Wolność już nie kojarzy się z progresywizmem, dwunastoma gwiazdami na granatowym tle, demokratycznymi wartościami, możliwością partycypacji. Wolność kojarzy się z całkowitą dyspensą od zbioru wartości i wiedzy, którą przekazuje nam świat nauki czy najzwyczajniej w świecie ludzka moralność – niezależnie od tego czy postrzegamy ją jako wartość uniwersalną lub bardziej subiektywną.
Wolność w rękach populistów
Liberałowie i lewica wolność przekazali w ręce prawicy. Nie tej chadeckiej czy zbliżonej centrum, oddano je w ręce skrajnej prawicy. To fascynujące i zarazem naprawdę niepokojące. Wolnością wyniesioną na sztandary wygrywa się wybory. Paradoksalnie, liberałowie wolności dali kosza, a troską objęli ją populiści. Następnie przekabacili w taki sposób, że sami już nie wiemy czym, ta wolność jest.
AfD i ich definicja wolności
Spójrzmy, chociażby na naszych zachodnich sąsiadów i partię Alternative für Deutschland. Partia powstała w 2013 roku. Plan na zdobycie głosów ugrupowania głoszącego skrajne tezy oparł się na przejęciu elektoratu od konserwatywnych CDU, CSU i… liberalnego FDP. Ugrupowania konserwatywno-liberalne to naprawdę fenomen współczesności, ale i symbol bezradności liberałów i konserwatystów. AfD chce wzmocnić demokrację bezpośrednią, obniżyć podatki, zmniejszyć biurokrację, a zaraz obok… zakaz finansowania meczetów z zagranicy, zakaz zasłaniania twarzy burką czy hidżabem, zakaz budowy minaretów, nawoływania muezina i uboju rytualnego zwierząt. W programie AfD stoi wyraźnie „Islam nie należy do Niemiec”. Do narodu niemieckiego nie należą także osoby LGBTQ+. Tak wygląda Alternatywa dla Niemiec.
Wykluczenie i wolność
Obok wolnorynkowych postulatów, mnóstwo islamofobii, homofobii i narodowego szowinizmu. Z wolnością łączy się niewolę. Dlaczego? Bo pojęcie wolności wypaczono. Skrajna prawica dostała je jakby w prezencie i wykreowała po swojemu na nowo. Wolność od płacenia podatków, wolność od nauki, wolność od tolerancji i szacunku do drugiej osoby. W przypadku AfD postulaty liberalne są nieco przyćmione sloganami o narodowej tożsamości i antyislamską narracją, ale idealnym przykładem jest Holandia, w której niedawno skrajna prawica zwyciężyła wybory parlamentarne.
Partia Wolność czy Partia Niewola?
Holenderska partia Wolność pod batutą kontrowersyjnego Geerta Wildersa, podobnie jak AfD, buduje swoją narrację poprzez wzmacnianie antyislamskich nastrojów. Wilders głosi hasła kulturowej jedności. Jakąkolwiek fuzje uznaje za herezję, coś absolutnie niedopuszczalnego w społeczeństwie. Za podżeganie do nienawiści stawał przed sądem, ale został uniewinniony. Ugrupowanie jest przeciwne wspieraniu Ukrainy w wojnie z Rosją. Ani jednego uchodźcy więcej, zamknąć islamskie szkoły, sprawić by ideologia nacjonalizmu determinowała działania podejmowane przez rząd.
Prawicowi populiści na straży praw obywatelskich
Partia „Wolność” proponuje wartość zawartą w jej nazwie, w innym wydaniu. Unia Europejska, demokratyczne wartości? To już jest passe — nie wpisuje się w definicję wolności. Europejska wspólnota w swoim obecnym kształcie jest kreowana jako symbol ucisku. Głównie przez ograniczenia związane, chociażby z wycofywaniem ze sprzedaży samochodów spalinowych, wspierania tworzenia stref czystego powietrza i szeroko pojętej polityki klimatycznej. Czy Unia Europejska robi źle, walcząc z postępującymi zmianami klimatycznymi? Oczywiście, że nie. W tej materii należy jednak pamiętać, że za zdecydowaną większość emisji CO2 odpowiadają korporacje i najbogatsi ludzie na świecie, na których UE boi się wywrzeć większy nacisk. Jest więc trochę greenwashingu, nieporadności, które to owocują spadkiem zaufania społeczeństwa. Podłapują to partie prawicowe. Mowią: „Patrzcie, zła Unia Europejska odbiera wam kolejne przywileje. My tacy nie będziemy, postawimy się im”. Nagle społeczeństwo dostrzega w prawicowo-populistycznych ugrupowaniach wielkiego obrońcę praw obywatelskich. Nawet ta ksenofobia czy rasizm aż tak nie przeszkadzają, gdy ktoś idzie na barykady przeciwko tym, co mają odebrać nam nasze prawa. A przynajmniej na takiego się kreuje.
