Przejdź do treści

Dlaczego nie słuchamy świadkiń II Wojny Światowej?

soldier walking on wooden pathway surrounded with barbwire selective focus photography

Kilka dni temu obchodziliśmy 77. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Rocznicę w historii naszego kraju bardzo ważną, jednak dziś – wykorzystywaną do rozgrywek politycznych i traktowaną w sposób nijaki. Zresztą jak cała polska martyrologia, o której przypominamy sobie tylko w obliczu rocznic, wojen społeczno-politycznych i innych wydarzeń, które z czczeniem pamięci oraz wyciąganiem wniosków nie mają nic wspólnego. Czy tak to powinno wyglądać?

Polska Mesjaszem narodów

Zacznę może od tego, że nie jestem osobą o poglądach prawicowych. Nie jestem także patriotką w klasycznym tego słowa znaczeniu – owszem, interesuję się historią i staram się dbać, aby pamięć o kluczowych wydarzeniach w dziejach naszego kraju była pielęgnowana. Jednak moje podejście zwykłam nazywać „odwróconym patriotyzmem”. Dlaczego?

Dlatego, że nie biegnę w tłum razem z chłopcami-narodowcami po to, aby zrobić borutę. Nie puszczam rac. Nie krzyczę, że Polska ma być dla Polaków, a „czerwoną hołotę” trzeba traktować „raz sierpem, raz młotem”.

Bo tak naprawdę, to nie ma nic wspólnego z patriotyzmem. Przez takie zachowanie w oczach wielu słowo „patriotyzm” przybrało pejoratywne znaczenie – choć nie powinno.

Ile razy słyszeliśmy o tym, że młode Polki i młodzi Polacy muszą być wychowywani w duchu patriotyzmu? Znać swoją historię? Ile razy staliśmy kilka godzin na szkolnych apelach, których przesłanie pojmować zaczęliśmy dopiero pod koniec swojej ścieżki edukacyjnej? Ile razy cała ta troska o dzieje Rzeczypospolitej skupiała się wyłącznie na hasłach?

Cała podstawa programowa przedmiotu, który znamy jako „historię”, została skopana w sposób brawurowy. Nie zachęca dzieci i młodzieży do zagłębienia się w dzieje naszego kraju. Nie sprawia, że wyciągamy wnioski z narodowych tragedii. Ciągle oscyluje wokół mitu wiecznego cierpienia, rzekomo największego spośród wszystkich państw. 

I choć historia Polski jest brutalna, z pewnością nie należy jej przedstawiać w taki sposób jak dotychczas. Prowadzi to do wychowywania kolejnych pokoleń pseudopatriotów, którzy namiętnie wstępują do organizacji nacjonalistycznych i faszystowskich. Czy istnieje bardziej przykre zaprzeczenie wartości, o które poprzednie pokolenia walczyły podczas II Wojny Światowej, niż pielęgnowanie totalitaryzmów, które ten konflikt wywołały?

„Auschwitz nie spadło z nieba…”

W takich sytuacjach wielu osobom przychodzą na myśl słowa Mariana Turskiego – byłego więźnia obozu Auschwitz, które padły nieco ponad rok temu podczas 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau.

Widzę, że jest między nami pan prezydent Austrii Alexander Van der Bellen. Pamięta pan, panie prezydencie, kiedy gościł pan mnie i kierownictwo Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego, kiedy mówiliśmy o tamtych czasach. W pewnym momencie użył pan takiego sformułowania: „Auschwitz ist nicht vom Himmel gefallen”. Auschwitz nie spadło z nieba. Można powiedzieć, jak to się u nas mówi: oczywista oczywistość.

Marian Turski, przemówienie podczas 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, 27.01.2020.

Te słowa ocalałego więźnia obozu zagłady z pewnością były jednymi z najczęściej przytaczanych w 2020 roku. Dlaczego? Dlatego, że zaledwie kilka miesięcy później frakcja rządząca popisała się nieodrobieniem jakiejkolwiek lekcji historii i rozpocznie festiwal homofobii, w którym uczestniczyć będą nie tylko jej czołowe polityczki i politycy, lecz także Andrzej Duda, ubiegający się wówczas o reelekcję na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. W swojej wypowiedzi stanie w całkowitej opozycji do lekcji wygłoszonej przez Mariana Turskiego w styczniu, co ciekawe – podczas której był obecny.

