Przejdź do treści

Dla mnie Polska to… cz. 2

people rallying on road near buildings

Przyszedł czas na drugi wywiad w ramach serii „Dla mnie Polska to…”, gdzie postanowiłem porozmawiać krótko o byciu młodym Polakiem, aktualnej sytuacji społeczno-politycznej oraz o Polsce marzeń. Rozmowy przeprowadzam z osobami, które miałem okazję poznać przy różnych działaniach, zarówno za szkolnych czasów, jak i obecnie na uniwersytecie.

Zapraszam do zapoznania się z pierwszym wywiadem: Dla mnie Polska to… cz. 1 | Gazeta Kongresy

Powtórzę tylko, iż wszyscy rozmówcy prosili, bym podał tylko ich imiona – nie planują kariery politycznej, więc nie chcą zostać obiektem dyskusji politycznej.

Moim drugim rozmówcą będzie Tomasz – 22-latek, student ekonomii, którego pasją są filmy, przede wszystkim Quentina Tarantino. Uwielbia również historię, szczególnie Europy XX wieku. Codzienność polityczną obserwuje poprzez Twittera i Facebooka.

(Szymon Połeć – S.P.) Jak skończysz studia, to chcesz zostać w Polsce?

(Tomasz – T.) Zawsze myślałem, że zostanę w Polsce. Jest, jak jest, ale to w końcu moja ojczyzna. Moje miejsce na świecie. Lubię podróżować po innych krajach, ale nigdy nie pomyślałem nawet przez chwilę, że mógłbym tam mieszkać na stałe. Teraz jest inaczej. Domyślam się, jak to zabrzmi, trudno. Wpiszę się w niektóre memy, bo jakoś od roku zacząłem myśleć, że faktycznie lepiej byłoby wyjechać z Polski. Nie zakładam, że od razu na zawsze, ale przykładowo na kilka lat.

(S.P.) Dlaczego?

(T.) Wyrwać się z tego cyrku, zobaczyć, czy tak jest wszędzie, czy jednak „można inaczej”. Co mi szkodzi? Jak będzie źle, to przecież mam, gdzie wrócić, a jak będzie lepiej? To tylko korzystać!

(S.P.) Czyli od niedawna Polska to dla Ciebie „cyrk”?

(T.) To złe określenie, bo cyrk może się jednak pozytywnie kojarzyć…

(S.P.) To kto jest taki zły w tym kraju?

(T.) Źli są rządzący. I to nie tylko PiS, teraz po prostu oprócz beznadziei rządzących zbieramy efekty złych polityk większości polskich rządów. Owe polityki doprowadziły do tego, że nie rozwija się społeczeństwo obywatelskie w Polsce. Ludzie nie mają ani większej wiedzy, ani większego zainteresowania sprawami „publicznymi”. Rządzący powielają PRL-owskie sposoby zarządzania krajem, zamiast przyjąć taktykę rozwiniętych zachodnich demokracji. Obecnie straszy się zachodnią demokracją jako „tą zepsutą”. A słuszna droga to tylko nasza i węgierska. Zamiast uczyć społecznej aktywności, to tępi się ją. Jak inaczej zrozumieć to, że de facto większość Polaków ma w du**e fakt rozwalenia całego systemu prawnego przez PiS. Ludzie nie rozumieją, że jak rząd mówi sobie jakie wyroki go dotyczą, a jakie nie – to patologia. Co, jeśli obywatele tak zaczną robić? Wiemy, że nowa KRS nie ma nic wspólnego z niezależnością i co się stanie, jeśli obywatele zaczną ignorować wyroki sędziów powołanych przez nową KRS? Przecież to katastrofa! Będzie można podważyć wyroki w sprawie zabójstw, w sprawie alimentów, rozwodów, ale większości to nie rusza w ogóle! Dla nich pojęcie sprawiedliwości i niezależności to jakieś abstrakcyjne pojęcie. Co mnie obchodzi Trybunał Konstytucyjny? Tyle, co ja jego. Ja chcę, by mój kraj się rozwijał, a nie cofał się w rozwoju.

(S.P.) Przecież każdej poważnej reformie sądownictwa od 2015 roku towarzyszyły protesty. Ludzie się buntują.

