Inglis. Winston Churchill stwierdził, że ona i jej pielęgniarki „zabłysną w historii”.

W Serbii znajduje się wiele tablic upamiętniających nieustraszoną lekarkę, a w Szkocji istniał szpital położniczy jej imienia. Stosunek do niej, ówczesnych i potomnych, dobrze określił ambasador Wielkiej Brytanii w Serbii, Denis Keefe:

„Elsie Inglis była jedną z pierwszych kobiet w Szkocji, które ukończyły szkołę średnią i była pionierką medycyny. Energicznie walczyła z uprzedzeniami, o społeczną i polityczną emancypację kobiet w Wielkiej Brytanii. Była także niestrudzoną wolontariuszką, odważną organizatorką Szkockich Szpitali Kobiet i oddaną humanitarystką. Niestety, Elsie Inglis nie żyła wystarczająco długo, aby zobaczyć triumf niektórych jej pomysłów, ale miała ogromny wpływ na trendy społeczne w naszym kraju. W Szkocji została lekarzem, w Serbii została świętą”.

Odznaczenia dr. Elsie Inglis, Fot. BBC

Życie doktor Inglis to niesamowicie inspirująca historia o walce, pomimo wszelkich przeciwności losu. Elsie Inglis zdobyła wyższe wykształcenie i rozwinęła skrzydła swojej kariery, pomimo niesprzyjającej aktywnym zawodowo kobietom XIX-wiecznej mentalności. Gdy wybuchła wojna, nie skorzystała z rady chowających się w zacisznych ścianach gabinetów liderów, tylko aktywnie działała, ratując życia na froncie. Jej historia i liczne zasługi z pewnością zasługują na zaszczytne miejsce na kartach historii.

Fot. nagłówka: Statue for Elsie Inglis