W dalszej części swojej wypowiedzi bohater zwraca uwagę na istotny aspekt walki ze wszelką dyskryminacją:

Mój przyjaciel, prezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego Roman Kent, który przemawiał w tym miejscu pięć lat temu w czasie poprzedniego jubileuszu, nie mógł tu dziś przylecieć. Wymyślił 11. przykazanie, które jest doświadczeniem Shoah, Holokaustu, strasznej epoki pogardy. Brzmi tak: nie bądź obojętny. I to chciałbym powiedzieć mojej córce, to chciałbym powiedzieć moim wnukom. Rówieśnikom mojej córki, moich wnuków, gdziekolwiek mieszkają: w Polsce, w Izraelu, w Ameryce, w Europie Zachodniej, w Europie Wschodniej. To bardzo ważne. Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnych potrzeb polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana. Istotą demokracji jest to, że większość rządzi, ale demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza przyjęte umowy społeczne, już istniejące. Bądźcie wierni przykazaniu. Jedenaste przekazanie: nie bądź obojętny.

Marian Turski, przemówienie podczas 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, 27.01.2020.

Polki i Polacy nie pozostali więc obojętni wobec słów Andrzeja Dudy, Przemysława Czarnka czy Jacka Żalka. Na ulicach całego kraju odbywały się protesty przeciwko dehumanizowaniu osób nieheteronormatywnych, co w dzisiejszych czasach jest niczym innym jak widmem hitlerowskiego antysemityzmu (który, o zgrozo, również jest żywy – szczególnie w sercach nacjonalistów).

Dochodzimy jednak do momentu, w którym wiele osób zarzuca: „Powstanki i Powstańcy nie walczyli o żadne LGBTQ+”. Czyżby?

„Najpierw był różowy trójkąt…”

Bezpośrednią odpowiedzią na narrację obraną przez Dudę oraz polityczki i polityków prawicy był spot z udziałem uczestniczek Powstania Warszawskiego: Wandy Traczyk-Stawskiej, pseud. „Pączek” oraz Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej, pseud. „Grodzka”.

My, uczestniczki Powstania Warszawskiego, protestujemy, bo pamiętamy. Najpierw był różowy trójkąt, potem gwiazda, a na końcu my, Powstańcy. Tamten faszyzm pochłonął miliony istnień, a teraz, gdy mówi się, że osoby LGBT+ to nie ludzie, otwiera się równie przerażającą perspektywę wykluczenia. W czasie Powstania walczyliśmy o szacunek i godność dla wszystkich ludzi. Dla wszystkich. Nie bądź obojętny.

Powstanki w „Protestujemy, bo pamiętamy…”, spocie z udziałem uczestniczek Powstania Warszawskiego.

Czy potrzeba tutaj jeszcze jakiegoś komentarza?

W trakcie Powstania Warszawskiego walczono o szacunek i godność każdego człowieka, w tym osób nieheteronormatywnych. Osób, które same również brały w nim udział – najczęściej jednak tę część historii się pomija.

Z tego miejsca chciałabym skierować pytanie do wcześniej wspomnianych przeze mnie osób oraz do wszystkich postaci publicznych (a niestety, jest ich wiele), niosących na ustach nienawiść do mniejszości: jak Wam nie wstyd? Jak Wam nie wstyd szerzyć poglądy w myśl doktryny, która sprowadziła na ten świat tyle cierpienia i której postawili się nasi przodkowie? Jak Wam nie wstyd zaprzepaszczać ich dokonania, okupione krwią niewinnych?

Powiem szczerze, jestem już bardzo zmęczona i bardzo jestem słaba, ale nie mogę ustąpić wobec sytuacji, jaka zaistniała, bo wszystko, cośmy robili w powstaniu, zaczyna być zaprzepaszczone.Wanda Traczyk-Stawska, pseud. „Pączek” w spocie wyborczym Rafała Trzaskowskiego, 9.07.2020.

Szacunek to nie powstańcza kotwica na bokserkach ani opaska na ramieniu, którym hajlujesz

Konsekwentnie od roku reaguję, gdy widzę osobę, która nosi powstańczą opaskę. Dlaczego?

Dlatego, że powinny być one noszone wyłącznie przez uczestniczki i uczestników Powstania Warszawskiego.

Ich noszenie stało się swoistą modą. Modą, która nie powinna mieć miejsca, gdyż noszenie opaski w trakcie walk wymagało ogromnych pokładów odwagi. Nie bez powodu w tekstach kultury spotykamy się z opisami scen, w których Powstanki i Powstańcy chowają opaskę tak, aby nie była widoczna. Wiązało się to z większą szansą na przeżycie spotkania z wrogiem, gdyż ten rzadziej strzelał do cywilów, których wyróżniał właśnie brak biało-czerwonego materiału na ramieniu.