(T.) Co z tego, skoro potem znowu dają PiS większość? Znowu głosują na Dudę? Większość Polaków po 6 latach nadal jest zwolennikiem tej polityki antydemokratycznego zacofania. Jak słyszę, że: „może i kradną, ale przynajmniej dzielą się z ludźmi, a nie jak PO” to mnie skręca. Co to za sposób myślenia o funkcjonowaniu demokratycznego państwa, członka Unii Europejskiej, w 2021 roku?!

(S.P.) To wina tych ludzi, że tak myślą? Przecież w demokracji to właśnie większość decyduje, jak ma być. Skoro większości jest dobrze, to na pewno w nich jest właśnie problem?

(T.) Ci ludzie nie są winni sami sobie. Są ofiarą bezmyślności większości rządów od lat 90. Stworzono taki system edukacji i prowadzi się taki system rządzenia, że ludzie nie chcą rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Ludzie nie chcą współrządzić. Nie interesują się tym w ogóle. Zaraz pewnie znów przywołasz protesty. Protestują młodzi, a więcej jest starszych wyborców, którzy nie rozumieją tych młodzieńczych ideałów, jak ochrona środowiska czy sprawiedliwość dla LGBT.

(S.P.) Czyli skoro nic nie zmienimy, to mamy wyjechać?

(T.) Niech każdy robi, co uważa za słuszne. Ja nie mam siły. Nie widzę promyka nadziei, by coś miało się zmienić. Więc, zamiast narzekać, truć innym i męczyć się – już wolę wyjechać.

(S.P.) Skoro takie myślenie będzie mieć większość młodych osób, które protestują, to wracając z zagranicy, ponownie znajdą się w Polsce, przed którą uciekli. Bo w końcu nie będzie w niej tylu ludzi, aby móc zmienić rządzących. Dla mnie to błędne koło. Oskarżasz rządzących o brak myślenia perspektywicznego, a sam tak chcesz działać. Wolisz własną wygodę niż mozolne staranie się, by zmienić Polskę na lepszy kraj. Lepszy dla siebie, dla mnie, dla swoich przyjaciół, rodziców czy przyszłych dzieci. Apelujesz o protesty i zmianę, a sam uciekasz przed problemami.

(T.) Masz rację. Wiem, jak to jest bez sensu, ale tak się czuję. Nie jest mi z tym dobrze. Wręcz przeciwnie – bardzo przez to cierpię. Nie jestem wystarczająco silny, nie mam takiej motywacji, by „walczyć”. Szczerze mówiąc to nawet ci młodzi, którzy walczą, średnio mi się podobają.

(S.P.) To znaczy?

(T.) Jak brałem udział w Młodzieżowym Strajku Klimatycznym i słyszałem na koniec przemówienia, gdzie większość wrzeszczy „precz z kapitalizmem!”, to przestałem się identyfikować z tym ruchem.

(S.P.) Wiesz, że ci, którzy krzyczą najgłośniej, wcale nie reprezentują poglądów większości?

(T.) Ale wszyscy wokół zaczynają postrzegać dany ruch przez pryzmat tych „krzyczących najgłośniej”. Przez to idea walki o proekologiczną politykę państwa, co w przypadku Polski sprowadza się głównie do odejścia od paliw kopalnych, zamienia się na jakiś abstrakcyjny ruch walki z systemem gospodarczym… Nawet jak bardzo byśmy chcieli, to Polska kapitalizmu nie zmieni. Kropka.

(S.P.) Wydaje mi się, że „Solidarność” też nie była idealnym ruchem dla wszystkich, ale trzeba było się zjednoczyć i wspólnie przetrwać, by w końcu dokonać zmiany.

(T.) Ja bym nie porównywał tych sytuacji. Tak, jak wspominałem ci wcześniej – ja już nie mam siły. Wpadłem w taki marazm, a to najgorsze, bo większość tego narodu jest w takim marazmie i przez to rządzą nami, jak rządzą. Ja chcę się uratować i jedyną drogę, jaką widzę to wyjazd do innego kraju.

(S.P.) Nie czujesz, że jesteś jednak coś winny Polsce? To jej obywatele łożyli przez ponad 15 lat na Twoją edukację, na Twoje zdrowie.

