Fani irlandzkiego Sharmrock Rovers zszokowali cały świat, skandując przyśpiewkę „Lizzys in the box”, co można przetłumaczyć na „Elcia jest w trumnie”. Czy ich kontrowersyjne zachowanie, w czasie, gdy cały świat znajdował się w zadumie po stracie monarchini, można wytłumaczyć? Jeśli sięgniemy do historii, która w Wielkiej Brytanii ma zadziwiająco dużo konotacji z polityką, okazuje się, że tak.
Wystarczający powód
Początki konfliktu irlandzko-brytyjskiego sięgają jeszcze XVI wieku, gdy nad Belfastem i jego okolicami panował celtycki arystokrata – Brian McPhelim O’Neill. W tym czasie szkoccy i angielscy kolonizatorzy siłą zajmowali północno-wschodnią część wyspy oraz przyłączali ją do królestwa. Stwierdzenie, że to wtedy ukształtowały się obecne granice w tych rejonach, jest jak najbardziej trafne. O’Neill sprzymierzył się z Anglikami, a ci wsparli go w walce z rywalem klanowym. Elżbieta I bardzo szybko jednak wysłała do walk księcia Essex Waltera Devereux’a, z nakazem podporządkowania tych ziem monarchii z Pałacu Whitehall. Devereux przygotował podstęp i zimą 1574 r. na wyprawionej przez niego uczcie wymordował większość klanu O’Neilliego, jego samego i najbliższą rodzinę uwięził, a następnie również zgładził. To wtedy w Irlandczykach zaczęły się tlić nienawiść i odraza do Brytyjczyków.
Wojna dwóch królów
W licealnych podręcznikach do historii jest napisane o sławetnej rewolucji w Wielkiej Brytanii. Zły Jakub II „otaczał się katolikami i lekceważył parlament” – za to spotkała go surowa kara w postaci buntu całego społeczeństwa angielskiego. Władzę przekazano Wilhelmowi III Orańskiemu. Ukazywanie historii z jednej tylko perspektywy – tej wygranej – zakrzywia jednak cały obraz. Jakub II był bohaterem Irlandczyków i Szkotów, którzy walczyli po stronie zdetronizowanego monarchy. Gdy w 1691 r. ulegli oranżystom Aughrim, szybko podpisano porozumienie w Limerick. Już pierwszy artykuł traktatu miał gwarantować katolikom prawa i specjalny irlandzki parlament, odpowiedzialny za ich ochronę. Zwycięski król – twórca monarchii parlamentarnej – bardzo szybko zapomniał o swoich zobowiązaniach wobec pokonanych. W teorii obowiązywał Akt Tolerancyjny (Toleration Act), lecz w praktyce narzucono katolikom liczne przepisy zakazujące sprawowania publicznych urzędów, posiadania broni palnej, posłowania do parlamentu, głosowania, a nawet posiadania konia wartego więcej niż 5 funtów. Ograniczono także ich zdolność do dziedziczenia i posiadania ziemi.
Unijna zapaść
Irlandczycy próbowali buntować się przeciwko obowiązującym przepisom, które de facto robiły z nich obywateli drugiej kategorii. W 1798 r., na fali zachwytu Wielką Rewolucją we Francji rozpoczęli własne powstanie. Władze w Londynie tak się wystraszyły, że w 1801 r. Irlandia została całkowicie wchłonięta przez Zjednoczone Królestwo (przede wszystkim utraciła własny parlament). Wydarzenie to odżyło w czasie Brexitu, dzięki historykowi Finowi Dwyerowi. Wskazywał on na analogie między Aktem Unii a wyjściem Wielkiej Brytanii z Europejskiej Wspólnoty. Na początku XIX wieku Londyn gwarantował zabezpieczenie gospodarcze dla przyłączanych regionów, które z oczywistych względów były mniej atrakcyjne. Poza tym obiecano katolikom emancypacje. I po raz kolejny Anglicy oszukali Irlandczyków. Dwyer twierdzi, że w ciągu paru lat wszyscy bogaci ludzie przenieśli się z Dublina do stolicy Królestwa. Z kolei pierwsze ograniczenia dla katolików zniesiono dopiero w latach 30., gdyż król Jerzy III skutecznie blokował podpisane akty.
Największy głód i masowa emigracja
Na początku lat 40. XIX wieku w Irlandii dominowały uprawy ziemniaków, które były podstawą diety raczej biednych rolników i zbóż – na eksport do Anglii. Gdy w 1845 r. w całej Europie uprawy zostały zniszczone przez zarazę i pojawiło się widmo głodu delegacja złożona m.in. z Lorda Cloncurryego i Daniela O’Connella udała się nad Tamizę. W obliczu klęski prosili o obniżenie ceł na kukurydzę z USA i zezwolenia dla mieszkańców Zielonej Wyspy na tani wykup zboża. Parlament odmówił. Do 1851 r. roku według niektórych szacunków zmarło 1,5 mln osób. To ok. 20% społeczeństwa (dla porównania Wielki Głód w Ukrainie pochłonął 13%). Kolejne dwa miliony wyjechały, a emigracja wciąż trwała; do 1951 r. populacja Irlandii skurczyła się poniżej 3 mln (z ok. 8,5 mln w 1841). Do dziś trauma po Wielkim Głodzie jest żywa – istnieje nawet specjalne muzeum upamiętniające te wydarzenia. Sami Irlandczycy podsumowali te wydarzenia następująco: „Bóg zesłał na nas zarazę ziemniaczaną, ale to Anglicy dali nam głód”
Gdzie się podziało przebaczenie?
Przytoczone historie można by uzupełnić licznymi walkami i powstaniami, w których za niepodległość poległo jeszcze wielu Irlandczyków. Udało się ją uzyskać w 1921 r., chociaż Anglicy nie pogodziliby się z pełną porażką, dlatego wydzielono Irlandię Północną. Konflikt brytyjsko-irlandzki oficjalnie zakończył się w 1998 r. tzw. Porozumieniem Wielkopiątkowym. W rzeczywistości jednak antagonizmy przetrwały i na nowo unaoczniły się w trakcie referendum w sprawie Brexitu. Anglicy w imię zachowania legendy imperium wyparli z pamięci historię Zielonej Wyspy, tak jak przez setki lat, zajęci utrzymaniem dominującej pozycji wypierali i lekceważyli jej problemy. W Londynie podejmowano liczne decyzje, które okazywały się dla Irlandczyków katastrofalne w skutkach. Dlatego, zanim znów przekreślimy ich za – wydawałoby się – zachowanie zupełnie nie na miejscu, warto pochylić się nad historią tego nieszczęsnego narodu. Który, pomimo tak wielu dramatów rozpropagował na całym świecie święto, które jest symbolem szczęścia.
Fot. nagłówka: Frank Augstein/AFP
O autorze
Uczeń krakowskiego liceum w klasie o profilu prawniczo-ekonomicznym. Redaktor w czasopiśmie Młody Kraków - Czytajże!. Zwycięzca XLIX Olimpiady Historycznej. W wolnym czasie podróżuje, jeździ na rowerze lub chodzi po górach.