W tej kwestii głos zabrał także dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, Jan Ołdakowski, który przyznał, że nie powinny robić tego osoby, chcące w ten sposób wyrazić szacunek dla powstańców. Bo ci nie traktują tego jako hołd, lecz uzurpację.

To był ich mundur, jedyny symbol przynależności, jaki mieli.

Jan Ołdakowski, Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, 29.07.2016.

Szczególnie ważne są dla mnie słowa wnuczki Powstańców, Urszuli Kitlasz:

Nie możesz udawać Powstańca. Podobnie jak symbol Polski Walczącej. Nie możesz przyczepić go sobie do kluczyków. Niedobrze mi, kiedy patrzę na to, co się wokół Powstania dzieje. Ja, wnuczka Powstańców, nie ośmielam się wyjąć ich opaski z folii, w którą dziadkowa dłoń lata temu ją zapakowała. Serce mi pęka, kiedy widzę, jak z Powstania Warszawskiego robicie sobie przedstawienie. Nie czyni to z Was patriotów, jedynie żałosnych przebierańców. Urszula Kitlasz we wpisie zamieszczonym na swoim Facebooku, 2016.

Jeśli jednak nie przemawiają do Was te słowa, przypomnę także te wypowiedziane przez weterana Powstania Warszawskiego – Eugeniusza Tyrajskiego, wypowiedziane w odpowiedzi na pytanie dotyczące tego, co myśli o akcji robienia sobie zdjęć z opaską powstańczą na ramieniu:

To jest coś okropnego. Ja nie mam nic przeciwko koszulkom czy czapkom, niech sobie noszą. Może to nawet jest jakaś forma upamiętnienia Powstania, może dzięki tym koszulkom pamięć o nas się podtrzymuje. Koszulki mogą być. Ale te opaski? Nie. I te, no jak to się nazywa… Widzi pan, słowa uciekają… Te tatuaże to już zdecydowanie coś okropnego jest. (…) Ja naprawdę nie mam już nic przeciwko koszulkom. Niektóre są nawet ładne. Niech noszą. Tylko niech już nie tatuują sobie kotwic, bo to przesada. Jakieś kamienie na szańcach i napis „’44 pamiętamy”. To jest okropnie płytkie, nie ma związku z patriotyzmem.

Eugeniusz Tyrajski, weteran Powstania Warszawskiego, w wywiadzie dla „naTemat”, 28.07.2016.

>Taka niestety jest prawda. Z symbolu niezłomności i walki o niepodległość zrobiono chwyt marketingowy. W końcu oburzenie budziła nie tylko powszechnie znana akcja z opaskami powstańczymi, lecz także umieszczanie powstańczej kotwicy na tekstyliach w celach zarobkowych. Szczytem absurdu okazało się nadrukowanie jej na… bokserkach.

Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że jest to niewłaściwe zachowanie. Jednak dla pseudopatriotów jest to największa forma dumy z bycia Polakiem. Dlatego tak chętnie łączą noszenie koszulek z motywami sierpnia 1944 roku i opasek powstańczych z hajlowaniem lub krzyżami celtyckimi.

Nie zapominaj o Warszawie, mieście pokoju

Z tego miejsca chcę przypomnieć słowa wcześniej wspomnianej przeze mnie Wandy Traczyk-Stawskiej, które padły podczas tegorocznych obchodów 77. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Uważam, że zasługują na to, aby odbić się równie szerokim echem, co słowa Mariana Turskiego.

Pozwólcie mi, może ostatni raz mówię, i dlatego będę mówiła troszkę dłużej, tyle ile mi starczy sił, żeby Wam przekazać to, co jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, że to miasto, Warszawa, ma być miastem pokoju. A ten straszny cmentarz, gdzie leżą 104 tysiące ludzi i 105 osób, ma wołać o pokój na świecie. Dlatego jest tu ta rzeźba matki i napisy na cokole. Po polsku: matka, po hebrajsku: matka, po niemiecku: matka i po rosyjsku: matka. Bo prawda jest taka, że pierwotnie razem z tymi, którzy byli warszawiakami i którzy byli żołnierzami Powstania, chowano tu także żołnierzy – i niemieckich, i rosyjskich, i leżą tu prochy Żydów. Bo i niemieckie matki straciły dzieci, i rosyjskie matki straciły dzieci, a Żydzi… widziałam w getcie, jak było Powstanie, widziałam matkę, która wyrzucała z płonącego domu najpierw dziecko, a potem skakała sama. I dlatego chcę Was prosić: nie zmarnujcie tego bogactwa, jakim jest ten cmentarz. Pamiętajcie o nim. On ma wołać na cały świat o pokój.