Wpływ pandemii
Wydaje mi się, że kulminacyjnym momentem przedefiniowania wolności była pandemia. Nie jej początkowa fala, a ten czas kiedy mieliśmy trochę dosyć siedzenia w domu, łażenia wszędzie w maskach. W Polsce to partia o profilu konserwatywno-liberalnym, czyli Konfederacja wzywała przedsiębiorców do otwierania swoich lokali mimo obostrzeń. Władze — niezależnie konserwatywne czy liberalne, z reguły wprowadzały surowe obostrzenia. Prawicowi populiści sprzedawali nam te posunięcia jako zamach na podstawowe wolności obywatelskie. Ci bardziej skrajni, porównywali wprowadzających kolejne to zakazy i nakazy do dyktatorów totalitarnych państw.
Antycovidowa propaganda i jej skutki dla politycznego krajobrazu
Bliżej finiszu serii lockdownów otrzymaliśmy możliwość zaszczepienia się. Prawicowi populiści mówili o „szyprycowaniu”, jednym wielkim oszustwie, śmiercionośnych szczepionkach, czipach, Billu Gatesie czy śmierci kwadrylionów zaszczepionych. Kolejna pożywka dla prawicowych populistów, zniechęcających do zaszczepienia. Choć w większości krajów szczepienia były dobrowolne, więc zachowano liberalne standardy, prawicowi populiści i tak obrócili kota ogonem, porównując igłę do kajdanek, które miałyby ograniczyć naszą wolną wolę. Była to kompletna bzdura, ale i tak, sprzedało się, zdobyło sporą popularność. Do dziś pod postami o śmierci znanych osób nieszczególnie trudno znaleźć komentarz szukających przyczyny w szczepionce. Odlot, groteska, absurd, ale opakowana w taki sposób, że społeczeństwo jakoś to przyjęło. Zagrano na emocjach, wykorzystano naturalną ludzką naiwność z desperacją spowodowaną przeciągającym się lockdownem. Tak działa polityka.
Wolność od…
W taki sposób wolność, jako piękna, wzniosła wartość została oszpecona. Wolność od nauki, od zdrowego rozsądku, od zaufania, bo to z nieufności wobec władz i jej zaleceń bierze się przekonanie, że tej wolności nie mamy. Musi ktoś przyjść i ją dać. A wraz z nią w pakiecie nacjonalizm, antysemityzm, eurosceptyzm, prorosyjskość, homofobia i szereg innych dziwnych paranoi tej najbardziej wysuniętej na prawo strony konfliktu politycznego.
Wolność a zaufanie
Na naszych oczach wolność idzie w parze z niewolą. Pandemia zdeformowała obraz światowych trendów politycznych i wychodzą takie ideologiczne homunkulusy. Czy mamy o co się martwić? Oczywiście, że tak. Wartość, która jest fundamentalna dla ogromnej części społeczeństwa, została zawłaszczona przez ludzi o niebezpiecznych poglądach. Co możemy robić? Rozmawiać, uświadamiać, być wiarygodnym. Prawdziwa wolność jest oparta o zaufanie, ta w rękach prawicowych populistów — o nieufność. To jest spora przewaga.
Różnorodność definicji wolności
Trochę się wymądrzam. Ci krytycznie nastawieni zarzuciliby mi, że wciskam wam swoją, własną, jedyną definicję wolności. Oczywiście, wyjaśnień słowa „wolność” jest od groma. Dla innych wolnością jest spokojna konsumpcja kebaba z mięsem mieszanym, sosem ostrym i czosnkowym w parku, dla kolejnych wolność to suwerenność, możliwość zabierania głosu, krytycznego myślenia.
Wolność to niewola
To, co przedstawiam to ogólna definicja autorstwa społeczeństwa, obecnie ulegająca transformacji — widzimy to na przykładzie przemian polityczno-społecznych zachodzących na świecie. Zyskują prawicowi populiści i ich rozumienie wolności. Tracą klasyczni liberałowie, socjaldemokraci, konserwatyści, chadecy. Tak jak już wspominałem wcześniej — żyjemy w czasach, w których wolność idzie za rękę z niewolą. Pozdrawiam Georga Orwella.
Fot. nagłowka: Flickr
O autorze
Piszę o polityce, sporcie, sprawach społecznych, kebabach, młodych ludziach i Polsce moich marzeń. Próbuję być publicystą. Lubię historię, od czasu do czasu coś pogotuję. Moje kibicowskie serce jest podzielone między Lecha Poznań a Liverpool FC. Torunianin z urodzenia, Poznaniak z wyboru.