(T.) Ale to był ich wybór. Teraz ja mam się męczyć przez 15 lat, żeby jakoś się „odwdzięczyć”? To jest tak samo złe myślenie, jak gdy ludzi łączy relacja polegająca wyłącznie na przysługach i odwdzięczaniu się. Długo tak się nie pociągnie.

(S.P.) Relacja państwo-obywatel powinna być taka sama jak międzyludzka?

(T.) Nie wiem, czy dokładnie taka sama, ale ja czuję, że pewne rzeczy powinny być dla nich wspólne. Jak interesowanie się sobą, wzajemna pomoc, wybaczanie…

(S.P.) To dlaczego nie chcesz pracować nad relacją z Polską, tylko ją zakończyć?

(T.) Jak nie widzisz w jakiejś relacji żadnej nadziei, że będzie wam dobrze, to po co to kontynuować? Nie chcę żyć w toksycznym związku.

(S.P.) Gdzie chciałbyś wyjechać?

(T.) Dokładnie jeszcze nie wiem. Muszę poczytać o sytuacji politycznej w poszczególnych państwach Unii i wtedy wybiorę. Nie chcę wpaść z deszczu pod rynnę.

(S.P.) Może jednak dobrze by Ci to zrobiło?

(T.) Raczej nie. Mam w sobie taką krztę idealizmu, że prawdziwi demokratyczni rządzący lepiej kierują państwem i chcę tego doświadczyć. Nie mieści mi się w głowie, żebym zrozumiał, że to, jak wygląda polityka w Polsce, to coś dobrego. Niemożliwe.

(S.P.) Wiem, że bycie politykiem Ciebie nie interesuje. Pobawmy się jednak w marzycieli i wyobraźmy sobie, że zostajesz Premierem. Jaka jest Twoja pierwsza poważna reforma?

(T.) Likwidacja 500+ i wydłużenie, wraz z wyrównaniem, wieku emerytalnego. Trzeba pozbyć się myślenia, że rząd coś daje w swojej dobroci. Rząd ma oczywiście „swoje” pieniądze, ale to powinna być rezerwa, a nie źródło do rozdawania wszystkim bezpośrednio pieniędzy. Przykładowo teraz widzimy, jak ważne jest, aby państwo miało zabezpieczanie finansowe na wypadek pandemii czy katastrof naturalnych, jakie na przykład nawiedziły ostatnio Niemcy i Belgię. Lepiej wdrożyć takie reformy, aby te „500 złotych” zostawało w portfelu Polaka, a nie żeby rząd je dawał. A wydłużenie i wyrównanie wieku to realizm. Żyjemy coraz dłużej przy coraz mniejszym udziale osób młodych w społeczeństwie więc to nieuniknione. Trzeba myśleć perspektywicznie. A krótszy wiek emerytalny dla kobiet z połączeniem dwa razy większej długości życia na emeryturze powoduje, że kobieta dostaje połowę mniejszą emeryturę niż mężczyzna. To jedna z głównych przyczyn ubóstwa seniorów.

(S.P.) To faktycznie odważnie jak na polską scenę polityczną.

(T.) Gdybym chociaż miał jakąś realną siłę polityczną, z którą mogę się identyfikować…

(S.P.) Konfederacja?

(T.) Nigdy. Ich światopogląd to zupełnie inna bajka niż mój. Absolutnie bym na nich nie zagłosował. Sprawy gospodarcze nie są dla mnie ważniejsze niż poglądy społeczne. Nie znam partii, która miałaby program dobry dla Polski jako ogółu, a nie która wpisuje się w trendy społeczne, które niszczą naszą gospodarkę.

(S.P.) Faktycznie idealista.

(T.) No widzisz.  

(S.P.) Dziękuję Ci za rozmowę.

 

Wywiad z kolejnym moim rozmówcą ukaże się w następnym artykule.

O autorze

Absolwent Zarządzania projektami społecznymi i obecnie student Politologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Pasjonat historii Wrocławia, fan opery (szczególnie „Borysa Godunowa”) i turysta górski miłujący Sudety i Pieniny. Chętnie inicjuje i przeprowadza projekty społeczne.