Wanda Traczyk-Stawska, pseud. „Pączek”, 1.08.2021.

Dlatego pierwszym z moich celów po przeprowadzce do Warszawy będą cykliczne spacery po niej śladami Powstanek i Powstańców Warszawskich. Nie zapominając o tych, którzy przelali krew za to, abym ja (tak jak Ty i wiele innych osób) mogła swobodnie po niej spacerować. Bez ryzyka łapanki. Bez poczucia życia w ciągłym strachu. Bez działalności konspiracyjnej, żeby Polska była Polską.

Wybaczcie nam! Wybaczcie nam, że miasto zostało wtedy zniszczone. Ale my nie mogliśmy czekać na to, że będziemy umierali na kolanach, bici, poniewierani.

Wanda Traczyk-Stawska, pseud. „Pączek”, 1.08.2021.

Ten fragment wypowiedzi wpędza mnie w okropne zakłopotanie. Jak to wybaczyć? Co jest tu do wybaczenia? Wybaczyć zniszczenie miasta spowodowane tym, że ogrom ludzi – mężczyzn, kobiet (niejednokrotnie w ciąży) i dzieci – oddało swoje życie za to, abyśmy mogli żyć dziś w wolnym kraju? Odwagę, która zaprowadziła lud Warszawy na barykady? Że zrujnowana Warszawa została odbudowana własnoręcznie z materiałów przywożonych z całej Polski, co było ogromnym symbolem solidarności?

Nie. To Wy wybaczcie nam, że mimo Waszego poświęcenia nie potrafimy porządnie odrobić tej lekcji historii. Wybaczcie nam, że młodzi ludzie dziś swobodnie hajlują „w imię Polski”, mając na sobie symbole Powstańcze. Wybaczcie nam, że jesteśmy powodem Waszego myślenia o tym, iż wartości powstańcze, które nieśliście w walce, zostały zmarnowane.

Ale wiedzcie, że nadal są tacy, którzy na to nie pozwolą. I jednoczą się z Wami w różnych akcjach, chociażby takich jak „Polska Walcząca przeciwko faszyzmowi”. I będą, nawet gdy odejdziecie na wieczną wartę.

Źródła:

  1. Emilia Dłużewska, Michał Wybieralski, Powstanie warszawskie. Jan Ołdakowski: Zakładanie opasek to nie hołd [ROZMOWA], „Gazeta Wyborcza. Warszawa” 29.07.2016, [dostęp: 7.08.2021].
  2. Marian Turski, Marian Turski: Auschwitz nie spadło z nieba, „Polityka” 27.01.2020, [dostęp: 7.08.2021].
  3. Wanda Traczyk-Stawska, pseud. „Pączek”, Pani Wanda Traczyk-Stawska ps. „Pączek”, „Atma”, Trzaskowski2020 9.07.2020, [dostęp: 7.08.2021].
  4. Wanda Traczyk-Stawska, pseud. „Pączek”, Anna Przedpełska-Trzeciakowska, pseud. „Grodzka”, Protestujemy, bo pamiętamy…, Polska Walcząca Przeciw Faszyzmowi 29.07.2020, [dostęp: 7.08.2021].
  5. Paweł Kalisz, „To jest coś okropnego”. Weteran Powstania tłumaczy, dlaczego zakładanie opasek z kotwicą obraża pamięć poległych, „naTemat” 28.07.2016, [dostęp: 7.08.2021].
  6. Rozmowa z panią Wandą Traczyk-Stawską, pseud. „Pączek”, Wideo Wyborcza.pl 30.07.2021, [dostęp: 7.08.2021].
  7. Wnuczka powstańca: Zakładanie powstańczej opaski nie czyni patriotą, jedynie żałosnym przebierańcem, „Newsweek” 27.07.2016 [dostęp: 7.08.2021].

O autorze

Aktywistka, feministka, studentka I roku politologii na Uniwersytecie Warszawskim. Na co dzień pracuje w Biurze Krajowym Partii Zieloni oraz jako specjalistka ds. ochrony praw człowieka w Biurze Poselskim dr Tomasza Aniśko, szczególnie w zakresie prawa uchodźczego. Miłośniczka podróży w stylu low budget, muzyki alternatywnej, tatuaży, kolczyków, grunge'u i kotów.