Od swojego powrotu do polskiej polityki Donald Tusk zdążył w niej namieszać. Wzmocnił spadającą w sondażach Koalicję Obywatelską, przy okazji osłabił Polskę 2050 Szymona Hołowni, a także doprowadził do tego, że widzowie Telewizji Polskiej mieli podstawowy kurs języka niemieckiego. Były premier wzbudza również ogromne emocje wśród wyborców, niekoniecznie tylko pozytywne. Natomiast każdy jego krok jest bacznie śledzony i mocno komentowany. Nie inaczej było w przypadku niedawnej Rady Krajowej PO, która miała być otwarciem politycznego sezonu i określeniem strategii partii na najbliższe miesiące.
Drożyzna i Polexit
Pierwszą niespodzianką było miejsce Rady – małe miasto o nazwie Płońsk. PO zamiast na nowoczesność postawiła w oprawie wydarzenia na swojskość, jakiej nie powstydziłoby się PSL. Samo przemówienie również odbiegało od tych wcześniejszych. Były premier skupił się na dwóch wątkach: UE i drożyźnie. Dzięki niedawnym wypowiedziom Marka Suskiego i Ryszarda Terleckiego miał łatwe zadanie przy przekonywaniu, że PiS dąży do Polexitu. Ważną deklaracją w tej sprawie jest zapowiedź złożenia projektu zmiany artykułu 90 Konstytucji, która ma spowodować, że do przegłosowania wyjścia z UE przez Sejm potrzeba będzie większości ⅔ głosów. Propozycja ta jest o tyle ważna, że była jedyną zaprezentowaną w trakcie przemowy. Wiele miejsca Tusk poświęcił również mówieniu o wysokich cenach produktów w Polsce. Podkreślił również sytuację cenową na rynku mieszkaniowym i wytknął porażkę programu Mieszkanie+. Oprócz tych tematów napomknął też o wykluczeniu komunikacyjnym. Sporo czasu poświęcił jednak strofowaniu posłów Sterczewskiego i Nitrasa. Pierwszemu oberwało się za próbę pomocy ludziom z Usnarza Gónego, natomiast drugiemu za to, że politycy PiS-u wraz z przychylnymi im mediami zmanipulowali wypowiedź o piłowaniu z przywilejów. Przy okazji drugiego wątku napomknął, że będzie strażnikiem praw większości i podkreślał swoje przywiązanie do katolicyzmu. To, co rzuca się w oczy w całości przemówienia, to brak poruszenia kwestii sądów, demokracji, praworządności, wolności, Trybunału Konstytucyjnego i zmian klimatycznych. Cała przemowa była skierowana wyłącznie do szarego Kowalskiego, poruszała tematy, które bezpośrednio go dotykają.
Skręt w prawo czy strategia wyborcza?
Cała ta swojska oprawa i odwołanie do tradycyjnych wartości narzucają pytanie, czy Tusk właśnie zaciąga w swojej partii konserwatywną kotwicę. Pomimo że na pierwszy rzut oka może się tak wydawać, to moim zdaniem nie planuje tego robić. Po pierwsze obecni posłowie i posłanki PO są bardziej progresywni niż jeszcze parę lat temu. Poza tym kolejne przemówienia na kongresie miały zupełnie inny wydźwięk, a Tusk po wpadce z antyklerykalnym supportem Jażdżewskiego nie pozwoliłby na kolejne nieprzemyślane przemówienia. Przede wszystkim były premier chce oprzeć PO na 3 grupach. Pierwszą z nich są mieszkańcy małych miast i zwykli obywatele nieinteresujący się zbytnio polityką. Były premier wie, że jest to grupa kluczowa do zwycięstwa z PiS-em. Pytanie, na ile skutecznie będzie o nią walczyć z Polską 2050, PSL-em i partią rządzącą? Ponadto Tusk chce oprzeć swój elektorat na w miarę liberalnych młodych. Co ważne, chce to uczynić przy pomocy Rafała Trzaskowskiego. Przykładem może być chociażby Campus Polska Przyszłości. Również wybrzmiało to w przemówieniach prezydenta stolicy i studentki Barbary Balickiej, którzy skupili się na kwestiach klimatu, edukacji, problemów młodych na rynku pracy. Ponadto sam Trzaskowski, mówiąc o UE, nie zapomniał wspomnieć o wsparciu przez nią mniejszości w Polsce (miał zapewne na myśli sprzeciw wobec uchwał anty-LGBT i niedawną rezolucję o związkach partnerskich i małżeństwach osób tej samej płci). W końcu trzecią grupą, na której chce się oprzeć szef PO, są wyborcy skrajnie wrodzy partii rządzącej. Do nich skierowane były przemówienia Sikorskiego i Budki. Były szef MSZ podkreślił, jak nieudolną politykę zagraniczną prowadzi rząd z typowym dla siebie mocnym językiem. Natomiast szef klubu parlamentarnego KO groził odpowiedzialnością karną politykom PiS-u.
PO konserwatywnej kotwicy nie zarzuci, bo nie jest już po prostu w stanie. Tusk nie wycofał się ani z liberalizacji prawa aborcyjnego, ani ze związków partnerskich (na Campus Polska powiedział nawet, że będzie to jedna z pierwszych ustaw, które wprowadzi). Pomimo mocno konserwatywnego przekazu należy pamiętać, że liczą się czyny, a nie słowa. Te natomiast przynajmniej na razie nie idą z nimi w parze.
O autorze
Uczeń III klasy o profilu prawniczym w V LO w Krakowie, członek zarządu oddziału krakowskiego OFM, pasjonat polskiej polityki, tenisista, ale tylko rekreacyjnie, miłośnik dobrego kryminału, liberał