Przejdź do treści

Dziopa: Prezesi uczą się zwalniać pracowników od szefa państwowej spółki!

Kapitalizm nas wyniszcza, ale w chwili obecnej to jednak najlepsze, co możemy mieć. To system bezlitosny. Każdy walczy o swoje, ale nie każdy z tego samego miejsca. Jedni mają łatwiej, inni gorzej. W jego ramach powstaje pewna niesformalizowana hierarchia tworzona w oparciu o wysokość posiadanego kapitału – najczęściej tego finansowego. W ten sposób facet z setkami tysięcy na koncie może w jedną chwilę pozbawić tysiące rodzin źródła ich utrzymania.

Taka sytuacja miała miejsce niedawno w PKP Cargo, który jest operatorem kolejowych przewozów towarowych. Podjęto decyzję o cięciach, a jej ofiarami byli pracownicy. Spółka pozbyła się tysiąca robotników. Ofiarami takiej polityki stały się dwa zakłady PKP Cargo – w Katowicach i Tarnowskich Górach. Wśród zwolnionych są ofiary ostatniej, tragicznej w skutkach powodzi oraz kobieta przebywająca na urlopie macierzyńskim. Takie decyzje to efekt instrumentalizacji siły roboczej. Jedną z większych bolączek kapitalizmu jest fakt, że na pracowników patrzy się przez pryzmat wykresów i cyferek – te pozbawione są jakiegokolwiek kontekstu.

Ludzie to słupki, a zamiast kontekstu mamy wykres

Niski słupek może być efektem powrotu z urlopu zdrowotnego, śmierci kogoś bliskiego, depresji, samotności, problemów rodzinnych czy osobistych. Trudna sytuacja nie jest czynnikiem poprawiającym wydajność pracy. Mając metaforyczny nóż przy gardle, nie jest łatwo robić swoje.

Kapitalizm mylnie zakłada, że pracownik to słupek na wykresie – gdy jest wysoki, jest lepszym pracownikiem. Gdy jest niski, gorszym. Brzmi okropnie, prawda? Dlatego tę nieraz brutalną niewidzialną rękę wolnego rynku musi stopować kapitan Państwo. Gorzej, gdy kapitan Państwo na swoim okręcie zamiast człowieka widzi także słupek.

Dr Marcin Wojewódka widzi świat przez kapitalistyczne okulary. Odrzuca kontekst osobisty, społeczny. Patrzy na swoich pracowników jak na słupki. Trudną sytuację w PKP Cargo postrzega jako efekt polityki Prawa i Sprawiedliwości, które wespół ze związkami zawodowymi miało spółkę pozostawić w fatalnym stanie.

Fakty są jednak takie, że to nie za PiS-u doszło do masowych zwolnień w PKP Cargo. To nie związki zawodowe wyrzuciły tysiąc pracowników „na bruk”, a następnie usunęły siebie z rady nadzorczej. Realizatorem takich, a nie innych działań jest dr Marcin Wojewódka. Szef PKP Cargo z nadania „uśmiechniętej Polski”.

Wojewódka nie realizuje polityki Tuska 

Nie przypominam sobie jednak, by Donald Tusk na wiecach, na które tak często uczęszczał, grzmiał, że trzeba zwolnić pracowników spółek skarbu państwa. Nie mówił też nic o prowadzeniu wojen ze związkami zawodowymi. Takich postulatów też nie znalazłem w słynnych 100 obietnicach na pierwsze 100 dni rządów. Zabawne, że Platforma Obywatelska i jej sympatycy (bo tak należałoby zakwalifikować doktora Wojewódkę) zadeklarowały się do tylu zmian, naprawdę ciekawych i potrzebnych, a teraz działa na przekór swoim deklaracjom. Produkcja paliwa wyborczego dla Prawa i Sprawiedliwości wygląda imponująco (inna sprawa, że PiS nie potrafi tego paliwa wykorzystać), ale nie obudźmy się czasem za rok z ręką w nocniku, gdy okaże się, że do 2030 roku prezydentem będzie człowiek Jarosława Kaczyńskiego. Przykre, ale możliwe. Wtedy PO, TD i Lewica mogą pożegnać się z marzeniami o realizacji, choć skrawka swoich programów wyborczych.

Komunizm, kapitalizm i przyzwoitość 

Wróćmy jednak do masowych zwolnień w PKP Cargo. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca w spółce państwowej. Dziś coraz częściej sceptycznie patrzy się na pracę w sektorze publicznym, a to właśnie tam absolutną podstawą, fundamentem powinna być stabilność zatrudnienia, odpowiednie wsparcie socjalne, dbanie o współpracę ze związkami zawodowymi, rozwój pracownika i jego przyszłość. Ktoś powie – to jest wizja komunizmu, niestety. Jeżeli komunizmem jest patrzenie na pracownika jak na człowieka, a kapitalizmem – jak na wykres, to tak, jest to wizja komunizmu, ale nie niestety, lecz na szczęście. Gdybyśmy jednak trzymali się logiki, wiedzielibyśmy, że kwestie humanitaryzmu na rynku pracy to nie kwestia ekonomicznego systemu, a pewnej przyzwoitości, którą należałoby zachować niezależnie od kontekstu ekonomicznego, społecznego, czy politycznego. Przykro mi to pisać, ale dr Wojewódka takiej przyzwoitości jest pozbawiony.

Żeby było zabawniej (albo straszniej), niedawno szef PKP Cargo był prelegentem! O ironio, radził przedsiębiorcom jak zwalniać pracowników. Konferencja o zwalnianiu to twór Must Read Media.

– Zajmuję się tym zawodowo od 25 lat. Uczę pracodawców i prawników różnych obszarów prawa pracy. To moje życie zawodowe, na tym się znam – broni się dr Marcin Wojewódka na łamach portalu Money.pl. Czy ma rację?

Trochę tak, trochę nie. Z jednej strony, w sytuacji, która dzieje się w PKP Cargo, taki performance Wojewódki to nic innego jak wizerunkowe faux pass, przejaw braku wyczucia. Lepiej rozmawiać ze związkami zawodowymi, zwalnianymi pracownikami, czy lobbować na rzecz wsparcia PKP Cargo niżeli podejmować tak radykalne, drastyczne i bezduszne decyzje. Dr Marcin Wojewódka twierdzi, że ma plan na naprawę spółki. Jego słowa zweryfikujemy za jakiś czas. Gdy okaże się, że poszło ponad tysiąc głów, a PKP Cargo nie odżyło – będzie ciekawie.

PKP Cargo to efekt upolityczniania spółki… przez wszystkich! 

Na marginesie – stan PKP Cargo to efekt rządów PiS-u, PO, SLD, AWS, UW… Wszystkich opcji politycznych, które dzierżyły władzę po 1989. W przypadku Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości uno reverse card może być użyte nieskończoną ilość razy. W takiej sytuacji rozgrywka zatytułowana „to nie ja, to on!” jest pozbawiona jakiegokolwiek sensu, nie mówiąc już o dojrzałości politycznej.

Fot. nagłówka: Wikimedia Commons

O autorze

Piszę o polityce, sporcie, sprawach społecznych, kebabach, młodych ludziach i Polsce moich marzeń. Próbuję być publicystą. Lubię historię, od czasu do czasu coś pogotuję. Moje kibicowskie serce jest podzielone między Lecha Poznań a Liverpool FC. Torunianin z urodzenia, Poznaniak z wyboru.